Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 kreska: 7/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 76
Średnia: 6,92
σ=2,04

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Stigmata

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2008
Liczba tomów: 3
Wydanie polskie: 2012
Liczba tomów: 3
Tytuły alternatywne:
  • Święty w ogniu wykuty
  • スティグマータ 赤煉の聖者
Gatunki: Przygodowe

Polowanie na demony czas zacząć! Daleki kuzyn Hellsinga i pokrewnych, czyli jak Azjaci wyobrażają sobie chrześcijaństwo, wydanie kolejne, wersja shounen (light).

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Przed dziesięciu laty zakończyła się wyniszczająca wojna ludzi z demonami. Ponieważ niedobitki siejącej postrach armii od czasu do czasu dają o sobie znać, tajna organizacja RADEM, podległa państwu kościelnemu, zwanemu Syjonem, stara się eliminować szkodliwy i niebezpieczny element. Kiedy sytuacja staje się napięta, a nowy poważny konflikt wisi w powietrzu, RADEM podejmuje decyzję o odszukaniu bohaterów poprzedniej wojny. Jednym z nich jest ojciec Gabriel Iota, zaś zadanie odnalezienia go otrzymuje krewka zakonnica Rosa. W drodze do miasta, gdzie ma przebywać Gabriel, bohaterka potrąca samochodem młodego pastuszka. Oczywiście młodzieniec okazuje się zaginionym duchownym, który na dodatek z powodu wypadku traci pamięć. Tymczasem czarne chmury zbierają się nad Syjonem i całą ludzkością…

Mimo początkowego wrażenia złożoności, intryga Stigmaty okazuje się prosta jak konstrukcja cepa i nie wykracza poza shounenowy schemat. Mamy bohatera obdarzonego mocą nadprzyrodzoną i wspieranego przez nieco mniej uzdolnioną towarzyszkę, a także złych i mrocznych antagonistów, którzy próbują zniszczyć świat. Pseudochrześcijańska otoczka także nie jest żadną nowością, gdyż podobnych tytułów powstało już kilka: wystarczy wspomnieć Hellsinga czy Trinity Blood, acz komiks Ko Yasung bliższy jest tej drugiej mandze. Jeżeli jednak kogoś drażnią niezwykle płytkie nawiązania do religii katolickiej, zdecydowanie powinien darować sobie lekturę Stigmaty, ponieważ jest ich tu od groma i jeszcze trochę. Syjon równie dobrze mógłby się nazywać Watykanem i zapewne nikt nie zauważyłby różnicy, zwłaszcza że skala intryg „politycznych” oraz biurokracja wydają się identyczne w obydwu przypadkach. Przy czym to nie jest tak, że kościół pełni tutaj rolę „tego złego” – jak w każdym miejscu, mamy ludzi oddanych sprawie oraz tych, którzy zapomnieli, komu mają służyć. Proszę tylko mnie źle nie zrozumieć, to przecież fikcja niemająca zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, tak że traktowanie mangi jako odbicia naszego świata nie jest najlepszym pomysłem.

Po lekturze pierwszej części byłam ciekawa, czy autorka da radę rozegrać wszystko w zaledwie trzech tomach. Owszem, fabuła jest prosta, ale liczba bohaterów i historii do opowiedzenia pozwalały mieć wątpliwości. Kiedy skończyłam czytać ostatni tom, pomyślałam sobie: „Cholera, dała radę!”. O dziwo, nie czułam pośpiechu czy braku pomysłu – być może to nie jest rewelacyjny komiks, ale historia została opowiedziana zgrabnie i widać, że autorka wiedziała, co chce napisać od początku do końca. Przy stosunkowo niewielkiej objętości mangi wydarzenia następują szybko, intryga rozwija się dynamicznie, a nastrój zmienia się w okamgnieniu – o ile pierwszy tom jest pełny humoru i dość lekki, tak w drugim klimat staje się cięższy, a na scenę wkracza dramat, osiągający kulminację w tomie trzecim. Przy czym to nie jest tak, że mangaczka nagle postanawia obdarować bohaterów workiem nieszczęść, ich tragiczne przeszłości sugeruje znacznie wcześniej, ale nie znajduje przyjemności w kopaniu leżącego. Było, minęło, nawet jeśli to, co się dzieje teraz, jest wynikiem błędów sprzed dziesięciu lat i wcześniejszych, bogatsi o nowe doświadczenia i dorośli bohaterowie potrafią wziąć się w garść.

