Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 kreska: 6/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 200
Średnia: 8,29
σ=1,5

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Służąca Przewodnicząca

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2005-2013
Liczba tomów: 18
Wydanie polskie: 2013-2018
Liczba tomów: 18
Tytuły alternatywne:
  • Kaichou wa Maid-sama!
  • 会長はメイド様!
Gatunki: Komedia, Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Meido, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Budząca postrach w całej szkole przewodnicząca samorządu kontra niesamowicie uzdolniony i przystojny uczeń z tajemniczą przeszłością. Jaki będzie wynik? I jak bardzo zmieni się układ sił, kiedy na jaw wyjdzie, że przewodnicząca dorabia po godzinach jako… kelnerka w stroju pokojówki?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Agon

Recenzja / Opis

Liceum Seika jest szkołą, w której od pewnego czasu sporo się zmienia: kilka lat temu placówka z męskiej stała się koedukacyjna. Niestety, nie cieszy się ona dobrą renomą i nadal około osiemdziesięciu procent uczniów stanowią chłopcy – jedyne, co może tutaj zainteresować potencjalne uczennice, to niewysokie czesne. Dokładnie z tego powodu Seikę wybrała Misaki Ayuzawa. Widząc, jaka atmosfera panuje w szkole (mówiąc krótko: niezbyt przyjazna dziewczętom), Misaki postawiła sobie za cel przeprowadzenie rewolucji. Dziewczyna okazała się bardzo skuteczna: już rok później stoi na czele samorządu uczniowskiego, wprowadza kolejne reformy i, co tu dużo mówić, dosłownie sieje postrach pośród uczniów płci męskiej, których usiłuje nauczyć dyscypliny i dobrych manier. Chłopcy na sam jej widok albo uciekają (bo ciągle się o coś czepia i zawsze znajdzie powód do krytyki), albo próbują z nią wojować, nie chcąc podporządkować się dziewczynie. Trzeba przyznać, że metody Misaki mogą budzić kontrowersje – zdecydowanie woli ona stosować kij niż marchewkę, a na dodatek jej stosunek do uczennic jest diametralnie inny, więc nic dziwnego, że chłopcy czują się traktowani niesprawiedliwie. Takie zachowanie przewodniczącej wynika z problemów osobistych. Ojciec dziewczyny zostawił jej matkę bez słowa z masą długów, dlatego Misaki w każdym osobniku płci męskiej doszukuje się wszystkiego najgorszego i nie ma do nich za grosz zaufania. Sytuacja rodzinna zmusza też bohaterkę do podjęcia pracy.

Misaki pracuje w Maid Latte – kawiarni z rodzaju popularnych w Japonii, gdzie kelnerki przebrane za pokojówki obsługują klientów uniżenie i z szacunkiem, jak swoich panów… Reakcja uczniów, gdyby zobaczyli „demoniczną przewodniczącą” w takiej roli, śni się Misaki po nocach. Niewątpliwie jej z trudem wypracowana pozycja ległaby w gruzach. Akcja mangi rozpoczyna się w dniu, w którym koszmar się urzeczywistnia: jeden z uczniów spotyka bohaterkę przebraną za pokojówkę na tyłach kawiarni. Na dodatek uczniem tym jest akurat Takumi Usui, z którym dziewczyna od dawna ma na pieńku. Bardzo utalentowany i bardzo przystojny, jest jedyną w całej szkole osobą dorównującą Misaki pod względem wyników w nauce – przewodnicząca z jego powodu nieraz musiała się zadowolić drugim miejscem. Ponadto podkochują się w nim niemal wszystkie uczennice Seiki; i nie byłoby w tym nic złego, gdyby Usui nie traktował ich z obojętnością graniczącą z lekceważeniem. Z tego powodu Ayuzawa co rusz natyka się na płaczące po kątach dziewczęta, co działa na nią jak płachta na byka i prowadzi do licznych konfliktów z chłopakiem. Kiedy więc Takumi poznaje jej sekret, Misaki jest przekonana, że następnego dnia stanie się obiektem żartów całej szkoły. Tak się jednak nie dzieje. Wręcz przeciwnie: chłopak niedługo później deklaruje, że nie tylko jej nie wyda, ale i planuje aktywnie pomóc jej w utrzymaniu tajemnicy. Dotrzymuje słowa, a także, ku ogromnej i nieskrywanej irytacji Misaki, staje się stałym klientem Maid Latte. Misaki jest w kropce: nie znosi gościa, a teraz nie tylko widuje go w szkole, gdzie coraz częściej kręci się wokół niej, ale i w pracy. I nic nie może z tym zrobić! Wszak Usui poznał jej sekret i trzyma ją w szachu. Tylko czy aby na pewno to Misaki jest na straconej pozycji?

Najprawdopodobniej na tym etapie każdy domyślił się już, że Takumi Usui poczuł do Misaki coś więcej. Nawet jeśli nie od razu szaleńczą miłość, to przynajmniej wyraźne zainteresowanie i pociąg do jej dwóch tak bardzo różnych wcieleń: budzącej postrach przewodniczącej i (przynajmniej z założenia) uroczej kelnerki. Już na wstępie uprzedzam, że to ten typ mangi, w której Misaki będzie na oczywiste oznaki jego zainteresowana ślepa, głucha, a na dodatek będzie zaprzeczać zarówno jego uczuciom, jak i swoim. Nie trwa to na szczęście przez wszystkie tomy, ale wiele rozdziałów musi upłynąć, nim dojdzie do zmiany jej nastawienia. Warto jednak zaznaczyć, że ten motyw został rozegrany zgrabnie. Ale po kolei…

Fabularnie Służąca Przewodnicząca ma strukturę typową dla dłuższych mang shoujo – fabuła początkowo jest raczej epizodyczna, a poszczególne rozdziały mają na celu przybliżenie świata przedstawionego i wprowadzanie kolejnych postaci. Z czasem pojawiają się dłuższe wątki zajmujące kilka rozdziałów, a także informacje, które stanowią wstęp do epizodów mających się rozegrać dopiero w przyszłości. Relacje między postaciami zaczynają ewoluować. Co jakiś czas fabuła koncentruje się na bohaterach drugoplanowych, a dłuższe wątki są często przeplatane rozdziałami epizodycznymi. Natomiast w kilku ostatnich tomikach historia jest już ciągła, prowadząc bezpośrednio do finału.

A o czym właściwie opowiada manga? Jest oczywiście romansem szkolnym, przedstawiającym rozwój relacji pomiędzy Misaki i Takumim, a także ewolucję samych bohaterów. Można powiedzieć, że oboje wiele się od siebie nawzajem uczą, chociaż większe znaczenie ma zmiana nastawienia Misaki do mężczyzn i świata w ogóle. Poza tym w mandze występuje sporo bohaterów drugoplanowych mających własne wątki, a jako że w większości są oni licealistami, pojawiają się tematy wyboru życiowej drogi, zawodu, spojrzenie na związki z innej perspektywy, rozterki miłosne, branie odpowiedzialności za swoje życie i czyny, i tym podobne. W sumie dostajemy dość typowy dla shoujo zestaw. Nie może w nim rzecz jasna zabraknąć rozpuszczonych, a zarazem żyjących pod ciągłą presją dziedziców wielkiej fortuny, zagrażających szczęściu bohaterów (japońskie nastolatki wyraźnie uwielbiają ten motyw, bo pojawia się on w obrębie gatunku wyjątkowo często!). A także Mrocznej Przeszłości naszego tajemniczego, uzdolnionego i przystojnego głównego bohatera. Dodajmy nieodzowny wątek strasznej dziedzicznej choroby genetycznej nieubłaganie zabijającej członków rodziny w kwiecie wieku (tj. dwudziestu kilku lat) i mamy idealny sposób na zagmatwanie życia postaciom. O tak, dzieje się tutaj mnóstwo – nie można narzekać na nudę. Od razu dodam, że zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło: dużo się działo, było ciekawie, były zwroty akcji i emocje, ale na samym finiszu manga nieco przystopowała. Emocje opadły, wszystkie wątki zostały ładnie domknięte, bohaterowie mieli czas na przemyślenie wielu spraw. Może to słowo jest trochę na wyrost w przypadku komiksu, w którym występują wszystkie wyżej wymienione elementy, ale zakończenie było zaskakująco „życiowe”. A z pewnością bardziej życiowe, niż można by się spodziewać.

