Naruto
Recenzja
Czwarty tom Naruto zawiera ostateczne zamknięcie epizodu w Kraju Fal. Z poprzednich części pamiętamy, że Naruto wraz z przyjaciółmi otrzymał misję eskortowania Tazuny, budowniczego mostów, którego chce uśmiercić pozbawiony skrupułów biznesmen – Gato. Zaatakowani znienacka bohaterowie próbują nie dopuścić do najgorszego scenariusza i podejmują ryzykowną walkę z napastnikiem. Podczas starcia Sasuke zostaje raniony i traci przytomność, co wyzwala w Naruto pokłady demonicznej siły zapieczętowanego w nim potwora.
Finał rozgrywających się w Moście bohaterów zdarzeń jest łatwy do przewidzenia, lecz akcja została poprowadzona ciekawie, dlatego powiem jedynie, że autor mocno przesadził z zawartym w tym rozdziale opowieści dramatyzmem. Śmiertelnie raniony, aczkolwiek jeszcze długo umierający Zabuza przed zejściem był w stanie pomścić śmierć wychowanka i wyrazić żal z jego śmierci. W opieraniu się kostusze przez kilkanaście stron nie przeszkodziła mu nawet armia oprychów i kupa wbitego w ciało żelastwa. Może na początku takie przesycenie patosem nie przeszkadza, ale na dłuższą metę jest męczące i niepotrzebnie przedłuża i spowalnia akcję. Sam miałem chęć ominąć kilka moim zdaniem zbędnych dialogów.
Proszę jednak nie myśleć, że na wykonaniu tej misji akcja tomu się kończy, bo oto po powrocie do domu grupa głównych bohaterów, za namową Kakashiego, postanawia wziąć udział w egzaminie na chuunina, czyli na pełnoprawnego shinobi. Jeszcze przed jego rozpoczęciem poznajemy kilku nieprzyjemnych przybyszów z innych osad ninja, a także kilkoro miejscowych faworytów. Sadząc po gamie nowych postaci, akcja następnych części zapowiada się ciekawie.
Poza dwustronnym, poprzedzającym akcję przedstawieniem postaci i powracającymi na ostatnich czterech stronach ogłoszeniami wydawcy (chyba JPF wykorzystał okazję, ponieważ czwarty tom liczy tylko 179 stron, czyli o 24 mniej od poprzedniego), znajdziemy także szereg ciekawych notek o nieudanych mangach pana Kishimoto oraz o tym, jak to jego kolega narysował przy nim mangę. Tomik zamykają umieszczone na tylnej okładce odautorskie podziękowania za listy od japońskich czytelników.