Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Anonimowa

  • Avatar
    M
    Anonimowa 24.12.2023 02:02
    Wystarczyłby nawet pierwszy tomik
    Komentarz do recenzji "Sól z pieprzem i pudding"
    W sumie pierwszy tomik czytało mi się najlepiej, był lekki, miejscami zabawny, a przede wszystkim polubiłam sympatyczną, energiczną, bezpośrednią bohaterkę. Nawet jeżeli bywa nieco naiwna.

    Historia zaczyna się od tego, że pod wpływem alkoholu i żalu do ojca który na siłę chce ją ściągnąć do domu, ożenić i trzymać blisko siebie… bohaterka  kliknij: ukryte  z zupełnie obcym siwym starszym człowiekiem, budzącym jej zaufanie.

    To, co z tego wynika to już sympatyczna, nieprzedramatyzowana za bardzo historyjka.

    Polubiłam głównych bohaterów (zwłaszcza ją), również postacie z pierwszego tomu (te z pracy) budziły moją sympatię.

    I w zasadzie wystarczyłby mi ten krótki czytelniczy seans, zwłaszcza że na końcu 1t. mangi były dodane dwie sympatyczne historyjki.

    Ale że całość to tylko trzy tomy, to dokupiłem do kompletu.

    Czy było warto? Pierwszy jak dla mnie na pewno, zresztą przeczytałam dwa razy.

    Pozostałe dwa uzupełniły historię.

    Sugestii typu warto/ nie warto wolę nie pisać. W tym konkretnym przypadku zależeć będzie to bardzo mocno od tego, czy polubimy protagonistów. I czy nie razi nas ich różnica wieku.

    Mnie nie raziła,  kliknij: ukryte .

    Do tego w miarę przyjemna dla oka kreska.


    Jest to moim zdaniem coś prostego, nie angażującego nadmiaru emocji, lekko komediowego, z dorosłymi postaciami i bardzo delikatnym fanserwisem. Na plus, że nie ma magii, ani plot armor, ani nadmiaru dziwnych pomysłów. Na półce zostaje.
  • Avatar
    M
    Anonimowa 28.11.2023 18:50
    Ciekawa, domknieta opowieść.
    Komentarz do recenzji "Geunyeoga Gongjagjeolo Gaya Haessdeon Sajeong"
    Z webtoonową adaptacją zetknęłam się dzięki emisji anime Kanojo ga Koushaku­‑tei ni Itta Riyuu
    (seans polecam przed czytaniem)
    Poczatkowo kreska mnie odpychała, ubogość scen i ogólnie w porównaniu z serialem wszystko wypadało blado.
    Z czasem jednak fabuła mnie coraz mocniej wciągnęła.

    Przyznam, że to dla mnie na razie jedna z ciekawszych historii typu isekai. Zarówno realia świata przedstawionego, jak i cały pomysł na odrodzenie wyróżniają się na tle większości tego typu pomysłów.

    Do tego jest tu według mnie w miarę sensownie prowadzony  kliknij: ukryte nawet jezeli samo zawiązanie było lekko irracjonalne.

    Myślę, że udało się stworzyć historię, która może trafić i do nastoletniego czytelnika/czytelniczki, jak też do bardziej dojrzałych odbiorców.  kliknij: ukryte 

    Nie mogę postawić oceny wyższej niż 8/10 z dwóch powodów.
    Silnego wg mnie „rozrzedzenia” kolejnych paneli i z powodu grafiki ogółem. Oraz  kliknij: ukryte 

    Mimo to polecam przeczytanie całości.

  • Avatar
    Anonimowa 3.06.2023 01:29
    Parodia, komedia i już
    Komentarz do recenzji "Zjedzona przez demona?"
    Tag romans sugeruje romans, aczkolwiek zdecydowanie jest to parodia, satyra i komedia. Romans???

    Na upartego ;)
  • Avatar
    M
    Anonimowa 11.03.2023 14:23
    Całkiem przyjemna obyczajówka
    Komentarz do recenzji "Kyou mo Uchi de Machi Awase"
    Nastawiałam się po przeczytaniu recenzji na jakiś romansowy niewypał, tymczasem manga pozytywnie mnie zaskoczyła pozytywnymi okruchami zycia, z udziałem dwójki dorosłych ludzi, oraz ich bliskich.

    To nie jest typowe, przesadzone romansidło, gdzie wielkie uczucia spadają jak deszcz meteorytów na głowy kochanków.

