Naruto
Recenzja
Trzeci tom mangi Naruto wita czytelnika dwustronicowym graficznym przedstawieniem najważniejszych bohaterów oraz zwięzłym przypomnieniem wydarzeń z poprzednich dwóch części. Dowiadujemy się z niego, że bohaterowie otrzymali na pozór prostą misję eskortowania Tazuny – podstarzałego budowniczego mostów. Jak się wkrótce okazuje, zadanie komplikuje pojawienie się Zabuzy – cieszącego się złą sławą cichego zabójcy. Kakashi, przewodnik i nauczyciel bohaterów, pokonuje napastnika, ale sam odnosi poważne rany. Wbrew powszechnej opinii, Zabuza przeżył walkę i teraz regeneruje siły potrzebne mu do następnego starcia.
Osłabiony po walce Kakashi nie ma zamiaru próżnować i na czas postoju w domu Tazuny organizuje młodym ninja trening, polegający na… Nauce wchodzeniu na drzewa, ale bynajmniej nie w takiej formie, jaką znamy. Tutaj chodzi o wspinanie się po pniu bez użycia rąk! Bohaterowie zostają także zapoznani z sytuacją, w jakiej znalazł się Kraj Fal i dowiadują się, dlaczego budowa mostu jest dla lokalnej społeczności tak ważna. Dlatego też postanawiają bronić Tazuny przed kolejnym atakiem Zabuzy, któremu tym razem towarzyszy jego tajemniczy „zabójca” z poprzedniego tomu. Czy ninja z Wioski Liścia wyjdą cało z opresji? Patrząc na liczbę tomów mangi, jest to bardzo prawdopodobne.
Szczególnych mankamentów rodzimego wydania w tym tomie nie znalazłem. Jedynie dialog Kakashiego z wnukiem Tazuny – Inorim – jest po prostu niepoprawnie zbudowany. Wpierw Kakashi mówi do chłopca: „Słyszeliśmy o twoim tacie od pana Tazuny”, po czym dodaje w następnym kadrze: „On też wychowywał się od małego bez ojca”. Z dalszego przebiegu rozmowy można łatwo wywnioskować, że w tym ostatnim zdaniu chodziło o Naruto, ale zamęt pozostaje.
Miłym ukłonem w stronę czytelników jest podanie na ostatnich stronach tomu oryginalnych nazw technik występujących w mandze. Wymienione są wszystkie, począwszy od tych z pierwszego tomu do aktualnych. Rubryczka ta, łącznie z krótką notką od tłumacza, towarzyszyć będzie potem każdej części mangi. Na uwagę zasługuje również zniknięcie reklam, dzięki czemu akcja toczy się praktycznie do ostatniej strony. Na tylnej okładce widnieje kilka słów od samego autora.