x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie da się ukryć będziemy spojlerować. Jeśli nie czytałeś, to przeczytaj bo warto. I wróć do tematu.
Właściwie to można stwierdzić, że obecnie to nieomal wszystkie opowieści o miłości. W tym i te komiksowe, cierpią na tę samą przypadłość co nasze bajki dla dzieci. W momencie wyznania ew. pierwszego pocałunku mamy fanfary, światła gasną i wjeżdża dyskretna plansza z napisem: a dalej to oni żyli długo i szczęśliwie.
Cóż, związki pomiędzy ludźmi mają swoją dynamikę i swoje bebechy codzienności które jakoś tak . . . wydają się być mało efektowne i fotogeniczne. Jak by na to nie spoglądać to z czasem nasza tak upragniona znajomość traci urok ten nowości. I nieuchronnie siada na niej patyna rutyny. Przyćmiewając blaski pierwszych razów.
Ale bez tej znojnej osnowy codzienności, tkanej codziennymi gestami i emocjami. Nie ma przecież mowy o tym abyśmy żyli potem ze sobą szczęśliwie. Choćby nawet i przez jakiś dosyć krótki czas. A już o tym, że będzie to naprawdę „długo i szczęśliwie”. To niestety bez włożenia w to pracy i wysiłku zupełnie nie ma co fantazjować.
Cała historia naszej pary zaczyna się tuż po zaliczeniu tej zwykle finałowej w bajkach akcji. Do łóżka idą sobie w pierwszym tomie, z potrzeby bliskości i czułości jak sądzę. Zupełnie brak dramy pt. ja nigdy tego nie wyznam. Tu wyznanie przychodzi bez problemu i naturalnie. Fanfary nie grzmią, ziemia się nie trzęsie . . . normalni ludzie zwyczajnie sobie mówią o miłości. I starają się z nią jakoś żyć.
No i zaczynają się . . . schody, no bo jak tu ułożyć sobie życie we dwoje. W bajkach przecież wystarczy samo wyznanie i reszta robi się sama. Zupełnie naturalnie i bez żadnej uwagi czy wysiłku. Normalnie jak na roli wg. mieszczuchów, chłop leży a tu mu samo rośnie. Totalna i bardzo szkodliwa bzdura!
Namiętność bowiem ulatnia się zwykle dosyć szybko zostawiając pole na zupęłnie inne uczucia. W skrajnych przypadkach czasem przeradza się ona w obojętność albo w nienawiść. W krańcowych przypadkach pozostawiając finalnie wypalone wraki ludzi. Na szczęście nie jest to taka opowieść. To jest na szczęście opowieść o przypadku wręcz odwrotnym.
Wydaje mi się, że warto sobie zobaczyć to co zwykle jest po tych „finałowych napisach” w romantyczno‑bajkowych produkcjach.
Tu w wersji Japońskiego dreptania wokół związku, gdzie nikt nikogo na szczęście nie wodzi za nos. Chociaż obwąchiwanie się partnerów ma niebagatelne znaczenie.
Należy wyłącznie żałować, że niestety bardzo rzadko można coś takiego sobie pooglądać. A szkoda . . . bo sztuka układania sobie tego życiowego bukietu czy też ceremoniał celebrowania codzienności to rzemiosło nad którym trzeba trochę się zastanowić.
M
Jiri50
30.01.2023 07:57
Jeśli dobrze to pamiętam to pierwsze kadry „Życie ukryte w słowach” pokazują młodą kobietę która funkcjonuje trochę jak automat. Absolutnie wyprana z emocji wykonuje swoje życiowe czynności ze staranie zaplanowaną precyzją. Interakcje z otoczeniem bohaterka ograniczyła do niezbędnego minimum. Przeźroczysty mur szczelnie oddziela ją od świata. Sterylna bańka samotności w której trwa istota poddająca się surowej samodyscyplinie. Jedynym odstępstwem od ascezy jest migdałowe mydło w kostce. Myślę. że dla czytelników „Zapachu Miłości” zabrzmi to znajomo? Przynajmniej dla mnie tak było.
A noże jednak inaczej? Mała dziewczynka postawiła wielki mur. Wtula się w jego ściany, starając się stać przydatna ale i niewidzialna dla otoczenia. Ktoś kiedyś bardzo dotkliwie wdrukował jej przekonanie, że jest gorsza i nie zasługuje na nic więcej niż bezbarwną egzystencję gdzieś w dalekim tle. W głębokich cieniach tego co ważne i istotne. Pogodziła się z myślą, że z tortu zwanego życiem, w udziale przypadają jej jedynie niejadalne ogarki świeczek. Zaakceptowała już ten los bez oporu.
Ale jakiś bezczelny typ przeskakuje przez mur. O ja tu tylko służbowo, kłamie uroczo i nawet przekonująco. Ale przecież kłamie! Po co mąci martwy spokój bańki! Po co sięga gdzieś głębiej? Niech się wynosi. Nic tu po nim. Nic nie dostanie.
Jednak pewne dramatyczne wydarzenie to zmienia. Dziewczynka choć przez chwilę nie chce być sama. Ach, te świeczki z tortu, może uda się je choć na krótką chwilę zapalić. Jak ta dziewczynka z zapałkami, chce ogrzać się i chociaż przez chwilę napatrzeć na migoczący płomień. Nawet jeśli poparzy się przy tym paluszki. To się nie uda, ale choć przez moment niech coś się skrzy i świeci.
Ale okazuje się, że ten płomyczek jest uparty. I nie gaśnie. Ale to jest już kwestia paru następnych tomów. ;-)))
Cóż, naprawdę wielka szkoda, że Japońska radość życia i optymizm są takie jakieś . . . wątłe i mdłe, a smutek i rezygnacja jakieś takie łatwe, naturalne i głębokie.
Cóż, naprawdę wielka szkoda, że Japońska radość życia i optymizm są takie jakieś . . . wątłe i mdłe,
Pewnie to bardzo zależy od autora. Jest wiele głównych postaci radosnych i optymistycznych, a najbardziej optymistyczną, a raczej hurraoptymistyczną postać, czyli Astę z Black Clover ponoć autor mangi wzorował na sobie.
Jiri50
2.02.2023 06:20
Dzięki za trop. Na razie Japońskie ciepło i optymizm kojarzą mi się wyłącznie z Yotsubą. Zdaje się nie tylko mi.
Dziekuję za przypomnienie o Yotsubie. A jak myślę o czymś takim, jak radosne i optymistyczne postacie, to prawda, że mi się raczej żywiołowe i optymistyczne, albo pogodne, lub zadowolone z życia postacie nasuwają na myśl, a nie jakieś czysto radosne. ( Radosnych jest dużo mniej)
Ciekawe, czy to specyfika kultury, czy trudów obecnego życia w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale fakt faktem, że więcej takich postaci bywało w starszych produkcjach. kliknij: ukryte Przykładowo – Gigi la trottola
Jiri50
2.02.2023 13:43
[link] Truizm ale chyba te parę lat kryzysu nastroju nie poprawia. ;-)
Bez zalogowania
22.06.2023 13:27
Jiri50 napisał(a):
wielka szkoda, że Japońska radość życia i optymizm są takie jakieś . . . wątłe i mdłe, a smutek i rezygnacja jakieś takie łatwe, naturalne i głębokie.
