x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: muszę dodać nowy komentarz
Czyżby manga już naprawdę się zakończyła?
Pozwoliłam sobie na spoiler,bo mangę właściwie porzuciłam,ale chce wiedzieć tylko jedno,Zero czy Kaname?
Twoja wypowiedź nie jest jednoznaczna,czyli zakończenie też pewnie jakieś wymyślne,czyżby wielokąt?
Aha,i ja od zawsze kibicowałam Zero.Jedyna normalna postać w tej mandze.
Dziękuje!
Poruszająca opowieść o dzieciach wypranych z uczuć
Tak też było z Bokurano.
Niestety do ideału trochę zabrakło.Jak napisałam w temacie,historia przedstawiona przez Mohiro Kitoh jest na prawdę poruszająca,ale z drugiej strony ciężko jest patrzeć na nią inaczej,a niżeli na naciąganą historyjkę o biednych dzieciach.
Poznajemy dużą grupę dzieci (już pomijając to,że prawie każdy z nich był ofiarą takiej czy innej patologii – bo przecież to ich przeżycia stanowiły główną bazę mangi),które na dobra sprawę nie znały się na tyle dobrze,by móc nazwać ich przyjaciółmi. W wielu przypadkach ledwo się znali.
W pewnych okolicznościach zostaję wciągnięte w niesamowitą 'grę' by potem przekonać się,że kliknij: ukryte w zamian za chwilę bohaterstwa muszą oddać swoje życie,a na dodatek,że od ich decyzji nie ma odwrotu.
Na początku niby trochę się przejęły sytuacją w której się znalazły,ale nie wyglądało to wystarczająco przekonująco. Dorosły człowiek w takiej sytuacji nie mógłby znaleźć sobie miejsca,a dzieci tym bardziej. W Bokurano każdy z nich zaczynał przejmować się swoim losem dopiero wtedy kiedy nadchodziła jego kolej na walkę.
Relacje pomiędzy dzieciakami zostały przedstawione w bardzo realistyczny sposób. Nie są oni przyjaciółmi i to widać w ich nieco ostygłych relacjach: kliknij: ukryte patrzyły jak ich kompanii umierali,ale czytelnik jakoś nie mógł odczytać ich emocji. Nie pamiętam nawet czy któreś z nich zapłakało (pomijając moment,w którym to Machi w narracji wspominała jak to wszyscy kliknij: ukryte płakali po śmierci któregoś z chłopców).
Jednak naprawdę ciekawie robi się dopiero pod koniec. I tutaj dostrzegamy prawdziwą różnicę pomiędzy anime a mangą. W serii anime Kana nie jest kliknij: ukryte związana kontraktem i ostatecznie pozostaje przy życiu,w mandze podziela los poprzedników. Niespodzianką jest Machi,która wraca do swojej rodziny i żyje niczego nie świadoma. Szczególnie zaskoczyła mnie też ostateczna walka Ushiro – bardzo ciekawa zagrywka ze strony autora mangi.
Największą wadą mangi są właśnie te beznamiętne reakcje (a raczej ich brak) na to co się dzieje wokół bohaterów. Tracą oni bliskich i przyjmują to wręcz ze stoickim spokojem.
(tutaj wszelkie granice przekracza Ushiro który to kliknij: ukryte traci siostrę i dopiero co odzyskaną matkę,a jego twarz dalej nie wyraża żadnych emocji). Powołują się na konieczność obrony planety – co jest moim zdaniem nienaturalne. Przecież nie jest nowością,że w stanie zagrożenia człowiek staje się bezprecedensowym egoistą. Tutaj mamy styczność z dziećmi,które na dobra sprawę nie dbają o siebie tylko o innych. Takie bohaterstwo jednak zupełnie mi nie odpowiada.
Mankamentem jest również to,że w ogóle nie dowiadujemy się skąd wzięła się konieczność walk czy to w jak sposób kliknij: ukryte brat Machi stał się Koyemshi'm.
Pomimo tego historia wciągająca i dająca nadzieję (szczególnie pod koniec mangi).
