Komentarze
Death Note
- komentarz : tamakara : 5.02.2020 13:31:57
- komentarz : tamakara : 5.02.2020 13:30:09
- komentarz : GLASS : 4.02.2020 20:44:09
- komentarz : Nina : 13.01.2017 19:53:13
- Wielka gra : ja : 10.04.2015 15:03:22
- Dlaczego uważam tą mangę za genialną :) : Lya : 3.08.2014 17:10:15
- Dobra rzecz : Lenneth : 15.01.2013 02:51:57
- Re: Perełka W Natłoku Shounen'ów : Apokalipsus : 20.07.2012 20:07:54
- Perełka W Natłoku Shounen'ów : Kitsu-nee : 12.06.2012 19:29:48
- Genialne... : Stephan85 : 14.05.2012 15:25:10
Wielka gra
Dlaczego uważam tą mangę za genialną :)
Można pomyśleć, że świetne rysunki, uroda Lighta, spojrzenie L’a i urok osobisty Ryuka zaślepiły mnie i pozbawiły mnie możliwości do obiektywizmu, ale tak nie jest. Były to tylko wisienki na torcie, które przypieczętowały całą resztę.
Co więc uważam za największe zalety mangi?
Zacznijmy od tego, że jest to kryminał, jednak bardzo nietypowy. Tutaj od początku wiemy „kto zabija” a co więcej, oglądamy rozgrywkę właśnie z jego perspektywy. Zwykle czytelnik automatycznie kibicuje głównemu bohaterowi, ale tutaj, po pojawieniu się na scenie L’a zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak, że jest zupełnie inaczej niż nas do tego przyzwyczajono.
Czytelnik, który obserwuje zmagania dwóch geniuszy nie potrzebuje odpowiedzi na pytania „kto i dlaczego” – intencje postaci są jasne i zrozumiałe. Dzięki temu możemy skupić się na innych aspektach historii, tych ważniejszych. Zrozumieć, o co w tym naprawdę chodzi i jakie jest przesłanie.
A przesłanie jest jak dla mnie bardzo inteligentne. kliknij: ukryte Autorzy prawie do samego końca nie faworyzują żadnej ze stron, co pozwala na zadawanie ważnych pytań: co mogłoby się stać, gdyby istniała możliwość tak łatwego zabijania? Co gdyby taka moc dostała się w ręce jednostki ambitnej i inteligentnej, z silnym poczuciem sprawiedliwości? Jak reagowaliby uczciwi ludzie, gdyby zaczęli ginąć najwięksi zbrodniarze? Co myślałby ktoś, komu uratował życie anonimowy zabójca? Co naprawdę jest dobrem a co złem?
Ale chyba najsilniejszym puntem mangi jest aspekt psychologiczny. Przez dwanaście tomów obserwujemy jak kliknij: ukryte inteligentny chłopak z dobrej rodziny zamienia się w psychopatycznego mordercę. Jak mogło do tego dojść? Przecież z początku ma szlachetny zamiar, by anonimowo oczyszczać świat ze zła. Z czasem jednak traci zdolność do współczucia, miłości i przyjaźni. Każdego, kto się z nim nie zgadza uznaje za wroga. Staje się bezwzględny nawet wobec własnej rodziny. Nie waha się zabijać niewinnych ludzi. Zaczyna uważać się za boga, mającego prawo decydowania o ludzkiej śmierci. Myślę, że można to traktować jako ostrzeżenie: zawsze zaczyna się niewinnie…
Na plus zasługuje też zakończenie. kliknij: ukryte Autorzy jasno pokazują swoje stanowisko i zamykają historię. Niczego nie brakuje, nie ma irytujących niedopowiedzeń i tanich chwytów, by zadowolić każdego. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło skończyć się inaczej. Nie pogodziłabym się z wygraną Kiry‑mordercy, zresztą zawsze znalazłby się kolejny przeciwnik, Light nie mógłby zabić całego świata, a w końcu i tak by umarł. A gdyby skończyło się jakoś niejednoznacznie i niejasno, miałabym poczucie, że tylko zmarnowałam czas, czytając historię, która donikąd nie prowadzi i zostawia mnie z niczym. Myślałabym pewnie, że twórcy nie mieli żadnego zamysłu i nie mogli się zdecydować o czym piszą.
