Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Frieren. U kresu drogi

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Jiri50 15.02.2025 19:48
    Fatalny egzamin
    - Wreszcie Frieren? Trochę nam się zeszło?
    - Owszem dosyć trudno przy tym wspomnieniowym trybie narracji poukładać to w sensowną całość.
    - To prawda, człowiek może się zapatrzeć na przygody dwóch uroczych dziewczynek które wędrują przez ten piękny, świat robiąc urocze rzeczy. Kupują prezenty, jedzą ciasta. Ba tańczą na balu. I kompletnie stracić z oczu to kim one są.
    - Ooo aż tak. W sumie słodkie są. Będziemy się ich za coś czepiać? Za co?
    - Ach drobiazg w sumie. Naprawdę nie warto wspominać. Dziewczyny są przecież jedynie śmiertelnie niebezpieczną i bezlitosną bronią. Fern co prawda niby ma za sobą dzieciństwo ze wsparciem Heitera. Ale Flamme chyba była mniej pobłażliwa dla podopiecznej. I swój gniew oraz nienawiść do demonów sprzedała adeptce. Po koniec życia najwyraźniej naszła ją na ten temat refleksja. I Obdarzyła wychowankę pierwszym nie bojowym zaklęciem i proroctwem, że to ona zostanie pierwszym magiem pokoju.
    - Chyba generalnie profesja maga bojowego . . . to nie jest zabawa dla zbyt grzecznych dzieci? Taka robota i tyle.
    - Owszem. Ale warto zwrócić uwagę na to jak elfka korzysta z magii. Przeciwnicy jej i Fern która została przecież też przez nią tak przeszkolona. Zeznają podobnie – ci którym udało się przetrwać – chociaż są przemyślenia w trakcie starć. To przeciwnik reagujący na atak na zasadzie odruchu bezwarunkowego. Broni się i atakuje gradem błyskawicznych zasłon i ciosów. Nie ma fajerwerków, nie ma kunsztu czy ozdobników. Czysta siła, wsparta przez niewiarygodny refleks. Combo które sprawia, iż nawet najlepsi przeciwnicy zaczynają zdawać sobie sprawę, że przy takim gradzie ciosów i ich szybkości jedynym co ich może ocalić to jakiś błąd. Tyle, że tu nie ma błędów.
    - Faktycznie brzmi dosyć koszmarnie.
    - Raczej. Tak się zastanawiam nad momentem gdy Denken postanawia stawić czoła Freiren. Na końcu okazuje się, iż on zdaje sobie sprawę z tego z kim ma do czynienia. A mimo to podejmuje wyzwanie.
    - Chcesz powiedzieć, że dziadek to jednak nie takie wystygłe popioły? Ostatnia epicka walka?
    - Raczej spełnienie marzeń o skrzyżowaniu zaklęć z legendą. On wie z kim decyduje się zmierzyć. Od razu zaznacza, chcę Cię opóźnić. To walka w której czyjaś śmierć nie ma sensu. Walczymy ale nie zabijamy. I nie, jego nie obleciał cykor. On wie, co może rozpętać gdyby atakował naprawdę. Coś co zmiotło by go zupełnie.
    - Dziadek kocha magię i taki pojedynek to coś dla czego jest w stanie wiele zaryzykować. ;-) A to teraz rozumiem to ostrzeżenie jakie daje Richterowi. Nie waż się zabijać dziewczynek. Masz je wyłącznie odizolować.
    - Tyle plucia było na ten egzamin. A to nie wygląda wcale tak źle.
    - Chyba tak. Weźmy sobie to starcie z sobowtórem Freieren. W trakcie narady Fern mówi w pewnym momencie, że może jej udało by się zabić elfkę. A ta wygląda na bardzo uradowaną. Przyznaję początkowo myślałem, że to zwykła duma z uczennicy. Teraz myślę, że Frieren właśnie wtedy zdała sobie sprawę z pewnej swojej słabości. I wkalkulowała ją w to starcie.
    - To ona ma słabości?
    - Owszem chociaż raczej niewiele. W tym przypadku ona musi przeanalizować siebie. I zdaje się robi to dosyć skutecznie. Może nie rozumie wszystkich ludzkich emocji, w co wątpię. Przecież to jedna z podstawowych technik walki. A walczy czasem i z ludzkim przeciwnikiem. Trudno sobie to wyobrazić, brak takiej analizy. Chyba ktoś tu łże jak najęty.
    - Dobra to o co chodzi z tą Fern. W końcu wchodzą walczyć we dwie.
    - Tak, zresztą przy tej okazji sama odsłania prawdę o sobie. „Owszem gdybyśmy zaatakowali wszyscy wygraną mielibyśmy w kieszeni. Ale większość z nas by zginęła. Raczej nie dała bym nikomu szansy na użycie golema.”
    - Faktycznie milutko, tak na marginesie. To akurat przypadkiem jestem bronią masowej zagłady. Nie mam zwyczaju dawać pardonu. Ocaleją nieliczni.
    - Zabawne ale początkowo to przeoczyłem. Wchodzą we dwie z Fern. Walczą i w pewnym momencie sobowtór traci obie ręce. Fern chce ją dobić. Ale sobowtór stosuje nie znaną Fern technikę. Dziewczyna ląduje rozsmarowana na ścianie z zachwytem myśląc: To mag może dojść do takiego poziomu?
    - Trochę jakby kiepski moment na zachwyty. Przecież następny cios ją zabije.
    - Zapewne, ale ten cios nie pada. Sobowtór stoi zupełnie odsłonięty i tylko patrzy na mocno potłuczoną dziewczynę. Dziewczyna myśli – to zupełnie do niej nie podobne.
    - Co w związku z tym?
    - Nie wiem. Ale . . . ona chyba zdała sobie sprawę w czasie narady przed tym starciem, że jest co prawdą maszyną do zabijania. Ale nie jest już w stanie zabić przybranej córki. I ona to wkalkulowała sobie w to starcie.
    - Ok. Ale już narazić ją na niebezpieczeństwo to mogła?
    - Profesja maga bojowego . . . to nie jest zabawa dla zbyt grzecznych dzieci? Taka robota i tyle.
    - Brzmi koszmarnie.
    - Ale to tylko takie nasze gadanie. Generalnie . . . to są miłe dziewczynki dla których problemem jest ozdoba do włosów. I może nie psujmy tego jakimiś głupimi pomysłami.

    - Dokładnie! Skupmy się na czymś doniosłym i ważnym co na to zasługuje. I to by było na tyle.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime