x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Czytałem na tej stronie wiele recenzji, jednak nigdy takiej jak ta! Były już recenzje niesprawiedliwe, ale jednak autorka tego dzieła „troszkę” przesadziła. 9 dla Tokyo Mew Mew a'la mode? Przecież ta seria jest dużo gorsza od poprzedniej. Autorka zrobiła ją dla kasy i niezbyt się postarała, a tutaj kreska, fabuła i, o zgrozo, nawet postacie są wychwalane pod niebiosa. Doniu: nie zniechęcaj się, tylko postaraj się w późniejszych recenzjach zauważyć jakieś wady mangi/anime. Wszystko jakieś ma, wierz mi.
Polemizowałbym nad wysoką popularnością Tokyo Mew Mew. Jest to zwykła seria magical girls, która w niczym nie wybija się ponad wiele podobnych pozycji. To, że doczekała się zabawek, anime i gier konsolowym nie jest czymś, czego nie osiągnęła konkurencja, choćby Mermaid Melody Pichi Pichi Pitch.
Jej nazwisko znane jest z napisów końcowych do słynnych anime z magicznymi dziewczynami, na przykład Słodkich słodkich czarów, Ojamajo Doremi czy Umi Monogatari
Czy autorka recenzji może podać choć kilka powodów (informacje o nagordach, wyróżnieniach itp.), dla których przytoczone przez nią tytuły zostały uznane za słynne? Słodkie Słodkie Czary co prawda były emitowane w Polsce i wydane na DVD, ale do oryginalnych tytułów też nie należą. Zwłaszcza, że fabularnie są niezwykle podobne do Bia – Czarodziejskie wyzwanie.
Odnośnie recenzji –
Zdanie z „dwóch zdań o” w nieco przerobionej wersji znajdziemy w pierwszym akapicie. Razi to strasznie brakiem pomysłowości autorki tekstu. Takich powtórzeń należy unikać.
Czwarty akapit, w którym recenzentka sporo różnych elementów tworzy radosną, niepotrzebną wyliczankę, która nie jestr w żaden sposób przydatna.
Nie nazwałbym tworzenia nowych postaci w oparciu o charaktery bohaterów z poprzedniej części czymś ciekawym, lecz wtórnym. Poza tym, wrogowie przeważnie zawsze owiani są nutką tajemnicy, a główna bohaterka mahou shoujo praktycznie zawsze jest roztrzepanym dzieciakiem zakochanym w jakimś kolesiu. Wyjątki oczywiście się zdarzają, choćby Hikaru z MKR czy całe serie w postaci Czarodziejskiego Zwierciadełka lub Sally Czarownicy. Akapit z charakterystyką postaci pokazuje, że recenzentka albo ma braki, albo nie dostrzega cech wspólnych dla gatunku mahou shoujo.
W ocenę grafiki wchodzą gusta własne, dlatego się nie udzielam. Natomiast okłdki nie różnią się niczym od tego co zaprezentowano przy zwykłym TMM. Ciekawymi bym ich nie nazwał, a recenzentka musiała ich chyba na oczy nie widzieć.
Recenzja generalnie tragiczna, już ten WITCH był lepiej zrecenzowany. ciach
Chudi, podpisuj się swoim nickiem pod swoimi tekstami, zwłaszcza, gdy w komentarzach odnosisz się także do własnych recenzji. Inaczej wygląda to groteskowo, by nie użyć mocniejszych określeń.
główna bohaterka mahou shoujo praktycznie zawsze jest roztrzepanym dzieciakiem zakochanym w jakimś kolesiu.
Na litość, nie w każdym, sam podałeś kilka przykładów, ja dorzucę jeszcze Nanohę albo Madokę, o Cute Honey nie wspominając. Ergo, sam widzisz, argument z tyłka.
Jest to zwykła seria magical girls, która w niczym nie wybija się ponad wiele podobnych pozycji.
A co ma piernik do wiatraka? Seria nie musi się wybijać, by być popularną. TMM jechało perfidnie na popularności Sailor Moon, jednak samo z siebie zdobyło całkiem dużą.
Chudi, podpisuj się swoim nickiem pod swoimi tekstami, zwłaszcza, gdy w komentarzach odnosisz się także do własnych recenzji. Inaczej wygląda to groteskowo, by nie użyć mocniejszych określeń.
