Naruto
Recenzja
Dzięki temu, że Sai wkradł się w łaski Orochimaru i Kabuto, zdołał się dostać do kryjówki wroga, a nawet spotkać Sasuke. W międzyczasie, dzięki zdolnościom śledczym Yamato, trafiają tam również Naruto, Sakura i wspomniany wcześniej członek oddziału skrytobójców Konohy. Na jaw wychodzą zamiary Danzõ oraz rola, jaką odgrywa w tym wszystkim Sai. Dochodzi też do spotkania trójki byłych przyjaciół. Niestety, Sasuke nie ma zamiaru witać Naruto i Sakury z uśmiechem na twarzy, a wręcz przeciwnie – planuje ich zabić.
Wraz z trzydziestym czwartym tomikiem mangi Naruto poznajemy niegodziwe plany Danzõ, który chce doprowadzić do upadku Konohy. Po długiej przerwie dane będzie nam ujrzeć Sasuke, który w pewnym stopniu upodobnił się do Orochimaru (analogicznie do Naruto i Sakury i ich mentorów – Jiraiyi oraz Tsunade). Chłopak jest ogarnięty pragnieniem zemsty, a jedyną rzeczą istotną dla niego jest zabicie Itachiego. W tym celu młody Uchiha gotów jest nawet oddać swoje ciało Orochimaru. Sporo uwagi poświecono również postaci Saia, który pod wpływem Naruto i Sakury powoli zaczyna zmieniać charakter i spojrzenie na świat. Nie zabrakło też miejsca na pogadanki bohaterów o istotnych więziach międzyludzkich i ich pielęgnacji.
Pomiędzy rozdziałami oprócz wybranych kadrów komiksu tradycyjnie już znajdziemy galerię japońskich prac konkursowych. Tylna strona okładki zawiera kilka słów od autora – tym razem poświęconych czytaniu książek – oraz streszczenie wydarzeń tomiku. Polski wydawca umieścił w recenzowanej pozycji stronę z wyjaśnieniem japońskich nazw technik oraz prace polskich czytelników nagrodzone w konkursie Magical Girls. Reklam zabrakło.
Zastanawiacie się zapewne, drodzy czytelnicy, co tym razem napiszę na temat rodzimego wydania? Otóż nic nowego – jest ono monotonnie standardowe i nie zaskakuje niczym szczególnym. Tomik wydrukowano na śnieżnobiałym papierze wysokiej jakości, nie posiada on obwoluty ani kolorowych stron. Klejenie należycie trzyma wszystkie strony, a tłumaczenie nie odbiega w żaden sposób od wyrobionego już poziomu. Nie natknąłem się na żadne błędy techniczne, językowe czy stylistyczne.