Battle Royale
Recenzja
Podczas gdy Kiriyama beznamiętnie szlachtuje Mitsuko, kilka kilometrów dalej Shuuya, Shogo i Noriko spokojnie czekają w lesie na powrót Hirokiego, do którego wcześniej wysłali sygnał dymny. Nie mają jednak pojęcia, że umówiony znak nie mógł już dotrzeć do adresata, za to zwrócił uwagę żądnego krwi Kazuo. W międzyczasie Nanahara przybliża więc przyjaciołom kilka szczegółów ze swojego dzieciństwa i razem snują pokrzepiające wizje przyszłości. Wtedy też z głośników dobiega ich komunikat o śmierci Hirokiego Sugimury i Mitsuko Soumy, a to oznacza, że „terminator” jest już na tropie ostatnich żywych uczestników programu. Rozpoczyna się efektowna ucieczka i samochodowa eskapada przez szutrowe drogi małej wyspy.
W tomie czternastym autorzy wreszcie zdecydowali się przybliżyć historię życia Kiriyamy, ale to ani trochę nie pomaga w zrozumieniu, dlaczego każda próba posłania go do piachu kończy się niepowodzeniem. W tej części komiksu paradoks ten ociera się o cud, gdy „rzeźnik” z dziurą w twarzy niczym akrobata skacze po polu (chyba) ziemniaków, celnie strzelając zupełnie bez spoglądania w stronę celu. Wymowna w tej materii okazuje się ilustracja ukazująca jego dziecięcą postać przykutą do krzyża. To już nie powinno pozostawiać wątpliwości, z kim zdaniem autorów mamy do czynienia.
Na tle poprzednich tomów serii czternasty i zarazem przedostatni nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dla przypomnienia – czarna, minimalistyczna okładka z tytułem i nazwiskami autorów na pierwszej stronie i miniaturowym logiem serii na drugiej. Nadal komiks należy czytać w białych rękawiczkach, by nie zostawić na nim śladów palców. Po otwarciu książeczki pierwszą stronę stanowi kolorowa ilustracja, a drugą spis treści. Niektóre rozdziały mają własne ilustracje tytułowe, a ostatnie trzy strony to dodatki w postaci listy uczniów oraz mapki sytuacyjnej pozwalającej na lepsze zorientowanie się w miejscu akcji. Na samym końcu, po stopce, znalazła się jeszcze jedna kartka zapełniona reklamami. Wyraźny i trwały druk wykonała drukarnia ESUS z Plewisk, a różnica w jakości w porównaniu do poprzedniej części, wyprodukowanej przez Fabrykę Druku (więcej szczegółów w recenzji tomu trzynastego), jest wyraźna. Tym samym piętnastotomowa seria Battle Royale odwiedziła piątą drukarnię, a tendencja pokazuje, że istnieje szansa i na szóstą. Ale i tym razem nie obyło się bez wad – w końcu mocno we znaki dał się brak wewnętrznych marginesów, ponieważ czternasty tom obfituje w ilustracje rozplanowane na dwóch sąsiadujących stronach, wobec czego fragmenty obrazków najbliżej grzbietu są niewidoczne bez rozchylenia książeczki do miejsca klejenia.
Ostatni tom przed nami. Jak dotąd sprawdziły się wszystkie moje przypuszczenia na temat rozwoju fabuły, acz nie trzeba być wróżem, by dojść do podobnych wniosków. Mam nadzieję, że historia zakończy się z finezją, której brakuje już od dawna i tym samym autorzy uciekną od farsy, jaką mieliśmy okazję śledzić przynajmniej od dziesiątego tomu.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 3.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 5.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 7.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 9.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 11.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 1.2013 |
7 | Tom 7 | Waneko | 3.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 6.2013 |
9 | Tom 9 | Waneko | 9.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 12.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 3.2014 |
12 | Tom 12 | Waneko | 6.2014 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2014 |
14 | Tom 14 | Waneko | 12.2014 |
15 | Tom 15 | Waneko | 3.2015 |