x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Reszta niestety nie powaliła na łopatki i teraz żałuję tych 18 zł, które nieodwracalnie przepadły.
Kreska – raczej niemangowa, przypominająca angielski komiks. Nie jest taka zła, ale do moich ulubionych także nie należy. Fabuła przewidywalna, płytka i typowa dla opowiadań ze zombiakami. Czasami lubię poczytać sobie takie nieskomplikowane serie, ale niestety ta usypia i nie przynosi frajdy. A bohaterowie równie nudni jak fabuła(przynajmniej ci, którzy pojawili się w 1 tomie). Tej serii mówię stanowcze NIE. Polecam tylko zagorzałym fanom zombie oraz masochistom. Całe szczęście już się tej marnhawy pozbyłam i mam nadzieję, że ponownie nie wpadną mi w łapska.
Bardzo średnie
Kreska – niedokładna i robiona na odwal się(czyli kreska standardowa, jeśli chodzi o shoujo) . Niemniej jednak jest tą mocną stroną mangi – przyznaję, że czasami postacie są ciekawie narysowane(szczególnie królowa). Ale szału nie ma, staniki nie latają.
Mangę oceniam na 3/10. Aż wstyd, żeby fanka romansów i shoujo postawiła tak niską ocenę temu tytułowi…
Re: Po lekturze 3 tomu
O mało co nie zabił staruszka butelką. To nie wygląda na reagowanie ze spokojem.
O Battle Royale słów kilka
Pierwsze wrażenie – ''Czy on właśnie zastanawia się czy mu starczy gumek?''. Jeszcze kilka razy dostałam w policzek jakimiś erotycznymi żartami, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że słodka komedyjka z duchami była lepszym wyborem. ALE! Całe szczęście było jedno ale. Kiedy akcja stoczyła na ten ,,prawidłowy'' tor, też dostałam w policzek… Ale tym razem genialną fabułą, litrami krwi i unikatowym klimatem. Wczułam się w bohaterów i doskonale wiedziałam co czują. Wydawało mi się, że faktycznie jestem w tej klasie, gdzie mój nowy wychowawca właśnie skazał mnie na śmierć. Kreska nie zalicza się do moich ulubionych i właściwie nigdy nie będę jej wielką fanką. Ale dodaje uroku mandze, więc zbytnio się tego nie czepiam.
Jedynym dla mnie minusem to postacie. Jakoś nie przypadły mi do gustu, nawet główny bohater. Nie mam komu kibicować i to jest moim jedynym utrapieniem. Myślę, że w dalszych tomach się to zmieni.
Jak na razie seria dostaje mocne 9/10.
''A teraz chodź do mnie, uroczo Cię zgwałcę''
Jak ja nie cierpię, gdy niegrzeczny, seksiasty bisz skacze koło naiwnej głównej bohaterki. Obmacuję ją, uroczo zrywa z niej ubrania, molestuje w pracy… A potem BUM! ''Ja ją chyba kocham. Nie mogę bez niej żyć. Ale ona mnie nienawidzi… Zamiast przeprosić ją za to i stać się porządnym kolesiem po prostu ją uroczo zgwałcę, a nóż widelec się we mnie zakocha''. A na to główna bohaterka: ''Ah, oh. Zrobił mi malinkę, obmacywał mnie wbrew mojej woli, zrywa ze mnie ubrania… Jaakie to kawaii~ Kocham go i pozwolę się uroczo gwałcić. Bo to takie urocze… Niech żyje urocza miłość! Kyaa~''.
W Desire Climax dzieje się coś na ten wzór. Zawsze zachodziłam w głowę, czemu główne bohaterki zamiast przywalić tym zboczeńcom z lewego sierpowego, zgłosić to na policję, czy cokolwiek innego, dają się tak wykorzystywać. Potem przez połowę mangi muszę wysłuchiwać monologów dziewki, gdzie żali się jak jej ciężko, że znowu to zrobił, że czuje się jak szmata do podłogi. Gademet, chcę po prostu się zadźgać ołówkiem. Ten wielce ambitny tytuł o prawdziwej miłości dostaje ode mnie 2/10. Bo faktycznie kreska ładna.
1 tom
1.Czy tylko mnie irytowało, że na początku każdego rozdziału autorka przypominała nam kim są poszczególne postacie i co to jest S.A?
2.Kei wyglądał po części jak Naru z Ghost Hunt, ale w sumie mi – wielkiemu fangirlowi Naru – się to podobało.
3. Bohaterowie(a szczególnie Akira)czasami mieli dziwnie uszy… Takie duże, wystające. Chwilami wyglądało to dziwnie.
4. Nagi wyglądała na prawdę ślicznie. Szkoda tylko, że Maki Minami zrobiła z niej nadętą i wkurzającą narzeczoną, bo dziewczyna miała potencjał na kogoś bardziej ogarniętego.
5. Manga S.A, jak prawie każde shoujo, jest szablonowa. Niestety. Czemu szukając oryginalnego shoujo sięgnęłam po Special A, skoro anime utwierdziło mnie w przekonaniu, że to typowy romansik? Głupia ja.
Niepotrzebnie autorka wpakowała zazdrosną narzeczoną i inne szablonowe koszmarki.
Jako, że mimo wszystko czytałam tę mangę z uśmiechem na ustach, moja ocena to na razie 6/10.
Nie polecam.
Nie mam największego pojęcia dlaczego ta manga dostała aż takie wysokie noty. Czyżbym tylko ja była taka krytyczna?
Mieszane uczucia