Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Zakochany tyran

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    jolekp 15.09.2015 22:09
    Mój drogi rozsądku, gdzie poszłeś? Tęskniem.
    Tak, zdecydowanie coś mnie opuściło, skoro zdecydowałam, że warto będzie wydać ćwierć pensji na mangi (najgorsze jest to, że prawdopodobnie nie będzie to mój ostatni taki zakup i nie wiem jak przeżyje to mój budżet domowy). Pominę już fakt, że przemycałam to do domu jak kontrabandę zza wschodniej granicy, normalnie pełna konspiracja, czułam się jak szpieg z Krainy Deszczowców. Mniejsza o to, co mną kierowało, ale to był błąd. A nawet wielbłąd. Bo… jak ja mam teraz doczekać do kolejnego tomu i nie uschnąć? (Choć i tak mi się przyfarciło, że czekam na 10 tom, a nie np. na ósmy, bo to byłby zbyt ciężki kaliber)

    Wracając do rzeczy. Mam straszny problem z tą mangą, głównie z tego powodu, że wyczochrała się moim światopoglądem i postawą życiową we wszystkie otwory, a potem zostawiła mnie z niejasnym poczuciem winy. Bo cóż mam poradzić na to, że mi się to tak podobało? Tak że, mam teraz lekkie zwarcie w systemie, ale nic to – widać sprzeczne uczucia są integralnym elementem mojego rozwoju osobistego. Te dziewięć tomów zleciało strasznie szybko, biorąc pod uwagę, że czytałam to po kryjomu. I jest to prawdopodobnie najlepsza manga yaoi jaką czytałam do tej pory, choć może to nie najlepiej świadczy o moim doborze mang.

    Uwielbiam Tatsumiego. Podejrzewam, że jego postawa „krok w przód, dwa kroki do tyłu” i ogólne wicie się w stylu elektrycznego węgorza, może być dla niektórych męczące, ale ja mam dla niego nieprzebrane pokłady zrozumienia. Czuję, że nasze deniale mogłyby się ładnie razem bawić. Poza tym lubię jak uke trochę tsunderuje. No i uwielbiam jego projekt postaci, ze szczególnym uwzględnieniem owłosienia, choć mam jednocześnie wrażenie, że żaden realny facet nie wyglądałby w takim ufryzowaniu aż tak dobrze ^^.

    Za to większy problem miałam z polubieniem Morinagi. Momentami wydawało mi się, że zamienił się na głowy ze swoim męskim atrybutem, a tego strasznie nie lubię u seme. Nie wątpię, że stało za tym wszystkim uczucie, ale mam wrażenie, że tym co głównie zaprząta myśli Morinagi jest zbyt mała ilość zbliżeń oraz pomysły jak zmienić ten stan rzeczy. Mógłby częściej używać tej większej głowy, wszystkim wyszłoby to na zdrowie. Ale mimo wszystko, na tle innych seme (patrzę na ciebie, Usagi!), wypada naprawdę całkiem przyzwoicie (pomijając ten początek! Argh).

    Tak czy siak, postaci (nie tylko te główne) uważam za jeden z większych plusów tej historii. Są bardzo ludzcy, a relacje i chemia między nimi tak realne, że wręcz namacalne. Przywiązałam się do nich bardzo i będzie mi się za nimi przykrzyć do następnego spotkania.

    Kolejnym ważnym plusem jest humor. Niejednokrotnie zaplułam się szczerą radością, a duża w tym zasługa państwa od Kotori, którym mogłabym z czystym sumieniem wystawić pełną dyszkę za niezwykle żywe, naturalne i dowcipne tłumaczenie. Podobało mi się też podejście autorki do scen bardziej dramatycznych. Większość mang z tego gatunku, na jakie trafiałam było albo zupełnie odrealnioną cukrową pianką, gdzie nikt nie ma nic przeciwko dwóm facetom prawie peklującym się na oczach tłumu, albo totalnie dołującym angstem wgniatającym twarz w kałużę krwi rozlaną na podłodze. Tutaj autorce udało się to idealnie wypośrodkować i dostajemy naprawdę emocjonujące, chwytające za gardło sceny ( kliknij: ukryte  to to, co tygryski lubią najbardziej – dobra drama jak śmietana ^^), ale ostatecznie wszystko kończy się dobrze, choć do truskawkowych landryn wciąż daleka droga. Oby jak najdalsza.

    Muszę jeszcze napisać o kresce, bo jest przepiękna. Uwielbiam to, w jaki sposób autorka oddaje emocje bohaterów za pomocą mimiki twarzy. Aż naszła mnie ochota, żeby wrócić do rysowania (a raczej przerysowywania, bo z głowy rysować nie umiem), które zarzuciłam jakiś czas temu.

