Manga
Terra e
- Toward the Terra
- 地球へ
- Terra e... (TV)
- Terra e... Movie (film)
- Terra e... Specials (SP)
Opowieść science‑fiction, w której obie strony konfliktu mają swoje racje. Wsiądź na pokład „Shangri‑La”, by powrócić do opuszczonego mitycznego Raju – na Ziemię…
Recenzja / Opis
W odległej przyszłości, po doprowadzeniu Ziemi na skraj ekologicznej przepaści, ludzie zdecydowali się opuścić macierzystą planetę i rozproszyć się po wszechświecie. Aby ta wynikająca z ludzkiej głupoty i zachłanności tragedia nigdy się nie powtórzyła, wprowadzono Najwyższą Dominację, system kontroli społecznej, w którym dzieci nie są już owocem związku kobiety i mężczyzny, lecz tworem superkomputera. Ludzie są podzieleni w zależności od obowiązków, a przyszłość dzieci zostaje zdeterminowana jeszcze przed ich narodzeniem. W pracy trybów tego pozornie doskonałego systemu przeszkadza bardzo uciążliwy piasek – Mu… Bezlitośnie tępieni ludzie z nadnaturalnymi zdolnościami.
Akcja mangi rozpoczyna się kilkaset lat po wprowadzeniu nowego ustroju. Na planecie Ataraxia trzynastoletni Jomi Marquis Shin budzi się z dziwnego snu, w którym kobieta i mężczyzna rozmawiają o Ziemi i niemożliwym do spełnienia pragnieniu powrotu na nią. Ale, chwileczkę, przecież Ziemia jest tutaj! Nikt jej nigdy nie opuszczał, więc dlaczego ci ludzie nie mogą wrócić, to niemożliwe! Co za głupi sen! Wśród kolegów z klasy rojenia senne Jomiego wzbudzają sensację, która niepokoi nauczycieli. Dziwne sny mogą wskazywać na zdolności parapsychiczne, a osobnicy o takich zdolnościach muszą być natychmiast wyeliminowani. Jomi, ze względu na „niebezpieczny” z punktu widzenia władzy charakter, wielokrotnie był poddawany testom psychologicznym, z których jak na razie wychodził obronną ręką. Wkrótce jednak czeka go najważniejszy test – w dniu czternastych urodzin dzieci opuszczają rodzinny dom, by już nigdy do niego nie wrócić. Ich wspomnienia są usuwane, a one same kontynuują edukację na specjalnych stacjach kosmicznych. Jeśli któreś posiada tak zwany wektor Mu, zostanie on wykryty najpóźniej wtedy. Niestety, sytuacja Jomiego przybiera jak najgorszy obrót. Jednak ratunek przybywa z najmniej oczekiwanej strony…
Moją przygodę z Terra e zaczęłam od serii anime. Zachwycona, postanowiłam zapoznać się również z mangą, korzystając ze sprzyjających okoliczności (wydanie tytułu w Ameryce). Manga trochę mnie zaskoczyła, miejscami na lepsze, miejscami na gorsze. W porównaniu do nakręconego na jej podstawie serialu prezentuje skróconą wersję wydarzeń. O ile w anime widz dostrzegał miejscami dłużyzny, o tyle w mandze akcja ma szybkie tempo, a fabuła jest zwarta. Niestety, wątki poboczne, które bardzo mi się spodobały w anime, w mandze nie istnieją wcale albo są bardzo ograniczone. Komiksowa wersja ma jednak kilka scen pominiętych w anime, a dających do myślenia. Jeszcze inną różnicą jest postrzeganie świata ludzi. Anime ma dla nich życzliwe podejście – są więźniami systemu, a ich stosunek do Mu cechuje bardziej strach niż nienawiść. Mangowa wizja jest dużo bardziej pesymistyczna. Ludzie, w przeciwieństwie do będących spełnieniem snu renesansowego humanisty Mu, są istotami kierującymi się instynktami oraz ślepą nienawiścią do wszystkiego, co różni się od średniej statystycznej. Zakończenie także bardzo odbiega od pokazanego w anime. Moim zdaniem jest dużo lepsze – oglądając dwudziesty czwarty odcinek miałam wrażenie, że twórcy na siłę chcieli stworzyć „koniec choć trochę szczęśliwy”.