Skoro podpisałem się innym, to miałem ku temu powód, ale to już nieistotne, skoro przypisaliście do głównego konta. możesz podać miejsce, w którym odniosłem się do swojej recenzji? Ja takiego nie widzę. to, że recenzowałem MKR i wspomniałem w swej wy[powiedzi o Hikaru, nie hjest odniesieniem do własnego tekstu. W końcu jest ona bohaterką z tych magical girls, które uciekają od utartych schematów.
Na litość, nie w każdym, sam podałeś kilka przykładów, ja dorzucę jeszcze Nanohę albo Madokę, o Cute Honey nie wspominając. Ergo, sam widzisz, argument z tyłka.
Podałem przykłady, serii mg które tym, że różnią się od wyrobionych, wtórnych standardów są ciekawe same w sobie. Donia uznała w recenzji, że charakter postaci z TMM a LM są ciekawe, bo podobne są do tych z klasycznego TM. Jak coś, co jest standardowe i wtórne może być ciekawe? Raczej nudne. Dlatego też podałem kilka przykładów.
M
S.
30.08.2012 17:45 ...
Tak wysoka ocena tej mangi to chyba jakiś żart. Ten gniot jest niby lepszy od, chociażby, Dengeki Daisy czy Paradise Kiss? W życiu bym się tego nie spodziewała…
Ale to od recenzentki zależy jaką ocenę wystawi. Dengeki Daisy nie czytałem, więc nie będę się wypowiadać na ten temat. Tokyo Mew Mew a La Mode ma wyższą ocenę, bo recenzje tych mang pisały dwie różne osoby. Gdyby Yumi, która napisała recenzję DD, pisała recenzję TMMaLM, pewnie wystawiłaby niższą ocenę. Ja tej mandze daję 8/10 i ja także uważam, że to udana kontynuacja.
S.
30.08.2012 20:17 Re: ...
Tak wiem, że to inna osoba, jednak wg mnie ktoś powinnien pilnować, czy jakiś gniot nie dostaje za wysokich ocen, gdyż to źle świadczy o serwisie.
No ale zobacz Cutey Honey the movie. Ocena recenzentkki to 8, a w recenzji alternatywnej Grisznak wystawił 5. A średnia ocen użytkowników to 3,84. Chodzi mi o to, że recenzja to osobista sprawa recenzenta i to od niego zależy jaką ocenę wystawi, a nie od tego, co uważają użytkownicy. Nawet największemu gniotowi można wystawić 10/10.
Zawsze, kiedy myślę, że pewnych rzeczy nie będziemy musieli tłumaczyć tysiąc pierwszy raz, okazuje się, że jednak trzeba. Ocena danej mangi jest autonomiczna, najczęściej odnosi się do jej jakości, zaś porównanie z innymi ma sens TYLKO w przypadku pozycji pokrewnych gatunkowo lub w inny sposób mocno powiązanych (np. przez osobę autora, a i to nie zawsze ma sens). Ergo, zestawienie TMM z Paradise Kiss (a co za tym idzie – ocen tychże mang) byłoby absurdem, gdyż oba te tytuły różnią się niemal wszystkim.
S.
30.08.2012 20:23 Re: ...
No cóż, nie mam ochoty polemizować z takim nastawieniem, chociaż nie uważam je za słuszne. A skoro upierasz się, by były jakiś podobieństwa, to proszę: Card Captor Sakura. Dzieło może nie wybitne, ale zasługujące na wysokie noty. Ma praktycznie takie same noty, a przeciez TMM wypada przy tym niesamowicie blado. Tak samo MKR, które ma niższe noty.
Dość odważne to stwierdzenie, że Tokyo Mew Mew jest jednym z najpopularniejszych tytułów z nurtu magical girls. W Polsce ponoć wcale dobrze się nie sprzedawało, dlatego kontynuacji nie wypuszczono.
Polska = niekoniecznie reszta świata. W Japonii czy USA jest to natomiast jeden z najbardziej (obok Sailorek czy Pretty Cure, Nanohy czy ostatnio jeszcze Madoki) kojarzonych tytułów w tym nurcie.