    To spokojnie i naturalnie budowana relacja dwojga ludzi dotkniętych samotnością. Dziewczyna jest sympatyczna, czasami nieporadna, ale stara się być jak najlepszą matką dla córci i przywykła do polegania tylko na samej sobie. Chłopak, a raczej mężczyzna gdzieś się w sobie zagubił i dopiero nagłe spotkanie po latach dawnej sąsiadki budzi go pomału do życia.

    Uczucia w zasadzie odnawiają się, a nie tworzą. Już dawniej łączyła ich ciepła relacja, kiedy małoletnia Hina­‑chan zawsze mogła się wyżalić i wypłakać przy Kou, który był starszy i troskliwy.

    Być może zawiązanie fabuły jest typowo romansowym zbiegiem okoliczności, ale reszta to w wielu momentach zaskakująco normalna, realistyczna obyczajówka. Aż dziw bierze, jak dobrze, choć pozornie bardzo skrótowo – zostały nakreślone postacie i ich relacje. Zwłaszcza matki z ich dziećmi, ale i pojedyncze scenki z postaciami trzeciego planu tworzą realny obraz rzeczywistości, w żadnym momencie nie przesadzony i nie przelukrowany.

    Jeden tomik zgrabnie domyka całość.

    Graficznie skupia się na postaciach i ich dialogach. Tła są głównie wypełnieniem, za to bohaterowie, ich mimika, oraz sylwetki są dosyć przyjemne. Żadnego kopiuj wklej. Postaci są łatwo odróżnialne, widać na twarzach nawet te stonowane emocje, takie jak zdystansowanie się matki Hiny­‑chan. Również wcześniejsze sceny potrafią oddać np jej zmęczenie, czy lekkie zażenowanie,
    jak też przykładowo – bogatszą mimikę głównej bohaterki.


    Polecam głównie wielbicielom i wielbicielkom rzeczywistych postaci, oraz slice of life.
    Można polubić i główne postacie i nie tylko je.

    Ode mnie 7/10 Jeden tomik, ale w miarę dobrze rozpisany
    i przyjemny do poczytania.
  • Avatar
    Anonimowa 2.02.2023 12:03
    Komentarz do recenzji "Zapach miłości"
    Dziekuję za przypomnienie o Yotsubie. A jak myślę o czymś takim, jak radosne i optymistyczne postacie, to prawda, że mi się raczej żywiołowe i optymistyczne, albo pogodne, lub zadowolone z życia postacie nasuwają na myśl, a nie jakieś czysto radosne. ( Radosnych jest dużo mniej)

    Ciekawe, czy to specyfika kultury, czy trudów obecnego życia w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale fakt faktem, że więcej takich postaci bywało w starszych produkcjach. kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Anonimowa 2.02.2023 04:27
    Komentarz do recenzji "Zapach miłości"
    Cóż, naprawdę wielka szkoda, że Japońska radość życia i optymizm są takie jakieś . . . wątłe i mdłe,


    Pewnie to bardzo zależy od autora. Jest wiele głównych postaci radosnych i optymistycznych, a najbardziej optymistyczną, a raczej hurraoptymistyczną postać, czyli Astę z Black Clover ponoć autor mangi wzorował na sobie.
  • Avatar
    Anonimowa 11.05.2022 16:10
    Re: Złota rybka
    Komentarz do recenzji "Nasze marzenia o zmierzchu"
    kircia napisał(a):
    Albo spróbujcie sobie wyobrazić, że nie wszyscy pragną tego samego, a tłumaczenie się ludziom z rzeczy których się nie pragnie jest strasznie wyczerpujące.
    Niby oczywiste, a jak przychodzi co do czego, to nikt tego nie rozumie.


    Bo ludzie najczęściej patrzą na życie poprzez filtry osobistego doświadczenia oraz własnych przekonań.

    Świadoma empatia to nie jest coś, z czym się rodzimy. Można być od narodzin osobą bardziej współczującą, ale osobiście jestem zdania, że to ilość doświadczenia własnego i pośredniego (obserwacje) sprawiają, że łatwiej można „wejść w buty drugiego człowieka”, czyli rozszerzyć świadomość. Żadna wiedza z książek, czy akademicka tego nie zastąpi. (oczywiście nie biorę tu pod uwagę cech osobistych, które empatię zwiększają, lub utrudniają jej doświadczanie). Pisząc „doświadczenie” mam na myśli to, które człowieka uszczęśliwia i te przeciwne, raniące.
    Unikam nazewnictwa „złe – dobre”, bo w perspektywie czasowej sens danego doświadczenia często jest przeciwny do jego pierwotnego postrzegania.

