x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością
M
Shorexen
14.08.2019 23:23 Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością - subiektywna opinia
Bardzo specyficzny, oryginalny i niespotykany na rynku twór, w którym przez całą jego lekturę nie mogłem wyczuć momentu, kiedy wątek lesbijski wybrzmiewa na tyle, aby miał głębsze/większe znaczenie dla całości niż pozostałe, nie mniej ważne (ale dla mnie najważniejsze) kwestie min. problemy psychiczne, niska samoocena, czy też kłopoty z odnalezieniem się w społeczeństwie. Oczywiście wiadomo, że istnieją sceny temu świadczące iż coś w tej kwestii się dzieje (nawet już na samym początku), ale mi się osobiście wydaje, że ten komiks ma za zadanie opowiadać zupełnie o czymś innym i, że sama Kabi Nagata chce nam przekazać coś zupełnie innego, niż to co zakłada przykuwające wzrok wiadome słowo w tytule. Prawdopodobnie wątek wybrania się do domu publicznego jest lekko zepchnięty na bok, ponieważ jest tylko pretekstem i bodźcem aby przedstawić prawdziwe problemy populacji, głównie w związku z brakiem odpowiedniej edukacji młodzieży w wielu sprawach, co ostatecznie powoduje, że net i praktyka uczy wszystkiego. Ogólnie rzecz biorąc, cała manga to jest (jak sama autorka wskazuje) do bólu szczery i niezbyt udany skrawek historii z jej życia, w którym stara się odnaleźć samą siebie, cel w życiu, zaakceptować swoje wady i stanąć na nogi po niepowodzeniach. W sumie nie wiadomo też ile rzeczy ubarwiła, a ile nie, ale mimo wszystko ogólna prezentacja całości robi wrażenie, ponieważ (o zgrozo) pokazuje prawdziwe problemy dużej części społeczeństwa, przedstawia (niestety) dobitne braki szkolnictwa w tej materii, a co najgorsze, takich ludzi może być na pęczki wokół nas, mogą to być nawet nasi znajomi, a my o tym nie wiemy, gdyż takie osoby praktycznie w cale nie mówią o swoich problemach innym. Dlatego też dobrze, że na sam koniec pojawiła się krótka notka od redakcji, która wyjaśnia to i owo, oraz naprowadza potencjalnych, podobnych do autorki odbiorców mangi, gdzie mogą się poradzić i szukać pomocy w razie zaistniałych problemów jakie są opisywane w komiksie, ale też nie tylko. Według mnie bardzo udany, albo raczej potrzebny oraz zmuszający do refleksji i przemyśleń komiks. Część historii i postaci tak naprawdę ciężko odrębnie i jednoznacznie ocenić, gdyż jest to po prostu autentyczna historia problemów prawdziwej osoby, a może tego doświadczyć (w mniej lub bardziej podobny sposób) wiele ludzi. Zatem, jak to ostatecznie ocenimy, to chyba w głównej mierze kwestia subiektywna, podejścia do treści tu przedstawionej i samozaparcia aby nie odpaść w trakcie. Natomiast bardzo łatwo i myślę, że nawet obiektywnie można ocenić stronę techniczną oraz wydanie samej mangi. To pierwsze stoi na niezbyt wysokim poziomie, styl rysowania jest cudaczny, niedokładny i nieukazujący za wiele, ale za to działający na wyobraźnię i śmiem twierdzić, że bardzo dobrze pasujący do tego typu historii, a co za tym idzie nie wyobrażam sobie inaczej narysowanego tego komiksu. Jednak nie popadajmy w nie wiadomo jakie pozytywy, manga jest narysowana przeciętnie i to jest niezaprzeczalny fakt, ale z drugiej strony nawet nie trzeba się do tego zbytnio przyzwyczajać i też nie odrzuca czytelnika, ponieważ po 1. jest to nadrabiane treścią, a po 2. nie o kreskę w tym wszystkim chodzi. Lecz przechodząc teraz do wydania studia JG, to tutaj już nie starczy miejsca na pochwały. Tom wydany genialnie. Szyty, twarda i solidna oprawa, piękna stylistycznie obwoluta i czysty oraz przejrzysty środek, wraz z przyjemnym w odbiorze tłumaczeniem. Nawet jedna literówka, którą wychwyciłem nie zamazuje występujących zalet w tym komiksie, który jest niezaprzeczalnie wart swojej ceny i polecenia. Krótko podsumowując, ja jestem bardzo zadowolony oraz usatysfakcjonowany lekturą i oby pojawiało się więcej takich tworów na naszym rynku, nie tylko jeśli chodzi o treść, ale też o wydanie. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam. ;)
Shorexen
14.08.2019 23:36 Re: Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością - subiektywna opinia
A i zapomniałem dodać, że podpisuję się rękami i nogami pod recenzją ów mangi. Zgadzam się z jej autorem w 100% jeśli chodzi o treść, a także oceny liczbowe.
