x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Coś jednak nie pozwalało mi zapomnieć o tej serii. Może oryginalny – przynajmniej dla osoby, która w fantastyce nie siedzi – pomysł na motyw podróży inteligentnego, sympatycznego kupca i boginki z ciętym językiem? Może przyjemna rzeczywistość średniowiecza, w której Kościół nie jest demonizowany i stawiany jako wróg numer jeden (pomijając parę wątków, gdzie stanowi rzeczywiście zagrożenie, jednak nie robi się z tej instytucji tego głównego, najbardziej niebezpiecznego złego)? Może ciekawość odnośnie tego, jak „związek” Lawrence i Horo będzie ewoluował?
Tak czy inaczej, mając już na karku ćwierć wieku, ponownie zagłębiłam się w „Spice and Wolf” (ubolewając, że w Polsce nie wydano wersji książkowej). Inaczej podeszłam do fabuły i byłam w stanie wykrzesać wobec niej dużo więcej cierpliwości. Czytałam gładko i z zainteresowaniem. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że kwestie kupieckie są przekłamane albo ponaciągane, podobnie jak u Mroza kwestie prawnicze w jego serii z „Chyłką”. Jednak z punktu widzenia rozrywkowego mangi spełniają swoje zadanie.
Historia jest ciepła, interesująca i ma swojski, magiczny klimat, który ujął mnie najbardziej ze wszystkich innych komponentów fabuły. Na uwagę zasługuje postać Lawrence’a, który bardzo mi się podobał jako bohater. Jest opanowany, z poczuciem humoru, jednak ma swoje słabości, a jednocześnie daleko mu do idealnego herosa lub życiowej ciapy. Ma w sobie coś oryginalnego, co sprawia, że z przyjemnością towarzyszy się w jego podróży. Dojrzały, wyrozumiały wobec Horo, a jednocześnie czasami naiwny i przesadnie martwiący się. Duży plus za kreację.
Horo wypada jednak dużo gorzej, chociaż po początkowych tomach żywiłam ogromną nadzieję, że relacja tej dwójki będzie czymś najbardziej interesującym ze wszystkich wątków. Nie była.
Mam problem z Horo i Lawrencem jako parą. Odnoszę wrażenie, że oni dosyć szybko zaczęli czuć do siebie miętę i świetnie się to czytało: wzajemne dogryzanie i igranie ze sobą poprzez niedopowiedzenia. Jednak… ile można? Szczerze powiedziawszy, byłam pewna, że kliknij: ukryte oni sypiają ze sobą już od tomu 5‑6, a dopiero w 12 Horo daje buziaka w policzek Lawrence’owi i wyznaje mu miłość. A po tym wydarzeniu właściwie niewiele się zmienia… I w 16 tomie otrzymujemy ślub oraz więcej przytulasów z ich strony. Ale całość wypada dla mnie jakoś nieprzekonująco. Ten ich związek drepcze w miejscu – takie odniosłam wrażenie. Gdy nie byli razem, zachowywali się, jakby byli starym dobrym małżeństwem, a jak byli, to wciąż tak samo, przez co moment wyznania uczuć zdawał się niczego nie zmieniać. Akcja ma miejsce w Europie, jednak czułam, że mentalność jest bardzo japońska. Nie, żeby postacie miały od razu nawiązać seksualną relację, ledwo się poznały, ale skrzętne pomijanie tego tematu, podczas gdy Horo na golasa spała z Lawrencem w jednym łóżku, zdawało mi się nieco dziwne. W anime – z tego, co pamiętam – ta chemia, również pod względem fizycznym, była bardziej wyczuwalna.
Pojawia się dużo damskich postaci, co zdaje się, miało realizować wątek haremu, ale zrobiono to z taką wprawą, że nie bije to po oczach. Dużo pań ma zdecydowany, ciekawy charakter. Nie wiem jedynie, czy faktycznie z taką uwagą i na równi traktowano kobiety w średniowieczu, by np. mogły być traktowane w handlu na równi z mężczyznami.
