Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Akame ga Kill!

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    MrParumiV18 21.03.2020 19:14
    Akame ga Kill! - subiektywna opinia, nie recenzja
    Ależ to była świetna historia. Niby momentami schematyczna, ale też nie do końca, natomiast najważniejsze, że niebywale satysfakcjonująca, spójna i z racjonalnie poprowadzonym zakończeniem (może dla niektórych nieco przesłodzone pod względem tego jak to do tej pory wyglądało, ale nie dla mnie ;P), które niemiłosiernie mnie kupiło. Dawno nie miałem takiego uczucia, że seria którą czytam/oglądam kończy się w tak emocjonująco zadowalający mnie sposób. Nie dość, że skończyła się jakaś era w świecie przedstawionym to na dodatek autorzy stanęli na wysokości zadania zamykając należycie wszystkie wątki, informując czytelnika jaka przyszłość czeka główne postaci, jakie zaszły zmiany w królestwie i to w naturalnym biegu oraz bez zbędnego pośpiechu. Tak jakby dokładnie w ten sposób chcieli to od samego początku zakończyć i nikt z zewnątrz nie ingerował w ich pomysł. Naprawdę wspaniałe, aż nie mogę wyjść z zachwytu. Sama opowieść skomplikowana nie jest i jeszcze dodatkowo okraszona elementami oraz rozwiązaniami, które są już wszystkim bardzo dobrze znane, ale wystarczy, że autorzy są na odpowiednim miejscu i w sensowny sposób przedstawią/poukładają wspomniane rzeczy, a wtedy nie miało prawa to nie wyjść. Jest to też jeden z tych komiksów, który nie idzie na ustępstwa i pokazuje w pełnej okazałości okrucieństwo, tortury, flaki, czyli wszystko to co najobrzydliwsze, ale dobrze też manipuluje scenami mieszając wątki dramatyczne z wątkami komediowymi, które nic tylko urozmaicają lekturę.

    Bez wątpienia obok wciągającej, momentami bardzo zaskakującej i spójnej opowieści, niezwykle udanej według mnie, drugim czynnikiem, który powoduje moje niezwykle pozytywne wrażenia po lekturze są postacie. Tak, schematyczne w swoich poczynaniach do bólu, dla wielu pewnie irytujące, ale dla mnie wręcz przeciwnie, niezwykle sympatyczne, w odpowiednich momentach zabawne i urocze, świetnie ze sobą współgrające i mające określony cel do wykonania. Gdy kolejne ginęły, to nic tylko się wzruszałem, bo tak mimowolnie się z nimi zżyłem. Dodatkowo gdy rozpoczynałem oglądanie serii telewizyjnej ponad 6 lat temu to polubiłem z miejsca taką Mine i wtedy nawet nie wiedziałem jaką rolę odegra w serii, a tu proszę. Pomijając rzecz jasna fakt, że anime nie było tragiczne, ale bez wątpienia spłyca pierwowzór, to właśnie Mine jest moją ulubioną postacią z tego uniwersum. Niesamowicie urocza, zabawna, wręcz kochana osóbka, która swoim zachowaniem tylko dodawała mi otuchy i dostarczała wiele niezapomnianych/pozytywnych/wzruszających emocji, dzięki temu samo zakończenie jeszcze bardziej mi się podoba. Żadna z kolejnych postaci, a tym bardziej z Night Raid nie jest gorsza, a wręcz przeciwnie, są dobrze i solidnie napisani. Posiadają odpowiednio nakreślone charaktery i emocje. Każda z nich ma swój unikatowy styl i co najważniejsze nie schodzą z ukierunkowanej przez siebie ścieżki do samego końca, nawet gdy tym końcem jest bezpowrotne odejście z tego świata, a w tym tytule to norma, więc przywiązywanie się do postaci tylko dobija czytelnika. Co wadą nie jest, bo pobudza do rozmyślań i współczucia im, ponieważ przez tematykę historii, strukturę świata przedstawionego i kolejne wydarzenia, nigdy nie wiadomo kiedy, jak i przez kogo nastąpi śmierć kolejnej z nich.