W sumie Akane z Yamada kun lv 999 jest taką często radosną postacią, realistyczną dosyć zresztą.
Tam jest też kilka takich postaci bardziej energicznych, np pan Tani czy jak mu tam, w drugiej połowie mangi nieraz wyskakuje jak Filip z kono…
A ten smutek i rezygnacja, jak u głównej bohaterki Zapachu miłości, to raczej zjawisko społeczne myślę.
M
Jiri50
16.11.2022 09:49 Czy warto to ciągnąć?
Cisza taka jakaś złowroga? Zakupiłem t1 – brakowało zet do przesyłki. Urzekł mnie ten zielony sweterek. No i w końcu coś bez mundurka szkolnego uff. Tom pierwszy nie powiem zrobił niezłe wrażenie. Czy to potem jest tak dobre, że zamurowało? Czy tak kiepskie, że szkoda słów? Waham się czy warto poświęcać na to ciężko zarobiony czas? Jakieś opinie?
Ja przeczytałam tylko do 6 tomu? Jak dla mnie jest to na razie dobry romans. Nie ma tego co mnie wkurzało w szojkach np.: brak seksu, zamiast porozmawiać to jakieś dziwne nieporozumienia i potem dramy.
Myślę, że właśnie przez to warto po nią sięgnąć. Rzadko się zdarzają dorośli bohaterowie. A jeszcze rzadziej gdy się zachowują jak na swój wiek.
Jiri50
16.11.2022 12:16 Re: Czy warto to ciągnąć?
Mnie też to zaskoczyło. Chyba pierwszy raz widzę w mandze, że seks jest normalną potrzebą. Do tego w pościel wpadają od razu w pierwszym tomie bez wielkiej dramy i robienia z tego nie wiadomo jakiego problemu. Na pierwszej randce. Ot tak z obawy przed dalszą samotnością. Czasem wyschnięte dusze mogą tak zapłonąć, nie potępię. Zastanawiałem się skąd się bierze tu ta dosłowność cielesności głównej bohaterki. No ale autorką jest kobieta. Chyba jest w tym trochę ekshibicjonizmu. Też niespotykana sprawa. Nieomal czuje się zapach kobiety. Do tego to jest wg. mnie bardzo zmysłowe, żadne jakieś tam przypadkowe macanki. Ciężko mi za to przełknąć napastliwą agresywność z jaką facet na pierwszych stronach napada na nią. Mam nadzieję dalej tego nie będzie. Aaa i te oczy głównej bohaterki są w odrobinę zbyt wilgotnym miejscu. Jak jej założą kontakty – zastrzelę autora pomysłu jak psa. Czyli warto kupić cd?
Jiri50
17.11.2022 18:18 Re: Zdecydowanie warto!
Zakupiłem dalsze. Wciągnąłem t2 – jeszcze lepsze. Główna bohaterka jeszcze bardziej ujmująca. Facet da się lubić. Zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy jaka się trafiła. Może za te kontakty tylko przypalę pięty. Mam nadzieję to ostatni raz.
Bez zalogowania
18.11.2022 03:06 Re: Czy warto to ciągnąć?
Yukari napisał(a):
Rzadko się zdarzają dorośli bohaterowie
Na szczęście – nareszcie zaczynają się pojawiać, bo ileż można shoujo romansideł ;)
Jiri50
18.11.2022 08:41 Re: Czy warto to ciągnąć?
Nie bardzo potrafię odróżniać te wszystkie gatunki. Dla mnie tak poza tym określenie z góry, na sztywno że coś jest dla jakiegoś targetu nosi znamiona jakiegoś zwyrodnienia. Weźmy np. ten szkolny mundurek. Czy pojawienie się go ma oznaczać, że rzecz jest dla dzieciaków ze szkoły? Albo lubieżnych tetryków jarających się spódniczkami lolitek. Ej, to chyba nie do końca tak. Zdaje się przez Japończyków okres szkolny jest postrzegany jak ta cudowna kraina, okres kiedy nie jest się zmuszonym do „nudnej, żmudnej ciężkiej i nieciekawej” dorosłości. Ciężka tyrka w pracy albo jej brak, jej poszukiwanie i inne przykre konsekwencje jej braku do tego ich skłaniają. W „moich lesbijskich doświadczeniach” autorka napisała to wprost. Wniosek z tego dla mnie jest taki, że odbiorcami są tu też bardzo często ludzie dorośli. Wzdychający do „starych dobrych” czasów itd. I szkoła jest jedynie taką sielską dekoracją którą chętnie się ogląda ze względów sentymentalnych. Chyba z umieszczeniem w jednej szufladce tej produkcji generalnie będzie kłopot. A zwłaszcza dla mnie, niezbyt w tym biegłego. Chmm to jakiś mix romans, okruchy życia z ecci? Nie no ja się nie podejmuję, za cienki jestem. Może ktoś bardziej obryty?
xx
18.11.2022 15:39 Re: Czy warto to ciągnąć?
Z tego co czytałam na necie, tak z grubsza jest. Częścią problemu jest to że w Japonii przez wiele lat ranga ukończonego uniwersytetu decydowała o reszcie życia, przez co liceum było widziane jako ten ostatni moment, kiedy można było decydować o swoim losie.
Szkoła jako miejsce akcji ma też jedną wielką zaletę – jest całkiem niezłym sposobem na sprawienie, żeby bohaterowie spędzali razem dużo czasu :D
Co do demografii (shoujo, shounen itd) to decyduje o niej magazyn, w którym dana manga wychodziła, dlatego Zapach jest seinenem (dorośli mężczyźni) – wychodził w magazynie Morning.
Jiri50
19.11.2022 09:53 Re: Czy warto to ciągnąć?
Hmm no to jestem w szoku! Sztuczna szczęka wpadła mi gdzieś pod biurko i zaginęła w akcji. Muszę to przetrawić . . okruchy życia pary ludzi zaczynających wspólne życie . . narysowane przez kobietkę . . wydane w takim magazynie? Delikatnie mówiąc co najmniej nie jest to banalne. Może jak skończę całość to to się jakoś mi poukłada. A niestety nie dysponuję czasem. Na razie to jakaś masakra dla systemu. ;-)
tamakara
21.11.2022 08:14 Re: Czy warto to ciągnąć?
Panie, nawet Pan sobie nie wyobraża, ile seinenów/shounenów jest rysowanych przez kobiety, od takiej Takahashi Rumiko począwszy…
Mężczyznom natomiast zdarza się rysować shoujo/josei. Ito Junji chociażby *szok* xD
To jest kwestia prowadzenia narracji, a nie tematyki.
Jiri50
21.11.2022 11:41 Re: Czy warto to ciągnąć?
Narracji? Chyba też, jest coś jeszcze poza tym czego nie potrafię zwerbalizować. Ale jakoś kobietki potrafią tchnąć więcej ciepła w bohaterów. Uczynić ich bardziej „osobistymi”. Ale może to tylko moje wrażenie. Zresztą, z takim doświadczeniem to chyba nie powinienem startować do podsumowań.
tamakara
21.11.2022 17:26 Re: Czy warto to ciągnąć?
