Battle Royale
Recenzja
Konfrontacja pewnego zwycięstwa Sugimury z niewzruszonym niczym skała Kiriyamą przybiera dla tego pierwszego bardzo niekorzystny obrót. Czy sam obowiązek obrony Kotohiki, który wziął na siebie Hiroki, da mu wystarczająco wiele sił i wytrwałości, by pomimo odniesionych ran zwyciężyć diabła w ludzkiej skórze? Obydwaj przeciwnicy mają swoje asy w rękawie, a zwroty akcji i czyste zbiegi okoliczności nie pozwalają przewidzieć, kto wyjdzie z tego pojedynku żywy.
A raczej nie pozwalałyby, gdyby nie skrupulatnie budowany od kilku tomów wizerunek Kiriyamy jako terminatora. Czytelnicy śledzący historię od początku i tak wiedzą, jak walka się skończy, nawet się z nią nie zapoznając. Zaskakujący jest najwyżej jej przebieg, ale na pewno nie finał. Zaskakujący, niestety nie pozytywnie, bowiem pojedynek przywodzi na myśl starcie dwóch herosów z wczesnych odcinków Dragon Balla, nie brakuje kumulacji wewnętrznej siły i wykorzystania energii wszechświata do zadawania potężnych ciosów, a akrobatyczne popisy obydwu walczących wyglądają jak wyrwane z zupełnie innej opowieści. Wirujące wraz z przypływem mocy liście jedynie potęgują ironiczny zachwyt nad zaprzepaszczeniem tak wyróżniającej się jeszcze niedawno historii. Battle Royale, które zachwycało czytelnika na samym początku, ostatecznie umarło w dwunastym tomie. Opisane starcie stanowi właściwie całą treść tej części historii, a z powodu dynamicznych scen i niewielkiej ilości dialogów całość czyta się bardzo szybko. Na ostatnich stronach powraca Mitsuko, a wraz z nią mocno pikantne, właściwie już pornograficzne rysunki, które wyjęte z kontekstu mogłyby równie dobrze prezentować się w magazynie z mangą erotyczną.
Na obwolutę powrócił Kiriyama, który już raz gościł na niej przy okazji siódmego tomu (ale wystąpił także na drugim planie tej z tomu piątego). Jego pozbawione emocji spojrzenie zdaje się świdrować obserwatora, któremu przed lekturą może się przez to udzielić poważna atmosfera. Na szczęście rodzime wydanie nie jest aż tak godne pożałowania jak sama treść. Uciętych kadrów nie zauważyłem, a jeśli jakieś się pojawiły, to nie rzucały się w oczy na tyle, by przeszkadzały w lekturze. Jedynie na stronie 90 napisy przy wewnętrznej krawędzi są tak blisko zgięcia, że ich przeczytanie wymaga trochę gimnastyki. Mój egzemplarz nie ma natomiast dobrze zgiętej pierwszej strony okładki, przez co otwiera się ona cała, a tym samym uwidaczniają się łączenia kartek, zwłaszcza pierwszej, kolorowej strony przedstawiającej Kayoko.
Poza standardowymi dodatkami w postaci spisu uczniów klasy 3B i mapki ze szkicem sytuacyjnym, przedostatnie dwie strony zajmuje zapowiedź następnego tomu, w mojej ocenie nieco rozmazana i jakby w mniejszej rozdzielczości niż reszta rysunków. Ostatnie dwie strony to z kolei reklamy, z których jedna jest mocno rozpikselowana.
Battle Royale, które kilka tomów temu wzbudzało mój zachwyt, właściwie już się skończyło. Zachęcająco prezentuje się jedynie zapowiedź trzynastego tomu, ale nie liczę już nawet na to, że historia powróci na właściwy tor i mogę się założyć, że zwycięsko z następnej potyczki wyjdzie każdy‑wie‑kto.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 3.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 5.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 7.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 9.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 11.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 1.2013 |
7 | Tom 7 | Waneko | 3.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 6.2013 |
9 | Tom 9 | Waneko | 9.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 12.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 3.2014 |
12 | Tom 12 | Waneko | 6.2014 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2014 |
14 | Tom 14 | Waneko | 12.2014 |
15 | Tom 15 | Waneko | 3.2015 |