Komentarze
Historia o miłości
- Re: Ehh... : Ariel-chan : 11.09.2018 18:49:46
- Re: Ehh... : Amarette : 11.09.2018 18:41:13
- Re: Ehh... : Ariel-chan : 11.09.2018 18:19:53
- Re: Ehh... : Amarette : 11.09.2018 18:06:32
- Re: Ehh... : Ariel-chan : 11.09.2018 07:44:14
- Re: Ehh... : vaka : 18.08.2018 20:50:17
- Re: Ehh... : vaka : 18.08.2018 18:38:34
- Re: Ehh... : vaka : 18.08.2018 18:34:27
- Re: Ehh... : Meliona : 18.08.2018 17:15:21
- Re: Ehh... : vaka : 18.08.2018 01:19:49
Ehh...
Mój sssskarbie
Przede wszystkim warto wspomnieć, że nie miałam do czynienia z polskim wydawnictwem tej mangi, więc nie mogę ocenić ani tłumaczenia, ani wykonania. Nie do końca ufam Dango, więc pozostaje mi tylko mieć nadzieje, że akurat tę historię wydali dobrze. Czytałam wersję angielską, która niestety miała wiele zawirowań z grupami skanlacyjnymi kliknij: ukryte (niech szlag trafi angielską grupę The Anon, sorry, za ordynarność, ale chyba niejeden fan BL, czytający w j. angielskim, ma nadzieje, że ta grupa się w końcu rozwiąże i przestanie zatruwać czytelnikom życie) ale na szczęście, koniec końców sprawa translacyjna wyszła na prostą i teraz aktualki są dodawane z niewielkim opóźnieniem po wersji japońskiej. Z tego co mi wiadomo angielskiej oficjalnej wersji tomikowej jeszcze niestety nie ma.
Co do treści – jest to jedna z niewielu mang BL, która porusza temat coming outu i robi to dobrze. Przedstawia realistyczne reakcje otoczenia, wgłębia się w psychikę głównego bohatera, który uświadamia sobie, że jest gejem, naświetla nawet temat rodziców i ich podejście do homoseksualizmu. Pokazuje też z jaką bezmyślną dyskryminacja może spotkać się osoba homoseksualna. Jak ważne jest mieć w swoim otoczeniu kogoś, kto zrozumie.
„Koimonogatari” prezentuje też drogę jaką przechodzi główny bohater z punktu A, gdzie jest przestraszonym chłopcem, bojącym się, że ktoś odkryje jego sekret, do punktu B, gdzie godzi się ze swoją innością i staje się osobą o wiele bardziej dojrzałą psychicznie. Ale „Historia o miłości” nie mówi tylko o tym, bo nomen omen opowiada także o… miłości. O kochaniu samego siebie, o kochaniu przyjacielską miłością i w końcu o kochaniu kogoś w sposób romantyczny.
To ostatnie przewija się już od pierwszej strony mangi, ale oczywiście kliknij: ukryte historia zbacza z zupełnie innym kierunku niż początkowo moglibyśmy pomyśleć. Chyba jednak dla wszystkich po kilku rozdziałach jest oczywiste między kim, a kim tak naprawdę wydarzy się ta miłość. To zestawienie – niedojrzałe, pierwsze zauroczenie, a ugruntowana, głęboka, przyjacielska relacja, która w naturalny sposób przekształca się w coś innego, to bardzo ciekawy kontrast. Teraz tylko czekać na następny tom (bodajże trzeci), by znaleźć tam wzajemne uświadomienie sobie uczuć i wyznania miłosne. Naprawdę autorka mocno mnie zdziwi jeśli ta historia potoczy się inaczej. Choć inny koniec, również mógłby być ciekawym rozwiązaniem, bo wierzę, że akurat ta pani jest w stanie wyczarować ciekawe zakończenie z największego schematu, czy banału.
Nie sposób nie wspomnieć, że Tagura Tooru jest jedną z moich ulubionych autorek. Z tego co się orientuje jej mangi wychodzą bardzo wolno (samo Koi zaczęło się przecież w 2013 roku!) ale za to prezentują naprawdę wysoki poziom. To autorka, która zręcznie żongluje subtelnościami i tworzy niebanalne historie, które zachwycają realizmem i mają zapadającą w pamięć kreskę. Wystarczy wspomnieć choćby jej Cello Mellow, czy świetne Haikei, Niisan‑sama, żeby uświadomić sobie, ze to autorka z dużym potencjałem i brakiem porażek na koncie przynajmniej na polu BL (nie czytałam jej shoujo, a chyba jakieś wydała).
Będę czekać na więcej, bo przed nami jeszcze co najmniej jeden tom (poza dwoma, które wyszły). Naprawdę lubię tę mangę i czekam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział.
Najważniejsze, co chcę powiedzieć, to to, że POLECAM z całego serca, bo warto.