Zastanowiłam się nad tym chwilę… Może i potrafią, ale na pewno nie jest to regułą, chociaż z drugiej strony trochę śmiech, bo jak patrzę na listę moich ulubionych mang, to wszystkie wyszły spod ręki pań właśnie. Połowa z tego do seineny.
Jiri50
21.11.2022 21:04 Empatia?
Jeśli założyć, że pogląd nt. większej zdolności pań do empatii jest prawdą to odpowiedź nasuwa się sama. „Człowiek empatyczny jest w stanie w większym stopniu niż ktoś, kto jest empatii pozbawiony, zrozumieć postawy i działania innych dzięki temu, że umie wczuć się w ich stan wewnętrzny. Potrafi spojrzeć na rzeczywistość czyimiś oczami i wyobrazić sobie, co druga osoba czuje, a często nawet przeżywać pewne wydarzenia razem z nim i wspólnie cieszyć się z sukcesu lub płakać nad porażką.” Jeśli mamy mordobicie i akcję to epickie akcje powinny lepiej panom wychodzić. Ale w momencie gdy trzeba oddać jakieś niuanse psychiki postaci to niestety panie z racji tego powyżej powinny mieć lepiej. Skoro są w stanie wyłapać i zrozumieć większą ilość emocji to kwestia oddania ich potem w rysunku pozostaje kwestią talentu. He, he tu bohater ma niesamowity nos potrafiący wyłapać nuty i odcienie zapachu dla innych niedostępne. Być może naprawdę panie mają takie „nosy” do emocji i uczuć. He, he jest jeszcze ciekawiej: „Badacze przypuszczają, że kobiecy węch jest o wiele bardziej zaawansowany w rozpoznawaniu płci przeciwnej, niż dotąd przypuszczaliśmy. Potrafi nawet rozróżnić poszczególne geny.” To raczej panie są w stanie nas przewąchać, przynajmniej na poziomie genetycznym. ;-)))) I zdaje się poniekąd emocjonalnym. Co może mieć odzwierciedlenie w lepszym oddawaniu emocji i głębi psychologicznej postaci. A przecież manga to sztuka rysowania emocji. Czyż nie?
No, nie przesadzajmy. Nawet jeśli przyjmiemy, że kobiety wykazują statystycznie większą skłonność do empatii, czy tam nawet są bardziej wyczulone na emocje innych, to nie znaczy, że z definicji będą pisać lepsze historie na ten temat.
A ta manga tutaj nie jest jakimś wybitnym studium ludzkich zachowań, tylko zwyczajnym romansem raczej nie odbiegającym od standardów.
Jedyne, co na pewno mogę powiedzieć, to że nie jest to tak obleśne jak mogłoby być.
Jiri50
23.11.2022 10:52 Re: Empatia?
Wspaniale! To ja jeśli można poproszę o listę tych mang które są „wybitnym studium ludzkich zachowań”. W sumie to mi się trafiło! Jakaż to oszczędność czasu i środków . . . tak zakochać się ponownie we własnej żonie.
Doprawdy nie potrafię dostrzec w tej mandze niczego co mogło by się wiązać z terminem obleśne. AAAbsolutnie.
Termin romans ma u mnie mocno negatywne skojarzenia. W tym przypadku jakoś nie strzykam jadem. Chyba związane jest to z tym, że bohaterowie bardziej skupiają się na rozwiązywaniu swoich problemów i traum. A nie na „konsumowaniu obrzydliwie przesłodzonej waty cukrowej powierzchownych zauroczeń” w możliwie egzotycznej scenerii. Ot taaaka normalna codzienność związku dorosłych ludzi. Dzięki temu człowiek nieoczekiwanie docenia to co ma, albo tęskni za tym czego nie ma.
Wg. mnie to okruchy życia, potem romans, a to ecci czy jakoś tak jest tu w sumie do pominięcia. Chyba, ze ktoś bardzo napalony.
Jiri50
24.11.2022 10:27 Re: Empatia?
W kwestii gatunku za Yatta – gatunek obyczajowy/okruchy życia, romans. Właściwie nic dodać nic ująć.
Bez zalogowania
18.11.2022 03:00 Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Urzekł mnie ten zielony sweterek. No i w końcu coś bez mundurka szkolnego uff.
No mnie ta okładka akurat odrzuciła, bo sugerowała mi kolejny kiepski pseudohentaj.
Tak typowo sprofilowana według mnie pod męskiego odbiorcę ;)
Ciężko mi za to przełknąć napastliwą agresywność z jaką facet na pierwszych stronach napada na nią.
No i właśnie, takie to typowe, że bez jakiejś albo agresji, albo niemal‑molestowania, albo bez molestowania, to się manga czy anime nie sprzeda.
(w tak wielu komediach, i to niekoniecznie ecchi, i w seriach szkolnych i fantasy i… Tak by można wymieniać.)
Aż z przyjemnością pochłonęłam pierwszy tomik Sól z pieprzem i pudding, ale spojlerowac nie będę, bo to w sporej części jest komedia. No i tu piszesz, że manga ZAPACH MIŁOŚCI to zapach kobiety, więc mi znowu trochę hentajowo pachnie, a tam w Gomashio to pudding ta zmysłowość jest tak subtelną, że w jednym kadrze wygląda to nawet tak, jakby bohaterka w ogóle nie miała biustu xd xd
A mimo to czuć chemię która gdzieś pomału się pojawia i…. Ale nie dokończę ;) i też polecam, na odstresowanie, jako lekki romans i lekką komedię.
Jiri50
18.11.2022 10:09 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Taaaa „ta zmysłowość jest tak subtelną, że w jednym kadrze wygląda to nawet tak, jakby bohaterka w ogóle nie miała biustu xd xd” – Ok rozumiem są takie panie dla których szczytem zmysłowości jest brak cycków. Zdaje się szczytem tej zmysłowości będzie Yaoi czy jakoś tak. No sorry, nie moje klimaty.
Fetyszystą biustu nie jestem. Może okularów, ale nie biustu ;-).
Duży biust to duży kłopot! Poza przyciągnięciem samców – zwykle niekoniecznie akurat tych których chciało by przyciągnąć. To raczej problem. Nie sztucznych cyków albo brzuszka nie nosiłem (niestety nie miałem okazji) i nie doświadczyłem tych kłopotów na własnym cielsku. A wielka szkoda. Ale wiem z wiarygodnych relacji jakiż to miód cud i malina. Ciężko aż plecy pękają, ciągle to się gdzieś majta, obciera. Dobranie wygodnej bielizny to koszmar. Itd. Itd. Chyba tym rysownikom należało by nakazać noszenie przez jakiś czas tego rozmiaru, który aplikują postaciom to by się trochę opanowali. No ale tu autorką jest kobitka, zdaje się lubiąca swoje ciałeczko i biustu przecież też nie pożałowała. Oczywiście można to sobie tłumaczyć komercyjnym chwytaniem męskiego odbiorcy za . . . oko ;-). Ale mam dziwne wrażenie, że to nie będzie cała prawda,
Autorce chyba chodzi raczej nie tyle o „chemię”. A o namiętność i to taką która przenika oraz opanowuje człowieka całkowicie i to nawet ciut obsesyjnie na punkcie tej jedynej osoby. Coś z „Imperium zmysłów” mającą wspólnego. Tu zmysłowość jest raczej związana z praktyką miłości niż z niedopowiedzeniem, zawieszeniem i brakiem spełnienia. Tak też można. Trochę to inna erotyka, inna zmysłowość taka bardziej przyziemna i krwista. Spocona ;-) Czy tylko męska? Nie sądzę. Subtelności w niej są z czymś innym związane, mają inne odcienie, większe intensywności i dosłowność. Nie każdemu musi to odpowiadać. Zbycie epitetem, hentajowe to wg. mnie pójście na łatwiznę.
