x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Lenneth
1.03.2014 14:26 Pozacja, której chyba nie trzeba nikomu reklamować
Co sprawia, że tak uważam tę mangę za bardzo dobrą?
1. Wciągająca, wielowątkowa, ale nienadmiernie skomplikowana fabuła. Czytając „Miecz…” za pierwszym razem, zdołałam się w nim wprawdzie nieco pogubić, ale wynikało to raczej z długich odstępów między kolejnymi tomami. Intryga może i nie powala głębią, ale z całą pewnością dostarcza solidnej porcji rozrywki i obfituje w parę ciekawych zwrotów akcji. Samo zakończenie również trzyma w napięciu i zaskakuje bardziej, niż możnaby się spodziewać.
2. Wyraziste, wiarygodne postacie (oraz łączące je relacje) – w tym para głównych bohaterów oraz główny antagonista, którym towarzyszy masa ciekawych postaci drugoplanowych. Moimi ulubieńcami są m.in. Makie, Anotsu, Rin, Habaki, Hyakurin, Giichi…
Na ich tle Manji – prosty zabijaka o nieskomplikowanej motywacji, walczący dużo słabiej od wielu przeciwników, za to obdarzony odpornością karalucha – wypada zaskakująco bezbarwnie.
3. Mroczny klimat, sceny okrucieństwa i przemocy – tortury, gwałty, odrąbywanie kończyn, okrutne eksperymenty na więźniach etc. Wszystko to ukazane bez ostentacyjnego moralizatorstwa, ale też bez gloryfikacji sadyzmu.
Bohaterowie pierwszo i drugoplanowi cechują się w większości szarą moralnością, a część z nich to prawdziwe potwory w ludziej skórze, które już dawno przekroczyły wszelkie granice okrucieństwa. Niektórych „złych” szczerze nie znosiłam, innych trudno było przynajmniej w jakimś stopniu nie rozumieć i nie podziwiać.
4. Przepiękna, realistyczna, dopracowana kreska, w tym efektowne, dynamiczne sceny walk.
Przeczytałam „Miecz Nieśmiertelnego” w całości dwa razy i jedyne, czego żałuję, to że Egmont już nigdy nie dokończy wydawania tej pozycji.
Ja wiem, że niektórzy przeciwnicy głównego bohatera są dość udziwnieni i ogólnie walki obfitują w power‑upy, ale jednak klasyfikowanie tej mangi jako shounen to dość mocne nadużycie. Zresztą, nawet w ostatnim zdaniu recenzji jest chyba dość wyraźnie zaznaczone, jacy czytelnicy powinni po nią sięgnąć.
Rzeczywiście, manga była nieprawidłowo oznaczona. Poprawiłem.
R
Etna
24.04.2012 13:00
Seval napisał(a):
Itto‑ryu szybko zyskała rozgłos, niszcząc inne szkoły miecza, a niedobitków wcielając do własnych szeregów.
Zabrzmiało co najmniej, jakby Anotsu werbował byle kogo, a przecież Itto‑ryu stanowi jedną z najsilniejszych grup w mandze.
Seval napisał(a):
...Asano Rin, szesnastolatką dążącej do zemsty na Anotsu. Dziewczyna straciła rodziców, gdy adepci Itto‑ryu zniszczyli szkołę jej ojca.
Należałoby dodać, że powodem śmierci rodziców Rin także była zemsta. To ważne dla zrozumienia późniejszych relacji bohaterów.
Poza tym uważam, że oceny poszczególnych kategorii są bezczelnie zaniżone. Owszem, każdy ma prawo do własnego zdania, ale w przypadku publicznej recenzji wypadałoby zachować nieco więcej obiektywzimu. Charakter bohaterów budowany jest przez Samure niezwykle skrupulatnie, ze szczególnym ukazaniem wszystkich specyficznych cech. Doskonale widać to w przerażająco realistycznym rysunku, przedstawiającym prawdziwe twarze pełne sprzecznych uczuć i emocji, a nie jakieś marne karykatury. Samura nadaje swoim postaciom głębię, tworząc przy tym niesamowity nastrój i bez wątpienia robi to wszystko po mistrzowsku – kwestię gustu odłóżmy na bok.
Fabułę zaś potraktowałeś „z góry”, uznając zemstę Rin za główny wątek, który obecnie stracił na znaczeniu. Akcja mangi ciągle się rozwija, poruszając sprawy na coraz większą skalę, bo osobliwa wendeta Rin była jedynie błahym powodem uwikłania bohaterów w bardziej skomplikowane wydarzenia.
Pl
Vries
22.01.2008 21:54 jedna uwaga...
Tłumaczenie Egmontu jest beznadziejne. Wystarczy wziąć amerykańską wersję w rączki, by przekonać się, o gigantycznych różnicach w kontekstach (język jest lżejszy, a konteksty logiczniejsze). Całe szczęście Egmont zmienił tłumacza i jest trochę lepiej. Ale nic nie jest idealne, amerykanie odwracali strony, a ich wydanie jest straszliwą drożyzną.
Pozacja, której chyba nie trzeba nikomu reklamować
1. Wciągająca, wielowątkowa, ale nienadmiernie skomplikowana fabuła. Czytając „Miecz…” za pierwszym razem, zdołałam się w nim wprawdzie nieco pogubić, ale wynikało to raczej z długich odstępów między kolejnymi tomami. Intryga może i nie powala głębią, ale z całą pewnością dostarcza solidnej porcji rozrywki i obfituje w parę ciekawych zwrotów akcji. Samo zakończenie również trzyma w napięciu i zaskakuje bardziej, niż możnaby się spodziewać.
2. Wyraziste, wiarygodne postacie (oraz łączące je relacje) – w tym para głównych bohaterów oraz główny antagonista, którym towarzyszy masa ciekawych postaci drugoplanowych. Moimi ulubieńcami są m.in. Makie, Anotsu, Rin, Habaki, Hyakurin, Giichi…
Na ich tle Manji – prosty zabijaka o nieskomplikowanej motywacji, walczący dużo słabiej od wielu przeciwników, za to obdarzony odpornością karalucha – wypada zaskakująco bezbarwnie.
3. Mroczny klimat, sceny okrucieństwa i przemocy – tortury, gwałty, odrąbywanie kończyn, okrutne eksperymenty na więźniach etc. Wszystko to ukazane bez ostentacyjnego moralizatorstwa, ale też bez gloryfikacji sadyzmu.
Bohaterowie pierwszo i drugoplanowi cechują się w większości szarą moralnością, a część z nich to prawdziwe potwory w ludziej skórze, które już dawno przekroczyły wszelkie granice okrucieństwa. Niektórych „złych” szczerze nie znosiłam, innych trudno było przynajmniej w jakimś stopniu nie rozumieć i nie podziwiać.
4. Przepiękna, realistyczna, dopracowana kreska, w tym efektowne, dynamiczne sceny walk.
Przeczytałam „Miecz Nieśmiertelnego” w całości dwa razy i jedyne, czego żałuję, to że Egmont już nigdy nie dokończy wydawania tej pozycji.
egmont
Re: egmont
Uwaga gatunkowa
Re: Uwaga gatunkowa
Zabrzmiało co najmniej, jakby Anotsu werbował byle kogo, a przecież Itto‑ryu stanowi jedną z najsilniejszych grup w mandze.
Należałoby dodać, że powodem śmierci rodziców Rin także była zemsta. To ważne dla zrozumienia późniejszych relacji bohaterów.
Poza tym uważam, że oceny poszczególnych kategorii są bezczelnie zaniżone. Owszem, każdy ma prawo do własnego zdania, ale w przypadku publicznej recenzji wypadałoby zachować nieco więcej obiektywzimu. Charakter bohaterów budowany jest przez Samure niezwykle skrupulatnie, ze szczególnym ukazaniem wszystkich specyficznych cech. Doskonale widać to w przerażająco realistycznym rysunku, przedstawiającym prawdziwe twarze pełne sprzecznych uczuć i emocji, a nie jakieś marne karykatury. Samura nadaje swoim postaciom głębię, tworząc przy tym niesamowity nastrój i bez wątpienia robi to wszystko po mistrzowsku – kwestię gustu odłóżmy na bok.
Fabułę zaś potraktowałeś „z góry”, uznając zemstę Rin za główny wątek, który obecnie stracił na znaczeniu. Akcja mangi ciągle się rozwija, poruszając sprawy na coraz większą skalę, bo osobliwa wendeta Rin była jedynie błahym powodem uwikłania bohaterów w bardziej skomplikowane wydarzenia.
jedna uwaga...