x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Skromna opowieść
Doprawdy nie ma co się oszukiwać. Niewątpliwie jestem uzależniony. Uzależniony bezgranicznie i beznadziejnie. Od dobrych historii.
I obawiam się, że to już się nie zmieni. Nic na to nie poradzę . . . to, że ktoś ma talent i ładnie rysuje jest ciekawe. Ale samo rysowanie nie wystarczy. Trzeba jeszcze mieć coś ciekawego do powiedzenia i umieć to przekazać.
Ładne rysunki są ładne i nic więcej. Ładne kobiety, ładni ludzie w ogóle . . . są ładni. I często nic więcej. Dopiero ci którzy potrafią tworzyć swoją dobrą historię warci są uwagi.
Czy Japończycy lubią i doceniają dobre opowieści? A skąd mogę wiedzieć .. .
[link]
[link]
Cóż w porównaniu do obecnego anime, te sztuki narracyjne . . to nędza okrutna. A przecież też są cenione. Bo zawierają to co najważniejsze. Dobrą opowieść. I tyle.
Czy warto być zakonnikiem?
- Sam jesteś cieniutki! Szkoda, że nie w pasie. Przydało by Ci się co nieco zrzucić. Bzdura, to uznany artysta jest. To nie może być kiepskie i na pewno nie jest.
- Ależ ja tu o ilości stron ten mangi mówię a nie o jej jakości. To jedna z bardziej interesujących rzeczy jakie czytałem. Proste ale nie pozbawione głębszych przemyśleń autora. Rzekłbym chyba takie bardzo osobiste.
- Hmm tak, zdaje się facetowi chwilami bardzo się na szczerość zebrało. Tak to odczytuję. To chyba trochę tak jakby autobiografia? Czy co?
- Można odnieść takie wrażenie, że główna bohaterka to takie alter ego autora.
- To o czym to jest?
- O tworzeniu, stosunkach autor‑dzieło‑odbiorca. Ale przede wszystkim jak zwykle u Fujimoto to jest o relacjach międzyludzkich.
- Jak zwykle? Nie no a pan piłcia tyż? No chyba nie bardzo?
- Wbrew pozorom tam te relacje też grają niebagatelną rolę. Tylko trzeba te hektolitry posoki i festony flaków odsunąć na bok. Tu mamy pewien ciekawy aspekt. Podkreśla się związki tej historii z tym dramatycznym wydarzeniem. [link]
Autor miał to wg. niektórych wykorzystać, niektórzy sugerują w celach promocji. Bo temat był głośny. Ale ja mam tu inne wrażenie. Być może ta tragedia skłoniła go do pewnych refleksji na temat tego co jest w życiu najważniejsze. I to zawarł w tej swojej mandze.
- Podejrzewasz, że ta śmierć ludzi z branży to był dla niego jakiś wstrząs?
- Chyba tak. Kto wie, jak to na niego wpłynęło. Mam wręcz wrażenie, że mogło go to dotknąć jakoś tak osobiście. Może kogoś znał? Albo przytrafiło mu się coś podobnego w innym miejscu i czasie. Mam dziwne wrażenie, że na twórczość mangaki spogląda tu przez pryzmat kruchości istnienia. I zadaje sobie pytanie czy warto. Czy warto oddać całego siebie sztuce rysunkowego opowiadania historii.
- Tak to prawda. Praca nad mangą przedstawiona jest tu jak jakieś zajęcie godne mnichów buddyjskich a nie ludzi świeckich. Zakon rysowników? W sumie gdzieś przeczytałem, że w USA jest 6 razy więcej rysowników komiksowych. A przynajmniej u nas proporcje tego co się sprzedaje wydają się wręcz odwrotne. Pracowitość tych ludzi budzi szacunek.
- Tak niewątpliwie budzi. Zdaje się autor zadaje tu pytanie czy to co osiągasz jest warte tego poświęcenia. Zdaje też np. pytanie o relacje autor a czytelnik‑krytyk.
- W sumie po co tworzyć jeśli nie ma czytelników.
- Tak, ale chyba i jedzie nam po tych zawsze krytycznych. Jest tam taki który mówi Fujino, że jej manga jest technicznie do niczego w porównaniu z tą drugą dziewczyną. I ona rezygnuje z dalszego rysowania.
- Tak czasem chyba potrzebna jest gruba skóra. Jak to sugeruje autor.