Kwestia tej przemocy to chyba temat na jakoś książkę której nikt nie chce popełnić. Coś brzydkiego czai się tam u nich w cieniach . . . czasem wychodzi to na światło dzienne wystarczy poczytać. Nie rozumiem . . . nie potrafię zrozumieć.
Bez zalogowania
18.11.2022 19:58 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Ok rozumiem są takie panie dla których szczytem zmysłowości jest brak cycków
Ej, hehe. No niestety, źle zrozumiałeś xd ;p
To zdanie o braku biustu, to był tylko sarkazm z mojej strony ;p
Oczywiście wolę jak postać żeńska ma biust, może być mały, średni i duży, a nawet bardzo duży, byle foremny ;p
a nie sztuczny, czy zniekształcony.
Tam, w pierwszym tomiku (i to na zaledwie jednym kadrze), to był dla mnie błąd autorki „Soli z pieprzem i Puddingu”.
Reszta kadrów jest tam dosyć ładnie według mnie rysowana, tzn że jest zgrabnie pokazane kobiece ciało, proporcjonalnie, no może Pan Amant jest ciut za szczupły, ale to już kwestia gustu :p
A mangi yaoi jeszcze żadnej nie czytałam :p
A zgadywanie na czyjś, w tym przypadku mój temat to khmm… Ale spoko. Wolałam odpowiedzieć, żeby było jasne, co miałam na myśli.
Co do gatunku wynikającego z miejsca publikacji, to treści i sposób zawiązania i poprowadzenia fabuły, oraz przewidywana grupa docelowa je być może kwalifikują.
Tu dość spojrzeć na okładkę i widać, że Zapach kobiety jest kierowane dla mężczyzn :)
Pozycja kobiety i mężczyzny, wyeksponowanie na pierwszym planie rzeczonego biustu wychodzącego z koniecznie obcisłego sweterka podkreślającego walory bohaterki od razu sygnalizują, z czym będzie do czynienia w środku.
Miało wabić mężczyzn i jak widać wabi hehehe.
Natomiast w cytowanym przeze mnie tomiku też jest para, ale nieco inaczej pokazana :) i miło, że dostałam od kogoś w prezencie, ale fakt, że do mnie osobiście nieco bardziej przemawia ta okładka
Jiri50
19.11.2022 10:26 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
A to w tym przypadku powiedzenie o nie sądzeniu książki po okładce bardzo się sprawdza. Co prawda chyba hentie jednak mają inne okładki – jakieś takie gwiazdki w strategicznych miejscach . . ale może jednak nie znam się na temacie zbyt mocno. Ach no w sumie było, pseudo. Nie oceniałem Ciebie. Po prostu poczułem się jakoś dotknięty. Obudził się mój pawian złapał za szpilę i kujnął. Zadrżałem, bo bestia ma też i brzytwę. Do mnie z kolei tamta okładka nie przemawia. Poza faceta, ten papieros (oj pudding będzie z popiołem nie z pieprzem), włosy babeczki ala topielica. Facet weź ty się . . jarać papierosa i dmuchać kobiecie z twarz i deser? Dobra, obiecuję zapoznać się z tą mangą. Ląduje do przegrody – do obejrzenia. Nawet pomimo trgo peta. Heh S. Jobs mawiał, że dobry produkt ma się ochotę polizać. Postać asystentki głównego bohatera ma takie kadry, że autentycznie ma się na to ochotę. A biust niewielki.
Jiri50
22.11.2022 13:46 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Witam ponownie. Trochę poczytałem. Chyba jakoś tego fajka im wybaczę. Zainteresowali mnie. Temat aranżowanych małżeństw i relacji w takim związku od dawna mnie ciekawi. Nie wiem jak to się tak naprawdę zawiązuje. Ale domysł, że szanowny tatuś spił niepokorną pociechę i w takim stanie załatwił jej małżeństwo z jakimś swoim wybrańcem jest ciekawy. Motyw przypadkowego wpakowania się w małżeństwo z którego coś może wyjść był grany już wiele razy. I na wiele różnych sposobów. U nas choćby w komedii „Rozwodów nie będzie”. Analiza porównawcza się kłania.
Bez zalogowania
22.11.2022 22:17 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
No i chyba zbyt szybko przeczytałam, a raczej nie przeczytałam tego, co powyżej napisałeś Jiri, ech.
Bo tego co tu napisałeś i nie ukryłeś nie ma w pierwszym tomiku. Niestety, to jest jeden wielki spojler i nawet jak od poczatku kliknij: ukryte tego się spodziewałam, to nie mam już, po co czytać następnych tomów :/
Szacowną moderację poproszę o ukrycie niemal całego (albo i całego) posta powyzej.
Jiri50
23.11.2022 09:56 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Sorki, nie jest to żaden spoiler. Jest to wyłącznie mój czysty wymysł na podstawie opisu tomiku pierwszego na stronie wydawcy. Nie czytałem, ale jeśli cała zabawa zasadza się w odgadnięciu dlaczego ktoś ich tak załatwił to trochę szkoda mi zachodu z czytaniem tego. W sumie z tym tematem tj. rodzicem swatającym pociechę mamy u nas – „Wyjście Awaryjne”, i „Zróbmy sobie wnuka”.
Nic nowego. Zwłaszcza w Japonii gdzie nawet 25% małżeństw może być aranżowanych przez rodziców którzy nie mogą doczekać się zrobienia tego kroku przez pociechy. Matko, wielkie mi halo misiek robi kupę . . . być może facet odgadł fabułę bez zaglądania nawet do 1go tomiku. A może tak ktoś ogryzka to dyskusja tam się przeniesie.
Bez zalogowania
24.11.2022 12:19 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Ja niestety kliknij: ukryte nie dodam ogryzka, bo moje są tu często… hmmm.. „niezjadliwe” (dla portalu)
Więc musiałbyś założyć konto w serwisie, aby dodać ów ogryzek do mangi
kliknij: ukryte Wyjscie awaryjne…haha…klasyka z tamtej epoki xd
Obowiązkowo jak ktoś robi przegląd dekad w gatunku satyra i komedia
ps. Dużo tych traum jest w Zapachu kobiety?
Czy to takie bardziej zwyczajne, psychologiczne okruszki, tyle że z dodatkiem erotyki.