Plus ślicznie narysowana.
Oceniam na 8 i dodaje do listy naj.
Re: Mam dość rogatych dziewczyn!
Mam dość rogatych dziewczyn!
Nie przedłużając, dla mnie większość wątków z mangi to przykłady, brzydko mówiąc, zwykłego debilizmu.
Zagłębiałam się w kolejne chaptery i ze zdziwienia aż przecierałam oczy. Bynajmniej nie dlatego, że bardzo mnie wciągnęła, ale z czystego zażenowania sytuacjami i postawami bohaterów.
Nie odnalazłam tutaj chociaż jednego elementu, który mogłabym zaliczyć na plus. Już pomijając obrzydliwie paskudną kreskę, która sprawiała, że musiałam co jakiś czas przerywać czytanie, ale i bohaterowie i ich zachowania, na fabule i zakończeniu kończąc.
Mangę w pewnym stopniu ratować mogliby dobrze zarysowani bohaterowie, ale CO mamy? Pseudo harem z pseudo męskim rodzynkiem w środku.
Yuka – płaczka numer 1. Przepłakała 90% mangi. Nie zależnie od sytuacji, ważna jest tylko ona i jej obsesyjna miłość do Kouty. To jak stale rozpamiętywała swoje dzieciństwo i towarzystwo Kouty było po prostu irytujące.
Nana – na maksa denerwująca gówniara, która pcha się wszędzie gdzie się da. Zwykły darmozjad, zmieniający zdanie co 5 sekund – „zabiję Lucy, nie, nie zabiję jej”. Sama nie wie czego chce, ciągle powtarza jaki kłopot sprawia Koucie i reszcie, a i tak zawsze wraca. Obsesyjna wierność „tatusiowi” plus czysta głupota. kliknij: ukryte Wyczuła, że w pobliżu jest koszmarnie silny diclonius, ale i tak pobiegła w jego stronę, pomimo, że wiedziała, że nie ma szans. Owy straszny diclonius okazuję się być zwykłym dzieckiem i inteligenta Nana stwierdza, że ma szansę wygrać. Albo jak ze łzami w oczach mówiła do „tatusia” że on i Mariko mogą stworzyć prawdziwą rodzinę. WTF!?. Najgorsza postać.
Kouta – czyli, ten który nic nie wie. Przez prawie rok trzyma pod dachem dwa stwory z rogami, ale nawet nie zapyta o co chodzi, skąd się wzięły. kliknij: ukryte Kolejne ataki na jego dom, w ogóle nie dają mu do myślenia. Przygarnia pod dach coraz to nowsze biedne duszyczki i bawi się w dom. Później się ogarnia i pokazuje kto nosi spodnie w tym domu. A liczyłam na to, że umrze.
Mayu – biedne dziecko, które na początku może wzbudzić sympatię i współczucie. Ona najmniej mnie irytowała, ale to jak przywiązała się do Bandou, było z lekka dziwne.
Nozomi – a no tak była bardzo ważna, jej egzaminy do szkoły muzycznej były sprawą nr 1, co tam Lucy. Pytanie do autorki – po jakiego grzyba jej postać została wprowadzona? A no tak, sikała po chałupie. A i została kliknij: ukryte kolejną szczęśliwą współlokatorką Hotelu po Klonem.
Kilka przykładów sytuacji, które powaliły mnie na glebę, a które potwierdziły mnie w przekonaniu, że to co czytam to zwykła bujda dla nastolatków:
kliknij: ukryte 1)Wątek koleżanki Lucy, która zabiła swego ojca, a Lucy mało przejęta stwierdziła, że teraz to mało ważne, że zgłoszą to na policję jutro, a teraz powinny iść do muzeum na wystawę obrazów matki dziewczynki, bo mała bardzo chce poznać swoją matkę, która to porzuciła ją po narodzinach i w tym samym czasie również zanosi się płaczem i zastanawia czy jej córka przypadkiem nie przyjdzie na pokaz. Czy tylko dla mnie jest to chore?