Gratuluję autorowi recenzji odwagi – przyznam, że sam bałem się recenzować tej mangi. Choć uważam ją za jeden z najlepszych tego typu tytułów i, obok może Ricc'te Kanji i rzeczy Yamaji Ebine, za jedną z najlepszych realistycznych pozycji yuri, to jednak stwierdziłem, że to jest tytuł, którego uczciwą recenzję mogłaby napisać kobieta, w dodatku lesbijka, bo tak naprawdę to jest rzecz o nich i dla nich. Kiedy uczestniczyłem w dyskusjach na temat tej mangi z jej czytelniczkami, które nierzadko nie czytują nawet mang, nie raz słyszałem „O, jakie to jest prawdziwe!”, „Tak samo było u mnie!” itd. Trochę to jak z „kocimi” seriami – w pełni je doceni i należycie zrozumie tylko człowiek, który sam ma kota.
Z redaktorskiego obowiązku zapoznałam się z komiksem i zasadniczo mogłabym zgodzić się z przedmówcą, ale po namyśle stwierdzam, że zgodzić się nie mogę. Pisze on, że powstrzymuje się przed oceną „czyjejś prawdziwej historii”, że byłby to „absurd”... Mi absurdem wydaje się uciekanie przed oceną, być może jest to też trochę nie fair wobec autorki. Nie chodzi tu o rzucenie numerem, ale wyartykułowaniu wrażeń, chociażby sam na sem ze sobą. Co więcej autorka, podejmując decyzję publikacji swoich doświadczeń, dobrowolnie się na tę ocenę wystawia. Albo wzbudzimy sobie jakąś refleksję na temat tych obrazków, albo zachowamy obojętność i zatrzymamy się na hmmm przyjemności (?) czytania o jej problemach psychicznych tudzież „podziwianiu” sceny, w której jedna pani próbuje wymacać błonę dziewiczą drugiej pani.
Świadomość, że nie jest to do końca fikcja może okazać się lekko niekomfortowe. Oto jesteśmy świadkami czyichś intymnych wyznań, momentami może nawet zbyt intymnych. Pełna obojętność jest niemożliwa bez wyłączenia empatii i świadomości siebie, a potraktowanie tego jako „rozrywki” nie wydaje się być do końca na miejscu. Może właśnie dlatego należy się „bać” sięgać po tę mangę? ;p
Może nie do końca jasno się wyraziłem – przez brak chęci ocenienia mangi chodziło mi właśnie o rzucenie jakimś numerkiem, a który ostatecznie wystawiłem na podstawie warsztatu. Przecież to nie tak, że przeczytałem i nic nie odczułem. Po prostu to komiks raczej do osobistych refleksji, ciężko właściwie napisać o nim cokolwiek bez uwewnętrzniania swoich własnych rozterek, nawet jeśli zupełnie różnych od tych autorki. Żeby jednak było jasne – to moje odczucia. Być może jest ktoś, kto byłby w stanie napisać sensowny tekst/recenzję tego komiksu. Ja chyba się do tych osób nie zaliczam.
Ależ Wy macie problemy. Jak ktoś zaryzykował oprawienie swoich osobistych przeżyć w ramy popkulturowej papki jaką jest komiks, to raczej jest mu już bez różnicy, jak ktoś to oceni. Realistyczna historia wcale nie musi być ciekawa, wcale nie musi się podobać, osobiste przeżycia wcale nie muszą nam się wydawać autentyczne i wzniosłe. I wtedy 2/10, jakieś to życie nieciekawe.
No tak. Z jednej strony komiksy jak ten mogą stać się dobrą podstawą do przemyśleń/dyskusji na tematy psychologiczno/społeczne, ale istnieje ryzyko poczucia „zobowiązania” do odkrycia siebie w podobnym stopniu, co autor.
Z drugiej strony czytelnik ma pełne prawo do odbioru akurat tego komiksu jak każdego innego komiksu… Nie mamy przecież pewności w jakim stopniu dzieło jest szczere, ile tam podkolorowania faktów. Chociażby ten fragment, kiedy autorka pisze, że wykreowała siebie kjutniejszą niż jest naprawdę.
