x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
O jeden biust za dużo...
Odniosłam wrażenie, że kreska mogłaby być lepsza. Dwa, może trzy razy było widać, że Kana jest naprawde ładną młodą kobietą. Niestety przez większość mangi autorka jakby się oszczędzała. Męskie postaci wypadają dużo lepiej, chociaż większość ma delikatne chłopięce rysy, a główny bohater jest bardzo przystojnym… babochłopem… A szkoda bo to mogła być naprawdę śliczna manga.
A teraz najtrudniejsze. Fabuła. Od początku było czuć ciężką atmosferę dramatu, czym z początku byłam zachwycona, gdyż akurat na jakiś dobry dramacik mnie naszło i miałam przeczucie, że „OgSoKN” spełni moje oczekiwania, ale mniej więcej w środku historii zaczęło mnie to męczyć (żeby nie napisać nudzić). Już planowałam wystawić 6 i objechać bezlitośnie mangę, porównując ją nawet do „Vampire Knight” (czyli przygody emo‑bisho‑wampirów), ale wtedy z pomocą przyszło zakończenie. Może nie przesadnie oryginalne, ale za to niezwykle piękne i refleksyjne. Ocena automatycznie wywindowała do solidnej i zasłużonej ósemki i gdybym teraz porównywała „OgSoKN” do „VK” to byłaby zbrodnia.
Tak jak Pazuzu napisała, szkoda, że w Polsce nie wydaje się takich mang. Trzymać w rękach tomik „Blue Heaven” to by było coś…