No i właśnie, mam pytanie zasadnicze do omawianej tu mangi.
Czy w Zapachu Kobiety kliknij: ukryte (zwanym przeze mnie „Zielonym sweterkiem” ;) bazą i filarem głównym jest erotyka i namiętność ubarwiona fabułą i traumami, czy też jest odwrotnie, jest to seria obyczajowa slice of life z nutką dramatyczną, a tylko lekko ubarwiona, czy upikantniona erotyzmem?
Bo np sformułowanie typu, że „nie jest tak obleśne jak mogłoby być” nie wyjaśnia tego.
Jiri50
24.11.2022 13:01 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Erotyka i zmysłowość . . . niewłaściwie mi się z „Imperium Zmysłów” skojarzyła. Tam jest też ta kwestia zapachowa ale wiele innych „ostrości”, tu tego nie ma. To jednak wcale nie te klimaty. No może jeden fan‑serwis ze sceną niekoniecznie na miejscu.
Tu chyba większe znaczenie niż ten moment, ma chwila gdy budzą się razem. Albo o siebie się troszczą.
Docieram do tomu 9. Tak to takie okruszki z życia ludzi którzy decydują się na bycie razem. Jeśli dla kogoś kwestia tego, że zapach ukochanej osoby kogoś wręcz uzależnia jest obrzydliwa, to jest to w ten sposób obrzydliwe.
„Slice of life” ale w sumie to po początku takie stonowane i normalne, proste, ciepłe. Nie mówię, że nudne. Jak to określiła jedna z postaci główny bohater ma taką właściwość, że zmusza ludzi do mówienia prawdy. Żadne tam honne i tatemae itd. Japończyk który mówi co myśli i czuje . . . bez zbytnich oporów. Coś o czym podobno Japonki mażą już niezbyt skrycie ;-)
Jiri50
24.11.2022 13:06 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Za to mażą można mnie obśmiać. Marzę aby nie być dyslektykiem. Jalkiś moderator może się zlituje nad głową posypaną popiołem.
Bez zalogowania
25.11.2022 17:38 Jednak slice od life
główny bohater ma taką właściwość, że zmusza ludzi do mówienia prawdy. Żadne tam honne i tatemae itd. Japończyk który mówi co myśli i czuje . . . bez zbytnich oporów. Coś o czym podobno Japonki marzą już niezbyt skrycie ;-)
No właśnie, Tobie odpowiada główny bohater, bo koncentrujesz się na jego szczerości i prawdzie, natomiast mnie dosyć odrzuca wszelki przymus w relacjach międzyludzkich i nie tylko. Za mocno „przywiązana” jestem do pojęcia wolnej woli, obopólnej zgody itp.
Co do marzeń Japonek… Hmmm… Uważam, że zdecydowana większość ludzi wcale nie pożąda szczerości, bezpośredniości, czy prawdy, bo zwykle czują się wówczas bardzo nieswojo, gdyż muszą się z owymi pojęciami konfrontować, zamiast żyć dalej we własnych złudzeniach, wyobrażeniach, oraz przekonaniach. kliknij: ukryte Ego to często
uciążliwy dodatek do człowieka ;p I choć być może wiele Japonek o tym co piszesz marzy, to jednak zwykle jest tak, jak w tym cytowanym już kiedyś powiedzeniu "Uważaj o czym marzysz, bo Ci się to może spełnić” ;)
Czytasz już dziewiąty tomik i wciąż Ci się manga podoba… to miłe. Czyli autorce udało się przykuć uwagę przez tyle czasu w tak mało ekspresyjnym gatunku?
Więcej jest w tym romansu i relacji, czy okruchów życia?
Jiri50
26.11.2022 07:42 Re: Jednak slice od life
Ej to nie tak, że gość bezlitośnie chlapie na prawo i lewo nie licząc się z uczuciami innych. Raczej potrafi mówić o swoich i w ten sposób skłaniać innych do tego samego. Co nawet jak na nasze warunki jest nieczęsto spotykane. Higiena sfery uczuć i emocji polegająca na ich szybkim uświadamianiu sobie i przekazywaniu innej osobie zanim zbuduje się wokół tego wielki problem to chyba nie jest taki głupi pomysł. Tylko jak wielu stać na szczerość wobec siebie, taką jak bohatera stwierdzającego, że jego rozdrażnienie wynika z odstawienia „zapachu” partnerki. Okruchy, relacja długo nic potem romans? Co to właściwie jest ten romans – definicja! Wydawało się początkowo, że to pójdzie w obsesyjną namiętność a przeszło w relację. No i nie zapominajmy o dramacie, nieźle opowiedzianym. Chmmm w 9 części w pewnym momencie poczułem się tak jakby ktoś przy mnie bardzo skrzywdził dziecko a ja nie mógł temu przeciwdziałać. Do sypnięcia się emocjonalnego daleko ale cios w splot słoneczny jest. A wszystko ładnie wymieszane i przyprawione rodzynkami ciekawych postaci z 2‑go planu. Wg. mnie autorka pożyczyła motyw izolacji z „Życia ukrytego w słowach”. Fajnie to wyszło. Mam tylko nadzieję, że fabuła strawnie przeprowadzi bohaterkę z powrotem do „nigdy nie myślałam, że to będzie moim udziałem” – jak widać z bohaterką puddingu mają coś wspólnego.
Bez zalogowania
18.11.2022 20:14 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Autorce chyba chodzi raczej nie tyle o „chemię”. A o namiętność i to taką która przenika oraz opanowuje człowieka całkowicie i to nawet ciut obsesyjnie na punkcie tej jedynej osoby.
No i właśnie, mam pomału awersję do obsesjonatów, stąd mnie osobiście okładka odstręczyła.
Tu akurat idealnie dobrana do treści. Ale to chyba częste u mangaczek rysujących romanse, żeby dawać ten typ faceta.
Cóż, zmysłowość można w rysunku pokazać na bardzo różne sposoby, ale już żeby wyrazić w obrazie silną namiętność, to ilość środków wyrazu się zmniejsza. Przynajmniej tak odbieram to w rysunku mangowym.
Dlatego pisałam pseudohentajem mi zalatywała okładka.
Jednak hentai to jeszcze inna grafika (chyba ;)
Jiri50
19.11.2022 10:30 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Przejrzałem trochę kolejnych tomów do przodu. No pseudohentaj – para ma pomieszkiwać razem, poznawanie swoich zwyczajów. Kwestia składania rączników w łazience. Bardzo hentai ;-)))
Bez zalogowania
19.11.2022 21:55 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Ostatnio rzuciłam w kąt pozycje, w której ni z gruszki pojawiały się obrazki jak z rozkładówki, nie pasujące do bieżącej treści, tylko ot tak powtykane co którąś stronę. No i zaburzało mi to klimat, bardziej w pierwszym tomiku obyczajowy, niż ecchi, czy cokolwiek.
Owszem temat seksu był poruszany, ale w sumie np na cały 1y tomik była jedna scena, a te rozkładówki były w np zwyczajnych, a nawet w poważnych momentach.
No nie jestem zwolenniczką klimatowego grochu z kapustą.