Co ciekawe, Służąca Przewodnicząca zawiera również motyw odwróconego haremu. Nie powiedziałabym, że jest on istotny ani tym bardziej nachalny (sama zwróciłam na to uwagę przy ponownym czytaniu, kiedy łykałam po kilka tomików dziennie), ale wokół Misaki kręci się sporo facetów. Co prawda, jednymi poważnie zainteresowanymi są Usui i Hinata (obowiązkowy przyjaciel z dzieciństwa), ale to zaskakujące, jak wielu bohaterom Ayuzawa wpada w oko. Zabawne jest to, jak przy bliższym poznaniu jej charakterku amanci zazwyczaj tracą zapał; niepokojące zaś, kiedy niektórzy z nich dopiero wtedy czują zainteresowanie.

Co więc wyróżnia tę historię? Obok bycia romansem młodzieżowym, Służąca Przewodnicząca jest przede wszystkim komedią. Na pierwszy rzut oka manga jest zlepkiem bardzo często spotykanych kalk i schematów, ale gdy przyjrzeć się bliżej, łatwo dostrzec, że połowę z nich bezwzględnie wyśmiewa, zaś resztę wykorzystuje zgrabnie i z wyczuciem. Nigdy nie znudzą mi się sceny, w których Usui pędzi na ratunek damie swego serca tylko po to, by przekonać się, że już pozamiatane, bo na przykład dziewczyna sama przyłożyła komu trzeba. Uwielbiam ten tytuł właśnie za to, że ilekroć denerwowałam się na bohaterów za idiotyczne zachowanie (zwykle wpadanie w jakąś wyjątkowo schematyczną pułapkę przygotowaną przez wrogo nastawionych knujów), autorka dawała mi prztyczka w nos. Okazywało się, że Misaki i Usui (lub inne postacie) nie są głupi i stać ich na więcej: przejrzeli sytuację, nie dali się zwieść. Dość często oklepane schematy kończyły się w niespodziewany sposób, autentycznie zaskakując, ale i bawiąc. I, co warto dodać, pod tym względem poziom jest wyrównany, bo autorka przełamuje schematy od początku do końca i nigdy sama nie wpada w ich pułapkę. Ogólnie rzecz biorąc, w mandze jest naprawdę sporo komizmu: obok wspomnianego wywracania schematów mamy żarty sytuacyjne, charakterologiczne czy słowne. Autorka nakłada na historię absurdalne założenia – takie jak na przykład idealny wygląd i talent Usuia do niemal wszystkiego albo imponujący kompleks szkolny Miyabigaoki – po to, by następnie się z nich ponabijać. Nie powiedziałabym, że poziom humoru jest równy – żarty słowne na przykład często pozostają zbyt hermetyczne dla osoby nieznającej japońskiego (mimo świetnego polskiego tłumaczenia), a żarty z postaci nie zawsze do mnie trafiały (tak jak obśmiewanie tzw. tercetu idiotycznego za kolejne ich niepowodzenia). Mimo to uważam mangę za jedną z lepszych komedii, jakie czytałam – lekka, naprawdę zabawna, niemal nie wyśmiewa własnych bohaterów w obraźliwy sposób ani nie obraża inteligencji czytelnika. Na pewno przyczynia się do tego doskonałe polskie tłumaczenie autorstwa Pawła Dybały – serio, ten człowiek ma dryg do komedii, co pokazał już przy okazji Ouran High School Host Club. Ważna jest też znajomość gatunku i praw, jakimi się rządzi, bo inaczej wiele żartów może pozostać niezauważonych.