Muszę jeszcze wspomnieć o kliknij: ukryte śmierci L’a. Był on moją ulubioną postacią i jego zabicie wzbudziło we mnie gwałtowny sprzeciw. Ale przecież staram się być obiektywna. A patrząc na to obiektywnie, dodało to wiarygodności całej historii. Okazało się, że główny dobry bohater też może umrzeć, też może przegrać… i że nawet wtedy znajdą się następcy, że czas się nie zatrzyma i wszystko będzie toczyć się dalej. Muszę jednak przyznać, że nastąpiło to za wcześnie.
Na koniec dodam, że chociaż treść jest poważna, nie brakuje też fragmentów, które nieco rozładowują atmosferę. Elementy humorystyczne i przerysowanie niektórych postaci dodaje lekkości, która jest kolejnym plusem.
Myślę, że to są sensowne argumenty. Jakby ktoś nie mógł zrozumieć, na czym polega fenomen Death Note’a. : )
Dobra rzecz
W skrócie: wciągająca fabuła, skomplikowane intrygi, wyraziste postacie, dobra kreska. Minusem jest niestety to, że w pewnym momencie całość staje się zbyt przegadana, a scenariusz za bardzo naciągany (mnożą się rozwiązania deus ex machina). Mimo wszystko – zdecydowanie warto.
Perełka W Natłoku Shounen'ów
Czytając początek, czuć czystą ciekawość, zaintrygowanie fabułą i postawą głównego bohatera. Kolejne rozdziały czyta się już z zapartym tchem, akcja nie zatrzymuje się ani na moment. Moim ulubionym wątkiem w całym Death Note, jest kliknij: ukryte ten dotyczący Yotsuby. Wciąga tak niesamowicie, że dopóki nie skończyłam, choć godzina była późna, nie mogłam oderwać się od tomiku! A przeczytanie jednego zajmuje całkiem sporo czasu, zwłaszcza porównując do takiego Naruto czy Bleach'a, gdzie przy jednym tomie spędzam niekiedy zaledwie pół godziny. Jest to zasługa dużej ilości dialogów, które sprawiają, że rozdziały wydają się dłuższe. Zresztą, czasem trzeba się zatrzymać, zastanowić nad słowami bohatera, innym razem przeanalizować czyjś tok dedukcji. A, czego jak czego, ale dedukcji i analizy w tym komiksie jest całkiem sporo ;)
Wielu fanów obniża ocenę końcową ze względu na „drugą część”. Nie zgadzam się z tym, żeby była ona gorsza, chociaż faktycznie, może wydawać się być przedłużona na siłę. Mimo to, czytało mi się ją fantastycznie. Zwłaszcza możliwość obserwowania kliknij: ukryte rozwoju „Nowego Świata”, kształtowanego przez Kirę. Zachowania mediów, prezydenta USA, policji czy nawet zwykłych ludzi – wszystko wydawało się wiarygodne. Gdyby Kira naprawdę istniał, myślę, że nasze społeczeństwo zachowywałoby się podobnie – za to wykreowanie rzeczywistego świata, Death Note dostaje ode mnie kolejny plus! Mimo to, zgadzam się, że ostatnie rozdziały były nieco zbyt umoralniające. kliknij: ukryte Choć przez poprzednie tomy mieliśmy możliwość zobaczenia dwóch stron medalu działalności Kiry, wybrania czy podoba nam się to co robi lub tego czy możemy zgodzić się z jego poczuciem sprawiedliwości – tak na końcu dostajemy kubeł zimnej wody na głowę. Light umiera jako psychol, wyraźnie żałując tego co robił. Wolałabym żeby, nawet podczas umierania, był odrobinę bardziej dumny (nawet jako szaleniec). W końcu, jakby na to nie patrzeć – był rewolucjonistą. Jeśli chodzi zaś o sam koniec części pierwszej, który wstrząsnął większością czytelników – kliknij: ukryte śmierć L'a – cóż, nadal uważam że była strasznie smutna, zwłaszcza, że ostatnią rzeczą którą zobaczył, był tryumfujący uśmiech na twarz Light'a. Większego upokorzenia chyba doznać nie mógł… Mimo to, uważam że było to konieczne dla dalszego rozwoju fabuły. Nawet jeśli jego zastępcy, Near'a, nigdy nie udało mi się polubić.