    Mój Tato zawsze mi powtarzał, że nikt za mnie życia nie przeżyje .

    Inni mogą udzielić nam wsparcia, albo zrozumienia, albo (niestety) przeciwnie, będą patrzeć tylko poprzez własne filtry, które często im fałszują rzeczywistość (np. ktoś wyparł, że to samo przeżył, czy w jakiś sposób postąpił.)

    A zrozumienie drugiego człowieka? To już naprawdę nie jest takie proste…
  • Avatar
    Anonimowa 28.04.2022 16:18
    Re: Realizm?
    Komentarz do recenzji "Subaru"
    Podobnie jak w wiekszości sportowych anime ;)
  • Avatar
    Anonimowa 11.04.2022 16:01
    Re: Zdziwko w sprawie postaci
    Komentarz do recenzji "Nie drocz się ze mną, Nagatoro!"
    Jiri50 napisał(a):
    Dziewczyna widzi na rysunku pewną sytuację związaną z uczuciem. Właściwie to jestem jak ta wojowniczka myśli sobie, tak chciała bym aby ktoś zachował się w podobny sposób wobec mnie. Wkręca więc autora w odgrywanie roli. Ale facet nie potrafi się przełamać i wszystko kończy się fiaskiem. Zezłoszczona zaczyna kpić z niego bezlitości. I nagle otrzymuje od niego emocje i uczucia, chociaż akurat nie te których chciała. Dobra robaczku może i będą jeszcze z ciebie ludzie myśli szelma i zabiera się za obróbkę klienta.


    Dokładnie takie same przemyślenia miałam po pierwszym odcinku :) aczkolwiek mangi jeszcze nie przeczytałam i nie wiem na ile dobrze zaadaptowano postaci z tej mangi.

    Nie jeden raz spotkałam się też z tym, że postaciom żeńskim w adaptacji dodaje się więcej energii, temperamentu i przebojowości w stosunku do ich pierwowzoru.
  • Avatar
    Anonimowa 4.04.2022 23:00
    Delikwent
    Komentarz do recenzji "Rutta i Kodama"
    Od conajmniej kilkudziesięciu lat to słowo funkcjonuje w języku potocznym i to wcale nie jako skazany za przestępstwo, albo petent, ale jako typek. Nie wiem, czy ktoś teraz używa sformułowania „typ spod ciemnej gwiazdy”, ale wcześniej było często używane,

    Więc owszem, delikwent nie musi być równoważne z chuligan, raczej oznacza osobę szemranej proweniencji, albo choćby wyglądającą na taką.

    Tak to jest ze znaczeniem słów, że zmienia się czasem na przełomie dekad.

    W tym przypadku gdy
    Kodama przenosi się do internatu, jedyna opcja, to dielić pokój z delikwentem i postrachem szkoły tzw. Rutt'ą.

    nie jest to słowo bezzasadnie użyte według mnie. I trochę pasuje pierwotnie do tej postaci.
  • Avatar
    Anonimowa 14.01.2022 20:04
    Ładne to
    Komentarz do recenzji "Aladyn i magiczny imbryk"
    blue napisał(a):
    Ponadto wygląd postaci współgra z ich charakterem, co bardzo mi się spodobało. Sposób, w jak narysowany został Kogetsu, jest wyraźnym ukłonem w stronę pań – to typowy przykład rasowego bishounena. W zależności od sytuacji zmienia się sposób, w jaki autorka rysuje bohaterów. Kiedy scena jest poważna, kreska staje się wyrazista i szczegółowa. Natomiast kiedy autorce zależało na przedstawieniu emocji bohaterów, odpowiednio deformowała ich rysy. Na drugim planie można zobaczyć niezbyt szczegółowo narysowane postaci, które mają tylko i wyłącznie zapełnić pustkę i dodać życia przestrzeni. Występują tu także zróżnicowane tła,


    Podoba mi się ta nieco staroświecka kreska.