Kluczowe dla Służącej Przewodniczącej są postaci – to jeden z tych przypadków, że jeśli się ich nie polubi, czytanie jest bez sensu. Trzeba też powiedzieć, że bohaterowie zdecydowanie są schematyczni i raczej nie znajdziemy tutaj oryginalnych kreacji. Główna bohaterka to typowa tsundere – bardzo chce być silna i niezależna, broni swoich racji jak lwica, ale i nie potrafi kłamać, a przyznanie się do błędu przychodzi jej z trudem. I oczywiście skrywa przed światem subtelniejszą stronę swojej natury. Usui to schemat tego idealnego, przystojnego i uzdolnionego księcia ze skazą, którą w tym przypadku jest… jego charakter. Czy raczej obojętny, graniczący z lekceważeniem stosunek do świata. Oraz, rzecz jasna, Mroczna Przeszłość! Przykłady można mnożyć – urocza i słodka przyjaciółka głównej bohaterki, druga przyjaciółka będąca realistką nieokazującą emocji, urocza szefowa wyglądająca na młodszą, niż jest w rzeczywistości, nieporadna życiowo matka o złotym sercu, prostolinijny przyjaciel z dzieciństwa próbujący zdobyć względy Misaki, przewodniczący samorządu szkoły dla bogaczy, któremu wydaje się, że wszystko mu się należy z racji statusu… A to dopiero początek, postaci jest znacznie więcej. Dużą zaletą jest dystans autorki do swoich bohaterów, który widać we wspomnianym obśmiewaniu schematów; dodaje to także historii lekkości. Uważam też, że sylwetki postaci zostały w obrębie tych schematów zarysowane bardzo porządnie: nie są jednowymiarowe, czuć tutaj bardziej rozbudowane osobowości, no i chyba żadna z nich nie jest jednoznacznie pokazywana jako zła czy dobra, nawet te, które próbują przeszkodzić głównym bohaterom. Natomiast rozwój postaci polega właśnie na tym, że z czasem potrafią one wyjść poza ramy stereotypu. To ostatnie dotyczy przede wszystkim Misaki i Usuia: ich charaktery zmieniają się z biegiem czasu i są na tyle rozbudowane, że spokojnie mogłabym o każdym z osobna napisać wypracowanie (przed czym starałam się powstrzymać w obrębie niniejszej recenzji).

Bohaterowie nie istnieją jednak w mandze niezależenie od siebie. Drugim, po ich kreacji, mocnym punktem Służącej Przewodniczącej jest sposób rozwijania relacji między nimi. I tutaj zachodzi istny fenomen – postaci ze sobą rozmawiają. Uczą się ufać sobie nawzajem. Zależy im na sobie na tyle, że nie kłócą się o każdy drobiazg. Brzmi jak opis zwykłych, zdrowych relacji międzyludzkich? Niewątpliwie, ale kto przeczytał wystarczająco dużo shoujo, ten wie, jak rzadko związki czy przyjaźnie bohaterów są pokazywane w ten sposób. Głównie dlatego, że niedomówienia i intrygi to najlepszy sposób, by skomplikować życie bohaterom, wprowadzić nieco dramatyzmu i pchnąć akcję do przodu. Tutaj natomiast służą raczej pokazaniu siły bohaterów i ich związku. Jest to dla mnie największa zaleta tej mangi. Ta postawa świadczy nie tylko o zaufaniu, ale również o szacunku bohaterów do siebie nawzajem – bardzo ważnej części relacji. Rozmowa i wyjaśnianie sobie wszelkich wątpliwości (podsuwanych przez niecnych knujów) wyklucza idiotyczne podchody, wypytywanie o osobiste sprawy za plecami drugiej osoby czy intrygi mające sprawdzić czyjąś lojalność lub prawdomówność, a stające się później zarzewiem konfliktu. Sprawia to także, że postaci poznają się coraz lepiej. Bardzo podobało mi się to, że Usui po prostu, bez kwestionowania, wierzy w to, co mówi Misaki, i vice versa. Bohaterowie są wobec siebie szczerzy i nie kłamią: co najwyżej przemilczą jakieś trudne dla siebie sytuacje i wyjaśniają to później. Dotyczy to zresztą nie tylko związku głównych bohaterów, ale wszystkich relacji. Manga dość konsekwentnie trzyma się tego, że problemy można rozwiązać tylko wtedy, jeśli się z nimi zmierzymy i o nich porozmawiamy. Zawiłe intrygi i ukrywane intencje zawsze w końcu zawodzą.