2)To jak Bandou rzekomo przez pół roku mieszkał w szopie na plaży i codziennie ją sprzątał (plażę) w oczekiwaniu na niezapowiedziane pojawienie się Lucy, dlatego też by uniemożliwić jej walkę(!) zbierał wszystkie śmieci by ta nie mogła go zranić. A no tak, bo jeśli w pobliżu jej wektorów znajdzie się jakaś puszka po coli to Bandou nie ma szans.
3)Nieśmiertelność ojca Mariko, który to przeżyje każdy wybuch, a i nawet zabić się nie potrafi porządnie. Później przyjmuje tryb życia pustelnika, owija się w koc i straszy ludzi, a widząc dziewczynkę podobną do Mariko zabiera jej poćwiartowane zwłoki i dalej mieszka w szopie na plaży (współlokator Bandou). I skąd to nagłe przywiązanie do córki? Załamanie jakie przeżywał przez 3 chaptery, by potem nagle stwierdzić, że musi walczyć – Pfff
4)To jak asystentka tego głównego złego założyła się z innym tropicielem Lucy, o to kto pierwszy ją znajdzie. O co się założyli? A że jak on wygra, to ona zostanie jego, uwaga – seksualną niewolnicą, a jeśli ona wygra to ona go wykastruje. Bardzo pomysłowe. Albo jak Kouta odwiedził tą asystentkę w domu, a ona otworzyła mu drzwi jedynie w szlafroku, potknęła się i upadła na niego tak niefortunnie, że oboje stworzyli pozycję 69 (-> proszę spytać dorosłych). I zero zażenowania. Oj tam, nic wielkiego.
Na prawdę manga jest żałosna. Przepraszam wszystkich fanów, ale ja nie kupuję takiego tragizmu. Historia Lucy, wcale mnie nie poruszyła. Wszystko sprowadziło się do tego, jak biedna jest Lucy i inne dicloniusy. Ludzie, którzy je stworzyli, zostali ukazani jako potwory, którzy chcą władzy nad światem. I to wszystko, już nawet te pobudki były mało zrozumiane. Bo jeśli wszyscy ludzie wygineliby, to niby nad czym Ci pseudo bogowie mieliby panować? Może warto byłoby się skupić na psychologii właśnie tych złych. Po co tworzyli coś, co teraz chcą zniszczyć, a nie mogą? I problem rodzi problem, bo czy tolerować możemy to jak Lucy morduje ludzi?
Rozwaliła mnie rozmowa Kouty i Lucy z końcowych chapterów mangi:
Kouta: kliknij: ukryte Jak mogłaś zabić Kanae i mojego ojca?
Lucy: kliknij: ukryte Przepraszam…Wybaczysz mi?
Kouta: kliknij: ukryte Jak mógłbym Ci wybaczyć?!
Lucy: kliknij: ukryte Przepraszam…
Kouta: kliknij: ukryte Obiecaj, że nikogo już nie zabijesz!
Lucy: kliknij: ukryte Obiecuję!
kliknij: ukryte Przytulają się i zalewają łzami.
Mam szczerze dość molestowania, kastrowania, walenia po mordzie, kończyn fruwających do nieba, majtek i majteczek masowo wyłaniających się spod krótkich spódniczek, gołych cycków, kałuż krwi i adekwatnie – kałuż łez, złych gości, którzy knują gdzieś po kątach. Mam dość Kouty i jego bandy – mam dość rogatych dziewczyn!
"Samuraju niższej klasy..."
Ocena mangi jest dosyć wysoka i myślę,że w pełni zasłużona.
To co rzuca się w oczy to na pewno ciekawa fabuła. Ba są elementy wielokrotnie powtarzające się np. Tomoza wykrzykujący co chwilę „Samuraju niższej klasy!” lub „Siostro samuraja niższej klasy!” i ta cała zamiana miejscami,która była no taka jaka była,ale generalnie czytanie szybko mi zleciało i pod koniec lekko zawiedziona stwierdziłam,że historia jest zdecydowanie za krótka.
