Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Uratugo

  • Avatar
    Uratugo 16.10.2017 08:43
    Re: Przypuszczenia odnosnie Krola Il'a.
    Komentarz do recenzji "Yona w blasku świtu"
    Teoria wydaje się ciekawa, choć mamy za mało informacji, by być czegokolwiek pewnym.

    Również podejrzewam, że Król Il zdawał sobie sprawę z faktu, że Yona jest inkarnacją Hiryuu. Jako pacyfista chciał uniknąć jej przeznaczenia, więc zamknął ją w mydlanej bańce, nieświadomą trudów państwa i bez prawa do sięgania po broń. To jest wręcz bardzo prawdopodobne i dobrze komponowałoby się z faktem, że zakazał on rozprzestrzeniania legendy o Hiryuu i smokach, co w oderwaniu od tego kontekstu jest o tyle dziwne, że jest to praktycznie mit założycielski Kouki.

    Byłoby to sensowne również z tego powodu, że to on został wybrany na króla, a nie Yu­‑Hon, choć ten miał większe predyspozycje. Pytanie, czemu Il zabił swojego brata? Uważam, że wyznanie Yu­‑Hona wobec syna (o tym, że nie zależy mu na tronie, tylko na Kouce) było szczere i ten naprawdę w to wierzył. Co jednak poszło nie tak?

    Mianowicie z Soo­‑Wonem jest jeden problem- posiada aurę przypominającą aurę Yony. Między innymi dlatego Kija nie był w stanie go zranić. Różni się to od tego, co wywołuje w smokach Yona, ale jednak ewidentnie jest coś na rzeczy. No i kwestia upewniająca mnie w mojej teorii (którą zaraz przedstawię), to Zeno, który zadał pytanie Soo­‑Wonowi: „Czy planujesz użyć Smoków?”, na co ten odpowiedział, że nie, nie bardzo, po czym Zeno się uśmiechnął i powiedział „To dobrze” (jakoś tak to leciało, już dokładnie nie pamiętam, ale sens zachowałem).

    Moja teoria (uważam, że mamy podstawy do takich podejrzeń) polega na tym, że Hiryuu odrodził się w dwóch osobach: w Yonie i w Soo­‑Wonie. Różnice są ewidentne- to Yona przebudziła smoczą krew, to Yony narodziny wyczuwał Zeno (tego jestem prawie pewien, choć nie pokazano tego dosłownie), to Yona odziedziczyła po Hiryuu szkarłatne włosy i boską charyzmę. Nie wiem, jaka różnica występuje między nią, a Soo­‑Wonem, ale również on wydaje się posiadać cechy króla Hiryuu.

    Co to wszystko znaczy? Otóż Yu­‑Hon mógł uświadomić sobie ten fakt. To, oraz polityka Il'a sprawiły, że brat stanął przeciw bratu. Yu­‑Hon słynął ze swojej brutalności i bezkompromisowości. Początkowo zapewne tolerował rządy brata, nawet jeśli pogarszały sytuację Kouki, ale kiedy uświadomił sobie, że jego syn również może być inkarnacją Hiryuu, zaczął mieć pretensje do tronu. Il- jako pacyfista posiadający w rękach moc do realizacji pokoju nawet kosztem swojego kraju, dodatkowo ojciec dziewczynki, której przeznaczeniem jest walka i noszenie broni, postanowił zabić brata oraz nie dopuścić do małżeństwa Yony i Soo­‑Wona, ponieważ przeznaczenie musiałoby się zrealizować. Możliwe też, że sam Yu­‑Hon może i nie chciał tronu, ale żądał zapewnienia, że Yona oraz Soo­‑Won się zaręczą i jego syn obejmie tron, co przeraziło brata.