Mocną stroną Terra e są bohaterowie. Właściwie brak wśród nich stereotypowych postaci, wszyscy mają złożoną psychikę. Wśród nich moją szczególną uwagę zwrócił przedstawiciel „normalnych” ludzi Keith Anyan. Ale czy na pewno to on jest normalny? Chociaż pojawia się dopiero w drugiej części historii, jest jej właściwym bohaterem, moim zdaniem w większym stopniu niż Jomi. Keith jest wyjątkową interesującą postacią. Początkowo wydaje się „synem maszyny”, jak go nazwał Shiroe, jednak czuje tak samo, jak wszyscy inni ludzie. Bardzo zamknięty w sobie, trudno poznać, co myśli i czuje, jednak toczy nieustającą wewnętrzną walkę między lojalnością wobec Matki, superkomputera zarządzającego Najwyższą Dominacją, a świadomością okrucieństwa systemu. Wynik tej walki przesądzi o losie zarówno Mu, jak i ludzi.
Teraz kilka słów o kresce. Manga powstawała w latach siedemdziesiątych, jednak styl rysunku jest zadziwiająco „współczesny” – tak mogłaby być narysowana manga shoujo z lat dziewięćdziesiątych. Oczywiście mamy tu charakterystyczne oczy na pół twarzy i dramatycznie powiewające na wietrze suknie i peleryny, za to brak rastrów, a talent autorki sprawia, że całość jest po prostu piękna. Niektóre kadry są małymi dziełami sztuki, które miałoby się ochotę oprawić i powiesić na ścianie. Na szczególną uwagę zasługują obrazy przestawiające planety, kosmos i statki kosmiczne. To dzieła, o jakich nawet dziś mogą tylko pomarzyć twórcy filmów science‑fiction.
Oczywiście, nie ma historii pozbawionej błędów. W Terra e największym jest dowolne traktowanie praw fizyki – raz autorka o nich pamięta, a raz nie, Jomi wylatuje w przestrzeń kosmiczną, a „Shangri‑La” wchodzi w atmosferę z dziurą w burcie. Rozumiem, że Mu mają „moce”, ale, na bogów, nie znaczy to, że nie podlegają tym samym zasadom, co reszta wszechświata! W mandze science‑fiction takie błędy są rażące.
Mangę czytałam w wydaniu oficyny Vertical – amerykańskiego wydawnictwa tłumaczącego tytuły mangowe z lat siedemdziesiątych. Do dobrych pomysłów należy zaliczyć format. Na większej kartce rysunki są dużo lepiej widoczne, zwłaszcza że autorka potrafi umieścić nawet 10 kadrów na stronie. Spodobało mi się też połączenie trzech oryginalnych tomów w jeden. Po prostu wolę grubsze tomiki. Złe pomysły to awangardowa okładka, która moim zdaniem jest paskudna, oraz nazwanie Matsuki „Mekką”. Zwłaszcza to drugie przeszkadzało mi w czytaniu.
W sumie jednak pozytywne argumenty zdecydowanie przeważają nad negatywnymi. Terra e jest jedną z najlepszych mang, jakie czytałam, a także moją ulubioną. Szczerze polecam młodym ludziom poszukującym ambitniejszych historii. Napisałam „młodym ludziom”, ponieważ z doświadczenia widzę, że czytelnikom, którzy przekroczyli dwudziesty piąty rok życia, opowieść wydaje się zbyt patetyczna, a problemy – wydumane. Jeśli potencjalnemu czytelnikowi to nie przeszkadza – szczerze zachęcam do lektury!
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Asahi Sonorama |
Autor: | Keiko Takemiya |