Horimiya
Recenzja
Nadeszła jesień, a wraz z nią długo wyczekiwany dzień sportu liceum Katanagiri. Jak wiadomo, szkolne imprezy są ważną częścią każdej mangi o licealistach, więc i w Horimiyi nie mogło ich zabraknąć. Nasi bohaterowie są już w trzeciej, czyli ostatniej klasie i jest to ich ostatni dzień sportu oraz ostatnia szansa na przeżycie wspaniałych chwil w gronie kolegów i koleżanek z klasy. Słowem‑kluczem jest tutaj „przeżycie”, gdyż ma ono dla różnych osób zgoła odmienny wydźwięk – dla jednych, jak na przykład dla Sengoku, przewodniczącego szkolnego samorządu, oznacza tyle, że biedak będzie musiał się nieźle namęczyć, by w ogóle jakoś przeżyć tę imprezę; dla innych, jak Miyamury, będzie to szansa na przeżycie po raz pierwszy tego dnia w gronie przyjaciół; dla większości uczniów po prostu kolejna szkolna przygoda do odhaczenia. A co ma dla nas w zanadrzu szkolny dzień sportu? Atrakcji nie zabraknie, bowiem jest i bieg przez płotki, bieg z przeszkodami, występ czirliderek, zawody w szukaniu polegające na wylosowaniu zadania napisanego na kartce i znalezieniu osoby pasującej do opisu oraz walki jeźdźców, opierające się na pracy zespołowej w celu odebrania wstążki przeciwnej drużynie.
Emocje towarzyszące szkolnym rozgrywkom, takie jak gorliwe kibicowanie, podgrzewają też relacje międzyludzkie, czy to rywalizację, czy też wątki romantyczne. W tym tomie nie ma zbyt wielu scen między Hori a Miyamurą, ale w zamian dostajemy całe mnóstwo interesujących interakcji pomiędzy nimi a innymi uczniami. Wątek dnia sportu zostaje na dobre zakończony, a zaraz po nim (jeszcze w tym tomie) autorki wracają do krótkich, luźno powiązanych szkolnych historyjek. Znajdzie się zatem miejsce na przedstawienie nam chłopaka o imieniu Mizouchi, który ma za złe Miyamurze, że „podebrał” mu Hori. Kolejny rozdział to krótka historia o tym, jak dręczony wyrzutami sumienia Makio Tanihara próbuje po latach odkręcić błędy młodości i naprawić swoje relacje z Miyamurą. Ostatnia historyjka jest poświęcona głównej parze i temu, że nie ma jak szczera rozmowa, by uniknąć problemów wynikłych ze złej interpretacji zachowania drugiej osoby. Na samym końcu znajdziemy bonusowy rozdział z bohaterami w wersji z kocimi uszkami.
Tom ósmy jest jak pełen ciepła i nieraz przy jego czytaniu można się uśmiechnąć. Miyamura jest nadal niezwykle ciekawą postacią, która sprawia wrażenie ciepłej kluchy, ale od czasu do czasu potrafi rzucić ciętą ripostą bądź cwanym pomysłem. Z kolei Hori w porównaniu do niego wypada… zwyczajnie. Ot, zakochana nastolatka, która ma tendencje do rozdmuchiwania wszystkiego, na dodatek z lekko działającymi na nerwy zapędami do nadużywania przemocy, czy to werbalnej, czy fizycznej. Ogólnie mam wrażenie, że autorki starają się wprowadzać trochę dłuższe wątki (jak ten z dniem sportu), ale całość coraz bardziej sprawia wrażenie luźnych historyjek zszytych ze sobą grubymi nićmi. Trochę ten trend jest niepokojący, zwłaszcza że głównej parze zdaje się być poświęcane coraz mniej stron.
Na okładce widzimy tym razem Miyamurę ze wspomnianym wcześniej Makio Taniharą. Pod obwolutą znajduje się dodatkowy krótki rozdział, a na skrzydle parę słów od autorek. Tłumaczenie i korekta zaliczyły kilka wpadek. Już na skrzydełku, w posłowiu znajduje się nadmiarowa literka – „dlategos”, a w jednym z dialogów na początku rozdziału 55 zabrakło spacji między wyrazami. Czasem kwestie dialogowe sprawiają wrażenie w nienaturalny sposób przeniesionych do drugiej linijki. Większość wypowiedzi została przetłumaczona w naturalnie brzmiący sposób, stosownie do wieku bohaterów, jednak kilka zwrotów brzmiało dziwnie, np. „Proszę, patrz na mnie (...)”. Wkradła się też pewna niekonsekwencja – podczas rozgrywek Sengoku jest nazywany „shogunem”, natomiast kilka stron później jest już używana poprawniejsza polska forma, czyli „szogun”. Naprawdę szczerze mogę za to pochwalić tłumaczenie wszystkich wyrazów dźwiękonaśladowczych. Jest ich naprawdę dużo, a każdy został pieczołowicie przetłumaczony i wpasowany w tło. Jedyną małą wpadką w tej kwestii jest przetłumaczenie napisu na czasopiśmie czytanym przez Hori, gdzie ucięło jedną literkę: „Gwiazdy powiedz czy do siebie pasujecie”. Z kolei na stronie 124. absolutnie nie mam pojęcia, co chciał przekazać Miyamura, mówiąc „Zgadza się to dlatego, że jutro nie pracujemy”, gdzie albo zawiodła interpunkcja, albo sposób sformułowania wypowiedzi.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 9.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 11.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 1.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 5.2016 |
6 | Tom 6 | Waneko | 7.2016 |
7 | Tom 7 | Waneko | 9.2016 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 1.2017 |
10 | Tom 10 | Waneko | 3.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 12.2017 |
12 | Tom 12 | Waneko | 9.2018 |
13 | Tom 13 | Waneko | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Waneko | 4.2020 |
15 | Tom 15 | Waneko | 1.2021 |
16 | Tom 16 | Waneko | 11.2021 |
17 | Tom 17 | Waneko | 6.2024 |