Słowem o bohaterach. Moim absolutnym faworytem jest Light. Nie dlatego że zostałam psychofanką tego, w jaki sposób chciał zbudować „Nowy Świat”, ale za to, jakim był intrygującym głównym bohaterem! Rzadko kiedy mam do czynienia z protagonistą tak napędzającym akcję. Zasługa w tym, oczywiście, jego tęgiego umysłu. Nie raz zaskoczył mnie swoim postępowaniem. Choć przyznam, że czasami sytuacje typu „wygrałem, bo przewidziałem że przewidzisz, że ja to przewidzę!” były nieco irytujące, ale jednocześnie wzbudzały moje zainteresowanie, więc nie uważam tego za duży minus. Swoją drogą cieszę się, że to on był głównym bohaterem, że nie obserwowaliśmy go z innej perspektywy, na przykład jako „Głównego Złego”. Manga dużo by wtedy straciła. A tak, jest jedyna w swoim rodzaju. Dalej mamy L'a. Jego też darzę ciepłymi uczuciami. Choć, teoretycznie, stoi po stronie sprawiedliwości, jest bardzo podobny do Light'a. Też jest zdolny do dążenia po trupach do celu, jest w stanie poświęcić wszystko (i wszystkich), aby tylko złapać Kirę. Jego inteligencja też jest zdumiewająca. Świetnie wpasował się w rolę przeciwnika Light'a. Niestety, Near'a już nie polubiłam – wydawał się zwykłą kopią L'a. Mello spodobał mi się dużo bardziej, miał swój charakter, swój styl. Zresztą, tak jak akcja z kliknij: ukryte Yotsubą była najlepiej napisana, tak akcja z porwaniem siostry Light'a przez gang Mello była najlepiej NARYSOWANA. Każdy szczegół, bronie, kryjówka, sposób ułożenia kadrów… Wszystko dotąd wzbudza we mnie wielki podziw. To tyle jeśli chodzi o ważniejsze postacie. Dodam tylko, że Misa była okej (chociaż bywała irytująca z tą swoją nieskończoną miłością do Light'a), czasem wykazywała się większą inteligencją, niż można było się po niej spodziewać ;) O Ryuuk'u powiem tylko tyle… Jak można go nie kochać? Świetnie stworzona postać. Straszny z wyglądu, jego wiecznie uśmiechnięta twarz była przerażająca. A jednak, pierwsze wrażenie potrafi zmylić, bo charakter stanowił zupełne przeciwieństwo wyglądu – paradoks, Bóg Śmierci z większym poczuciem humoru niż ludzie. Nie pozbawiło go to jednak pewnego rodzaju „majestatu”, zwłaszcza przy scenie kliknij: ukryte gdy wpisywał Light'a do notesu. To było coś. Warto wspomnieć jeszcze o dwójce drugoplanowych bohaterów, którzy wbili mi się w pamięć. Jednym z nich jest Teru, postać, którego losy były dla mnie przede wszystkim smutne. Ślepo oddany swojemu Bogowi, ideałom i potrzebie zmieniania śwata. Drugą jest Matt – trudno go pominąć, chociaż pojawił się zaledwie w kilku scenach – charakterem zdawał się przypominać Mello, dlatego żal, że gościł na kartach mangi tak krótko.
Wspomniałam już o kresce, ale wyrażę się trochę dokładniej. Stronę graficzną serii uważam za bardzo dobrą, ba, w niektórych momentach (zwłaszcza w scenach akcji) bliską perfekcji! Tła są rysowane prawie zawsze, chyba że mangaka chce, aby czytelnicy skupili się przede wszystkim na słowach – ale to i tak bardzo dużo, w końcu manga powstawała w… tygodniku! Trudno było mi w to uwierzyć, gdy się tego dowiedziałam. Widać wielką różnicę pomiędzy Death Note, a innymi mangami w tym magazynie. Mówiąc w skrócie – chociaż scenariusz sam w sobie jest bardzo dobry (jak i pomysł na historię), to nie wyobrażam go sobie z inną kreską, innymi projektami postaci. Jest realistycznie, poważnie, na wysokim poziomie.
Poza 12 podstawowymi tomami, w Japonii zostały wydane dwa dodatkowe rozdziały. Pierwszy to oneshot, który jest sequelem serii – kliknij: ukryte nuda, sprawa rozwiązywana przez starszego Near'a, opisująca pokrótce to, co stało się ze światem po śmierci Kiry. Przeczytać można, ale nie rozwija w żaden ciekawy sposób historii. Drugi to pilot Death Note – duuuużo słabszy od późniejszej wersji. W roli głównej mamy dzieciaki, Ryuuka (który właściwie wiele się nie zmienił) i ciekawy przedmiot – Death Eraser, dzięki któremu kliknij: ukryte po zmazaniu nazwiska w Death Note, można przywrócić zabitego człowieka do życia. Z drugiej strony jego obecność wydaje się być zbędna – po co Shinigami miałby czegoś takiego używać?