    A Kogetsu jest prawdziwym bishem, w każdej odsłonie :) Aż szkoda go trzymać w imbryku :)

    I ta historia  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    M
    Anonimowa 22.12.2021 10:18
    Całkiem przyjemne na starcie
    Komentarz do recenzji "Noroi Ko no Meshitsukai"
    Kolejna manga Yuki Shibamiya i jak na razie dla mnie lepsza niż „Kuware ma senka” (ale wiadomo że to rzecz gustu)

    Treść mangi na podstawie oficjalnego opisu wychodzącej serii (na ten moment 5 tom) :

    Renee, dziewczyna z klątwą nieśmiertelności zostaje zwolniona z pracy za bycie zbyt przerażającą i szuka nowego zajęcia. Pewnego dnia zostaje zwerbowana i zostaje służącą księcia. Jednak młody książę jest uwięziony z powodu „klątwy trucizny”, która zabija wszystko co żywe (i na co położy ręce). Te dwie samotne osoby posiadające przeciwne klątwy – łączy wspólny los.

  • Avatar
    M
    Anonimowa 10.12.2021 00:55
    Ale Książę
    Komentarz do recenzji "Zjedzona przez demona?"
    Mawiają, żeby uważać o czym się marzy, bo może się to spełnić.
    Tak właśnie stało się z bohaterką tej mangi. Długo wyczekiwany książę z bajki okazał się demonicznym prosiaczkiem chętnym skonsumowania głównej bohaterki. I to dosłownie!

    Manga dosyć zabawna, choć to humor, który balansuje czasem trochę na pograniczu ironii i czarnego humoru.
    Zakończenie, które wolałabym zmienić.

    Bohaterowie… Jak na jeden tomik to główna bohaterka (sympatyczna i prawdziwa) została wystarczająco przedstawiona, natomiast „książę” trochę za mało. Za to udało się oddać jego atrakcyjność.

    Przeczytane dwa razy, niemal pod rząd :)
  • Avatar
    Anonimowa 11.11.2021 04:34
    Re: Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu po 3 tomie
    Komentarz do recenzji "Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu"
    Ruchomy komiks (bo trudno ową adaptację zwać anime) ma dwie główne zalety (przewagę nad mangą), ma świetnego aktora i jest kolorowy :)
  • Avatar
    M
    Anonimowa 20.07.2020 23:08
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru"
    Zdecydowanie bardziej podoba mi się kreska i projekty postaci w anime.

    Nie daję rady kontynuować po obejrzeniu anime, pomimo, że w mandze wg mnie jest ciekawa dynamika obrazu i nie najgorsze ułożenia postaci pod różnymi kątami.

    Niestety na razie porzucam. Lubię projekty postaci adekwatne do płci i wieku.

    Chihaya wygląda najpierw jak chłopiec i to nieurodziwy.
    Jedynie Arata według mnie od początku ładnie jest zaprojektowany.

    Do tego Ławek który ma 15 lat – wyglądający jak pięcio lub siedmiolatek…


    Mam także wrażenie, że manga trochę „pędzi” z fabułą.
    Jakby sceny były skrótowcami.

    Niestety nie chcę psuć sobie miłego wspomnienia po anime. Pierwowzór to moje rozczarowanie.

  • Avatar
    Anonimowa 18.05.2020 13:20
    Komentarz do recenzji "Bestia z ławki obok"
    Niestety istnieje przepaść pomiędzy słowem realizm a słowem normalność .

    W sumie nie jestem przekonana czy protagonisty czasem nie trzeba było by nazwać antagonistą, ale dla mnie trafił on do 10tki najbardziej odpychających postaci pierwszoplanowych w anime i mandze.

    Bywały okrutne postacie antagonistów które zjednały u mnie większą sympatię.

  • Avatar
    Anonimowa 18.05.2020 13:09
    Gdyby tak było...
    Komentarz do recenzji "Bestia z ławki obok"
    kako napisał(a):
    Od czasu do czasu autorom mang udaje się stworzyć nietuzinkowych bohaterów, którzy w pełni zasługują na to by zrzucić z piedestału mrukliwych, ''mrocznych'', egoistycznych (żeby nie napisać wprost ''patologicznych'') typków z pierwszego planu i zasłużenie zająć ich miejsce.


    W tym przypadku całkowicie się zgadzam.

    Haru powinien trafić do zakładu zamkniętego na specjalistyczne leczenie razem z ojcem i być może bratem.

    Tylko dlaczego jeszcze nikt nie wymyślił takiej wersji?


    Czy Japonczycy nie mają Poradni Zdrowia Psychicznego?

    Akurat Haru doskonale by się tam nadał.



    Mangę porzuciłam w krótkim czasie – nie miała dla mnie „tego czegoś” co byłoby mnie w stanie przykuć do najtrudniejszej (dla mnie) w odbiorze formy literacko – rysunkowej.

    Za to był zbyt ciężki klimat, ale być może mam taki odbiór także poprzez obejrzenie anime.