I zostało mi nietknięte 6 tomików :p
Była też niezła, tematyczna seria anime, gdzie na siłę upychali obślizgły dla mnie fanserwis i zostawiłam to.
Tu w Zapachu nic mnie niestety nie zachęca, choć może jakbym obejrzała dobrą adaptację, to bym się skusiła na zakup :)
Jiri50
20.11.2022 08:55 Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Grzebałem coś na temat tej serii. Zdaje się mignęło mi, że jest wersja aktorska. Może to i lepsze rozwiązanie. Anime musiało by mieć budżet i naprawdę niezły zespół. Oraz być potraktowane bardzo serio. Wątpię aby to się spięło im w kasie. To swoisty paradoks – manga (czyli 2d) min. o tym, że związek z realną kobietą jest lepszy niż samotność (czytaj np. wielbienie kobiety 2d).
Do tego wydaje mi się, że to jakby poradnik jak uniknąć pułapek i prowadzić szczęśliwy związek? Całkiem chyba niezły.
Do tego romans ale z tych które akurat trawię. Ludzie mają problemy, ale się schodzą i starają sobie pomóc. Niby pocenie się nie takie straszne, ale jak się zafiksować to może być problem. Nie jest to taki dramat jak w „Życiu ukrytym w słowach” czy „Zagubionych sercach” (polecam filmy) ale motyw przerabiania traumy też tu jest. Mnie akurat to cieszy.
A momenty są . . takie w sumie zwyczajne, uzasadnione i na miejscu w zwykłym związku. Bez nie wiadomo jakich fajerwerków i udziwnień. Właściwie nieomal przaśne. Mimo to, a może właśnie dzięki temu budują wieź. Jak to dorosłym życiu bywa.
CCC - Ceremoniał celebrowania codzienności
Właściwie to można stwierdzić, że obecnie to nieomal wszystkie opowieści o miłości. W tym i te komiksowe, cierpią na tę samą przypadłość co nasze bajki dla dzieci. W momencie wyznania ew. pierwszego pocałunku mamy fanfary, światła gasną i wjeżdża dyskretna plansza z napisem: a dalej to oni żyli długo i szczęśliwie.
Cóż, związki pomiędzy ludźmi mają swoją dynamikę i swoje bebechy codzienności które jakoś tak . . . wydają się być mało efektowne i fotogeniczne. Jak by na to nie spoglądać to z czasem nasza tak upragniona znajomość traci urok ten nowości. I nieuchronnie siada na niej patyna rutyny. Przyćmiewając blaski pierwszych razów.
Ale bez tej znojnej osnowy codzienności, tkanej codziennymi gestami i emocjami. Nie ma przecież mowy o tym abyśmy żyli potem ze sobą szczęśliwie. Choćby nawet i przez jakiś dosyć krótki czas. A już o tym, że będzie to naprawdę „długo i szczęśliwie”. To niestety bez włożenia w to pracy i wysiłku zupełnie nie ma co fantazjować.
Cała historia naszej pary zaczyna się tuż po zaliczeniu tej zwykle finałowej w bajkach akcji. Do łóżka idą sobie w pierwszym tomie, z potrzeby bliskości i czułości jak sądzę. Zupełnie brak dramy pt. ja nigdy tego nie wyznam. Tu wyznanie przychodzi bez problemu i naturalnie. Fanfary nie grzmią, ziemia się nie trzęsie . . . normalni ludzie zwyczajnie sobie mówią o miłości. I starają się z nią jakoś żyć.
No i zaczynają się . . . schody, no bo jak tu ułożyć sobie życie we dwoje. W bajkach przecież wystarczy samo wyznanie i reszta robi się sama. Zupełnie naturalnie i bez żadnej uwagi czy wysiłku. Normalnie jak na roli wg. mieszczuchów, chłop leży a tu mu samo rośnie. Totalna i bardzo szkodliwa bzdura!
Namiętność bowiem ulatnia się zwykle dosyć szybko zostawiając pole na zupęłnie inne uczucia. W skrajnych przypadkach czasem przeradza się ona w obojętność albo w nienawiść. W krańcowych przypadkach pozostawiając finalnie wypalone wraki ludzi. Na szczęście nie jest to taka opowieść. To jest na szczęście opowieść o przypadku wręcz odwrotnym.
Wydaje mi się, że warto sobie zobaczyć to co zwykle jest po tych „finałowych napisach” w romantyczno‑bajkowych produkcjach.
Tu w wersji Japońskiego dreptania wokół związku, gdzie nikt nikogo na szczęście nie wodzi za nos. Chociaż obwąchiwanie się partnerów ma niebagatelne znaczenie.
Należy wyłącznie żałować, że niestety bardzo rzadko można coś takiego sobie pooglądać. A szkoda . . . bo sztuka układania sobie tego życiowego bukietu czy też ceremoniał celebrowania codzienności to rzemiosło nad którym trzeba trochę się zastanowić.
A noże jednak inaczej? Mała dziewczynka postawiła wielki mur. Wtula się w jego ściany, starając się stać przydatna ale i niewidzialna dla otoczenia. Ktoś kiedyś bardzo dotkliwie wdrukował jej przekonanie, że jest gorsza i nie zasługuje na nic więcej niż bezbarwną egzystencję gdzieś w dalekim tle. W głębokich cieniach tego co ważne i istotne. Pogodziła się z myślą, że z tortu zwanego życiem, w udziale przypadają jej jedynie niejadalne ogarki świeczek. Zaakceptowała już ten los bez oporu.
Ale jakiś bezczelny typ przeskakuje przez mur. O ja tu tylko służbowo, kłamie uroczo i nawet przekonująco. Ale przecież kłamie! Po co mąci martwy spokój bańki! Po co sięga gdzieś głębiej? Niech się wynosi. Nic tu po nim. Nic nie dostanie.
Jednak pewne dramatyczne wydarzenie to zmienia. Dziewczynka choć przez chwilę nie chce być sama. Ach, te świeczki z tortu, może uda się je choć na krótką chwilę zapalić. Jak ta dziewczynka z zapałkami, chce ogrzać się i chociaż przez chwilę napatrzeć na migoczący płomień. Nawet jeśli poparzy się przy tym paluszki. To się nie uda, ale choć przez moment niech coś się skrzy i świeci.
Ale okazuje się, że ten płomyczek jest uparty. I nie gaśnie. Ale to jest już kwestia paru następnych tomów. ;-)))
Cóż, naprawdę wielka szkoda, że Japońska radość życia i optymizm są takie jakieś . . . wątłe i mdłe, a smutek i rezygnacja jakieś takie łatwe, naturalne i głębokie.
Pewnie to bardzo zależy od autora. Jest wiele głównych postaci radosnych i optymistycznych, a najbardziej optymistyczną, a raczej hurraoptymistyczną postać, czyli Astę z Black Clover ponoć autor mangi wzorował na sobie.
Ciekawe, czy to specyfika kultury, czy trudów obecnego życia w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale fakt faktem, że więcej takich postaci bywało w starszych produkcjach. kliknij: ukryte Przykładowo – Gigi la trottola
Truizm ale chyba te parę lat kryzysu nastroju nie poprawia. ;-)
W sumie Akane z Yamada kun lv 999 jest taką często radosną postacią, realistyczną dosyć zresztą.