Co do kreski, nie jestem jej ogromną fanką, ale z kolejnymi tomami całkiem przypadła mi do gustu. O wiele bardziej podobały mi się ilustracje w light novel, mimo że były prostsze. Niestety, osoba, która rysowała komiks, nie za dobrze radziła sobie z męskimi postaciami. Niektóre wyglądają bardzo podobnie, a te, które mają taką charakterystyczną, złowieszczą buźkę, od razu zwiastują, że bohater będzie negatywny. Sprawdza się to nawet w przypadku przyjaciela jednej z postaci, który właśnie wygląda na złoczyńcę i kliknij: ukryte potem zdradzi wszystkich :P Za ten brak zaskoczenia przez tendencyjny rysunek daję mały minus.
Spice and Wolf zdaje się mieć pecha co do adaptacji. Nie rozumiem, czemu historia urywa się na 16 tomie, skoro podobno książkowa wersja jest dłuższa. Słaba sprzedaż? Brak cierpliwości, co do opowieści? Nie wiem. Anime też nie było najlepsze i również pokazało mały wycinek mangi, bodajże do 9 tomu. Obecnie wychodzi remake animowanej wersji tej opowieści w 2024 roku, jednak kreska wydaje mi się jakaś za słodka. Podobnie było z Kino no Tabi – mroczna historia w szatach moe. Niezbyt to pasuje, ale pożyjemy, zobaczymy.
XD
Pytanie od czapy
Re: Pytanie od czapy
Re: Pytanie od czapy
Dotychczas myślałam, że nie chcieli wypuszczać serii, która ma w Polsce mangowy odpowiednik, bo wtedy mniej osób kupi… ale po tym, jak zobaczyłam mangę i nowelkę o tym samym tytule (wspomniana seria fantasy), wypuszczone jednocześnie, to zwątpiłam w wagę tego argumentu.
Mangę czytam na bieżąco, wypożyczając kolejne części z biblioteki. Zakupienie całej wiąże się ze sporym wydatkiem, dlatego baardzo rzadko nabywam mangi i komiksy, a przed zakupem to planuję. Nie lubię nie wiedzieć, ile kasy będę musiała wyłożyć, więc – póki nie wiadomo, na którym tomie skończy się manga – wciąż się zastanawiam nad inwestycją.
Za moje wątpliwości odpowiada częściowo niezadowolenie z wersji komiksowej. Jestem na 7. tomie i przyznam, że ilustracje się znacznie poprawiły, lecz te, które były w tomach 1‑5, nie do końca mi się podobały. Zwłaszcza przez bohaterów. Czytałam fanowskie tłumaczenie pierwowzoru (tom 1) i zupełnie inaczej odczytywałam emocje Horo i sposób, w jaki zachowywała się w stosunku do głównego bohatera. Oczywiście mogła być to wina złego tłumaczenia, ale i tak nieraz odnosiłam wrażenie (jeszcze przed czytaniem), że rysownik idzie czasem w zbyt duże ,,śmieszki” i ekspresję postaci, przez co ich reakcje są przesadzone. Np. scena pierwszego spotkania Horo i Lavrence'a – kliknij: ukryte z tego, co pamiętam, w nowelce wilczyca nie była tak wesolutka i uśmiechnięta, harda, zachowywała się normalniej… a w mandze wydaje mi się bardzo teatralna, śmiała. Wprawdzie z tomu na tom poprawia się kreska, ale nadal wolałabym czytać pierwowzór. Może dlatego, że mimo wszystko wolę powieści od komiksów…
Swoją drogą… czemu w mandze są historie, których nie ma w nowelce? Napisał je scenarzysta (autor pierwowzoru) już po tym, jak zakończył serię książkową, czy to mangaka postanowił stworzyć swoją historię, użyczając do tego bohaterów?
Jak mam na to zareagować?
