x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Mam mieszane uczucia co do tej mangi. Niby ciekawi bohaterowie, niby ciekawa akcja, niby wszystko fajnie pięknie, no ale właśnie niby…
Zacznę od głównego protagonisty:
– wiek: 22 lat
– wygląd/sposób zachowania: 15 lat
– sposób dedukcji/myślenia: 35 lat
Te trzy elementy jakoś tak powodują, że niby pomysł na bohatera fajny, ale zdecydowanie czegoś mu brak lub czegoś było za dużo. Nie wiem czego: może był zbyt lukrowy, może zbyt mało dojrzały uczuciowo jak na detektywa?
Dużo lepiej przedstawia się kwestia bohaterów drugoplanowych, którzy mieli zupełnie różne osobowości, różne poglądy, różne doświadczenia życiowe, ale ich sposób przedstawienia był jak najbardziej wiarygodny, poza pewnym wyjątkiem w osobie żeńskiej obdarzonej niesamowitym talentem malarskim, który bardzo mnie irytował, choć bardzo starałam się ją usprawiedliwiać, że przecież ma tylko 17 lat… Ale ludzie po przejściach dojrzewają szybciej, więc skąd ten pomysł na zachowanie 14‑latki?
A co z fabułą? A no właśnie… I tu pojawiają się schodki, które są tak sprytnie ukryte, że mało kto je zauważa i wszyscy się na nich przewracają. Od samego początku jest kierowana w jednym kierunku, każde kolejne przestępstwo oddzielnie rozwiązywane z większym lub mniejszym powodzeniem, są też prostsze sprawy pozwalające trochę odsapnąć po trudniejszych zadaniach. A na końcu pojawia się główny zły boss. No może nie tak do końca, ale kliknij: ukryte pojawia się dużo przesłanek, że wszystko do tej pory w co się wplątał nasz bohater było przez kogoś z za kulis zmanipulowane. Nawet pojawia się pewien promyk nadziei dla nielubianej przeze mnie bohaterki żeńskiej. A tu jak by mnie ktoś przy końcówce obuchem strzelił po głowie. To było tak jakby autor nagle przy finiszu zmienił całą koncepcję i wszystko się rypło, bo zamiast się doczekać fajerwerk, to dostałam śmierdzące jajo. I na dodatek nie wiadomo po co kliknij: ukryte protagonista na sam koniec związał się z małolatą od szkicownika, skoro przez cały czas nie wykazywał nią najmniejszego zainteresowania, a i dla niej była nadzieja, na przedstawienie w sposób bardziej dojrzały, bo w pewnym momencie zaistniała szansa na normalny związek.
Shibatora
Zacznę od głównego protagonisty:
– wiek: 22 lat
– wygląd/sposób zachowania: 15 lat
– sposób dedukcji/myślenia: 35 lat
Te trzy elementy jakoś tak powodują, że niby pomysł na bohatera fajny, ale zdecydowanie czegoś mu brak lub czegoś było za dużo. Nie wiem czego: może był zbyt lukrowy, może zbyt mało dojrzały uczuciowo jak na detektywa?
Dużo lepiej przedstawia się kwestia bohaterów drugoplanowych, którzy mieli zupełnie różne osobowości, różne poglądy, różne doświadczenia życiowe, ale ich sposób przedstawienia był jak najbardziej wiarygodny, poza pewnym wyjątkiem w osobie żeńskiej obdarzonej niesamowitym talentem malarskim, który bardzo mnie irytował, choć bardzo starałam się ją usprawiedliwiać, że przecież ma tylko 17 lat… Ale ludzie po przejściach dojrzewają szybciej, więc skąd ten pomysł na zachowanie 14‑latki?
A co z fabułą? A no właśnie… I tu pojawiają się schodki, które są tak sprytnie ukryte, że mało kto je zauważa i wszyscy się na nich przewracają. Od samego początku jest kierowana w jednym kierunku, każde kolejne przestępstwo oddzielnie rozwiązywane z większym lub mniejszym powodzeniem, są też prostsze sprawy pozwalające trochę odsapnąć po trudniejszych zadaniach. A na końcu pojawia się główny zły boss. No może nie tak do końca, ale kliknij: ukryte pojawia się dużo przesłanek, że wszystko do tej pory w co się wplątał nasz bohater było przez kogoś z za kulis zmanipulowane. Nawet pojawia się pewien promyk nadziei dla nielubianej przeze mnie bohaterki żeńskiej. A tu jak by mnie ktoś przy końcówce obuchem strzelił po głowie. To było tak jakby autor nagle przy finiszu zmienił całą koncepcję i wszystko się rypło, bo zamiast się doczekać fajerwerk, to dostałam śmierdzące jajo. I na dodatek nie wiadomo po co kliknij: ukryte protagonista na sam koniec związał się z małolatą od szkicownika, skoro przez cały czas nie wykazywał nią najmniejszego zainteresowania, a i dla niej była nadzieja, na przedstawienie w sposób bardziej dojrzały, bo w pewnym momencie zaistniała szansa na normalny związek.