x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: dla kumatych
Nie przeczę, że konie to płochliwe stworzenia z racji tego, że stoją najniżej w łańcuchu pokarmowym zaraz przed zieleniną, ale są również stworzeniami, które uczą się nowych sytuacji i zachowań. To nie jest kalkulator, w którym obliczysz procenty, ale nie pograsz w WoWa czy nie obejrzysz filmu, bo po prostu nie da się ze względu na ograniczenia, których fizycznie nie da się przeskoczyć. Początkowo każdy koń jest płochliwy, dlatego oswajanie zaczyna się metodą małych kroków. Młody koń nie toleruje choćby rzędu, który służyć ma za pomoc jeźdźcowi do końca życia konia, nie mówiąc już o samym jeźdźcu, którego koń próbuje pozbyć się za wszelką cenę. Próbuje zrzucić z grzbietu wszystko, co zanjduje się na nim, włącznie z siodłem. Dlatego nieprzyzwyczajony do dyskomfortu koń wymaga ujeżdżenia. Konie wojskowe dodatkowo odczulane są na wystrzały, błyski i gwar, który ma miejsce w trakcie walki. Ta samo można przyzwyczaić konia do obcych zapachów, włącznie z zapachem drapieżnika, którego normalnie bałby się, gdyby nie przeszedł odpowiedniego treningu. Dlatego uważam, że fortelu ze skórami tygrysa nie należy traktować jako fikcji oderwanego od rzeczywistości wariata, który konia widział jedynie na zdjęciu, a o strategii wojennej ma tyle pojęcia, co przedszkolak na temat zderzacza hadronów.
Re: dla kumatych
Żeby było śmieszniej, na pohybel osobom, dla których odziane w
skóry tygrysie konie żołnierzy Soo‑Wona, wydają się ekstremalną głupotą, dodatkowo w skład „odzienia” Husarza wchodziła zwierzęca skóra, pozyskana z tygrysa, lamparta, ocelota, itd. (czyli same drapieżniki), zarzucona przez ramię, która również miała oddziaływać na psychikę przeciwnika. Do niej także biedny rumak musiał się przyzwyczaić, czy tego chciał czy nie.
Konie husarskie były pieczołowicie selekcjonowane do walki z dwóch powodów: pierwszy – były piekielnie drogie. Każdy Husarz posiadał co najmniej 2 konie na wypadek, gdyby jeden z nich zginął, musiał zastąpić go drugi. Sam koń stanowił największy wydatek, jaki ponosił rycerz, w stosunku do ceny całego oręża, więc nie mógł to być koń byle jaki, niezdatny do walki w każdych warunkach. Drugi powód był taki, że dobry i dobrze wyszkolony koń stanowił połowę sukcesu w boju. Nie mógł on wystraszyć się byle wystrzału, dziwnego dźwięku czy niespodziewanego ruchu. Miał za zadanie szarżować w kierunku wroga i tylko to miało go obchodzić. Koń nie mógł zawieść, gdyż oznaczałoby to utratę życia Husarza i klęskę w walce, a jak wiadomo, Husaria była niezwyciężona przez przeszło 100 lat, więc proszę Cię o to, byś nie pieprzył takich farmazonów, że nie da się przyzwyczaić konia do określonych sytuacji, dźwięków czy zapachów. Sam człowiek przecież pachnie koniowi drapieżnikiem. Jakoś udało się człowiekowi oswoić i udomowić konie, bez których nasza cywilizacja nie miałaby racji bytu. Przez tysiące lat konie były naszym głównym środkiem transportu, zanim nastała era motoryzacji, więc nie próbuj mi wmówić, że konia nie da się oswoić z sytuacjami, które normalnie wywołują u niego strach lub co najmniej dyskomfort. Gdyby w istocie było tak, jak piszesz, żadnemu człowiekowi nigdy nie udałoby się wsiąść na koński grzbiet.
Re: dla kumatych
My tego nie wiemy, czy ten fortel ze skórami nie był przygotowywany od dłuższego czasu, możemy jedynie snuć domysły. Skoro koń przyzwyczaił się do zapachu jednego z czołowych drapieżników, jakim dla niego był człowiek, zanim rozpoczęła się historia hippiki, to do zapachu innych zwierząt też mogły być stopniowo przyzwyczajane, zwłaszcza jeżeli widziały, że obiekt wydzielający ten zapach nie goni ich w celu schwytania i zabicia. Poza tym, to tylko baśń. Nie można wszystkiego brać na serio.
Re: dla kumatych