Ko Yasung tworzy postacie pełnokrwiste i sympatyczne, chociaż w gruncie rzeczy schematyczne. Gabriel Iota jest typowym głównym bohaterem shounena, o czym świadczy nawet jego fryzura. Nie jest szczególnie skomplikowany i wiarygodny psychologicznie, ale na swój sposób pocieszny i daje się lubić. Istotny jest fakt, że mamy do czynienia z dorosłym człowiekiem (acz wygląd na to nie wskazuje), który swoje przeżył i rzadko użala się nad sobą. Autorka podkreśliła przemianę, jaką przeszedł Iota, chociaż jestem pewna, że nie zabraknie czytelników zauroczonych mroczną wersją ojca Gabriela. Równie ważną rolę pełni jego towarzyszka, siostra Rosa – fatalny kierowca, wyjątkowo niesubordynowana podwładna, ale i niezły żołnierz. Muszę przyznać, że dziewczyna miło mnie zaskoczyła, gdyż byłam przekonana, że będzie pełnić rolę irytującego dodatku do stroju głównego bohatera – tymczasem bierze aktywny udział w wydarzeniach. Naturalnie, to także fanserwis dla panów, o czym świadczą zwłaszcza dwa dalsze tomy, w których biega przebrana za króliczka, a jej habit zostaje widowiskowo poszarpany, ukazując elementy anatomii i bielizny (spokojnie, panie też dostają swój „kawałek tortu”, chyba nawet większy). Generalnie główna para nie należy do najbardziej rozgarniętych na świecie, ale ładnie się uzupełniają, potrafią narobić zamieszania i w sumie na tle podobnych duetów mangowych wypadają bardzo efektownie. Moim ulubieńcem został choleryczny przełożony Rosy, ojciec Hisel – niesamowicie przypominał mi bohatera Fullmetal Alchemist, Roya Mustanga. To niepokorny, pewny siebie człowiek, który nie boi się przeciwstawić wyższym hierarchom.

Najsłabiej prezentują się antagoniści, których motywacja jest wyświechtana jak kapota dziada proszalnego. Ot, zgraja brutalnych psychopatów, przekonanych o własnej wyższości i pewnych zwycięstwa, marząca jedynie o zemście za wyimaginowane krzywdy. Widzieliście ich setki razy, a pompatyczne przemowy nie zrobią już na Was wrażenia. Co prawda jeden z przywódców ma zadatki na bycie interesującą postacią, ale ze względu na długość mangi i skupienie się na protagonistach autorka nie wykorzystuje tego potencjału. Nie jest to jednak poważna wada, zwłaszcza że jasny podział na dobro i zło też ma swój urok.

Najmocniejszą stroną Stigmaty jest warstwa wizualna. Osoby, które miały styczność z The Innocent, wiedzą, czego się spodziewać. Ko Yasung przykłada dużą wagę do każdego detalu, nie zapominając o niczym. Warto tu wspomnieć, że Stigmata jest komiksem starszym i kreska artystki zmieniła się od tego czasu, co doskonale widać po projektach męskich postaci. Ash i Iota mają ze sobą naprawdę niewiele wspólnego, podczas gdy panie nie zmieniły się jakoś znacząco. Moje pierwsze skojarzenie, kiedy otworzyłam mangę i zobaczyłam bohaterów, to był wspomniany wyżej Fullmetal Alchemist – proporcje sylwetki, kształt głowy, charakterystyczne szczęki, wszystko to przywodziło na myśl twórczość Hiromu Arakawy, acz widać także zalążki nowego stylu u Ko Yasung, zwłaszcza że manga powstawała długo i różnice między pierwszym, a ostatnim tomem są znaczne. Kontur jest bardzo zróżnicowany, zaś pani Yasung doskonale nad nim panuje, urozmaicając go według potrzeb. Każdy panel został szczelnie wypełniony, przy czym umiejętność kompozycji zapobiega rysunkowemu chaosowi. Mangaczka chętnie korzysta z rastrów, ale często łączy je z ręcznym cieniowaniem, co daje szalenie estetyczny efekt. Co tu dużo mówić, Ko Yasung posiada znakomity warsztat, dzięki któremu może pozwolić sobie na dużo dynamiki (bardzo udane sceny walki) i zabawę drobiazgami. Stigmata to cukierek dla oka, nie tyle na poziomie projektów postaci (widać tu jeszcze pewną wtórność), co ogólnego, bardzo pozytywnego wrażenia.

Stigmata to nieskomplikowana i lekka lektura, niepretendująca do bycia czymś więcej. Zresztą autorka sama przyznaje, że jej pracy jeszcze daleko do ideału. To zgrabnie zakomponowany i wizualnie dopieszczony shounen, który zapewne nie zwali Was z nóg, ale zapewni kilka chwil niezobowiązującej rozrywki. Dużą zaletą jest bardzo dobra jakość polskiego wydania – zainteresowanych odsyłam po szczegóły do recenzji tomików. To jedna z tych publikacji, w których każdy (mam na myśli głównie wielbicieli klasycznych przygodówek) znajdzie coś dla siebie, może poza fanami wątków romansowych, bo takie w Stigmacie nie wstępują. Jeżeli nie przeszkadzają Wam typowe shounenowe zagrania, nie macie uczulenia na niezbyt rozgarniętych bohaterów, lubicie połączenie komedii i dramatu oraz efekciarskie walki, myślę, że spokojnie możecie sięgnąć po ten komiks. Na długi zimowy wieczór jak znalazł!

moshi_moshi, 26 grudnia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Mag Garden
Wydawca polski: Studio JG
Autor: Ko Yasung
Tłumacz: Paulina Ślusarczyk-Bryła

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 8.2012
2 Tom 2 Studio JG 10.2012
3 Tom 3 Studio JG 11.2012