Humor jest chyba najmocniejszą stroną mangi. Na prawdę śmiałam się i śmiałam,szczególnie z wyczynów Tomozy,który no okazał się być totalnym debilem,ale za to na pewno na długo go zapamiętam.
Bohaterowie byli dość schematyczni,ale na swój sposób można było ich polubić. Tsukiko pozostawała chłopczycą,ale ukazywała też swą delikatną stronę,Tomoza robił z siebie pośmiewisko,pozbawiony szacunku do drugiego człowieka,bogaty i rozpieszczony ,i zasadniczo się nie zmienił…co jednak uważam za plus.Chyba jedynie Kou nie zaskarbił mojej sympatii.Jest on identyczny jak Honey z Ouran High School Host Club.
Kreska taka sobie,koślawa nieco,ale do wytrzymania. Jednak szczególnie źle zostały narysowane postaci głównych bohaterów gdy zamieniali się miejscami. Bo ok,Tsukiko to „kawał baby”,ma czym oddychać (oj ma),wysoka i dobrze zbudowana,a gdy zamieniała się w Kou jej kobiecych cech w ogóle nie było widać.Dziwnee. Z kolei Kou jako dziewczyna wyglądał tak słodko jak cukiereczek. Wyglądał lepiej niż nie jedna damska bohaterka. I te jego sukienki….
Dalej,sam fakt,że nikt nie zauważył różnicy pomiędzy nimi,no tak podobni do siebie nie byli,jak dla mnie to wcale (pomiędzy nimi było z 20 cm różnicy wzrostu!) a Tomoza ile razy macał Tsukiko/Kou i też zero reakcji. ALE WIEM,TO JEST MANGA.
Myślę,że miło będę wspominać całą historię. Błędów jest i to nie mało,ale nie tak strasznych by porzucać czytanie. Oceniłam na 7 i uważam,że ocena jest zasłużona.
No i zakończenie,którego praktycznie nie ma. Chociaż można się niektórych rzeczy domyślić.
A i bałam się,że wyjdzie z tego jakiś kliknij: ukryte związek kazirodczy,ale na szczęście…
Tsukiko: Ej a Ty w ogóle umiesz prowadzić samochód?!
Tomoza: Bogaci umieją wszystko! -> [nie nie umie]
What?
Anime oglądałam kilka lat temu,ale czytając mangę łatwo można wyłapać znaczne różnice pomiędzy tymi dwoma odsłonami School Days.
Plusem na pewno jest zmiana w postawie Makoto,który jednak kliknij: ukryte starał się być wierny swojej dziewczynie i gdyby nie gierki Sekai nic by się nie wydarzyło. W anime skakał z kwiatka na kwiatek i tak na prawdę nie liczył się z żadną z dziewcząt.
Niestety ta cała zmiana i tak wypada słabo biorąc pod uwagę fakt, kliknij: ukryte że od razu nie reagował na dziwne nieco dwuznaczne czyny Sekai. Gdzie była Twoja wierność,gdy Sekai Cię całowała?
Do plusów zaliczyć mogę również znacznie odmienne zakończenie,no tak,niby zamknięcie wątku w anime opierało się na tym samym pomyśle,ale wykonanie było już zupełnie inne i chyba lepsze…
Natomiast powaliła mnie postawa głównych bohaterek żeńskich.
Czytając mangę miałam wrażenie,że są one tylko jakimiś marionetkami. Niby obie (choć zwłaszcza Sekai) w swoim postępowaniu kierowały się miłością do tego samego chłopaka,ale w moim przypadku wyglądało to mało przekonująco. Nie widzieliśmy dlaczego Makoto jest tak ważny dla obu dziewcząt. Dostaliśmy coś z rodzaju:
" – dlaczego mnie kochasz?
– bo tak.”
A więc nie mogłam traktować ich zapędów miłosnych poważnie.Wyszła z tego raczej komedia. Po prostu ich uczucia były infantylne,brakowało w nich więzi emocjonalnych tak ważnych w każdym związku.
A zachowanie Sekai z ostatniego rozdziału wprawiło mnie w osłupienie.