Początkowo Służąca Przewodnicząca w dość dużym stopniu opiera się na schemacie „kto się czubi, ten się lubi”, a także na rywalizacji, którą cały czas nakręca Misaki (a którą skądinąd Usui kompletnie ignoruje). Polega to mniej więcej na tym, że Ayuazawa wkurza się na Usuia i powtarza, jak bardzo ma dość jego towarzystwa, a on uśmiecha się przekornie i tym bardziej nie odpuszcza, pokonuje ją bez trudu, a nawet próbuje przekraczać kolejne granice. W trakcie lektury pierwszych tomików budziło to we mnie mieszane uczucia. Jednak Takumi dość szybko uczy się, że naruszanie przestrzeni osobistej innych ludzi ma swoje konsekwencje. Kiedy przegina, Misaki zamyka się w sobie, co w rezultacie cofa ich relację o kilka kroków. Po pierwszej takiej wpadce wyraźnie widać, że chłopak bierze sobie tę lekcję do serca i może balansuje na granicy, ale więcej jej nie przekracza. Nigdy też nie wykorzystuje swojej wiedzy na temat Misaki przeciwko niej, nie próbuje jej szantażować ani wywierać presji – i działa to w obie strony. Relacja bohaterów ewoluuje stopniowo, chociaż dość szybko widać, że Ayuzawa zmienia zdanie na temat Usuia i z czasem staje się on ważną częścią jej życia. Inna sprawa, że dziewczyna prędzej zje swój szkolny mundurek, niż przyzna się do tego przed kimkolwiek. Podobało mi się, że zmiana uczuć Misaki nie była nagła, ale rzeczywiście można ją było zaobserwować na przestrzeni tomów. Podobnie jest zresztą w przypadku Usuia, którego intencje względem przewodniczącej są dla czytelnika jasne od początku, ale widać tutaj rozkwit, a następnie pogłębienie uczuć. Co istotne, ani fabuła mangi, ani rozwój związku nie kończy się na deklaracji uczuć. Autorka pokazuje, że poza chęciami w związku liczy się to, czy dwie osoby się dogadają, czy się akceptują, czy dadzą radę wspólnie poukładać sobie życie. To także nie jest tak częste w szkolnych romansach i stąd warte odnotowania.

Skoro już wspomniałam o uporze Ayuzawy i zachowaniu Usuia względem tegoż, porozmawiajmy o tym, co mnie w tej mandze uwiera i może zostać uznane za wadę. Duży problem stanowi dla mnie ta uparcie odtrącająca Usuia Misaki, nawet wtedy, kiedy wszyscy wiedzą, że jej na nim zależy. Że jej wybuchy w rodzaju „daj mi wreszcie spokój” nie są na serio, bo kiedy nie ma go dłużej, przewodnicząca się za nim rozgląda. W tym układzie nic dziwnego, że chłopak nie chce odpuścić i stara się do niej zbliżyć. I z czasem mu się udaje. Ponownie: taka jest konwencja mangi. Przyjęłam ją i świetnie się bawiłam w trakcie lektury. Jednak analizując historię, zastanawiając się nad nią i pisząc tę recenzję, nie mogę powstrzymać się przed myślą, że to jest umacnianie okropnego stereotypu. Tego, że kiedy dziewczyna mówi „nie”, to w gruncie rzeczy myśli „tak”, chociaż może sama tego nie wiedzieć. I że jeśli tylko chłopak postara się bardziej, będzie dla niej miły i nie odpuści, to ona na pewno go pokocha. Nawet jeśli nie wysyła tych wszystkich sygnałów na tak i naprawdę ma dość. W tym kontekście niepokoi mnie zwłaszcza początek mangi, kiedy Usui naprawdę przegina i zachowuje się wręcz jak stalker. Na szczęście autorka szybko pokazuje, że nie tędy droga: chłopak dostaje za swoje i zmienia zachowanie.

Kolejną rzeczą, która denerwuje mnie znacznie bardziej i umacnia szkodliwe stereotypy, jest wątek romantyczny Sakury, przyjaciółki Misaki. To typ niewinnej, uroczej, troskliwej dziewczyny, popularny w Japonii i uważany tam za żonę idealną. Sakura na zabój zakochuje się w wokaliście pewnego zespołu. Jego zachowanie, tak względem niej, jak i ludzi w ogóle, pozostawia sporo do życzenia: Kuuga jest po prostu zadufanym w sobie chamem, któremu wszystko uchodzi na sucho. Spotyka się więc z dezaprobatą przyjaciółek Sakury, które starają się wybić go jej z głowy. Dziewczyna jednak się nie poddaje i nadal za nim lata, troszczy się i okazuje mu uczucie na różne sposoby. I wreszcie – jak oznajmia przyjaciółkom – odnosi to skutek, Kuuga zmienia się na lepsze. Okazuje się, że zmiana polega na tym, że z chama stał się bucem, który jednak docenia Sakurę. Jasne, nikt nie zmienia się od razu i warto dawać ludziom drugą szansę, ale nie znoszę tego wątku. Za pokazywanie, że dziewczyna powinna trochę przecierpieć, bo on się przecież zmieni. A zachowanie Kuugi i stawianie Sakury w niekomfortowych sytuacjach usprawiedliwia to, że on jest przecież niedojrzały i nie umie się przyznać do swoich uczuć przed ludźmi. Innym kiepsko poprowadzonym wątkiem jest wyjaśnienie, co się stało z ojcem Misaki. Nie chcę wdawać się w szczegóły, by nie zdradzić za wiele, ale, po pierwsze, wątek sprawia wrażenie trochę dopisanego na szybko i na siłę, by domknąć całą historię. Po drugie, uważam reakcję głównej bohaterki, ale i całej rodziny, za prawdopodobną, ale też pozbawioną jakiejkolwiek empatii i zrozumienia.