Co do treści, to polecam osobom, które polubiły anime, gdyż manga przez swoje niedociągnięcia jest niezłym dopełniaczem ( kliknij: ukryte akcja z tą skażoną mąką i cudem rosnących z wozów zbóż… cóż, szkoda, że nie z ekranowali tego.To co jest pominięte w mandze ( kliknij: ukryte akcja ze sprzedażą pirytu nie została ukazana jest w anime i na odwrót. Tłumaczenie nie jest tragiczne, nawet niezłe (mi się podobało, bo no cóż… postacie na tym nie straciły, a i nic nie rzucało się w oczy, o ile w ogóle coś takiego było).
Podsumowując jako manga daje rade. Jako opowieść o kupcu i zmyślnej wilczycy jest tak ja w przypadku reszty, czyli WYŚMIENICIE. (strasznie pokochałem te klimaty :P)
Jeśli wyznajesz zasadę „nie liczy się forma przekazu, ale treść” oraz lubisz takie klimaty, to można śmiało kupować :)
...
Re: ...
W środku są dwie kolorowe strony. Jedna z napisem Spice and Wolf i druga z Horo i Pasterką, a po drugiej stronie jest spis treści.
Problemy JG?
Wątpię.
Nie warto jednak wierzyć w taką plotkę, tym bardziej, że rozpoczęła się od jakiegoś anonimowego komentarza na Acepie. A chyba wszyscy wiemy jak mało kosztuje wypisywanie głupot po stronach internetowych. Przyznaję jednak, że Studio JG przyczyniło się do jej powstania ze względu na potworne opóźnienia. Rozumiem, że trudno jest prowadzić parę sklepów stacjonarnych i internetowych oraz wydawać magazyn i mangi, przy okazji dbając by to wszystko wychodziło na plus, pomimo długów Matrasa i wszechwładzy urzędów. Ale jeśli nawet dwutomówki wychodzą w wielomiesiecznych odstępach czasu to nic dziwnego, że czytelnicy się wkurzają. Albo, podobnie jak ja, czekają z zakupem do pojawienia się większej liczby tomów.
Re: Problemy JG?
Polskie wydanie
Serio?
Re: Serio?
Ale obwoluta jest u mnie ok (w pierwszym tomie, drugiego jeszcze nie mam).
Re: Serio?
Re: Serio?
Re: Serio?
Recenzja pierwszego tomiku
[light novel info]
A wiec:
- light novel sklada sie z 17 tomow;
- angielskim wydawca jest Yun Press;
- obecnie *oficjalnie* przetlumaczone jest 7 tomow, osmy dobije w kwietniu a dziewiaty w sierpniu '13;
- nieoficjalnie natomiast przetlumaczonych jest przynajmniej 12 (zalezy jak patrzec) a do lata pewno bedzie wsio.
Takze, dla porownania z anime:
sezon 1 anime = light novel vol 1 i 2,
sezon 2 anime = light novel vol 3 i 5
(tom 4 zostal przez anime pominiety).
Re: [light novel info]
wydanie mangowe w Polsce
Podajcie jakie są plusy i minus .
-_-
Poza rażącymi błędami w pisowni samo pytanie jest dość dziwne. To zależy wyłącznie od ciebie. Chcesz mieć serię do półce i do niej wracać – kupuj. Chcesz raz przeczytać – pożycz. Tak samo jak ze wszystkimi czytadłami.
Re: -_-
Re: -_-
Pytanie wciąż wydaje mi się dziwne. Jeśli nie jest się pewnym czy chce się kupić książkę, ale chce się ją przeczytać, to po prostu się ją pożycza (albo przesiaduje w księgarni i czyta na boku). Opinie innych raczej nie pomogą chyba, że znajdzie się kogoś z podobnym gustem.
?
Re: ?
Re: ?
Również mogę powiedzieć, że jeśli kupować to lepiej opowiadania. Angielskie wydanie jest z tego co wiem dość daleko z materiałem i pojawia się w przyzwoitych odstępach czasu, więc nie powinno być problemu ze skompletowaniem całości. Z tego co mi mówił znajomy jest o dziwo całkiem przyzwoite.
Re: ?
Re: ?