Co do anime to raczej było tak samo,tylko tam to Makoto kierował się popędami,niestety nie miłosnymi,tylko bardziej cielesnymi.
Kreska była straszna.
Ostatnimi czasy bardzo zwracam uwagę na oprawę graficzną w mangach. Tutaj mamy śliczne buźki przyczepione do zdeformowanych ciał. Proporcje w budowach ciała leżą i kwiczą.
No i tło z przyjaciółmi Sekai w roki głównej.
W anime odegrali jakąś rolę,ale tu? Pojawiali się tylko by skomentować zachowanie głównych bohaterów,czy też nieudolnie zeswatać Sekai z Makoto.
Szkoda mi trochę Setsuny bo do końca czekałam,aż kliknij: ukryte wyzna miłość Makoto,ale chyba jednak twórcy dali sobie spokój z wielokątem romantycznym i postawili na stary dobry trójkąt.
Manga jest krótka i pomimo,że to dwa tomy czyta się szybko.Ale czy polecam? Jeśli ktoś chce porównać z serią anime…proszę bardzo.
Aha,i moja ocena to 3.
Nigdy nie widziałam tak płytkich bohaterów.
I give my first love to you.
Kotomi Aoki stworzyła na prawdę piękną historię o miłości dwojga młodych ludzi,przed którymi jeszcze wiele trudnych wyborów.
Historia Mayu i Takumy,wydawała mi się bardzo realistyczna.Uczucie pomiędzy nimi rozwijało się przez całą mangę,ale czytelnik nie miał wątpliwości,że łączy ich prawdziwa miłość.Początkowo było to typowe dziecięce zauroczenie,ale mogliśmy zobaczyć jak przerodziło się w coś wspaniałego.Manga obejmuje praktycznie cały okres dorastania bohaterów,dzięki czemu zobaczyć możemy jak rozwijało się uczucie Mayu i Takumy w ciągu tych wszystkich lat.Wyglądało to na prawdę wiarygodnie.Ich zachowanie czasem bardzo dziecinne i bądź co bądź irytujące,było adekwatne do ich wieku,dorastanie wcale nie jest takie łatwe.Momentami zachowanie głównej dwójki przyprawiało mnie o nerwicę. kliknij: ukryte Przypadkowy związek Takumy i Teru,czy chodzenie Mayu z Kou. Było to jasne,że robią to na przekór drugiemu.
Początkowa postawa Takumy również wkurzała,ale w pewnym stopniu możemy się z nim utożsamić.Przez większą część mangi zachowywał się jak jakiś dzieciak.Nie chciał unieszczęśliwiać Mayu,a tak na prawdę robił to na każdym krok.Tak źle,i tak nie dobrze.Były jednak wątki,które niestety nie zostały rozwinięte.Chociażby kliknij: ukryte miłość Yuukiego do młodszej siostry,czy związek Ritsu i Yuki.
Bohaterowie byli całkiem fajni.Tak,momentami wkurzający,zwłaszcza wiecznie płacząca Mayu,ale tak na prawdę to miła i silna dziewczyna,którą można polubić.
Każdy z bohaterów (Kou czy Ritsu) również byli bardzo sympatyczni.
Odnośnie Kou,myślę,że kliknij: ukryte uśmiercanie go,nie wyszło mandze na dobre.Wprowadziło to dziwny nastrój w mandze,a w połączeniu z dziwną obojętnością rodziny wyglądało to naprawdę kiepsko.Lubiłam go,więc nagła „śmierć” przyprawiła mnie o kilka łez.
Muszę przyznać,że autorka potrafi wprowadzić czytelnika w osłupienie. kliknij: ukryte Wypadek,w którym miała zginąć Mayu,czy śmierć Teru i Kou.
Kreska? Była jednocześnie śliczna i odpychająca.Bo twarze wyglądały naprawdę dobrze,szczególnie jeśli chodzi o Mayu czy Yuki,ale z sylwetkami było gorzej.Ciężko było również odróżnić od siebie męskich bohaterów.Wyjątkiem był ufarbowany na blond Takuma czy Ritsu w okularach.Pozostali często byli przeze mnie myleni.
I odnośnie zakończenia,myślę,że kliknij: ukryte Takuma przeżył operację.Założył z Mayu rodzinę i spełnił wszystkie życzenia,które sobie wynotował.
Scena kliknij: ukryte ślubu była przepiękna i płakałam jak bóbr.Słowa,które kliknij: ukryte nowożeńcy wypowiedzieli do rodziców,były przepiękne.
Reasumując,manga jest na prawdę bardzo dobra.Momentami się dłuży,ale historia jest ciepła i przejmująca.Miłość to wspaniałe uczucie,które daje siłę i nadzieję.
Myślę,że kliknij: ukryte miłość tych dwojga przetrwała tą próbę.
Oceniłam mangę na 9.
Naprawdę cieszę się,że na nią trafiłam.Nie żałuję.
~ Kanaria.
Re: "Ren nigdy nie przestaje grać"
No więc dla mnie najbardziej liczy się fakt,że anime naprawdę jest adaptacją mangi.Nie mam tam jakichś dodatkowych wątków,a wszystko co widzimy w anime,czytamy w mandze.Dzięki temu możemy mieć pewność,że jeśli kiedykolwiek powstanie kontynuacja serii telewizyjnej (błagam!) to będzie ona odzwierciedleniem dalszych tomów mangi.
Kolejnym plusem jest ładna i staranna kreska.Rzeczywiście postacie są przeraźliwie chude,ale w całym opakowaniu wyglądają naprawdę świetnie.Ich twarze wyrażają emocje i wcale nie musimy widzieć ich słów w chmurkach dialogowych by domyśleć się co czują,co myślą.
Jednak największe wrażenie robi na mnie image członków Black Stones.
Fabuła,jak to fabuła.Czasem trochę dłużyzn,ale naprawdę rzadko.Z całej dotychczasowej przeczytanej przez mnie mangi,to chyba wątek kliknij: ukryte Misato – przyrodniej siostry Nany był chyba najnudniejszy,może nie najnudniejszy,ale jednak mało mnie obchodziła jej obsesja na punkcie Nany i jej miłość do starszego brata.
Jednak im bardziej zagłębiałam się w kolejne chaptery tym rosła moja nienawiść do Yuri. Po prostu nie mogłam zrozumieć tej postaci.Straszliwie wkurzająca i samolubna.A sceny,które odstawiała w ostatnich chapterach – nie wierzyłam w to co widzę.Sero. kliknij: ukryte Na miejscu Nobu już dawno bym ją zostawiła.
Tak czy inaczej,manga jest naprawdę świetna.Poruszająca,momentami śmieszna,ale całościowo chyba raczej smutna.
Polecam.
Reiji & Anna,czyli ciepła,ale naiwna opowieść o miłości
Fabuła nie jest jakaś skomplikowana,ale niejednokrotnie zaskakuje kliknij: ukryte Rumi lesbijką?!
Nie brakuje tu jednak już wielokrotnie powtarzanych schematów typu kliknij: ukryte ona go kocha,a on udaje,że jej nienawidzi,gdy tak naprawdę szaleje z miłości
Charaktery bohaterów,również nieco sztampowe,chyba największą niespodzianką była Rumi i jej bojowy charakter.Podobało mi się,że bohaterowie,a właściwie tylko Ci główni,mieli wątpliwości co do swojego związku.Wreszcie widziałam ludzi,dla których pokrewieństwo naprawdę stanowi jakąś przeszkodę w uczuciach. kliknij: ukryte Ale i tak wiadomo jak się skończyło i ciężko było w ogóle pomyśleć o innym zakończeniu.Jednak jak już wspomniałam,cała historia była piękna,ale i naiwna.Bo uczucie pomiędzy kuzynami na pewno nie zostałoby zaakceptowane zarówno w społeczności szkolnej,jak i w kręgach rodzinnych (zwłaszcza tu). Manga została zakończona właśnie w takim miejscu,gdzie czytelnik nie dowie się o opiniach innych bohaterów,ale myślę,że był to celowy zabieg autorki.Była to mała wskazówka,dla tych,którzy również mają podobne (jak nie takie same) problemy miłośne i po prostu dawała promyczek nadziei i zachęcała do odważnych decyzji.
