x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Sprzeczności i dziury fabularne można by było wybaczyć, gdyby seria utrzymała lekki, komediowy charakter…niestety, w pewnym momencie autor stwierdza że do tych wszystkich romansów i do ratowania świata przed demonami trzeba podejść poważniej…i zaczyna się robić nieciekawie.
Właściwie to TWGOK trochę mi przypomina….doktora House'a – w obu przypadkach mamy:
1.Świetny pomysł wyjściowy, którego wystarczyło się trzymać, żeby zapewnić sukces i stały poziom serii.
2.Twórców, którzy zamiast tego woleli zacząć kombinować – zupełnie niepotrzebnie i z marnym skutkiem.
3.Głównego bohatera, który jest – co tu dużo gadać – geniuszem (chociaż nieco…hm, problematycznym) i stanowi główny atut serii.
4.Tak zwaną proceduralność (czyli wyraźny podział na kolejne przypadki, z którymi musi się uporać główny bohater) i komediowy charakter (w fazie początkowej).
5.Rezygnację z powyższego na rzecz dłuższych wątków fabularnych i niepotrzebnego ,,udramatyzowania'' fabuły.
Muszę tu dodać, że w przypadku TWGOK te zmiany nie są tak drastyczne jak w Housie – elementy komediowe nie znikają całkowicie, następuje po prostu pewne przesunięcie akcentów…problem w tym, że jest to przesunięcie w niewłaściwą stronę. Kulminacją tego wszystkiego jest rozczarowujące, ckliwe zakończenie…moim zdaniem, znacznie lepsze byłoby albo zakończenie otwarte w stylu tego z drugiej serii anime kliknij: ukryte (Katsuragi stwierdza, ze może w rzeczywistości też istnieje jakaś właściwa ścieżka fabularna dla niego) albo coś kompletnie odjechanego kliknij: ukryte (stworzenie haremu ze wszystkich bohaterek, danie kosza im wszystkim i powrót do świata 2d).
Przy tych wszystkich narzekaniach muszę powiedzieć, ze nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie tej mangi – wielka szkoda, że autorowi nie udało się w pełni wykorzystać potencjału swoich pomysłów, niemniej same w sobie są one (albo raczej on, bo chodzi mi przede wszystkim o głównego bohatera) na tyle ciekawe, że wystarczą do przyznania tej serii pozytywnej rekomendacji. Mogło być lepiej…ale to nie znaczy, że jest źle.
Moja ocena: 7/10.