x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Przeczytałam trzy części Deep Love: o Ayu, o Reinie i o Yoshiyukim. Z żalem stwierdzam, iż to nie mój kawałek mangi. O ile historia Ayu nadawała się jeszcze do czytania (choć i tak wydala mi się przedramatyzowana, zwłaszcza w końcówce), to dwie pozostałe to straszliwe koszmarki. Tragedia piętrzy się na tragedii jeszcze tragiczniejszą tragedią poganiana. Pod koniec zwykłe tragedie już nie starczą, trzeba zaprząc do roboty nawet siły natury, aby było jeszcze tragiczniej tragicznie. Tragedia wylewa się z każdego rozdziału, ba! czasem mamy nawet dwie tragedie na rozdział! Jak wspaniale tragicznie! Jak pięknie dramatycznie!
Kreska także nie zachęca do czytania. Już w historii Ayu nie jest najlepsza (nazwałabym ją raczej przeciętną – spełnia swoja rolę, nie przeszkadza w czytaniu). Jej jakość spada niestety wraz z ogólną jakością kolejnych tomów. Do tego stopnia, że twarz Yoshijukiego w ostatniej części nieodmiennie kojarzyła mi się z końskim pyskiem.
Jeśli mam polecić komuś do czytania – polecę najwyżej historię Ayu. Co prawda mi nie przypadła do gustu, ale jeśli ktoś lubi ten typ opowieści, raczej mu się spodoba. Pozostałych radzę nie tykać, chyba że uwielbiacie topić się w przesadnie przesadnym tragizmie i dramatyzmie (luba macie ochotę pośmiać się z takowego).
Recenzja świetnie oddaje wrażenia po zetknięciu się z tym potworkiem. Nie wiem, jakim cudem można wypuścić tak dobrą mangę jak pierwsza część cyklu, a następnie obrać kierunek brazylijskiej telenoweli. Po prostu koszmar.
Po pierwsze nie cierpię jak ktoś zdradza zakończenie pierwszej części w recenzji drugiej! Totalna ignorancja! Tak więc uważam, że recenzja jest po prostu karygodna.
Natomiast manga to już zupełnie co innego. Bardzo zaskoczyły mnie pewne wydarzenia, naprawdę wielokrotnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Niestety jest to równie smutna opowieść…
Dhramatyzm i thragedie
Kreska także nie zachęca do czytania. Już w historii Ayu nie jest najlepsza (nazwałabym ją raczej przeciętną – spełnia swoja rolę, nie przeszkadza w czytaniu). Jej jakość spada niestety wraz z ogólną jakością kolejnych tomów. Do tego stopnia, że twarz Yoshijukiego w ostatniej części nieodmiennie kojarzyła mi się z końskim pyskiem.
Jeśli mam polecić komuś do czytania – polecę najwyżej historię Ayu. Co prawda mi nie przypadła do gustu, ale jeśli ktoś lubi ten typ opowieści, raczej mu się spodoba. Pozostałych radzę nie tykać, chyba że uwielbiacie topić się w przesadnie przesadnym tragizmie i dramatyzmie (luba macie ochotę pośmiać się z takowego).
!
Tak więc uważam, że recenzja jest po prostu karygodna.
Natomiast manga to już zupełnie co innego. Bardzo zaskoczyły mnie pewne wydarzenia, naprawdę wielokrotnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Niestety jest to równie smutna opowieść…