Ostatnim, co może być negatywnie interpretowane, jest samo zachowanie Misaki . Jej upór i niezdecydowanie to jedno, a inna sprawa, że dziewczyna bywa czasami agresywna. Widać to zwłaszcza na początku, kiedy jako przewodnicząca terroryzuje uczniów, których spotykają kary często nieadekwatne do przewiny. Manga co prawda pokazuje, że takie zachowanie nie jest właściwie, a Ayuzawa się poprawia, jednak nigdy do końca nie pozbywa się swoich agresywnych zapędów. To nie są rzeczy, które bardzo rzucają się w oczy, zwłaszcza że mamy do czynienia z postacią płci żeńskiej i jej stosunkiem do facetów. Kiedy pomyśleć, że tak mógłby się zachowywać mężczyzna w stosunku do kobiet – dopiero to zmienia perspektywę. Oczywiście to jest komedia, która w dużej mierze nabija się ze stereotypu tsundere i celowo niektóre rzeczy przerysowuje, więc nie powinno się brać tego wszystkiego zbyt serio (zwłaszcza że pozostali bohaterowie zwracają uwagę na przesadzone reakcje przewodniczącej w ramach autoparodii). Misaki do końca ma również trudności z przyznawaniem się do swoich uczuć – i ta mieszanka, właśnie tak typowa dla tsundere, pewnie dla wielu będzie niestrawna. Dla mnie najtrudniejszą do zniesienia jej cechą jest pracoholizm w bardzo skrajnej postaci. Ayuzawa bierze na siebie za dużo, ze wszystkim chce radzić sobie sama i prędzej zarwie kilka nocy z rzędu, niż przyzna się do porażki. Znowu: teoretycznie historia wskazuje, że to nie jest właściwe podejście, a zdrowie i dobre samopoczucie powinno się stawiać na pierwszym miejscu. Mimo to Ayuzawa zmienia swoje zachowanie w niewielkim stopniu, a prawdziwy pokaz hartu ducha i pracowitości daje pod koniec, kiedy zbliżają się egzaminy końcowe. Serio, chyba każdy czytający to będzie się czuł jak ostatni leń. Nie dziwi mnie to jednak, bo to postawa na wskroś japońska. Z drugiej strony: no właśnie, główna bohaterka nie jest pozbawiona wad i chociaż zmienia się, dorasta i temperuje swoje zachowanie, to jednak nadal pozostaje sobą (co dobitnie udowadnia ostatni rozdział). Podoba mi się to, że zarówno Usui, jaki i inni najbliżsi akceptują ją taką, jaka jest. Misaki nie musi przechodzić diametralnej zmiany ani nagle stawać się słodka i łagodna, by znaleźć szczęście.

Podobnie rzecz się ma z Usuim: poprawia się, zmienia nieco postępowanie (zwłaszcza swój stosunek do innych ludzi) – prawdę mówiąc, bez tego trudno byłoby mu funkcjonować w społeczeństwie – ale główny rys jego osobowości pozostaje. O Takumim wiele już napisałam w poprzednich akapitach i nie zamierzam się powtarzać. Chciałabym tylko oddać autorce, że idealnie odmierzyła proporcje. Usui jest opiekuńczy, szczery i inteligentny, doskonale umie odczytać i zrozumieć uczucia bliskich mu osób, potrafi być czarujący i zachować się romantycznie (tak, że trafia to nie tylko do Misaki, ale i do czytelniczek), ale jest także ironiczny, nieco złośliwy i wie, jak człowieka zirytować: ale tak, by mu w pięty poszło. Wszystko to z dodatkiem absurdalnej doskonałości we wszystkim, czego się dotknie, tworzy iście wybuchową mieszankę. A jednak – jego po prostu nie da się nie lubić. Jest w nim też głębszy rys, autentyczność i pojawiająca się z czasem motywacja. Co tu dużo mówić, to po prostu dobrze napisany bohater.