Tam jest też kilka takich postaci bardziej energicznych, np pan Tani czy jak mu tam, w drugiej połowie mangi nieraz wyskakuje jak Filip z kono…
A ten smutek i rezygnacja, jak u głównej bohaterki Zapachu miłości, to raczej zjawisko społeczne myślę.
Czy warto to ciągnąć?
Re: Czy warto to ciągnąć?
Myślę, że właśnie przez to warto po nią sięgnąć. Rzadko się zdarzają dorośli bohaterowie. A jeszcze rzadziej gdy się zachowują jak na swój wiek.
Re: Czy warto to ciągnąć?
Re: Zdecydowanie warto!
Re: Czy warto to ciągnąć?
Na szczęście – nareszcie zaczynają się pojawiać, bo ileż można shoujo romansideł ;)
Re: Czy warto to ciągnąć?
Re: Czy warto to ciągnąć?
Szkoła jako miejsce akcji ma też jedną wielką zaletę – jest całkiem niezłym sposobem na sprawienie, żeby bohaterowie spędzali razem dużo czasu :D
Co do demografii (shoujo, shounen itd) to decyduje o niej magazyn, w którym dana manga wychodziła, dlatego Zapach jest seinenem (dorośli mężczyźni) – wychodził w magazynie Morning.
Re: Czy warto to ciągnąć?
Re: Czy warto to ciągnąć?
Mężczyznom natomiast zdarza się rysować shoujo/josei. Ito Junji chociażby *szok* xD
To jest kwestia prowadzenia narracji, a nie tematyki.
Re: Czy warto to ciągnąć?
Re: Czy warto to ciągnąć?
Empatia?
Re: Empatia?
A ta manga tutaj nie jest jakimś wybitnym studium ludzkich zachowań, tylko zwyczajnym romansem raczej nie odbiegającym od standardów.
Jedyne, co na pewno mogę powiedzieć, to że nie jest to tak obleśne jak mogłoby być.
Re: Empatia?
Doprawdy nie potrafię dostrzec w tej mandze niczego co mogło by się wiązać z terminem obleśne. AAAbsolutnie.
Termin romans ma u mnie mocno negatywne skojarzenia. W tym przypadku jakoś nie strzykam jadem. Chyba związane jest to z tym, że bohaterowie bardziej skupiają się na rozwiązywaniu swoich problemów i traum. A nie na „konsumowaniu obrzydliwie przesłodzonej waty cukrowej powierzchownych zauroczeń” w możliwie egzotycznej scenerii. Ot taaaka normalna codzienność związku dorosłych ludzi. Dzięki temu człowiek nieoczekiwanie docenia to co ma, albo tęskni za tym czego nie ma.
Wg. mnie to okruchy życia, potem romans, a to ecci czy jakoś tak jest tu w sumie do pominięcia. Chyba, ze ktoś bardzo napalony.
Re: Empatia?
Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
No mnie ta okładka akurat odrzuciła, bo sugerowała mi kolejny kiepski pseudohentaj.
Tak typowo sprofilowana według mnie pod męskiego odbiorcę ;)
No i właśnie, takie to typowe, że bez jakiejś albo agresji, albo niemal‑molestowania, albo bez molestowania, to się manga czy anime nie sprzeda.
(w tak wielu komediach, i to niekoniecznie ecchi, i w seriach szkolnych i fantasy i… Tak by można wymieniać.)
Aż z przyjemnością pochłonęłam pierwszy tomik Sól z pieprzem i pudding, ale spojlerowac nie będę, bo to w sporej części jest komedia. No i tu piszesz, że manga ZAPACH MIŁOŚCI to zapach kobiety, więc mi znowu trochę hentajowo pachnie, a tam w Gomashio to pudding ta zmysłowość jest tak subtelną, że w jednym kadrze wygląda to nawet tak, jakby bohaterka w ogóle nie miała biustu xd xd
A mimo to czuć chemię która gdzieś pomału się pojawia i…. Ale nie dokończę ;) i też polecam, na odstresowanie, jako lekki romans i lekką komedię.
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Fetyszystą biustu nie jestem. Może okularów, ale nie biustu ;-).
Duży biust to duży kłopot! Poza przyciągnięciem samców – zwykle niekoniecznie akurat tych których chciało by przyciągnąć. To raczej problem. Nie sztucznych cyków albo brzuszka nie nosiłem (niestety nie miałem okazji) i nie doświadczyłem tych kłopotów na własnym cielsku. A wielka szkoda. Ale wiem z wiarygodnych relacji jakiż to miód cud i malina. Ciężko aż plecy pękają, ciągle to się gdzieś majta, obciera. Dobranie wygodnej bielizny to koszmar. Itd. Itd. Chyba tym rysownikom należało by nakazać noszenie przez jakiś czas tego rozmiaru, który aplikują postaciom to by się trochę opanowali. No ale tu autorką jest kobitka, zdaje się lubiąca swoje ciałeczko i biustu przecież też nie pożałowała. Oczywiście można to sobie tłumaczyć komercyjnym chwytaniem męskiego odbiorcy za . . . oko ;-). Ale mam dziwne wrażenie, że to nie będzie cała prawda,
Autorce chyba chodzi raczej nie tyle o „chemię”. A o namiętność i to taką która przenika oraz opanowuje człowieka całkowicie i to nawet ciut obsesyjnie na punkcie tej jedynej osoby. Coś z „Imperium zmysłów” mającą wspólnego. Tu zmysłowość jest raczej związana z praktyką miłości niż z niedopowiedzeniem, zawieszeniem i brakiem spełnienia. Tak też można. Trochę to inna erotyka, inna zmysłowość taka bardziej przyziemna i krwista. Spocona ;-) Czy tylko męska? Nie sądzę. Subtelności w niej są z czymś innym związane, mają inne odcienie, większe intensywności i dosłowność. Nie każdemu musi to odpowiadać. Zbycie epitetem, hentajowe to wg. mnie pójście na łatwiznę.
Kwestia tej przemocy to chyba temat na jakoś książkę której nikt nie chce popełnić. Coś brzydkiego czai się tam u nich w cieniach . . . czasem wychodzi to na światło dzienne wystarczy poczytać. Nie rozumiem . . . nie potrafię zrozumieć.
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Ej, hehe. No niestety, źle zrozumiałeś xd ;p
To zdanie o braku biustu, to był tylko sarkazm z mojej strony ;p
Oczywiście wolę jak postać żeńska ma biust, może być mały, średni i duży, a nawet bardzo duży, byle foremny ;p
a nie sztuczny, czy zniekształcony.
Tam, w pierwszym tomiku (i to na zaledwie jednym kadrze), to był dla mnie błąd autorki „Soli z pieprzem i Puddingu”.
Reszta kadrów jest tam dosyć ładnie według mnie rysowana, tzn że jest zgrabnie pokazane kobiece ciało, proporcjonalnie, no może Pan Amant jest ciut za szczupły, ale to już kwestia gustu :p
A mangi yaoi jeszcze żadnej nie czytałam :p
A zgadywanie na czyjś, w tym przypadku mój temat to khmm… Ale spoko. Wolałam odpowiedzieć, żeby było jasne, co miałam na myśli.