Kreska? Nie podobała mi się.Reji jeszcze jakoś wyglądał,ale żeńskie bohaterki? Nie.Nawet Rumi.Twarze z profilu wyglądały okropnie,a sylwetki postaci? Tu już chyba było lepiej.
Mangę czyta się szybko,jest nie długa,więc czemu nie poświęcić trochę wolnego czasu?
Wyjątkowo nieudana manga...wyjątkowo udanego anime
Z założenia miała być adaptacją anime,ale tak na prawdę tym co łączy te dwie wersje,to chyba tylko postci (przynajmniej ich wygląd,ale i to nie do końca) oraz element fabuły,czyli kliknij: ukryte przywracanie przez Tutu elementów serca Mytho.
Reszta to zupełnie inna bajka.Żeby chociaż oryginalna i ciekawa,ale nie…
Więc w mandze nie mamy ani przyzwoitej fabuły,a i kreska jest straszna.Tak,możemy rozpoznać w tych narysowanych bohaterach Fakira czy Rue,ale już np.Edel to jedna wielka pomyłka.I na dodatek kliknij: ukryte twórcy zrobili z niej jakiegoś knuja,który spiskuje przeciw Tutu,ciekawe jakby wyglądała Uzura,gdyby jej odpowiedniczka pojawiła się w mandze?
I wydaję mi się,że autor za bardzo napalił się na wdzięki Księżniczki Kreahe…nie ważne w jakiej pozycji była narysowana i tak przypominało to scenę z jakiegoś erotycznego komiksu…serio.
I nie nie wiem czemu,ale wydaję mi się manga nie została ukończona.Bo ostatni chapter,który czytałam,skończył się jakoś dziwnie… kliknij: ukryte Mytho nie odzyskał nawet wszystkich elementów serca,Farkir pozostał wrogiem Tutu,Kreahe gdzieś odleciała…
Czy ktoś mi powie czy to na serio zakończenie? Czy tylko urwana manga.
Trzymać się z daleka!
Anime jest wspaniałe,więc zapomnijcie o tej nieudolniej próbie stworzenia alternatywnej mangi o Tutu.
Re: "Ren nigdy nie przestaje grać"
Gdy czytałam po raz pierwszy,to byłam przekonana (i jestem),że kliknij: ukryte Ren to syn Takumiego i Hachi,ale rzeczywiście to jest zastanawiające dlaczego Ren przebywa w Anglii z Takumim,a Satsuki w Japonii z Hachi? (podział dóbr małżeńskich?) heh. Ale czytając dalej widzimy,że jednak Hachi chce by Ren wrócił,dodatkowo w jednej ze scen gdy Reira i Ren spacerują po parku,to dzieciak mówi do niej po imieniu,a Reira również nie wykazuje jakichś matczynych odczuć.Gdyby był jej synem,to ich relacje wyglądałyby inaczej.Chyba,że pani Yazawa tak by pokręciła fabułę,że Ren nie wiedziałby,że jego matką jest Reira,a sama Serizawa miałaby problemy psychiczne i lekarze mogliby jej wmówić,że poroniła czy coś…nie nie,to tylko moja wyobraźnia,tak na pewno się nie stało.I ostatni,niezaprzeczalny fakt,potwierdzający,że matką Rena jest Hachi – na okładce któregoś tomu był mały Ren spacerujący po Londynie.Rysunek oczywiście w kolorze i Ren to wypisz wymaluj Hachi.Jednak rzeczywiście tych teorii o rodzicach Rena jest mnóstwo.Spotkałam się z opiniami,że to syn Nobu i Hachi,a nawet,że Nany i Rena! Więc wolę nie wymyślać jakichś dziwnych historii. Ja uważam,że zarówno Satsuki jak i Ren to dzieciaki państwa Ichinose.
nawet Rima!