Jak oceniam całą mangę? Bez zastanowienia – 10/10. Zgadzam się, fabuła przeżywa wzloty i upadki, ale w natłoku shounen'ów skupiających się na „waleniu po mordzie”, jest to prawdziwa perełka. Mangę czytałam z niemałą przyjemnością, na pewno do niej powrócę – i to nie raz! Uważam że warto ją przeczytać, ale ostrzegam – jak już się zacznie, trudno się od niej oderwać.
Genialne...
to w koncu
Arcydzieło...
X
;]
Zresztą tak jak w komentarzu do anime ;]
Jednak DN nie jest jakieś specjalnie lekkie i przyznam, że dość ciężko się czyta w porównaniu do innych mang.
Nie jest to IMO seria, do której wracało by się od tak, ciągle, a mimo to jest uważana z agenialną.
W tym wypadku chyba jednak wolę anime, mimo, że są na tym samym poziomie, to jakoś łatwiej się to ogląda, niż czyta.
Uś, zamaskowane, przepraszam za przeoczenie. Mai
Wszystko
A manga, jak recenzent powiedział, jest świetna tylko do pewnego momentu i chyba wiem, o który mu chodzi (dopiero zaczęłam kupować mangę i nie mam wszystkich tomów). Wydawać by się mogło, że Death Note bez Lawliet'a to nie Death Note, prawda?
Odp.
Muszę przyznać, że nawet nie zwróciłam uwagi na miejsca postrzału. Przeczytałam jeszcze raz ten rozdział i muszę przyznać, że rzeczywiście Light miał wyznaczoną inną datę śmierci. Zasugerowałam się tym, że bóg śmierci musi wpisać właściciela Death Note'a do swojego notesu, gdy ten będzie umierał. Ale Ryuk mówi jeszcze coś takiego ( chyba dobrze przetłumaczyłam): „Jeśli zostaniesz zamknięty w więzieniu, nie będę wiedzieć kiedy umrzesz. A czekanie do twojej śmierci było by denerwujące. Jesteś skończony”. Umrzesz teraz”(a ty w jakim języku czytałeś, bo widzę, że nazwiska w recenzji zapisałeś w języku japońskim?). Dziwi mnie jedna rzecz. Przeznaczona długość życia nic nie znaczy, jeśli ktoś chce popełnić samobójstwo. Misa powinna żyć przynajmniej 100 lat, przejęła długość życia dwóch bogów śmierci (a wiemy, że oni zabili co najmniej trzech ludzi, a na pewno ich ofiar było więcej). Dlatego Ryuk musiał by pilnować Light'a, gdyż, gdyby nie wypełnił umowy to sam pewnie by zginął (widzieliśmy już co się dzieje, gdy bóg śmierci łamie zasady). To tłumaczy również, dlaczego bogowie śmierci muszą towarzyszyć właścicielom notesów. Wiem, że dużo osób dziwi to, że Misa żyła tak krótko, ale jeśli jest tak jak myślę to wszystko się zgadza. Twoja recenzja może pomóc mandze, a na pewno jej nie zaszkodzi jak niektóre. Przejrzyście wszystko rozmieszczone. Trudno mi się wypowiadać, gdyż czytałam ją już po przeczytaniu mangi. Dziwi mnie tylko określenie L'a człowiekiem zimnym i pozbawionym uczuć, lecz widzę, że już chyba zmieniłeś zdanie. Wcześniej też sprawa Ryuk'a, ale jeśli o to chodzi to okazało się, że ty miałeś więcej racji.
Odpowiedź
Death Note
Uprzejmie proszę o ukrywanie opisów istotnych części fabuły za pomocą odpowiedniego kodu.