    Natomiast jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to darowałabym sobie wątek Masakiego i Kunihiro, który jakoś totalnie do mnie nie przemawiał i był jakiś taki nie do końca smaczny. Pozostałam do końca pod wpływem zupełnie negatywnego wrażenia, jakie wywołały we mnie początkowe sceny tego wątku. Swoją drogą – spin off do spin offa to pomysł jak z „Incepcji” xD.

    I znów mi wyszedł jakiś elaborat, a nie przekazałam nawet połowy tego, co bym chciała. Ale może jak wyrzucę z siebie trochę emocji, to łatwiej będzie mi znieść oczekiwanie – tego bym sobie życzyła ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Panicz Oli. 4.05.2014 17:15
    Najlepsza praca Takanagi.
    Kiedy zobaczyłem naziwsko autorki, Hinako Takanagi miałem troszkę mieszane uczucie. Byłem zapoznany z jej wcześniejszą mangą Liberty, Liberty! i nie byłem nią szczególnie zachwycony. Jednak Zakochany Tyran jest całkowicie udana mimo pewnych podobieństw. Historia ZT jest przede wszystkim dłuższa co pozwala nam na szczegłółowe ukazanie relacji między głównymi bohaterami. Przyjemna kreska, dobre tłumaczenie, humor oraz wyraziści główni bohaterowie. Szkoda tylko, że jak na tak długą mangę brak wyrazistych postaci drugoplanowych.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Yuragashi 21.08.2013 03:18
    No niesamowite. Dla mnie­‑wręcz ideał :D
    Jedna z niewielu mang, do której żywię tak ogromną sympatię. Niezmiernie się cieszę, że wydawnictwo Kotori zajęło się wydawaniem polskiej wersji. Na pewno tomików nie zabraknie i u mnie ;) a jeszcze większym zdziwieniem był dla mnie upload kolejnych rozdziałów wersji angielskiej. Nie przypuszczałam, że historia będzie kontynuowana. Z tego cieszę się najbardziej, kliknij: ukryte . Poza tym manga ma ładną kreskę, ciekawą fabułę, zwroty akcji i wiele innych plusów, które uczyniły Tyrana mangą i anime, do których najczęściej powracam :>
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    anulka 8.04.2013 11:44
    Owszem i nie mogę się doczekać Kotori. Nie mówiąc już o tym że w Japonii wyjdzie 9 tom wiec ahhhh :) Manga naprawdę super polecam :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    Pl
    Melisa 24.03.2013 11:56
    Kocham
    Wydawnictwo Kotori właśnie ogłosiło, że wydadzą tę mangę ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    K 7.04.2012 15:54
    Najlepsza praca Takanagi
    Nic dodać, nic ująć. Choć historia miłosna „tyrana” i jego uroczego pomocnika się zakończyła, ja i wielu fanów tej sympatycznej powieści czekamy na więcej ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Tegami-chan 4.02.2012 16:13
    Niepowtarzalna manga ^^
    Przeczytałam wiele mang pani Takanagi i zazdroszczę jej pomysłów – prostych, a jednocześnie niezwykłych i niepowtarzalnych. A Koi Suru Boukun jest pełne humoru, czasem dramatu. Uwielbiam zawziętość Morinagi i jego uparte dążenie do celu, kliknij: ukryte ^^ Tak więc polecam tą mangę każdej fance yaoi ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Iskierka 30.01.2012 14:21
    A zapomniałam… Sempai to moja ulubiona postać :) Lubię wrednych bad boys :D :P Ale on to czasem wymiata :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Iskierka 30.01.2012 14:20
    To jedna z najlepszych mang yaoi, jakie czytałam. Fabuła jest skomplikowana i dobrze przemyślana, a do tego ciekawa. Ma w sobie na prawdę ,,to coś”. Postaci są pełnokrwiste, i co jest ważne, myślą. Tak po prostu myślą. Podobają mi się także rysunki z chwil erotycznych, są takie mniam :) I uwielbiam sempai'a, jego włosy są takie KAKOI!
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Lycoris 4.08.2011 01:10
    To jest to =D
    To yaoi po prosu ma w sobie to coś. Z zapartym tchem czyta się kolejne rozdziały [a przecież i tak wiadomo jak i gdzie wszystko się kończy xD]

    Dodatkowo pani Takanaga ma ogromny talent, także nie trzeba przymykać oczu na koślawe postacie jak w Junjou Romantica [przepraszam wszystkich fanów JR, ale niestety, taka jest prawda]

    Z całego serca polecam^^
    Odpowiedz
  • Ali99 11.06.2011 13:53:47 - komentarz usunięto
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime