x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Sama jestem wielką fanką gry (vide: nick), przechodziłam ją wielokrotnie, po japońsku zresztą też, kolekcjonuję soundtracki, czytałam fanfiki, doujiny etc, etc. – i gdybym miała pisać w pełni obiektywną recenzję mangi, chyba nie oceniłabym jej aż na 7.
Nie, żebym mangi nie lubiła, ale mimo wszystko, jeśli ktoś nie zna gry, to komiks broni się średnio (jest tyle lepszych, dłuższych tytułów fantasy, o wikingach opowiada chociażby Vinland Saga), a jeśli grę zna, to też kiepsko, bo manga stanowi tylko wyrywkowe streszczenie fabuły, gdzie mamy początek i koniec, ale zdecydowanie brakuje środka, a na dokładkę sporo rzeczy pozmieniano. Sama wolałabym przeczytać albo kompletnie nową historię osadzoną w uniwersum VP, albo porządny retelling wydarzeń z gry, a nie takie coś, co nie jest ani jednym, ani drugim. Dlatego główną zaletą mangi pozostają dla mnie postacie (musiało znaleźć się miejsce dla Lenneth, Lezarda, Arngrima, Mystiny i Luciana) i miła dla oczu kreska… no i sam fakt, że to jednak VP, a wiadomo, fan zazwyczaj łyka wszystko, co mu dają, z pocałowaniem ręki. ;)
„Jedną z jej cech charakterystycznych stanowił wysoki stopień nieliniowości fabuły.” Z tą nieliniowością to bym nie przesadzała. :) Jasne, w VP, w przeciwieństwie do sporej liczby jRPG, gracz dysponował dość dużą swobodą, ale rozgrywka i tak polegała na tym, żeby w określonym rozdziale zrekrutować wszystkie dostępne postacie i odwiedzić wszystkie dostępne miejsca.
Tak czy inaczej, każdemu, kto nie wie, czym jest Valkyrie Profile, a przypadkiem sięgnął po mangę, zdecydowanie bardziej polecam grę (niestety, już bardzo trudno dostępną) lub któryś z jej sequeli, wszystkie świetne.
Hm...
Nie, żebym mangi nie lubiła, ale mimo wszystko, jeśli ktoś nie zna gry, to komiks broni się średnio (jest tyle lepszych, dłuższych tytułów fantasy, o wikingach opowiada chociażby Vinland Saga), a jeśli grę zna, to też kiepsko, bo manga stanowi tylko wyrywkowe streszczenie fabuły, gdzie mamy początek i koniec, ale zdecydowanie brakuje środka, a na dokładkę sporo rzeczy pozmieniano. Sama wolałabym przeczytać albo kompletnie nową historię osadzoną w uniwersum VP, albo porządny retelling wydarzeń z gry, a nie takie coś, co nie jest ani jednym, ani drugim. Dlatego główną zaletą mangi pozostają dla mnie postacie (musiało znaleźć się miejsce dla Lenneth, Lezarda, Arngrima, Mystiny i Luciana) i miła dla oczu kreska… no i sam fakt, że to jednak VP, a wiadomo, fan zazwyczaj łyka wszystko, co mu dają, z pocałowaniem ręki. ;)
„Jedną z jej cech charakterystycznych stanowił wysoki stopień nieliniowości fabuły.”
Z tą nieliniowością to bym nie przesadzała. :) Jasne, w VP, w przeciwieństwie do sporej liczby jRPG, gracz dysponował dość dużą swobodą, ale rozgrywka i tak polegała na tym, żeby w określonym rozdziale zrekrutować wszystkie dostępne postacie i odwiedzić wszystkie dostępne miejsca.
Tak czy inaczej, każdemu, kto nie wie, czym jest Valkyrie Profile, a przypadkiem sięgnął po mangę, zdecydowanie bardziej polecam grę (niestety, już bardzo trudno dostępną) lub któryś z jej sequeli, wszystkie świetne.