Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Kuroshitsuji

Tom 1
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62866-28-1
ISBN oryginału: 978-4-75751963-3
Liczba stron: 194
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Są mangi, na które nikt szczególnie nie wyczekuje, których wydanie przechodzi bez echa i o których mało kto później pamięta. Niewątpliwie nie dotyczy to Kuroshitsuji; od chwili zapowiedzi polskie wydanie budziło w środowisku fanów spore emocje. Wreszcie bomba poszła w górę, a wyczekiwany komiks znalazł się w naszych rękach. Jak też wydawnictwo poradziło sobie ze znanym komiksem Yany Toboso? Na to pytanie odpowiem za chwilę, a tymczasem spróbuję pokrótce nakreślić fabułę pierwszego tomu Mrocznego kamerdynera.

Anglia, okolice Londynu. W posiadłości arystokratycznego rodu Phantomhive życie płynie może niekoniecznie spokojnie i bez wypadków, ale na pewno wesoło i beztrosko. Pałacowa służba co prawda nie należy do najlepszej w swej klasie, ale pod bacznym okiem kamerdynera Sebastiana Michaelisa problemy rozwiązywane są szybko i sprawnie. Dzięki jego talentom nawet niespodziewana wizyta narzeczonej głowy rodu Phantomhive (a jak wiadomo, gość nie w porę gorszy od Tatarzyna) z omalże towarzyskiej katastrofy zamienia się w całkiem sympatyczne popołudnie. Zresztą, nie wszystkie wizyty przebiegają tak dramatycznie; ugoszczenie lorda Clausa wymagało zaledwie kompletnego przemodelowania ogrodu… Początek komiksu poświęcony został właśnie tego rodzaju drobiazgom, nie zawiera szczególnie spójnej fabuły i na pewno nie zapowiada tego, co następuje w drugiej części tomu – mianowicie całkowitej zmiany nastroju i tempa akcji. Z pogodnej mangi obyczajowej robi się dosyć mroczny shounen ze sporą dozą brutalności i scenami walk pasującymi bardziej do Hellsinga, aniżeli do pierwszych dwóch rozdziałów. Dla lepszego efektu, owe dosyć krwawe sceny autorka poprzeplatała sielskimi obrazkami z posiadłości – zabieg prosty, a skutecznie podkreślający zmianę.

O fabule może wystarczy, czas przejść do opisu wydania. W dyskusjach poprzedzających wydanie wiele uwagi poświęcono tłumaczeniu i przyznam, że niektóre propozycje, jakie padały w owych dyskusjach, sprawiły, że za lekturę komiksu zabrałem się z pewnym niepokojem. Na szczęście, wszelkie obawy okazały się całkowicie bezpodstawne. Waneko zdecydowało się na normalny przekład, bez jakichkolwiek eksperymentów. Imiona pozostawiono oryginalne, japońskich sufiksów brak, angielskiego nie stwierdziłem. Małoletnia głowa rodu, czyli Ciel Phantomhive, została paniczem, co w sumie trudno uznać za niespodziankę. Cóż, najtrudniejsze jeszcze przed wydawnictwem, ale już widać, że źle nie będzie. Przy okazji tłumaczenia warto wspomnieć, że w Kuroshitsuji z niezwykłą skrupulatnością przetłumaczone zostały wszystkie onomatopeje. W całym tomiku tylko na jednej stronie zauważyłem pozostawione japońskie znaki, przy czym trzeba przyznać, że usunięcie ich w tym konkretnym miejscu byłoby niemożliwe bez gruntownego przerobienia kadru. Tłumaczenie Karoliny Balcer i Pauliny Tuczapskiej czyta się płynnie, bez problemów i przynajmniej ja nie mam do niego żadnych zastrzeżeń.

Pod względem technicznym wydanie prezentuje się znośnie i mieści się w niezbyt wygórowanym standardzie publikacji mangi w Polsce. Kuroshitsuji wydane zostało w miękkiej okładce z obwolutą, w formacie zbliżonym do B6 (takim samym jak np. Highschool of the Dead czy Eden). Oznacza to, że lektura nie należy do najwygodniejszych, szczęśliwie jednak Waneko zastosowało w dymkach dużą, wyraźną czcionkę – prawdziwe błogosławieństwo dla mych steranych monitorem oczu. Na większości stron zadbano o wewnętrzne marginesy, co do pewnego stopnia niweluje problem zbyt mocnego sklejenia komiksu; inaczej pisząc, zabawa w rozginanie czeka nas tylko z niektórymi kartkami. Numeracja pojawia się okazjonalnie, na może co dziesiątej stronie, ale i tak spis treści się na coś przydaje. Zresztą edycja japońska wcale nie jest pod tym względem lepsza i jakkolwiek moglibyśmy chcieć inaczej, trudno wymagać od polskiego wydawcy aby poprawiał niedociągnięcia oryginału. Natomiast poważną wadą wydania są przycięte kadry – japoński oryginał miał nieco większy format i jak się zdaje Waneko wybrało czytelność kosztem kilku milimetrów rysunku. Na stronach z górnymi lub dolnymi marginesami zabieg taki nie przeszkadza, ale tam gdzie kadr obejmuje całą stronę – może razić. Obrazu wydania dopełnia druk średniej jakości na białym, dobrym papierze.

Za dodatek odautorski służy krótki rozdział Pod schodami Kuroshitsuji, w którym Yana Toboso zdradza m.in., jak powstała postać Sebastiana oraz szczerze wyznaje, że zabierając się za komiks, nie miała bladego pojęcia o Anglii (ale szybko nadrobiła braki w tym zakresie). Poza tym dostajemy stronę z dedykacją i już na sam koniec kilka reklam. Dla dodatkowych wrażeń można jeszcze zdjąć obwolutę, by nacieszyć oczy ilustracjami przedstawiającymi Sebastiana i resztę służby nieco inaczej niż w mandze.

Teukros, 8 listopada 2011
Recenzja mangi

Recenzje alternatywne

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 10.2011
2 Tom 2 Waneko 12.2011
3 Tom 3 Waneko 2.2012
4 Tom 4 Waneko 4.2012
5 Tom 5 Waneko 6.2012
6 Tom 6 Waneko 8.2012
7 Tom 7 Waneko 10.2012
8 Tom 8 Waneko 12.2012
9 Tom 9 Waneko 2.2013
10 Tom 10 Waneko 4.2013
11 Tom 11 Waneko 6.2013
12 Tom 12 Waneko 8.2013
13 Tom 13 Waneko 10.2013
14 Tom 14 Waneko 12.2013
15 Tom 15 Waneko 2.2014
16 Tom 16 Waneko 4.2014
17 Tom 17 Waneko 6.2014
18 Tom 18 Waneko 8.2014
19 Tom 19 Waneko 10.2014
20 Tom 20 Waneko 4.2015
21 Tom 21 Waneko 9.2015
22 Tom 22 Waneko 2.2016
23 Tom 23 Waneko 8.2016
24 Tom 24 Waneko 4.2017
25 Tom 25 Waneko 9.2017
26 Tom 26 Waneko 4.2018
27 Tom 27 Waneko 11.2018
28 Tom 28 Waneko 7.2019
29 Tom 29 Waneko 5.2020
30 Tom 30 Waneko 2.2021
31 Tom 31 Waneko 3.2022
32 Tom 32 Waneko 1.2023