x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Tłumaczenie, dialogi
Co prawda, wątpliwości pozostają tam gdzie były, a ja upewniłem się, że wciąż jestem umiarkowanym przeciwnikiem wiernego sposobu tłumaczenia, ale teraz wiem na pewno, że sięgnę po drugi tom polskiego wydania choćby tylko po to żeby przekonać się, jak będzie mi się czytało dialogi. Tym bardziej, że po obejrzeniu anime mam bardzo złe zdanie na temat uniwersum i fabuły SnK, a mangę kupiłem tylko dlatego, żeby przekonać się, w jaki sposób przetłumaczono nazwy własne i terminologię wojskową, z myślą o ewentualnym napisaniu szyderczego fanfika.
Życzę owocnej pracy i pozdrawiam.
Re: Tłumaczenie, dialogi
Re: Tłumaczenie, dialogi
Oczywiście, że zdaję sobie sprawę. Tytuł mojego pierwszego komentarza brzmi „Tłumaczenie, dialogi” i odnosi się do dwóch kwestii. Moje największe wątpliwości dotyczyły tego, czy wierne tłumaczenie z japońskiego na polski jest tłumaczeniem dobrym i funkcjonalnym (patrz: trzydziestoliterowa nazwa Sprzętu na pół dymka, a do tego jeszcze spróbuj posługiwać się taką nazwą na co dzień).
Natomiast w drugim komentarzu odpowiadam już bezpośrednio na pytanie dotyczące dialogów:
Ponieważ stopka redakcyjna wymienia osoby odpowiedzialne za korektę domyślam się, że ostateczne brzmienie dialogów jest owocem pracy zbiorowej tych osób i tłumacza. I z powodów, które wymieniłem, ten owoc niespecjalnie mi smakował. Być może to tylko kwestia gustu, ale starałem się moje zdanie konstruktywnie uargumentować na wypadek, gdyby jednak było coś na rzeczy.
Podobno tłumaczenia są jak kobiety – wierne nie są piękne, piękne nie są wierne. Trudno zrobić coś pięknego z materiału wyjściowego niskiej jakości, ale wydaje mi się, że w tłumaczeniu można przynajmniej największe babole poprawić. Nie po to, żeby było dokładnie tak jak w oryginale, ale po to, żeby przyjemnie się czytało i żeby manga nie była wyłącznie książeczką z obrazkami do oglądania.
Re: Tłumaczenie, dialogi
Kwestię „niepotoczności” trudniej wyjaśnić na przykładach, bo to, co dla jednego brzmi naturalnie i płynnie, dla drugiego takim może nie być. Jak pisałem wcześniej, bardzo pomaga wypowiadanie kwestii dialogowych na głos. Czy w ten sposób skonstruowana wypowiedź brzmi naturalnie czy nie? Oczywiście, z zastrzeżeniem, że to kwestia indywidualnej wrażliwości i to co dla mnie brzmi dziwnie czy niezręcznie, niekoniecznie musi być takim dla innego czytelnika, ale mimo to postaram się podać kilka przykładów.
1. Rozdział 1 (strony nie są numerowane, dlatego nie mogę podać dokładnego umiejscowienia tekstu), kwestia wykrzyczana przez matkę Brauna, kiedy zwrócono jej „resztki” syna:
- Nawet jeśli nie dokonał żadnych bohaterskich czynów to jego śmierć na pewno przyczyniła się do zwycięstwa ludzkości!!!
Czy ta kwestia brzmi naturalnie? Widzę przynajmniej trzy „wielkie” słowa (podkreślone przeze mnie) sprawiające, że zdanie brzmi aż za bardzo patetycznie, jakby wzięte wprost z okolicznościowego przemówienia na akademii „ku czci”.
2. Ten sam rozdział, Eren z wiązką chrustu na plecach, za sprawą Mikasy ląduje na ziemi.
- Zwariowałaś!? Co ty wyprawiasz!? Rozwaliłaś nasz chrust…!
Mam wrażenie, że chrustu nie da się „rozwalić”, za to na pewno można go rozsypać. Rozwalić można co najwyżej pryzmę czy stertę chrustu ale sam chrust? W takiej formie, jak w mandze, brzmi to – moim zdaniem – co najmniej niezręcznie.
3. Ponownie w tym samym rozdziale, bohaterowie rozmawiają siedząc nad brzegiem kanału. Kwestia Armina:
- Zgodnie z polityką rządu królewskiego, samo zainteresowanie światem zewnętrznym uważa się za swojego rodzaju tabu.
Mam wrażenie, że nie brzmi to jak jak spontaniczna wypowiedź dziecka, a bardziej jak formalna formułka wyjęta z obwieszczenia administracji. Czy takim językiem rozmawiają między sobą dwunastolatkowie? „Zgodnie z polityką rządu” – zaraz widzę dorosłego polityka wygłaszającego przemówienie w Sejmie, sypiącego z kartki gładkimi, wcześniej dopieszczonymi zdaniami. Trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że Eren i spółka posługują się językiem dorosłych i mają w tym nienaturalną wręcz wprawę.
Na tych trzech pierwszych z brzegu przykładach z pierwszego rozdziału poprzestanę, bo wyliczanie wszystkich fragmentów tekstu, które budzą moje wątpliwości zajęłoby więcej miejsca, a przecież nie chodzi o wymienianie ich punkt po punkcie, a tylko o zaprezentowanie przykładów świadczących o tym, dlaczego w moich uszach język, którym posługują się bohaterowie, „zgrzyta”. Chciałbym móc napisać bardziej konstruktywny komentarz, ale do tego brakuje mi odpowiedniej wiedzy, by przedstawić bardziej rzeczowe argumenty. Tak jak pisałem wcześniej, sprawa opiera się na wrażeniu, mimo to mam nadzieję, że przedstawiłem swój punkt widzenia w miarę składnie i wyraźnie, choć po amatorsku.
Jednocześnie proszę nie traktować mojego komentarza jako zarzutów, do których należy się odnieść, a jedynie jako opinię ze strony szeregowego czytelnika. Trudno dyskutować na temat czegoś tak ulotnego jak wrażenie, którego przecież nie da się zmierzyć ani zważyć a już sam fakt, że moje uwagi zostały zauważone i rozważone (niezależnie od rezultatu tych rozważań), sprawił mi wielką satysfakcję.
Tłumaczenie, dialogi
Nazwa sprzętu umożliwiającego dokonywanie skoki i ataki z powietrza została przetłumaczona jako „sprzęt do manewrów przestrzennych”. Niby nic, czyta się bez problemu i wiadomo o co chodzi, ale w języku polskim ta nazwa to aż trzydzieści liter! Zajmuje przynajmniej połowę dymka, w którym zostaje użyta. A spróbuj włożyć ją w usta postaci, która wydaje komendy w boju. „Szybko! Podaj mi mój sprzęt do manewrów przestrzennych!” albo „Mój sprzęt do manewrów przestrzennych nie działa!” Czy to brzmi naturalnie? Nie. Dla porównania: w angielskim tłumaczeniu brzmi znakomicie: „3D gear”. Nie można było w skrócie nazwać tego sprzętu po prostu Sprzętem, przez duże S, zwłaszcza w dialogach? Tym bardziej, że chodzi o terminologię wojskową, gdzie skróty i uproszczenia są podstawą funkcjonalności języka? Do starszego sierżanta sztabowego nikt nie zwraca się per „panie starszy sierżancie sztabowy” tylko „panie sierżancie”.
Albo komenda nakazująca ruszanie do boju: „rozpocząć manewry przestrzenne!”, zamiast zwykłego „do ataku!” Może i dobrze wygląda w podręczniku taktyki, ale w ustach dowódcy, na polu bitwy? („Przepraszam, panie starszy sierżancie sztabowy, bo nie dosłyszałem ostatniego słowa: to jakie manewry mamy rozpocząć?”)
Moje negatywne wrażenie w trakcie czytania dodatkowo potęgowała ogólna „niepotoczność” języka używanego przez bohaterów i kanciastość zdań sprawiających wrażenie, jakby poświęcono im za dużo uwagi w procesie tłumaczenia, przez co stały się przekombinowane i straciły naturalną lekkość zwyczajnej mowy, przede wszystkim w ustach dzieci i nastolatków. Chwilami naprawdę trudno się czyta zdania, które już pojedynczo sprawiają wrażenie dziwnie kanciastych, a już gdy układają się w dialog brzmią wręcz nienaturalnie. Jestem przekonany, że czytanie na głos, tego co się napisało, bardzo pomogłoby w pisaniu i tłumaczeniu dialogów. Może następnym razem?