x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zero romantyzmu, zero uczucia jakiegokolwiek. Dla mnie jest to taka smutna, zimna historia, bez morału, bez zakończenia jakiegokolwiek, a tym bardziej szczęśliwego.
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Ja osobiście jestem natomiast rozczarowana tylko po całej akcji z Obito, wcześniej zdarzały się lepsze i gorsze momenty, ale raczej nie beznadziejne. Jeżeli chodzi o Naruto i Hinatę, to już chyba kwestia interpretacji, bo dla mnie mimo wszystko były to raczej stosunki przyjacielskie ze strony Naruto. Chociaż od przyjaźni do miłości w sumie niedaleka droga, więc niech już będzie, że mogli się po wojnie spiknąć (mimo wszystko jednak uważam, że chemii nie było).
Re: Ech, ten ostatni rozdział...
Może nie jest przypadkiem beznadziejnym, ale też z wielu powodów uważam, że Kishimoto pojechał na maksa z zakończeniem mangi.
Re: Nareszcie koniec
Nareszcie koniec
Ano właśnie, zakończenie… Już od jakiegoś czasu wiedziałam, ale jednak liczyłam na cud. kliknij: ukryte Największym spoilerem zakończenia mangi był oczywiście zwiastun najnowszego filmu kinowego 'Naruto'. Gdzieś po cichu, w głębi serca liczyłam jednak na to, że będzie to jakieś alternatywne zakończenie, albo coś w tym stylu. Ja od dłuższego czasu zakładałam, że jeżeli twórca mangi chce wyjść z twarzą, musi kogoś na końcu uśmiercić. Najlepiej oczywiście Sasuke, którego postanowiono jednak nawrócić. O ja naiwna, wciąż liczyłam, że Sasuke nie da się zbałamucić Naruto, ale chyba zapomniałam, że ta manga należy do gatunku shounen i friend no jutsu musi zwyciężyć…
Naruto w sumie musiał przeżyć, żeby zostać Hokage, w końcu do tego dążył całe swoje życie, a pośmiertnie chyba tego tytułu się nie przyznaje. Nawet jeżeli wszyscy już musieli przeżyć (bo to shounen), można chociaż było skończyć na rozdziale 699. Ostatni 700 rozdział sprawił, że prawie zwymiotowałam tęczą. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Można było już odpuścić to wszystko, te dzieci bohaterów, wolałabym żeby te wszystkie wątki romantyczne, które gdzieś tam się pojawiały umarły śmiercią naturalną i pozostały jedynie w sferze wyobraźni każdego czytelnika. Odejście Sasuke, zostanie Hokage przez Naruto i tyle. Bez tej całej sielanki.
Nic jednak nie jestem w stanie poradzić. Zakończenie jest jakie jest, pewnie niektórym się spodoba. Chociaż od jakiegoś czasu trochę się męczyłam czytając tę mangę, pozostanie na pewno jakiś taki smutek i pustka po zakończeniu przygód mimo wszystko mojego ulubionego bohatera m&a.