- No i umiejętność powiedzenie krytykantom: Wiesz co. Mylisz mnie z kimś innym.
- Z kim?
- Z kimś kogo interesuje twoja opinia.
- Niezadowolony palant zawsze się trafi. Grunt aby to nie była cała reszta publiki poza tobą.
- Chyba nie wyczerpaliśmy tematu tej mangi.
- Oj na pewno nie. Ale na dziś starczy. Może wrócimy do tematu.
- W każdym bądź razie . . . w sumie jedna z najciekawszych rzeczy jakie do tej pory widziałem.
- Naprawdę warto to przeczytać i się nad tym zastanowić.
- Chyba tak. Docenili to zreszta w branży. Anime ma być na dniach. Albo nawet już jest.
Re: Czy warto być zakonnikiem?
Re: Czy warto być zakonnikiem?
Cóż . . . w ja osobiście w sumie nie przepadam za „kreską” Fujimoto. Ale mimo to uważam, że jest jednym z najlepszych a już na pewno najbardziej interesujących autorów. Dlaczego? Myślę, że na to też daje nam odpowiedź. ;-) Uroczy facet! I ma niewątpliwie rację.
Prztyczek w nos perfekcjonistów kreski!
Re: Czy warto być zakonnikiem?
Zresztą – rysunki to nie wszystko, ale nadal są ważne, z czym zgodziłaby się sama Fujino, bo jednak mimo wszystko wzięła się ostro za ćwiczenia, więc nie wiem, o jakim prztyczku w nos mowa.
Dosyć ważna sprawa . .
Kyoumoto rysowała dużo lepiej ale to było „Piękno ukryte w tle”. Czego tłem jest to piękno?
To piękno jest tłem interesującej i wartościowej opowieści. Obawiam się, że bez tego wkładu najlepszy rysunek . . . to trochę mniej lub lepiej postawionych kresek czy plam. I potrzeba nam tu w przypadku komiksu, wprawnego opowiadacza który ma coś ciekawego do przekazania.
Pewnie wyjdę na ortodoksa . . . ale chyba gdzieś tam w tej mojej pierwotnej grupie zero nadal bardzo siedzi ten gość od ogniska i opowieści. I forma nawet najładniejsza bez tego skromnego dodatku, jakoś mnie nudzi. Chociaż doceniam kunszt i prace rysującego.
Czyżby niezbyt przypadkiem autor podzielał ciut moje zdanie?
Re: Dosyć ważna sprawa . .
Jasne, że historia jest podstawą, ale tu się nikt o to nie spierał. tylko o to, czy kolega Fujino to krytykant. Nie – on miał rację, że rysunki Fujino są gorsze. Nawet nie cała manga – konkretnie rysunki. Po czym ona zresztą wcale nie rzuciła rysowania, tylko wręcz przeciwnie – zaczęła rysować więcej i traktować to poważniej, bo wsiadło jej to na ambicję.
Re: Dosyć ważna sprawa . .
Nie wydaje mi się.
Jest jeden panel z widokiem twarzy faceta blisko z boku (jak dla mnie z ławki obok, na tle okna – chyba klasy). Zbyt blisko jak na jakieś przypadkowe podsłuchiwanie.
Fujmoto ma czasem kłopoty z oddaniem emocji na twarzach. Ale tu wg. mnie udało mu się to perfecto! (Oj chyba kogoś kiedyś coś zabolało. ;-))
Tej złośliwej satysfakcji z możliwości dokopania komuś komu się zazdrości . . . nie sposób pomylić z czymś innym. No i ten lekki ton lekceważenia: „W porównaniu z tym rysunki Fujino . . . . to nic szczególnego.”
Hmmm jak dla mnie bardzo konstruktywna i rzeczowa krytyka. Sorry to może było i powiedziane do kogoś innego. Ale w sposób celowy tak aby ta uwaga nie przeszła niezauważona przez otaczających w tym osobę najbardziej zainteresowaną. Jak dla mnie zachowanie nie do zaakceptowania.
Może i ma rację, ale sposób jej wyartykułowania sprawia, że zasługuje wg. mnie na kopa w . . Bo świadczy wg. mnie o złośliwości i perfidii. I tyle w tym macie. Palant i tyle.
A to, że być może komuś tu sodowa waliła do głowy to inna sprawa. Ale ten sposób i rodzaj krytyki to zatruta strzała z opóźnionym działaniem.
Re: Dosyć ważna sprawa . .
Złośliwe krytykowanie może zniszczyć radość z tworzenia i podciąć skrzydła, ale tego w tej mandze kompletnie nie ma. To hasło to jedyna negatywna uwaga o twórczości Fujino, i jedyny jej skutek to to, że Fujino bardziej przykłada się do rysowania (jednoznaczny pozytyw). Wszystkie inne krytyczne komentarze otoczenia dotyczą samego spędzania czasu na rysunku, a nie zdolności Fujino.
Re: Dosyć ważna sprawa . .
No to się nie zgodzimy.
Mogę zobaczyć te rysunki – bo chyba coś przeoczyłem? Oj, oczy już nie te.
Cytując gościa z pociągu. „Wali mnie, że jesteś dzieckiem. Właśnie wróciłem do twojego poziomu emocjonalnego. Żebyś zrozumiał, że ludzi się nie kopie.” Po tym jak strzelił bachora książką w kopiącą go nogę. „Zrób to jeszcze raz a oddam tobie i mamusi”. Awantury nie było, bo kolega dał mu oklaski. Parę innych osób też. Mamusia odłożyła telefon i wreszcie pilnowała bachora.
Dla mnie to reakcja otoczenia wobec Fujino to jest jak na razie łagodna wersja: „Wystający gwóźdź trzeba dobić.” I akurat ten się poddał. I bardziej brutalne środki nie były konieczne.
I tu trzeba zastanowić się nad sytuacją tej wycofanej dziewczyny. Bo ona jest tu wg. mnie chyba tym gwoździem który dla odmiany się nie poddał. I dlatego to u niej wygląda tak a nie inaczej. W dużej mierze. I kto wie czy to nie jest okazja do ciut szerszego spojrzenia na tę kwestię w Japonii.
Fujomoto kreśli tę opowieść niebywale oszczędnie, jak by skąpił tych obrazków. Coś jak haiku tylko w mandze? Zabawa w upakowanie max treści przy minimum obrazów? Naprawdę jak dla mnie to jest niezła zabawa w czytaniu tego. Bo gość chyba nie zamierza podawać nam wszystkiego na tacy.
Re: Dosyć ważna sprawa . .
I jak już – to ta dziewczyna się poddała, tyle, że zamiast porzucić komiksy, porzuciła społeczeństwo. Zresztą, Fujino też całkiem szybko wróciła do rysowania i nie widzimy, żeby ktoś ją z tego powodu dręczył albo próbował znowu naprostować.
I tutaj kończę, ponieważ nie przekonasz mnie, że bezmyślny bachor mówiący kolegom „łaaał, te rysunki są niesamowite, te drugie przy nich do niczego!” to wyrachowany łotr perfidnie próbujący zniszczyć koleżankę. Zwłaszcza, że tego niszczenia w tym komiksie po prostu nie ma. Fabuła prezentuje nam to jako „Fujino usłyszała, jak ktoś mówi na głos to, co ona sama myśli, i wzięła się w garść”.
Nie zamierzam wmawiać
Mylę, że to bardzo ciekawa i głęboka myśl. I jest to coś nad czym warto się zastanowić. A to jest kwestia która wg. mnie ma tu swoje miejsce.
Zabawne, że Kyoumoto wystarczyła jedna życzliwa dusza która ją zaakceptowała, żeby wrócić do społeczeństwa bez nie wiadomo jakiej terapii. Prawda?
I tak! Sorry tak żeby słyszała to też osoba której to dotyczy to nie jest niewinny dzieciaczek. A ktoś o bardzo złej woli. Sugerował bym zapoznanie się z pojęciem przemoc szkolna. Bo to trochę zmienia optykę widzenia. I nie mi się coś takiego nigdy nie zdarzało. I tak na takie chamstwo mam wrodzone uczulenie.
Aaaaa i moim zdaniem:
I dlatego wg. mnie ten jeden obrazek obgadującego typa stanowi raczej symbol.
No i wyczerpaliśmy temat. Sugeruję pozostanie przy swoich zdaniach. I dziękuję za miłą wymianę myśli!
Re: Dosyć ważna sprawa . .
No tak. Kopaniem cytowanym w pociągowej anegdocie robi się mniejszą krzywdę niż krytyką.
Krytyka ma większą moc destrukcji.
Re: Dosyć ważna sprawa . .