Saiyuki
Recenzja
Przygody Sanzo i spółki trwają nadal. Tom piąty można fabularnie podzieli na dwie części: pierwsza opowiada o wydarzeniach, mających miejsce trzy lata przed rozpoczęciem sławnej podróży na zachód. Mnich Genjo Sanzo dostaje polecenie od bóstw, by odnaleźć mężczyznę imieniem Cho Gono, odpowiedzialnego za wymordowanie klanu demonów Stuokiego. Rad nie rad Sanzo wyrusza w podróż w poszukiwaniu mordercy, a towarzyszy mu przygarnięte „zwierzątko”, czyli Goku. Mniej więcej w tym samym czasie przenosimy się do wioski, w której żyje Gojo. Po małym hazardzie wraca właśnie do domu, ale po drodze znajduje mężczyznę z poważnymi obrażeniami. Bez namysłu zabiera rannego i udziela mu niezbędnej pomocy. Jednak plotki o tym, że w domu największego kobieciarza w okolicy znajduje się ranny przybysz, szybko rozchodzą się po mieście i docierają do Sanzo, który dochodzi do wniosku, że Gojo ukrywa podejrzanego. Dlatego też niezwłocznie udaje się do niego, aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
Opowieść o tym, jak po raz pierwszy skrzyżowały się drogi naszej czwórki i jak to spotkanie wraz z towarzyszącymi mu okolicznościami wpłynęły na nich, zajmuje większą część tomiku. Fabuła toczy się powoli i skupia się przede wszystkim na wewnętrznych przeżyciach bohaterów, a także na porównaniu ich podejścia do życia. Poznanie tych faktów jest bardzo przydatne w zrozumieniu pokręconej czwórki, a dla fana serii stanowi naprawdę miłą ciekawostkę.
Poczynając od przedostatniego rozdziału, powracamy już do właściwej linii czasowej. Tym razem nasi podróżnicy zgubili się na pustyni i marny byłby ich los, gdyby nie napotkany chłopiec, który zabiera ich do swojej wioski. Mieszkańcy z radością przyjmują wędrowców, gdy jednak dowiadują się, że wśród nich jest mnich Sanzo, natychmiast każą im opuścić osadę. Okazuje się, że powodem tej reakcji jest istnienie demona, który z największą przyjemnością schrupałby Sanzo (jejku, czy on naprawdę jest taki smaczny?). Każda normalna osoba na wieść o takim zagrożeniu starałaby się cichaczem umknąć. Ale czy naszych bohaterów można określić jako normalnych?
Czytanie piątego tomiku sprawiło mi wiele przyjemności – mimo poważniejszego początku to nadal dobrze znane nam Saiyuki. Widać, że Kazyua Minekura z każdym tomikiem poprawia swój warsztat, choć zdaję sobie sprawę, że i tak do jej osobliwego stylu trzeba się przyzwyczaić. Podczas czytania nie natrafiłam na błędy tłumacza czy korekty (poza jednym, o którym napiszę później). Wprawdzie niektóre zdania wydały mi się odrobinę sztuczne i przetłumaczone na siłę, ale zdarzały się one tak rzadko, że nie przeszkadzało to w czytaniu.
Polskie wydanie stoi na dobrym poziomie, podobnie jak poprzednie tomiki z tej serii. Na początku mamy trzy strony ilustracji, wydrukowane w kolorze na kredowym papierze, a także spis treści, który niestety nie został przetłumaczony. Okładka w przeciwieństwie do poprzednich przedstawia tylko i wyłącznie Sanzo, i wydaje się bardziej melancholijna w porównaniu do poprzednich, pełnych życia. Zastosowane w tomiku czcionki są dobrze dobrane, ich wielkość i rodzaj sprawiają, że bez problemów można odczytać wszystkie wyrazy. Wyjątek stanowi czcionka naśladująca pismo ręczne, a gwoli ścisłości – typ pisania jak kura pazurem. Miałam problem z odczytaniem paru słów, na szczęście jednak ta akurat czcionka była rzadko stosowana, więc nie przeszkadzało mi to nadmiernie. Marginesy pojawiają się od wewnętrznej i zewnętrznej części strony, co ułatwia czytanie i po prostu lepiej wygląda, sprawiając, że układ strony wygląda na uporządkowany. Skoro już mowa o uporządkowaniu – pojawia się numeracja stron, jednak nie potrafiłam rozgryźć praw nią rządzących. W charakterze dodatków dostajemy kilkustronicową zapowiedź OAV, swoją drogą beznadziejną jak na mój gust. Ponadto wydawnictwo zaserwowało nam trzy strony prac fanów serii i dwustronicową grafikę autorki mangi, tym razem czarno‑białą, na normalnym białym papierze. Tu właśnie znalazłam małą wpadkę korekty: w napisie na grafice znalazła się literówka „premoczcie”. Ogólnie jednak jakość wydania jest dobra, a błędy które wcześniej wymieniłam, w żadnym wypadku nie wpłynęły na odbiór jego treści. Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż dostanę w swe łapy tomik szósty.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 12.2005 |
2 | Tom 2 | Waneko | 2.2006 |
3 | Tom 3 | Waneko | 8.2006 |
4 | Tom 4 | Waneko | 12.2006 |
5 | Tom 5 | Waneko | 3.2007 |
6 | Tom 6 | Waneko | 8.2007 |
7 | Tom 7 | Waneko | 26.11.2007 |
8 | Tom 8 | Waneko | 3.2008 |
9 | Tom 9 | Waneko | 7.2008 |