Tokyo Mew Mew to moja ulubiona manga i anime , ale nie jestem za Tokyo Mew Mew a la mode , ponieważ moją ulubioną postacią jest Ichigo , a tu nagle Berry wchodzi i robi wielkie halo !!! I jeszcze do tego ma dwa DNA i do tego jeszcze kota !!! Ja dla tej mangi daję jeden , przynajmniej dla Berry XP
W/g regulaminu rezerwacji tylko osoby, które mają przynajmniej jeden opublikowany na Tanuki.pl tekst, mogą rezerwować cokolwiek. Poza tym mangi już od jakiegoś czasu nie podlegają rezerwacji.
Czy autorka recenzji może podać choć kilka powodów (informacje o nagordach, wyróżnieniach itp.), dla których przytoczone przez nią tytuły zostały uznane za słynne? Słodkie Słodkie Czary co prawda były emitowane w Polsce i wydane na DVD, ale do oryginalnych tytułów też nie należą. Zwłaszcza, że fabularnie są niezwykle podobne do Bia – Czarodziejskie wyzwanie.
Odnośnie recenzji –
Zdanie z „dwóch zdań o” w nieco przerobionej wersji znajdziemy w pierwszym akapicie. Razi to strasznie brakiem pomysłowości autorki tekstu. Takich powtórzeń należy unikać.
Czwarty akapit, w którym recenzentka sporo różnych elementów tworzy radosną, niepotrzebną wyliczankę, która nie jestr w żaden sposób przydatna.
Nie nazwałbym tworzenia nowych postaci w oparciu o charaktery bohaterów z poprzedniej części czymś ciekawym, lecz wtórnym. Poza tym, wrogowie przeważnie zawsze owiani są nutką tajemnicy, a główna bohaterka mahou shoujo praktycznie zawsze jest roztrzepanym dzieciakiem zakochanym w jakimś kolesiu. Wyjątki oczywiście się zdarzają, choćby Hikaru z MKR czy całe serie w postaci Czarodziejskiego Zwierciadełka lub Sally Czarownicy. Akapit z charakterystyką postaci pokazuje, że recenzentka albo ma braki, albo nie dostrzega cech wspólnych dla gatunku mahou shoujo.
W ocenę grafiki wchodzą gusta własne, dlatego się nie udzielam. Natomiast okłdki nie różnią się niczym od tego co zaprezentowano przy zwykłym TMM. Ciekawymi bym ich nie nazwał, a recenzentka musiała ich chyba na oczy nie widzieć.
Recenzja generalnie tragiczna, już ten WITCH był lepiej zrecenzowany. ciach
Usunięto wycieczki osobiste. Moderacja
Na litość, nie w każdym, sam podałeś kilka przykładów, ja dorzucę jeszcze Nanohę albo Madokę, o Cute Honey nie wspominając. Ergo, sam widzisz, argument z tyłka.
A co ma piernik do wiatraka? Seria nie musi się wybijać, by być popularną. TMM jechało perfidnie na popularności Sailor Moon, jednak samo z siebie zdobyło całkiem dużą.
Skoro podpisałem się innym, to miałem ku temu powód, ale to już nieistotne, skoro przypisaliście do głównego konta. możesz podać miejsce, w którym odniosłem się do swojej recenzji? Ja takiego nie widzę. to, że recenzowałem MKR i wspomniałem w swej wy[powiedzi o Hikaru, nie hjest odniesieniem do własnego tekstu. W końcu jest ona bohaterką z tych magical girls, które uciekają od utartych schematów.
Podałem przykłady, serii mg które tym, że różnią się od wyrobionych, wtórnych standardów są ciekawe same w sobie. Donia uznała w recenzji, że charakter postaci z TMM a LM są ciekawe, bo podobne są do tych z klasycznego TM. Jak coś, co jest standardowe i wtórne może być ciekawe? Raczej nudne. Dlatego też podałem kilka przykładów.
...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Przeczytałem jeszcze raz...
A mi się podobało
Re: A mi się podobało
Re: A mi się podobało
...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
U mnie na to, co Ty nazywasz „czarną jagodą” mówi się „borówka” (po angielsku „bilberry”) natomiast „blackberry” to u mnie „jeżyna”.
REZERWACJA
Re: REZERWACJA