x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Dwanaście tomów bardzo udanej mangi.
Pierwszy tom nie zachwycał, ale trzeba przyznać, że był jak najbardziej udany. Autorka nie wrzuciła nas na głęboką wodę, a jedynie przedstawiła wydarzenia napędzające dalszą fabułę. Później jest jeszcze ciekawiej. W mandze wyraźnie da się odczuć groteskę – humor jak i poważniejsze momenty są idealnie wyważone, co zdecydowanie jest zaletą, gdyż przewaga jednego z nich mogłaby zniszczyć klimat (jak to było w „Kuroshitsuji”). Manga jest wielowątkowa, ale niestety mam wrażenie, że niektóre wątki są niepotrzebne (nie było ich wiele, więc nie uznaję tego za poważną wadę), chociaż przeczytałam dopiero 12 tomów więc mogę jeszcze zmienić zdanie. Ta wielowątkowość sprawia również, że często zadajemy sobie zbyt dużo pytań naraz a fabuła wcale nie jest tak prosta i banalna, jak mogłoby się wydawać. Zaczynając czytać kolejny tom po dwóch miesiącach możemy czuć się trochę zagubieni, dlatego polecam raczej przeczekanie aż manga będzie miała więcej tomów i czytać ją w mniejszych odstępach czasowych.
Kreska jest jak najbardziej w porządku. Przede wszystkim na kartkach panuje ład i porządek – rozstawienie kadrów sprawia, że ruch postaci jest bardziej płynny i czytelny. Rysunki nie są ubogie, a jednocześnie nie w nadmiarze szczegółowe. Czepić mogę się jedynie tego, że IMHO Mochizuki zbyt często używa rastrów, a ja za nimi w nadmiarze nie przepadam, co trochę obniżyło ocenę.
Co do bohaterów – mam niemiłe wrażenie, że odkąd doszło dość sporo nowych postaci, Gilbert i Alice poszli trochę na drugi plan, ich charaktery zostały spłaszczone, a jako dość kłótliwy, a zarazem niezwykle udany, duet przestali wręcz istnieć. Ciężko powiedzieć jak ich los potoczy się dalej, ale na chwilę obecną bardzo szkoda, bo w kilku pierwszych tomach byli zdecydowanie bardzo mocną zaletą „Pandory”. Główny bohater, choć miał dość schematyczne „drugie oblicze”, to jednak nie obnosił się z tym na prawo i lewo, nie dodając mandze przesadnego dramatyzmu, a jednocześnie nie będąc neutralną postacią. Ciekawy jest też Break Xerxes, który na początku sprawiał wrażenie wiecznie chichrającego się debila, który nic nie wniesie do fabuły, ale jednak okazało się być inaczej. Pojawia się też wiele innych, ciekawych bohaterów, którzy wielokrotnie potrafią czytelnika zaskoczyć.
Myślę, że pomimo niebanalnej historii, manga jest głównie dla młodzieży. Starsi czytelnicy, owszem, mogą ten twór docenić, ale nie ryzykowałabym stwierdzeniem, że większości się spodoba.