Co do gatunku wynikającego z miejsca publikacji, to treści i sposób zawiązania i poprowadzenia fabuły, oraz przewidywana grupa docelowa je być może kwalifikują.
Tu dość spojrzeć na okładkę i widać, że Zapach kobiety jest kierowane dla mężczyzn :)
Pozycja kobiety i mężczyzny, wyeksponowanie na pierwszym planie rzeczonego biustu wychodzącego z koniecznie obcisłego sweterka podkreślającego walory bohaterki od razu sygnalizują, z czym będzie do czynienia w środku.
Miało wabić mężczyzn i jak widać wabi hehehe.
Natomiast w cytowanym przeze mnie tomiku też jest para, ale nieco inaczej pokazana :) i miło, że dostałam od kogoś w prezencie, ale fakt, że do mnie osobiście nieco bardziej przemawia ta okładka
[link]
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Bo tego co tu napisałeś i nie ukryłeś nie ma w pierwszym tomiku. Niestety, to jest jeden wielki spojler i nawet jak od poczatku kliknij: ukryte tego się spodziewałam, to nie mam już, po co czytać następnych tomów :/
Szacowną moderację poproszę o ukrycie niemal całego (albo i całego) posta powyzej.
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Nic nowego. Zwłaszcza w Japonii gdzie nawet 25% małżeństw może być aranżowanych przez rodziców którzy nie mogą doczekać się zrobienia tego kroku przez pociechy. Matko, wielkie mi halo misiek robi kupę . . . być może facet odgadł fabułę bez zaglądania nawet do 1go tomiku. A może tak ktoś ogryzka to dyskusja tam się przeniesie.
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Więc musiałbyś założyć konto w serwisie, aby dodać ów ogryzek do mangi
kliknij: ukryte Wyjscie awaryjne…haha…klasyka z tamtej epoki xd
Obowiązkowo jak ktoś robi przegląd dekad w gatunku satyra i komedia
ps. Dużo tych traum jest w Zapachu kobiety?
Czy to takie bardziej zwyczajne, psychologiczne okruszki, tyle że z dodatkiem erotyki.
No i właśnie, mam pytanie zasadnicze do omawianej tu mangi.
Czy w Zapachu Kobiety kliknij: ukryte (zwanym przeze mnie „Zielonym sweterkiem” ;) bazą i filarem głównym jest erotyka i namiętność ubarwiona fabułą i traumami, czy też jest odwrotnie, jest to seria obyczajowa slice of life z nutką dramatyczną, a tylko lekko ubarwiona, czy upikantniona erotyzmem?
Bo np sformułowanie typu, że „nie jest tak obleśne jak mogłoby być” nie wyjaśnia tego.
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Tu chyba większe znaczenie niż ten moment, ma chwila gdy budzą się razem. Albo o siebie się troszczą.
Docieram do tomu 9. Tak to takie okruszki z życia ludzi którzy decydują się na bycie razem. Jeśli dla kogoś kwestia tego, że zapach ukochanej osoby kogoś wręcz uzależnia jest obrzydliwa, to jest to w ten sposób obrzydliwe.
„Slice of life” ale w sumie to po początku takie stonowane i normalne, proste, ciepłe. Nie mówię, że nudne. Jak to określiła jedna z postaci główny bohater ma taką właściwość, że zmusza ludzi do mówienia prawdy. Żadne tam honne i tatemae itd. Japończyk który mówi co myśli i czuje . . . bez zbytnich oporów. Coś o czym podobno Japonki mażą już niezbyt skrycie ;-)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Jednak slice od life
No właśnie, Tobie odpowiada główny bohater, bo koncentrujesz się na jego szczerości i prawdzie, natomiast mnie dosyć odrzuca wszelki przymus w relacjach międzyludzkich i nie tylko. Za mocno „przywiązana” jestem do pojęcia wolnej woli, obopólnej zgody itp.
Co do marzeń Japonek… Hmmm… Uważam, że zdecydowana większość ludzi wcale nie pożąda szczerości, bezpośredniości, czy prawdy, bo zwykle czują się wówczas bardzo nieswojo, gdyż muszą się z owymi pojęciami konfrontować, zamiast żyć dalej we własnych złudzeniach, wyobrażeniach, oraz przekonaniach. kliknij: ukryte Ego to często
uciążliwy dodatek do człowieka ;p
I choć być może wiele Japonek o tym co piszesz marzy, to jednak zwykle jest tak, jak w tym cytowanym już kiedyś powiedzeniu "Uważaj o czym marzysz, bo Ci się to może spełnić” ;)
Czytasz już dziewiąty tomik i wciąż Ci się manga podoba… to miłe. Czyli autorce udało się przykuć uwagę przez tyle czasu w tak mało ekspresyjnym gatunku?
Więcej jest w tym romansu i relacji, czy okruchów życia?
Re: Jednak slice od life
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
No i właśnie, mam pomału awersję do obsesjonatów, stąd mnie osobiście okładka odstręczyła.
Tu akurat idealnie dobrana do treści. Ale to chyba częste u mangaczek rysujących romanse, żeby dawać ten typ faceta.
Cóż, zmysłowość można w rysunku pokazać na bardzo różne sposoby, ale już żeby wyrazić w obrazie silną namiętność, to ilość środków wyrazu się zmniejsza. Przynajmniej tak odbieram to w rysunku mangowym.
Dlatego pisałam pseudohentajem mi zalatywała okładka.
Jednak hentai to jeszcze inna grafika (chyba ;)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Owszem temat seksu był poruszany, ale w sumie np na cały 1y tomik była jedna scena, a te rozkładówki były w np zwyczajnych, a nawet w poważnych momentach.
No nie jestem zwolenniczką klimatowego grochu z kapustą.
I zostało mi nietknięte 6 tomików :p
Była też niezła, tematyczna seria anime, gdzie na siłę upychali obślizgły dla mnie fanserwis i zostawiłam to.
Tu w Zapachu nic mnie niestety nie zachęca, choć może jakbym obejrzała dobrą adaptację, to bym się skusiła na zakup :)
Re: Zielony sweterek i zapach kobiety ;)
Do tego wydaje mi się, że to jakby poradnik jak uniknąć pułapek i prowadzić szczęśliwy związek? Całkiem chyba niezły.
Do tego romans ale z tych które akurat trawię. Ludzie mają problemy, ale się schodzą i starają sobie pomóc. Niby pocenie się nie takie straszne, ale jak się zafiksować to może być problem. Nie jest to taki dramat jak w „Życiu ukrytym w słowach” czy „Zagubionych sercach” (polecam filmy) ale motyw przerabiania traumy też tu jest. Mnie akurat to cieszy.
A momenty są . . takie w sumie zwyczajne, uzasadnione i na miejscu w zwykłym związku. Bez nie wiadomo jakich fajerwerków i udziwnień. Właściwie nieomal przaśne. Mimo to, a może właśnie dzięki temu budują wieź. Jak to dorosłym życiu bywa.