Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Oko Horusa

  • Avatar
    M
    deathforyou 11.07.2019 21:22
    not
    nie polecam tej mangi, totalnie beznadziejna, jest tu tylko pokazane to ze ta główna bohaterka i tak musi podporządkować się swojemu mężczyźnie, a zapowiadało się ciekawie ale niestety jestem totalnie na nie.
    • Avatar
      Marta001 12.07.2019 09:45
      Re: not
      Dziwne… wszystkie tomy wskazują na to, że bohaterka właśnie nie musi się podporządkowywać, a już szczególnie wskazuje na to końcówka trzeciego tomu. Po czym wnioskujesz podobną opinię?
  • Avatar
    M
    Lenneth 24.02.2019 17:12
    Walka o władzę w zacnym wydaniu
    Z początku nic szczególnie porywającego, ale im dalej w lekturę, tym ciekawiej. Wrażenia po pierwszych trzech tomach zdecydowanie na plus.

    Głównej bohaterce łatwo kibicować. Jest młoda, ładna, wykształcona, niegłupia, wćwiczona w walce, a przede wszystkim ambitna i zdeterminowana, choć nie pożąda władzy dla samej władzy. Ma dobre serce i wiele szlachetnych intencji: chce rządzić zarówno dla dobra kraju, jak i dla samych poddanych. Przy czym empatia to zarówno zaleta, jak i przekleństwo jej charakteru. Hatszepsut kilkukrotnie sprowadza śmierć na innych przez to, że sama nie umie podjąć trudniejszych, pragmatycznych, bezdusznych decyzji.
    Ale lubię ją za te słabości, bo dzięki nim zarówno sama postać, jak i fabuła stają się ciekawsze. Fajnie, że bohaterka jest samodzielna, że stara się rządzić sama, że nie potrzebuje żadnego męskiego ramienia, ale jednocześnie nie wstydzi się korzystać ze wsparcia bardziej doświadczonych osób. Że poza opisaną wyżej troską o kraj przyświeca jej zwykłe poczucie niesprawiedliwości: zamknięto jej drogę do pełni władzy tylko i wyłącznie dlatego, że jest kobietą.

    Nawet biorąc pod uwagę czas akcji (XV w. p.n.e.), feministyczne zapędy Hatszepsut nie dziwią mnie ani trochę, bo w końcu chodzi o realizację jej własnych ambicji. Można się natomiast zastanawiać, skąd u „wcielenia boskości”, córki faraona, na dodatek ostro zaprawionego w rzeziach, tak liberalne poglądy odnośnie „praw człowieka” i ogółem dobrostanu klas niższych, a nawet niewolników. Ale machnęłam ręką i czepiać się nie będę. Bo to nie tak, że Hatszepsut chciałaby na przykład zdelegalizować niewolnictwo czy coś; nie, ją po prostu rażą np. pedofilskie orgie kapłanów, a na uwalnianiu jeńców zbija kapitał polityczny. Szanuję.

    Fajnie, że w każdym kolejnym tomie bohaterka, dzięki gromadzonym doświadczeniom, coraz bardziej się wyrabia, ale nadal nie jest nieomylna, ma wielu przeciwników, a jej płeć działa ciągle na jej niekorzyść. Bardzo, bardzo mi się podoba obserwowanie walki o władzę z takiej właśnie „przegranej” pozycji kobiety. Faraon po prostu wydaje bezpośrednie rozkazy, jest władcą absolutnym i choćby z tego względu ma wokół siebie masę sług/żołnierzy, gdy tymczasem królowa musi się mocno namęczyć, by zdobyć choć minimalny wpływ na losy nie tylko państwa, ale i swoje własne! Intrygi polityczne w tej mandze nie są może szczególnie skomplikowane i wyrafinowane, ale też w żaden sposób nie obrażają inteligencji czytelnika.
    Duże kudosy za końcówkę trzeciego tomu, gdzie Hatszepsut  kliknij: ukryte 
    Samo napięcie między rodzeństwem/małżeństwem też mi się podoba. Faraon jest, owszem, przerysowanym czarnym charakterem, ale jego przerysowanie wypada wiarygodnie i w sumie dodaje dramaturgii. To przeciwnik, z którym jak najbardziej trzeba się liczyć, od którego nie ma co się spodziewać litości. Źle wspominam utwory, w których autor/ka tak bardzo kocha swoich bohaterów pozytywnych, że boi się rzucać im kłody pod nogi albo skazywać na kolejne porażki; tutaj, na szczęście, jest inaczej.

    Czytam więc dalej ze względu na politykę, porządnie nakreślone postacie, a także przyjemną dla oka kreskę.