    Przechodząc do następnego aspektu, o dziwo w ogólnym rozrachunku nieco gorszego od pozostałych wyżej wymienionych, czyli strony technicznej, to została według mnie bardzo dobrze wykonana, ale tylko tyle. Śmiem twierdzić, że jest nieco nierówna. Momentami wgniata w fotel swoimi świetnymi kadrami walk czy należycie wykonanymi i cieszącymi oko projektami teł oraz postaci, ale z drugiej często wspomniane walki wydają się być wyreżyserowane bardzo chaotycznie właśnie przez niedokładny w tych miejscach rysunek. Po prostu miałem takie momenty, że musiałem się zatrzymać na dobrą chwilę, aby ocenić co właśnie dzieje się w konkretnym kadrze. Nie występowało to często, ale jak już było to bardzo widoczne i nie ukrywam, że lekko mnie to irytowało. Natomiast w ogólnym rozrachunku nie mogę ocenić kreski inaczej niż bardzo pozytywnie, ponieważ w większej części spełnia swoje zadanie należycie i dostarcza czytelnikowi wiele świetnie narysowanych scen.

    Na koniec jak zawsze chciałbym poruszyć temat jakości polskiego wydania, a w tym przypadku wydawnictwa Waneko. Tłumaczenie przejrzyste, przyjemne w odbiorze i co najważniejsze bezbłędne, a przynajmniej ja nic nie wychwyciłem. Druk solidny, tak samo jak klejenie, ale bez fajerwerków. Na pewno na plus kolorowe strony na początku każdego tomu i bardzo ładne obwoluty. Grzbiety wizualnie również na duży plus, ale z małym (niby, bo dla pedanta jakim jestem to raczej dużym) zgrzytem. Mianowicie obwoluta z pierwszego tomu nie zgrywa się z pozostałymi. W moim egzemplarzu wszystkie elementy nadrukowane na grzbiecie są przesunięte w znaczącym stopniu ku górze co psuje ogólny wygląd serii na półce. Pewnie większość uzna, że przesadzam i się czepiam, ale ja tak mam i doceniam jak wszystko jest perfecto, a tutaj ten jeden element doskwiera niemiłosiernie i szczerze? Pewnie tak by nie było gdyby było więcej takich grzbietów, ale z racji tego, że jest tylko jeden na 15 możliwych to niestety widać to i irytuje podwójnie. :D

    Ale już podsumowując, to nie pozostaje mi nic innego jak serdecznie polecić ten komiks. Jest to bez wątpienia jeden z najlepszych komiksów, a już na pewno shounenów jaki miałem okazję przeczytać. Wciąga, satysfakcjonuje, daje szczęście i momenty wzruszenia. Czego chcieć więcej? Potrzeba jedynie odpowiednio dopasowanej do tematyki tego komiksu osoby, która popłynie z prądem wydarzeń, ciesząc się (ale też smucąc się) z kolejnych przygód/walk/rozterek i śmierci bohaterów.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Klemens 30.12.2016 21:30
    No i koniec. Ależ mnie usatysfakcjonowało to zakończenie w stylu pięknej i bestii! Sto razy lesze niż to, co zafundowano nam w anime. Może trochę naciągane (nawet bardzo), ale ciągle lepsze niż kolejna 'szczęśliwa śmierć' dla celu. W końcu pokazano tutaj coś więcej, niż klasyczne dla tej mangi 'w imię sprawy oddam życie' – dzięki wątkowi z Tatsumi i Mine pierwszy raz zobaczyłem tu wolę walki o SWOJE SZCZĘŚCIE, a nie tylko sprawę. Za to wielki plus. Mój ulubiony shounen. Nic dodać, nic ująć.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    I. 4.01.2016 17:52
    Rozdział 66
    Spoiler o zakończeniu walki Kurome z Akame:
     kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 4
    Klemens 31.01.2015 22:13
    Nawet tutaj  kliknij: ukryte ... Jakby  kliknij: ukryte  i autor nie mógłby dać czytelnikowi ODROBINĘ nadziei na to, że Tatsumiemu przydarzy się JEDNA pozytywna rzecz w życiu… Ale jestem wściekły. No i dodatkowo wszystko zbliża się do końca, więc teraz wszyscy zaczną padać jeden po drugim, jak muszki owocówki. Napisałbym teraz 'czekam teraz na ten bezsensowny zgon Leone', ale niestety – porzucam,  kliknij: ukryte , nie oglądam. Ta manga wznieca we mnie zbyt wiele negatywnych emocji. Swoją drogą, kto by pomyślał, że człowiek tak bardzo może się do tsundere, aż jestem zaskoczony.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Twelve 2.11.2014 02:11
    Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów, które dotychczas wyszły, mam tylko ochotę na więcej. Według mnie największym plusem tej mangi są bohaterowie i ich stosunki między sobą. Ci dobrzy jak i Ci źli dają się polubić. Najbardziej przypadł mi do gustu Wave. Mimo tego, że jest tym złym chce dobrze dla swoich przyjaciół, np:  kliknij: ukryte  Chciałbym aby był tym dobrym, ale cóż. Rozwój Tatsumiego trochę się pogorszył, ciągle powtarza, że musi się stać silniejszy i nic w związku z tym nie robi. Największym zaskoczeniem był dla mnie Lubbock. Od początku sprawiał wrażenie przygłupa, ale od 40 rozdziału przekonał mnie do siebie, potrafił wyjść z trudnej sytuacji, zawsze dołożył swoje 5 groszy,  kliknij: ukryte 
    Dobry shounen z ciekawym bohaterami i przeciętną fabuła. Kupiło mnie to i na pewno będę czytał kolejne rozdziały.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Rhapsody 9.08.2014 00:53
    Od świetnego do gniota
    Pierwszy rozdział był fajny… drugi ja dziękuje za takie coś. Tego nawet nie da się ocenić bo to taki szajs.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 4
    Kamiyan3991 1.08.2014 12:32
    Konkret
    Ehh… największa wadą tej mangi jest czas… na kolejny rozdział trzeba czekać okrągły miesiąc!!