    Myślę też, że polityka Il'a nie tylko była, jaka była, z powodu troski o Yonę (choć może to przede wszystkim), ale z powodu jego ideałów. Nienawidził wojen i walk, więc rozpoczął ugodową politykę względem sąsiadów. Z tej ideologii również wynika obawa o los Yony i chowanie jej pod kloszem. Z tego też powodu nie chciał oddać tronu Soo­‑Wonowi, który- jako również inkarnacja Hiryuu- nie tylko silą rzeczy zwiększyłby prawdopodobieństwo, że Yona stanie się wojownikiem, ale też wznowiłby politykę opartą na sile militarnej. Il chciał wydać Yonę za Haka. Hak jest wspaniałym wojownikiem i użytkowanie broni mu nieobce, ale jest to chłopak o czystym sercu i król mógł zdawać sobie sprawę, że Hak nie pozwoli Yonie sięgnąć po broń i być może będzie kontynuatorem „pokojowej” polityki Kouki.
  • Avatar
    M
    Uratugo 3.08.2017 02:01
    No i koniec...
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail"
    Fairy Tail jest jednym z moich ulubionych shounenów. Poznaliśmy się z tą serią chyba mniej więcej w 2012 roku i od tamtej pory nieprzerwanie kontynuowaliśmy swoją relację. Czy było warto? Uważam, że tak.

    Fairy Tail- jak to klasyczny shounenowy tasiemiec- zaczął się w pewnym momencie psuć; wątków było co raz więcej, fabuła nie nadążała za akcją, istotne problemy zaczęły się spłycać z pośpiechu, i choć zakończenie było dość długie (podobnie, jak w Naruto), to i tak miało się ten posmak robienia wszystkiego naprędce. Narzekam, narzekam, ale jeśli porównać Fairy Tail do zakończonych już, kultowych tasiemców, jak Naruto i Bleach , to uczciwie muszę przyznać, że nie skończyło się to tragicznie. A jest to o tyle warte podkreślenia, że Fairy Tail startowało z dużo mniej ambitnego miejsca, jak wcześniej wspomniane Naruto.

    Dwa elementy sprawiły, że zakochałem się w tej serii: postaci i uniwersum.

    Bohaterowie nie są najbardziej złożeni i skomplikowani, ale są barwni i mają w sobie serce. Każda, nawet najbardziej epizodyczna postać była autentyczna i budząca jakieś uczucia. Większość wrogów nie była zbyt zła i wielu z nich kończyło po stronie światła, ale i tak było to tak klimatyczne i „ciepłe”, że w ogóle mi to nie przeszkadzało.

    Uniwersum jest po prostu piękne. Nie jest zbyt skomplikowane (właściwie „skomplikowanie”, to absolutnie nie domena tej serii), jednak bardzo wiarygodne i dobrze rozbudowane. W ostatnich tomach trochę namieszano i „zlano” wiele miejsc, ale jestem skłonny to wybaczyć. Świat przedstawiony jest tak magiczny, barwny, baśniowy i zabawny, że autentycznie chciałoby się tam znaleźć. Do tego trzeba przyznać, że całości pomagał bardzo dobry rysunek autora, który był dokładny, pełen szczegółów i po prostu piękny. W porównaniu do tego, co działo się pod koniec Naruto, kreska Mashimy jest prawie że arcydziełem.

    Fabuła była prosta i czasami pozornie płytka, ale Fairy Tail traktuję trochę, jak Trylogię Sienkiewicza- ma wiele wad, ale, trawestując mistrza Gombrowicza, „Mashima jest pierwszorzędnym mangaką drugorzędnym. Pomijając stosunek autora Ferdydurke do Sienkiewicza, chodzi o to, że istotą Fairy Tail nie jest wartość merytoryczna (czy może nie njabardziej), a wartość emocjonalna. Fairy tail jest pełne ciepła, przyjaźni, dobra i niewinności, ale choć nie brakuje tu patosu, to nie było to naciągane- autentycznie się wzruszałem i miałem wrażenie, że ów shounen jest tworzony „Ku pokrzepieniu serc”.

    Świetnie się bawiłem i będę tęsknić. :)
  • Avatar
    Uratugo 6.05.2017 15:58
    Komentarz do recenzji "Magi - The Labyrinth of Magic"
    Szkoda. Raz, że jest to, jakby nie było, manga dość popularna, a dwa, że została wydana w Polsce… Szkoda.
  • Avatar
    Uratugo 4.05.2017 18:49
    Komentarz do recenzji "Magi - The Labyrinth of Magic"
    Mamy 2017 rok i wciąż nic. :)