x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jak mówiłam PH ma naprawdę dobrą fabułę i dobrze skonstruowane postacie, a do tego ładną kreskę i co za tym idzie projekty WSZYSTKICH postaci są ładne. Szczerze nie rozumiem czego więcej można chcieć od tej serii.
I serio, najlepiej chyba po prostu będzie jeśli przeczytasz kilka pierwszych rozdziałów, żeby zobaczyć czy stylistyka ci przypasuje czy nie. Dużo czasu na sprawdzeniu nie stracisz, a będziesz mieć lepsze pojęcie z czym obcujesz niż mając tylko opinie innych ludzi.
I osobiście nie bardzo widzę czemu spora ilość męskich bohaterów miałaby być problemem. Akurat Pandora zawiera też naprawdę fajne i niestandardowe postacie żeńskie, które są kompetentne i wiedzą co robię. A to, że panowie też są ładnie narysowani naprawdę nie powinno nikogo boleć. Zwłaszcza, że seria opiera na fabule i dobrze skonstruowanych postaciach, bardziej niż na ich wyglądzie.
Jeśli mówisz o Naiu to wypraszam sobie porównywanie go do kobiet. To, że ty nie chcesz się do niego przyznawać nie znaczy, że musisz zrzucać jego charakterystykę na płeć przeciwną.
Teoria wyciągnięta z powietrza
Chyba nie patrzyłeś jakie oceny redakcja wystawiła One Piece, który jest 100% mainstreamowym shounenem, że wysnułeś tą teorię. Wybacz, ale Bleach może i ma dobry początek, ale im dalej w las tym gorsza robiła się ta seria, a ocenę wystawia się za CAŁOŚĆ.
Poza tym pomysłowość autor jest fajna, ale pod warunkiem, że świat który stworzył jest logiczny i wewnętrznie spójny, a ten w Bleachu zdecydowanie nie jest. Sklejać cool elementu bez głębszego zastanowienia nad spójnością świata to i ja umiem. Duża ilość postaci jest fajna, ale autor momentami bardzo sobie nie radzi z zarządzaniem nimi, więc pod tym względem manga też jakoś bardzo mocno się nie wybija.
Wbrew pozorom ludzie kochają powtarzalność i dlatego fabuła shounenów nie jest przesadnie odkrywcza, gdyż ludzie nie chcą odkrywczości. Chcą zobaczyć jak po raz kolejny zwycięża siła przyjaźni, jak po raz kolejny bohater wygrywa mimo trudności, etc.
To samo tyczy się postaci – ludziom nie przeszkadza, że bohaterowie charakterologicznie przypominają postacie z innych serii. Czytelnikom podobają się narwani protagoniści tacy jak Rin, Naruto czy Luffy, więc tacy protagoniści się pojawiają. Nie ma w tym większej filozofii – mangacy rysują to co się sprzedaje, a ludzie to kupują.
Z mojej perspektywy, owszem, bohaterowie Blue Exorcist sami w sobie nie są niczym szczególnym (może poza Mephistem), ale autorka radzi sobie dość dobrze w zarysowywaniu relacji między nimi. Sporo czasu poświęcone jest temu jak zmieniają się relacje w grupie oraz między poszczególnymi postaciami. W sumie tutaj warto wspomnieć, że Blue Exorcist wbrew pozorom wybija się czymś spośród innych serii – mianowicie tym, że głównymi bohaterami jest dwójka braci będących po tej samej stronie. Tytułów z takim założeniem nie ma aż tak dużo – osobiście kojarzę tylko FMA i Kekkaishi, a obie serie już są zakończone.
Nieprzemyślaną fabułę poznaje się głównie po tym, że autor pozostawia niezamknięte wątki lub zamyka je bardzo pośpiesznie i bez sensu. Tymczasem od ostatnich kilkudziesięciu rozdziałów Kishimoto bez pośpiechu zamyka absolutnie wszystkie wątki – co jak dla mnie jest jasnym sygnałem, że miał jakąś wizję całości. Owszem, rozlazła się ona po drodze, ale oskarżanie go o pisanie bez pomysłu jest moim zdaniem przesadzone.
I jeśli chcesz kontynuować dyskusję to sugeruję przenieść ją do komentarzy o Naruto.
Re: Putanie
Re: Putanie
Akurat Hiromu Arakawa ma doskonałe wyczucie jeśli chodzi o fabułę, więc znając ją seria będzie miała tyle tomów ile będzie potrzebne, by historia odpowiednio się rozwinęła.
Poza tym podejrzewam, że autorka wie o czym pisze biorąc pod uwagę fakt, że wychowała się w rodzinie rolniczej i pracowała kilka lat w tym zawodzie nim wzięła się za tworzenie mang.
Re: Legenda o Złotej Wiedźmie
Kwestia prawna
Podobieństwa do Naruto? Gdzie niby?
Yukio nie ma absolutnie nic z Kakashiego. Kakashi był weteranem, który swoje widział i przeżył. Yukio pomimo wysokiej rangi wciąż jest nastolatkiem, który wcale nie jest pewien swojej roli i miejsca w świecie. Może i uczy on inne osoby, ale w żaden sposób nie jest postacią mentorską tak jak Kakashi. Nawet charakteru nie mają podobnego, o wyglądzie nie wspominając.
Narwany Główny Bohater z Niebezpiecznymi Mocami(TM) i Nieśmiała, Niewinna Panienka(TM) to akurat typowe shounenowe schematy, które pojawiają się w wielu seriach, więc znalazłbyś jeszcze co najmniej kilkanaście podobnych postaci w innych shounenach.
Powiedziałabym, że wytknięte podobieństwa są strasznie naciągane i wynikają z tego, że obie serie jadą na znanych i regularnie wykorzystywanych motywach. Same postacie jednak różnią się dość znacząco i jeśli widzisz aż tak daleko posunięte podobieństwa między nimi to najlepiej nie czytaj więcej shounenów, bo znaczna ich część będzie wydawać ci się wtórna.
Re: Take Moon
Re: Defense Devil
Samą mangę wciąż czytam i jeśli jej zakończenie w jakiś sposób nadrobi obecne braki to możliwe, że poprawię recenzję (przy czym to może zadziałać też w drugą stronę). Ponieważ jednak od ponad 50 rozdziałów Defense Devil utrzymuje stały poziom, stwierdziłam, że mogę sobie pozowolić na napisanie recenzji. W przypadku anime sensowne jest czekanie z recenzją na ukazanie się całej serii, ale mangi potrafią być wydawane przez wiele lat i czekanie z recenzją na moment, gdy taki tasiemiec się skończy jest niewygodne zarówno dla recenzentów, jak i czytelników. Zgodzę się, że są mangi, których według mnie na chwilę obecną nie należałoby recenzować, ale Defense Devil akurat nie wlicza się do tej kategorii.
Do udręczonego miłośnika fanserwisu
Ocenę obniżyłam za nieudolne wykorzystanie tych elementów. W mojej opinii zostały one wyjątkowo niefachowo umieszczone w fabule, tak że wypadały dziwacznie lub niszczyły klimat danej sceny. Poza tym uważam, że żadna rzecz w nadmiarze nie jest zdrowa i fanserwis nie jest tu wyjątkiem.
Jeśli chodzi o tą mangę, to jak wspomniałam w recenzji największym grzechem jest to, że przebieg fabuły będzie oczywisty dla każdej osoby która zetknęła się z co najmniej paroma shonenami w swoim życiu, a bohaterowie są albo sztampowi, albo niespójni, albo zwyczajnie wkurzający. Fanserwis, niszczący resztki jakiegokolwiek klimatu jest tu tylko gwoździem do trumny. Gdyby był on JEDYNYM problem tej mangi z pewnością nie wystawiłabym tak niskiej oceny.
O diabelskich owocach wspomniałam na początku drugiego akapitu, ale nie rozpisywałam się na ten temat zanadto, bo nie widziałam potrzeby. Gdybym miała opisywać wszystkie drobne smaczki to ta recenzja osiągnęłaby niebotyczną długość, a tego chciałam uniknąć. Starałam się pisać o tych aspektach, które wydawały mi się ważne. Szczerze przyznam, że humor wyleciał mi z głowy, ale podejrzewam, że nic przesadnie konstruktywnego nie napisałabym w tej materii, więc raczej nie ma dużej straty.
O kresce nienawidzę pisać. Bardzo. Zauważam ją głównie wtedy, gdy jest bardzo ładna albo bardzo brzydka i dzielę na tą, która mi się podoba i na tą, która mi się nie podoba.
A sama z animowaną wersją się nie zetknęłam, bo od początku trafiłam na komiks na zasadzie: „Hmmm… tu jest ranking. One Piece jest najpopularniejszą mangą. Trochę długa, ale właśnie złapałam ospę i mam sporo wolnego czasu. Zobaczmy co to jest.”
i zmasakrowany wątek
Cóż, stwierdziłam, że przeciętny fan jest na tyle inteligentny, by zauważyć, że postaci biorą nazwy i design z gier. I nie ma sensu tego za bardzo wytykać.
Ja doczytałam wszystko co wyszło w ludzkim języku. I teraz czekam z niecierpliwością aż ktoś przetłumaczy resztę bo od jakiegoś czasu jest zastój. Saga FR/LG jest akurat fajna, bo dzieje się w niej całkiem sporo i dostajemy odpowiedzi na parę pytań. Podejrzewam natomiast, że D/P/P cię znudzi, bo ta część jest akurat nieco schematyczna, choć mnie bardzo spodobały się postaci, które jak raz są dla siebie miłe… Co po wiecznych starciach charakterów było jak dla mnie wytchnieniem, zwłaszcza że następna saga ma być powrotem do najbardziej dysfunkcyjnej drużyny, czyli GSC. Niestety, tłumaczenie chwilowo urywa się akurat wtedy, jak coś się zaczyna dziać i bohaterowie wreszcie biorą się za walkę ze złą organizacją.