Naruto
Recenzja
Drużyna dowodzona przez Asumę kontynuuje poszukiwania członków Brzasku, którzy zaatakowali świątynię w Kraju Ognia i pozabijali tamtejszych mnichów. Ostatecznie dochodzi do konfrontacji, w której Asuma, Shino, Izumo i Kotetsu mieliby ogromne szanse na wygraną, gdyby nie pewien drobny szczegół – Hidana nie można zabić, jest bowiem nieśmiertelny. W międzyczasie Naruto opanował zdolność zmiany natury czakry. Jednak to nie koniec treningu, przed tytułowym bohaterem kolejny etap ćwiczeń – nadawanie kształtu czakrze, które jest kluczem do stworzenia nowej, potężnej i oryginalnej techniki.
Trzydziesty szósty tomik Naruto kontynuuje wątek Hidana i Kakuzu, których zadaniem jest zdobycie dziewięcioogoniastego demona. Podczas ich pojedynku z shinobi należącymi do Konohy jesteśmy świadkami jednej z zaskakujących dedukcji Shikamaru, jak również zdolności bojowych Asumy, Izumo i Kotetsu. Miłym posunięciem ze strony autora jest fakt, że postanowił w końcu wykorzystać dwóch ostatnich z wymienionych ninja w poważnej walce. Do tej pory Izumo i Kotetsu nie zajmowali się niczym poza asystowaniem Tsunade lub pilnowaniem wrót Konohy. Sama walka jest dość ciekawa i zaskakująca, jednak na odpowiednie zaprezentowanie się Kakuzu będziemy musieli jeszcze poczekać. Jako przerywnik pojedynku zaserwowano nam sceny związane z kontynuacją treningu Naruto. Dowiadujemy się również, do czego dąży Brzask.
Czy w przypadku recenzowanej pozycji możemy liczyć na coś nowego pod względem dodatków? Niestety nie. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami standardowo już umieszczono wybrane kadry komiksu, jak również galerię prac japońskich czytelników. Na ostatnich stronach tomiku znajdziemy wyjaśnienie nazw technik, rysunki polskich fanów będące pracami nagrodzonymi w konkursie Karykatura, a także reklamy Bleacha oraz sklepu Komikslandia. Tylna okładka zawiera streszczenie wydarzeń tomiku i dywagacje autora na temat zakupu filtru powietrza.
Tomik został wydrukowany na białym papierze wysokiej jakości. Nie znajdziemy w nim obwoluty ani kolorowych stron. Tłumaczenie stoi na poziomie, do którego polscy fani Naruto już dawno zostali przyzwyczajeni. Na stronie 89 w zdaniu wypowiadanym przez Izumo źle odmieniono jeden z liczebników, brzmi ono następująco; „Jakieś dziesięć minut, nie ma co liczyć na to, że przed upływem najbliższych dwadzieścia ktoś się zjawi…”. Nie natknąłem się na więcej błędów stylistycznych czy językowych. Stronie technicznej książeczki nie mam nic do zarzucenia.