Manga naprawdę straciła poziom.O ile na początku naprawdę fajnie się czytało,to teraz nawet nie chcę się wyszukiwać [zawsze czytałam online,po angielsku].
Nawet kreska jest brzydsza,taka jakby rozmazana.A przez to nie wiem nawet o co chodzi w niektórych sytuacjach,raczej muszę się domyślać,że wampir A zaatakował wampira B i nagle wpadała Yuki i własną piersią zasłoniła wampira B…
Historia cały czas wraca do punktu wyjścia,czyli kogo ta naprawdę kocha biedna Yuki.
Swoją drogą,ta dziewczyna mogłaby się wreszcie ogarnąć i przestać tak wzdychać do swojego brata,który nie ważne co zrobi,nieważne jakie absurdalne pomysły przyjdą mu do głowy,to i tak zawsze zyska aprobatę Yuki.
?
Nawet Rima [moja ulubiona bohaterka] z obojętnej na wszystko,fajnej dziewczyny zmieniła się w jęczącą kopię Yuki – Shiki,Shiki!
Pozostaje mi tylko zapytać,co się stało z pani mangą,pani Matsuri Hino?
Ocenię jak cała manga zostanie ukończona.
"Ren nigdy nie przestaje grać"
I co dalej?
kliknij: ukryte Nana Osaki i Ren zaręczają się,Blast odnosi kolejne sukcesy,Takumi zdradza Nane,pojawia się matka Nany O.która jednak ma ją gdzieś,a jej córka Misato [która bądź co bądź jest przyrodnią siostrą Nany] jest jej fanką.Nobu poznaję aktorkę filmów pornomz kórą zaczyna chodzić.Nana i Ren mają kryzys w związku,Hachi wychodzi za Takumiego,żyje jak królowa,ale jej księcia nigdy nie w domu,Yasu i Miu stają się parą,Reira i Shin zrywają kontakty [dzięki panu Ichinose],Ren zaczyna mieć problemy z narkotykami,Shin ma problemy z policją przez co Blast odwołuje trasę koncertową.Reira nie może żyć bez Takumiego,w końcu Ren ginie w wypadku,Reira wariuje,Trapnest się rozpada,a Nana [prawdopodobnie] upozorowuje swoją śmierć i ucieka do Anglii.[Prawdopodobnie] upozorowuje bo tak naprawdę tego nie wiemy.Można jednak się domyślić dzięki tym przeskokom w czasie,co generalnie wyszło świetnie.Po kilku latach,przyjaciele dalej się spotykają,ale ich grono powiększyła śliczna córeczka Hachi.Z tego co zrozumiałam to ona i Takumi mają jeszcze synka – Rena,który jednak przebywa z ojcem w Anglii.Jest utalentowanym małym gitarzystą,który swoją drogą przypomina Takumiego.Hachi i Nobu nadal czują do siebie miętę.Miu ścina włosy ~
Manga jest po prostu niesamowita,i tak zgadzam się,trochę przesadzili z tymi kolejnymi traumami,ale co z tego? I tak mi się podoba.
Dlaczego urwali akurat w takim momencie?
A co do zdania zawartego w tytule – myślałam,że chodzi o kliknij: ukryte Rena Honjo,a nie synka Takumiego.
Po tym co się stało kliknij: ukryte z Renem pokochałam tą mangę bezgranicznie.
Będę cierpliwie czekać pani Yazawo.
10.
Re: Corpse Demon
Ale ok,ludzie są na szczęście różni i „następnym razem dam im wybór i użyję wspomnianego wyżej znacznika”.
Re: Corpse Demon
Corpse Demon
Tych różnic jest o wiele więcej,ale i tak kocham obie wersje Shiki: mangę i anime.
PS: czytając nie mogłam się oderwać,a czytałam po angielsku
Miłość do Shiki nie usprawiedliwia umieszczania tak paskudnych spoilerów. Zamasakowano.
Wysoce zdegustowana Moderacja.