    Brutalność, brudna polityka, tortury, niespodziewane zwroty akcji, bezlitosna walka dla obu stron (zapomnijcie o tych dobrych, którzy zawsze przeżywają starcie) i ciekawe postacie – tak można to pokrótce opisać.

    Wyróżniają się też tutaj czarne charaktery, które są ciekawe i przyciągające (Esdese! Wave! Kurome!).

    Nie ma co mielić ozorem – nic tylko czytać.
    Polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Bukmen 19.05.2014 23:33
    Precz z Tyranią!
    Trzeba przyznać że kawał dobrej mangi. Z pozoru nic ponad przeciętność, lecz fabularnie i wizualnie nie raz pogania kota dzisiejszym „Shounenowym” gigantom. Aż zdziwiłem się że nawet antagonistów jest czasem mi żal, bo np: wykonywali tylko polecenia z góry.

    Ciekawie musiałaby wyglądać adaptacja tej mangi i jestem ciekawy czy jakieś studio by się jej podjęło i nie okroiło całości ze znanego z mangi ciężkiego przez większość klimatu.

    Co najbardziej mi się podoba? To że nikt nie jest tam bezpieczny i może zginąć. Dość dobra jest też zasada, że jeśli dojdzie do pojedynku użytkowników broni „Teigu” jeden z nich zawszę musi zginąć. Jako czytelnik często czuje w tych momentach niepokój i ekscytację :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    mayev 5.09.2012 13:17
    Świetna manga w swoim gatunku; dużo różnorodnych postaci, różne charaktery i powody do walki. Już pierwszy chapter zrobił na mnie wrażenie – mimo zupełnie nudnego, standardowego początku, zakończenie było kompletnie inne niż bym się spodziewał. Co najmilsze – główne postacie nie są nieśmiertelne jak w wielu shounenach. Mogą zginąć i to w paskudny sposób.

    Bardzo podobają mi się czarne charaktery. Nie są to koniecznie zdeprawowani osobnicy – osobowość, system wartości i cele każdego z nich potrafią być diametralnie inne.

    Jest i psychopatka ze skrzywionym spojrzeniem na sprawiedliwość, miły chłopak z _Poczuciem_Obowiązku_, kawaii panienka z kataną i ciasteczkami, dziwak, gej, sadystka żyjąca tylko dla rzeźni – a co najfajniejsze, mimo nieraz tytanicznych różnic w światopoglądzie, walczą razem jako świetnie dobrany zespół.

    Manga jest brutalna, czasami aż do przesady, ale powiedziałbym raczej, że jest to surowa brutalność jakiej można oczekiwać po tak zepsutym świecie, a nie zwichnięta groteska rodem z Hellsinga. Ma to po prostu taką zaletę, że cała ta przemoc jest aplikowana umiejętnie, i nie robi się zwyczajnie nudna po kilku rozdziałach.

    Jednocześnie nie jest to uber­‑poważna historia. Można tu znaleźć sporo typowego dla shounenów humoru. Właściwie nic, czego bym nie widział gdzie indziej – ale mimo wszystko gagi potrafią być zabawne.

    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime