x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Urocza manga, do której zabierałam się straaaaasznie długo, mimo że anime jak najbardziej mi się podobało. Główną parę bardzo polubiłam, podobnie jak Nobu‑chan oraz jej Darling, którzy razem wypadają naprawdę fajnie, ale niestety osobno giną – po prostu ich nie ma. Jeszcze gorzej jest z Chiharu i Suzukim, na dobrą sprawę prawie nic o nich nie wiem, a przecież przeczytałam siedemnaście tomików. Całkowitą przeciwwagą jest natomiast ślicznie przeprowadzona ewolucja relacji Risy i Otaniego, poza tym ich związek rzeczywiście miał silne podłoże – mają podobne zainteresowania i temperamenty, zwyczajnie do siebie pasują. Pod koniec zaczęło mi trochę zgrzytać wplatanie do fabuły postaci, które miały stanąć na drodze zakochanych, a które w wyniku różnych okoliczności sprawiały, że widz mógł się przekonać, jak bardzo zmienił się stosunek Otaniego do Risy, ale rozumiem, że autorka jakoś chciała to pokazać, więc uciekała się do nowych bohaterów.
Moje top 2 wśród szkolnych romansideł. Super komedia. Rozrywka na absolutnie najwyższym poziomie. Jedyną rzeczą do jakiej się mogę przyczepić to, to, że kliknij: ukryte ich związek nigdy nie przeszedł do poważniejszej fazy. Seria nie ma jakiegoś definitywnego zakończenia, a zaledwie w ostatnim chapterze zaczęli zwracać się do siebie po imieniu. Naprawdę mam nadzieję na jakąś kontynuację tej serii.
powrót do lat młodzieńczych… ah wspomnienia i ta delikatna wersja miłości :) łatwo polubić ta szaloną parkę. Otani i Risa to naprawde sympatyczny i szalony duet. Mange czyta sie lekko i dosć szybko. Nie wymaga za wiele myślenia, ale ma w sobie to coś co zwłąszcza dziewczyny lubią najbardziej. Kreska tez jest dosyc przyjemna. Polecam jako miły, komediowy romans na poprawienie humoru i kilka ciekawych chwil z Oizumi i Kotani ;)
M
Agrafka
4.09.2010 22:30 O, love*com!
Nareszcie recenzja mojej ulubionej mangi shoujo! Taaa, co tu się rozpisywać, tytuł absolutnie świetny…
Aczkolwiek nie całkiem zgodziłabym się z tym, że jest może mało oryginalny – przecież sam pomysł stworzenia tak uroczej pary (tak jest, mój no.1 w pairingach!) jest czymś zasługującym na pochwałę…sposób w jaki się zachowują w stosunku do siebie nawzajem wydaje mi się naprawdę rzadko spotykany w tego typu tytułach…stanowczo zbyt rzadko. Czekam na drugi podobny tytuł i jakoś doczekać się nie mogę. Cieszę się, że znalazła się choć jedna autorka, której bohaterowie nie zachowują się jak nieciekawe, przesłodzone postaci, tylko autentycznie do siebie pasują (np. wspólne zainteresowania etc.) – a i tak nie jest idealnie!
Co do wykrzywiania się Koizumi (i tego czy Otani powinien ją polubić) – właśnie za to cenię sobie i Ayę‑sama i samą Koizumi, bo żeby wśród tylku moe i kawaii panienek mieć odwagę stworzyć 'maszkarona'... to dowód wielkiej odwagi…naprawdę! Mam już dość tych wielkookich, prześliczniutkich dziewczątek – nadszedł chyba czas na erę prawdziwie sympatycznych kobietek! Bo że Koizumi jest sympatyczna nikt nie wątpi, prawda?
I brawo dla Otaniego, że nie kierował się w życiu pogonią za spódniczkami, tylko odnalazł obok siebie osobę, która może piękna nie jest, ale przyjamniej jest zabawna (wydaje mi się, że to drugie jest o wiele bardziej przydatną cechą…i mało spotykaną w manngach… =.=)!
Zgadzam się z tobą w 100%. Też mam dość przesłodzonych panienek z dużymi oczami, które niejednokrotnie mają problem z wymową. Takich ciekawych osobowości jak Risa ze świecą szukać w mangach. Długo jeszcze poczekamy zanim przyjdzie nam obejrzeć/przeczytać coś równie dobrego.
Zdecydowanie jedna z moich ulubionych mang, znacznie lepsza od wersji animowanej, która, choć dość wiernie się jej trzymała, nie może równać się z pierwowzorem. Naprawdę sympatyczna historia, którą czytałam wielokrotnie i do tej pory mi się nie znudziła. Razem z dodatkiem 'Lovely Complex Plus' stanowi klasę gatunku samą w sobie. Polubiłam większość bohaterów, w każdym razie pierwszo- i drugoplanowych, gdyż po prostu nie da się ich znielubić. Każdy ma prywatne cechy osobowości, każde z szóstki przyjaciół jest na swój sposób urocze i łatwe do pokochania. Nakahara‑sensei ma, co prawda, oryginalną jak na standardy mangi kreskę, ale mnie osobiście przypadła do gustu. Poza tym, postaci (głównie Koizumi) często zmieniają ubrania i, w jej przypadku, fryzury. Może nie zawsze się to zauważa, ale stanowi to miły szczegół i odmianę od szaf pełnych identycznych pomarańczowych dresów. O samym wątku głównym mówić nie będę, chociaż może i wspomnę: to jeden z najsłodszych pairingów, jaki oglądałam! Uwielbiam ich w każdym calu i do tej pory snuję sobie przed snem dalsze losy Risy i Atsushiego (nikt mi nie wmówi, że to spoiler). Ogólnie, polecam wszystkim miłośnikom komedii romantycznych, do których ja z radością się zaliczam i muszę powiedzieć, że jest do dla nich pozycja obowiązkowa, należąca do ich kanonu. Choć uważam, że nie tylko im ma szansę się spodobać. Może nieco subiektywnie, przymykając oko, ale z czystym sumieniem wystawiam 10, choć dla paru scen gotowam dać i 100/10.
Ach, i ja te paskudne miny Risy uwielbiam!
10/10
:)
Mange czyta sie lekko i dosć szybko. Nie wymaga za wiele myślenia, ale ma w sobie to coś co zwłąszcza dziewczyny lubią najbardziej. Kreska tez jest dosyc przyjemna.
Polecam jako miły, komediowy romans na poprawienie humoru i kilka ciekawych chwil z Oizumi i Kotani ;)
O, love*com!
Aczkolwiek nie całkiem zgodziłabym się z tym, że jest może mało oryginalny – przecież sam pomysł stworzenia tak uroczej pary (tak jest, mój no.1 w pairingach!) jest czymś zasługującym na pochwałę…sposób w jaki się zachowują w stosunku do siebie nawzajem wydaje mi się naprawdę rzadko spotykany w tego typu tytułach…stanowczo zbyt rzadko. Czekam na drugi podobny tytuł i jakoś doczekać się nie mogę. Cieszę się, że znalazła się choć jedna autorka, której bohaterowie nie zachowują się jak nieciekawe, przesłodzone postaci, tylko autentycznie do siebie pasują (np. wspólne zainteresowania etc.) – a i tak nie jest idealnie!
Co do wykrzywiania się Koizumi (i tego czy Otani powinien ją polubić) – właśnie za to cenię sobie i Ayę‑sama i samą Koizumi, bo żeby wśród tylku moe i kawaii panienek mieć odwagę stworzyć 'maszkarona'... to dowód wielkiej odwagi…naprawdę! Mam już dość tych wielkookich, prześliczniutkich dziewczątek – nadszedł chyba czas na erę prawdziwie sympatycznych kobietek! Bo że Koizumi jest sympatyczna nikt nie wątpi, prawda?
I brawo dla Otaniego, że nie kierował się w życiu pogonią za spódniczkami, tylko odnalazł obok siebie osobę, która może piękna nie jest, ale przyjamniej jest zabawna (wydaje mi się, że to drugie jest o wiele bardziej przydatną cechą…i mało spotykaną w manngach… =.=)!
Re: O, love*com!
Love*Com
Polubiłam większość bohaterów, w każdym razie pierwszo- i drugoplanowych, gdyż po prostu nie da się ich znielubić. Każdy ma prywatne cechy osobowości, każde z szóstki przyjaciół jest na swój sposób urocze i łatwe do pokochania.
Nakahara‑sensei ma, co prawda, oryginalną jak na standardy mangi kreskę, ale mnie osobiście przypadła do gustu. Poza tym, postaci (głównie Koizumi) często zmieniają ubrania i, w jej przypadku, fryzury. Może nie zawsze się to zauważa, ale stanowi to miły szczegół i odmianę od szaf pełnych identycznych pomarańczowych dresów.
O samym wątku głównym mówić nie będę, chociaż może i wspomnę: to jeden z najsłodszych pairingów, jaki oglądałam! Uwielbiam ich w każdym calu i do tej pory snuję sobie przed snem dalsze losy Risy i Atsushiego (nikt mi nie wmówi, że to spoiler).
Ogólnie, polecam wszystkim miłośnikom komedii romantycznych, do których ja z radością się zaliczam i muszę powiedzieć, że jest do dla nich pozycja obowiązkowa, należąca do ich kanonu. Choć uważam, że nie tylko im ma szansę się spodobać.
Może nieco subiektywnie, przymykając oko, ale z czystym sumieniem wystawiam 10, choć dla paru scen gotowam dać i 100/10.