Służąca Przewodnicząca jest pierwszą mangą Hiro Fujiwary – i to naprawdę pierwszą, wcześniej nie wydano nawet oneshota jej autorstwa. W zasadzie pierwotnie historia Misaki miała być debiutem pani Fujiwary właśnie w formie jednego krótkiego rozdziału. Redaktor prowadzący dostrzegł tu jednak większy potencjał i polecił przerobić oneshot na dłuższą serię. Znajduje to swoje odbicie w stronie rysunkowej komiksu: pierwszy rozdział ma odrobinę inne projekty postaci (co najbardziej widać po Takumim), stroje pokojówek także wyglądają inaczej – nie są to jednak bardzo widoczne rzeczy. Można orzec, że – jak na standardy gatunku – kreska Hiro Fujiwary od początku prezentuje przyzwoity poziom. Patrząc na pierwsze tomy, nie powiedziałabym, że rysowała je debiutantka. Natomiast widoczna jest poprawa stylu autorki na przestrzeni kilku lat powstawania mangi, co nie powinno dziwić. Kreska staje się staranniejsza, postaci rzadziej rysowane w formie chibi, a więcej w „normalnej” i są po prostu ładniejsze, dostajemy więcej zbliżeń, lepiej zostają także oddane proporcje. Zwłaszcza w ostatnich tomach na bohaterów (szczególnie na Usuia) miło się patrzy. Do zalet można zaliczyć również dobrze oddane emocje i urocze formy chibi bohaterów, odpowiednio podkreślające komediowe akcenty. Styl rysowania przejawia jednak typowe grzechy gatunku. Zalicza się do nich permanentny brak tła, częste upraszczanie projektów postaci czy panujący niekiedy chaos, gdy nagromadzenie tekstu w dymkach (i poza nimi, najczęściej drobną czcionką), emotek i postaci w formie chibi na stronie przekracza normę. Bohaterowie bardzo rzadko zmieniają fryzury i ubrania; większość czasu widzimy ich w mundurkach i strojach pokojówek. Gdybym miała krótko podsumować stronę graficzną Służącej Przewodniczącej, powiedziałabym, że jest przyjemna dla oka, ale i nie wychodzi poza standardy gatunku.

Służąca Przewodnicząca jest tytułem, do którego mam ogromny sentyment i przy którym świetnie się bawiłam. Czytanie za każdym razem sprawiało mi radość – to dla mnie najlepszy wyznacznik jakości. Być może duże znaczenie ma właśnie sentyment i to, że szczerze lubię tych bohaterów, znam ich od lat i zawsze bardzo im kibicowałam. Jeśli spojrzeć na mangę bardziej obiektywnie, nie jest ona pozbawiona wad. Jednak z pewnością wyróżnia się na tle innych komediowych shoujo i warto po nią sięgnąć – zwłaszcza jeśli jesteście fanami gatunku i chcecie zobaczyć stare klisze w dobrym wydaniu, a niekiedy i innej wariacji. Dodatkowym atutem jest bardzo dobre polskie wydanie. Tytuł pewnie nie spodoba się osobom uczulonym na bohaterki w typie Misaki, a także czytelnikom, którzy nie przepadają za romansem wychodzącym od początkowej niechęci postaci do siebie nawzajem. Innych przeciwwskazań nie widzę i z czystym sumieniem polecam.

Yumi, 27 sierpnia 2018

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Hakusensha
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Autor: Hiro Fujiwara
Tłumacz: Paweł Dybała

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 12.2013
2 Tom 2 J.P.Fantastica 3.2014
3 Tom 3 J.P.Fantastica 7.2014
4 Tom 4 J.P.Fantastica 10.2014
5 Tom 5 J.P.Fantastica 3.2015
6 Tom 6 J.P.Fantastica 5.2015
7 Tom 7 J.P.Fantastica 8.2015
8 Tom 8 J.P.Fantastica 10.2015
9 Tom 9 J.P.Fantastica 1.2016
10 Tom 10 J.P.Fantastica 4.2016
11 Tom 11 J.P.Fantastica 7.2016
12 Tom 12 J.P.Fantastica 11.2016
13 Tom 13 J.P.Fantastica 2.2017
14 Tom 14 J.P.Fantastica 5.2017
15 Tom 15 J.P.Fantastica 7.2017
16 Tom 16 J.P.Fantastica 9.2017
17 Tom 17 J.P.Fantastica 1.2018
18 Tom 18 J.P.Fantastica 3.2018