- Teukros
Recenzja Death Note
FABUŁA
Główny wątek kręci się wokół Death Nota(デスノート). Przedmiot ów znajduje Light Yagami(夜神 月). Przez swoje właściwości notes przyciąga uwagę ICPO – Międzynarodowej Organizacji Policji Kryminalnych. Tu zaczyna się śledztwo. Można by pomyśleć „nic prostszego, typowe śledztwo!”. Wystarczy znaleźć narzędzie zbrodni, na nim prawdopodobnie będą ślady przestępstwa i dzięki temu mamy przestępcę jak na dłoni, ale tym razem tak nie jest. Jak wcześniej wspomniałem głównym wątkiem jest notes, lecz nie jest on typowym pamiętnikiem. Posiada swoje zasady, dzięki którym można z taką samą precyzją, co w szwajcarskim zegarku, zabijać. Pytanie tylko, jak? Już przedstawiam:
DEATH NOTE
HOW TO USE IT
I. Osoba, której imię i nazwisko zostaną zapisane w tym notesie, umrze.
II. By doprowadzić do śmierci danej osoby, podczas wpisywania imienia i nazwiska należy dokładnie ujrzeć w myślach jej twarz nie można, zatem jednym wpisem zabić wszystkich osób o takich samych imionach i nazwiskach.
III. Po wpisaniu imienia i nazwiska, w ciągu 40 sekund czasu ludzkiego należy podać oczekiwaną przyczynę śmierci
IV. Jeśli przyczyna śmierci nie zostanie opisana, osoba ta umrze na zawał
V. Po wpisaniu przyczyny śmierci piszący otrzymuje kolejne 6 minut i 40 sekund na dokładne opisanie jej okoliczności.
Po zapoznaniu się z pierwszymi zasadami wróćmy do Light’a. Jest wzorowym uczniem szkoły średniej, najlepsze wyniki na testach, jego życie toczy się przede wszystkim wokół nauki. Do pewnego dnia, kiedy to Bóg Śmierci „przypadkiem” gubi notes śmierci, w świecie ludzi. To właśnie Light go znajduje. Początkowo sądzi, że jest to coś w rodzaju kolejnego łańcuszka, którego przerwanie przynosi nieszczęście, „…czy coś w tym guście”. Jednak po przeczytaniu zasad i stwierdzeniu, że to wszystko jest nawet nieźle pomyślane, ogarnia go chęć sprawdzenia, czy notes działa. Po pięciu dniach odwiedza go Ryuk (リューク) – Bóg Śmierci. Okazuje się, że za używanie notesu, z jego strony nie poniesie żadnych konsekwencji, lecz po wszystkim to Ryuk wpisze jego imię i nazwisko do notesu. Do tego oświadcza, że „DEATH NOTE stanowi więź między człowiekiem o imieniu Light i Bogiem Śmierci Ryukiem”. Po tym Light przedstawia swój plan stworzenia utopi, za pomocą użycia notesu. Pragnie on oczyszczenia świata, ze złych ludzi. Chwile później w TV pojawia się specjalny komunikat na temat działalności Kiry (キラ), (taki pseudonim nadał światek podziemia Light'owi, w języku japońskim Kira znaczy lśniący) transmitowany w stacjach na całym świecie, na żywo z kwatery ICPO, w którym występuje Lind L. Taylor, przyznając się do bycia L’em. W momencie gdy Lind oświadcza, że to co robi Kira, jest złem, Light stwierdza, że jest to sprawiedliwość. Z kolei L powinien ponieść karę, za niepodporządkowanie się woli boga, aby dopełnić swojej groźby, wpisuje go do notesu. Po 40 sekundach Lind L. Taylor pada bezwładnie na stół… chwilę później, gdy jego ciało jest zabierane, słychać inny głos. „Nie do wiary…” odzywa się prawdziwy L. Wyjaśnia, że właśnie została udowodniona możliwość zabijania człowieka, bez wchodzenia z nim w bezpośredni kontakt. Oznajmia, że transmisja nie była emitowana na całym świecie, lecz tylko w Japonii, dokładnie w regionie Kanto. Tym samym udowadnia skąd pochodzi Kira. Tak oto rozpoczyna się pojedynek pomiędzy „bogiem” nowego świata, a człowiekiem będącym całkowicie incognito, chcącym za wszelką cenę złapać Kirę. W kolejnych częściach rozwinie się historia tych postaci. Dojdą również poszczególne wątki i osoby. Wiele momentów nas zaskoczy, znajdą się chwile wzruszeń, chwile zadumy, czy też krótkie chwile szczęścia, ale i obrzydzenia czy euforii. Wszystko to da nam obraz tak barwny, że na początku nie byli byśmy sobie go w stanie wyobrazić. Polecam dla osób lubiących realistyczne charaktery, niebanalną fabułę i tzw. „to coś”.