I nie próbuję Ci powiedzieć, co masz robić albo myśleć, to tylko moja refleksja :D Mam jej w sumie więcej, ale nie będę się już rozpisywać.
Na początku w ogóle nie chciałem oceniać tej mangi, no bo odrobinę absurdalne wydawało mi się ocenianie czyjejś prawdziwej historii. Ostatecznie stwierdziłem, że wystawię ocenę na podstawie warsztatu autorki – a ten jest bardzo dobry. Kreska, choć prosta, pokazuje naprawdę duże umiejętności pani Kaby Nagaty. Całość czyta się szybko, gładko i przyjemnie – Sabishisugite Lesbian Fuzoku Ni Ikimashita Report to po prostu dobrze wykonany pod względem technicznym komiks.
Jeśli o samą treść chodzi, to trudno powiedzieć mi coś więcej niż „polecam”. Swoje niełatwe przeżycia autorka ubrała w bardzo pozytywną otoczkę, momentami wręcz zahaczając o elementy komediowe. Nie bez przyczyny więc automatycznie w mojej głowie pojawiły się skojarzenia z Dziennikiem z zaginięcia Hideo Azumy.
Mało tego typu komiksów, przynajmniej na rynku japońskim. Nie bać się, sięgać i czytać. Warto.
Jest całkiem sporo mniej, lub bardziej obnażających autora dzieł autobiograficznych. Niektóre nawet dostają tłumaczenia (choć niestety za mało).
Ze względu na tematykę od razu do głowy przychodzą mi Honey x Honey, czy Our Journey to Lesbian Motherhood. Ba w Polsce wyszły Gekiga Hyouryuu, czy Bosonogi Gen. A sam kojarzę jeszcze pare tytułów.
Choć owszem, większość z tego nie jest tak obnażająca jak The Private Report on My Lesbian Experience with Loneliness, czy wspomniany przez Dziennik z Zaginięcia. Na szczęście już w czerwcu Seven Seas wyda sequel do Lesbijskiej Samotności – My Solo Exchange Diary (mam też nadzieje, że ktoś kiedyś przetłumaczy sequele Zaginięcia). Zawsze też można się nie ograniczać. Dark Night: A True Batman Story to też świetna, uderzająca autobiografia.
Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością - subiektywna opinia
Re: Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością - subiektywna opinia
Świadomość, że nie jest to do końca fikcja może okazać się lekko niekomfortowe. Oto jesteśmy świadkami czyichś intymnych wyznań, momentami może nawet zbyt intymnych. Pełna obojętność jest niemożliwa bez wyłączenia empatii i świadomości siebie, a potraktowanie tego jako „rozrywki” nie wydaje się być do końca na miejscu. Może właśnie dlatego należy się „bać” sięgać po tę mangę? ;p
Z drugiej strony czytelnik ma pełne prawo do odbioru akurat tego komiksu jak każdego innego komiksu… Nie mamy przecież pewności w jakim stopniu dzieło jest szczere, ile tam podkolorowania faktów. Chociażby ten fragment, kiedy autorka pisze, że wykreowała siebie kjutniejszą niż jest naprawdę.
I nie próbuję Ci powiedzieć, co masz robić albo myśleć, to tylko moja refleksja :D Mam jej w sumie więcej, ale nie będę się już rozpisywać.
Jeśli o samą treść chodzi, to trudno powiedzieć mi coś więcej niż „polecam”. Swoje niełatwe przeżycia autorka ubrała w bardzo pozytywną otoczkę, momentami wręcz zahaczając o elementy komediowe. Nie bez przyczyny więc automatycznie w mojej głowie pojawiły się skojarzenia z Dziennikiem z zaginięcia Hideo Azumy.
Mało tego typu komiksów, przynajmniej na rynku japońskim. Nie bać się, sięgać i czytać. Warto.
Ze względu na tematykę od razu do głowy przychodzą mi Honey x Honey, czy Our Journey to Lesbian Motherhood. Ba w Polsce wyszły Gekiga Hyouryuu, czy Bosonogi Gen. A sam kojarzę jeszcze pare tytułów.
Choć owszem, większość z tego nie jest tak obnażająca jak The Private Report on My Lesbian Experience with Loneliness, czy wspomniany przez Dziennik z Zaginięcia. Na szczęście już w czerwcu Seven Seas wyda sequel do Lesbijskiej Samotności – My Solo Exchange Diary (mam też nadzieje, że ktoś kiedyś przetłumaczy sequele Zaginięcia). Zawsze też można się nie ograniczać. Dark Night: A True Batman Story to też świetna, uderzająca autobiografia.