x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
9/10 z punktu widzenia fanki „Hrabiego” w wielu odsłonach, od oryginału począwszy, przez francuskie i hollywoodzkie adaptacje filmowe, na Gankutsuou skończywszy.
Manga Moriyamy siłą rzeczy skraca i upraszcza oryginał, ale w zupełności zachowuje jego ducha, nie wypaczając kluczowych wątków. Relacje między postaciami są odpowiednio napięte, a tytułowy bohater musi się, koniec końców, zastanowić nad konsekwencjami zemsty, w której cierpią także niewinni. Niemniej, dla kogoś, kto nie zna oryginału, może to być mało satysfakcjonująca lektura: wydarzenia następują bardzo szybko po sobie, mamy dużo przeskoków i uproszczeń, w których, wyobrażam sobie, można nieco się zgubić. Stąd pół gwiazdki w dół.
Polskie tłumaczenie wypada zgrabnie, bez anachronizmów, a same kadry są estetyczne i czytelne. Kreska jest w moim odczuciu śliczna. Miałam na czym zawiesić oko, zwłaszcza na postaci Hrabiego. Drobne minusy lecą za fetysz dużych biustów (jakoś dziwnie mi nie pasował do całokształtu) oraz za Edmonda kilkukrotnie przenikającego przez kraty. No ale, ze względu na same walory estetyczne, jest to lektura na więcej niż raz.
Perełka
Manga Moriyamy siłą rzeczy skraca i upraszcza oryginał, ale w zupełności zachowuje jego ducha, nie wypaczając kluczowych wątków. Relacje między postaciami są odpowiednio napięte, a tytułowy bohater musi się, koniec końców, zastanowić nad konsekwencjami zemsty, w której cierpią także niewinni. Niemniej, dla kogoś, kto nie zna oryginału, może to być mało satysfakcjonująca lektura: wydarzenia następują bardzo szybko po sobie, mamy dużo przeskoków i uproszczeń, w których, wyobrażam sobie, można nieco się zgubić. Stąd pół gwiazdki w dół.
Polskie tłumaczenie wypada zgrabnie, bez anachronizmów, a same kadry są estetyczne i czytelne. Kreska jest w moim odczuciu śliczna. Miałam na czym zawiesić oko, zwłaszcza na postaci Hrabiego. Drobne minusy lecą za fetysz dużych biustów (jakoś dziwnie mi nie pasował do całokształtu) oraz za Edmonda kilkukrotnie przenikającego przez kraty. No ale, ze względu na same walory estetyczne, jest to lektura na więcej niż raz.