DO PRZYSZŁEGO CZYTELNIKA
Podczas czytania polecam zwrócić uwagę, nie tylko na główny wątek, ale również na uczucia i emocje bohaterów. Gdyby „Zbrodnia i kara”, byłaby bardziej skomplikowana i mniej oczywista, mogłaby się nazywać Death Note(mój mały żarcik). Tak więc, przyglądajmy się każdej postaci z osobna, nie pędźmy na zbity pysk, bo minie nas wiele ciekawych i bardzo ekscytujących wątków. Polecam czytać po paręnaście stron, zatrzymać się. Zastanowić się nad tym przez chwilę i trochę pofantazjować co może być dalej (i tak się wszystkiego nie odgadnie, zabrali parę faktów, przez które nie dało się, a o których dowiadujemy się już na chwilę przed zdarzeniem, ale może to i dobrze…). Na koniec szczerze życzę spokoju podczas czytania i wysilania szarych komórek, bo jednak tutaj trzeba. Banzai!!!
KWESTIA TECHNICZNA
Kreska, jest ona prosta, podtrzymująca klimat serii, bez zbędnych dopieszczeń, pomijając ważniejsze momenty. Bardzo przyjemna dla oka, nie za idealna, przez co całość wydaje się być jeszcze bardziej realna, a w tej mandze jest to bardzo potrzebne. Podsumowując, geniusz plastyczny Takeshiego Obaty.
TROCHĘ O MANDZE I POSTACIACH W NIEJ OSADZONYCH
Na mangę patrzy wiele osób, (w tym Recenzentka) z punktu widzenia L'a (bez uczuć ;p). Jednym z głównych bohaterów jest Light. Za wszelką cenę pragnie wykorzystać daną mu szansę i oczyścić świat z przestępców. Jak i również zmienić mentalność społeczeństwa na lepszą (na co nie zwróciła uwagi Pani Recenzentka). Drugim jest L, kliknij: ukryte (Lawliet エル・ローライト) detektyw, człowiek zimny, pozbawiony uczuć, prócz poczucia sprawiedliwości. Za wszelką cenę stara się odnaleźć winnego i oddać w ręce sprawiedliwości . kliknij: ukryte Choć z tego, co pamiętam z góry wydał wyrok równie ciężki co Ryuk. Mam na myśli zabicie Light’a przez Ryuka, gdy ten stał się dla niego nudny, a osąd L’a to Kira na szafot. Pytanie – czy L'u miał jakieś osobiste powody, by uczestniczyć w tej potyczce?. kliknij: ukryte Misa Amane (弥 海砂), trzecia główna bohaterka – bardzo zakręcony charakter. Z jednej strony głupawa blondyneczka, z drugiej zaś pewna siebie, pomysłowa, przebiegła, broń kiry, która bywała bardziej bezwzględna niż on sam, ostatecznie pozorne przeciwieństwo L'a. Jej główny cel wydawał się bardzo jasny, ale z biegiem czasu zaczynał przybierać inny kształt. Ryuk…sprawca zamieszania, ciekawski Bóg Śmierci, który kocha jabłka i wtrąca nietypowe pytania, by dogłębniej poznać mentalność ludzi. Często podkreśla, że nie jest ani po stronie Light’a, ani L’a, tylko po prostu chce mieć ubaw. Oto główni bohaterowie, ale w mandze znajdziemy także inne postaci. Zacznę od rodziny Light’a: ojciec, Soichiro Yagami (夜神総一郎), matka Light’a, Sachiko Yagami (夜神幸子), oraz jego siostra, Sayu Yagami (夜神粧裕). Grupa dochodzeniowa to: Matsuda Tota (松田桃太), Kanzo Mogi (模木完造), Suichi Aizawa (相沢周市), Hirokazu Ukita (宇生田広数). Watari (ワタリ) pomocnik L’a. Oraz inni, których nie wymienię ze względu na możliwość zdradzenia fabuły.
Od fanów dla fanów!
P.S. Krytykować może każdy głupiec. I wielu z nich tak robi. Winston Churchill (1874‑1965).
P.S. 2. Zamierzam, też zrecenzować Samurai Champloo, ale to może troszkę potrwać.
Trochę prawdy w tej recenzji
Czy ja wiem jednak, czy stwierdzanie, że się czyta czy nie czyta to żadna strata ani zysk? Tak można podsumować 99% rzeczy które się robi, a już 100% mang na pewno…więc bez takich mi tutaj :) Kto nie czytał niech żałuje, bo naprawdę dobre.
P e r f e k c y j n e
Przeczytać warto