Manga
Morfina
- Morphine
- モルヒネ
Pozycja, którą najłatwiej zdefiniować jako „komiks o umieraniu”.
Recenzja / Opis
Historia przedstawiona w tej mandze zaczyna się w dramatyczny sposób. Trzydziestodwuletnia kobieta tonie w jeziorze, a z brzegu obserwują to jej dwie małe córki. Mąż, prawdopodobnie nie mogąc znieść straty (a może z sadyzmu), rzuca na córki klątwę. „Umrzecie, nim skończycie trzydzieści dwa lata!”. W przypadku starszej przepowiednia dopełnia się dość szybko, nie bez pomocy taty. Druga bierze sobie te słowa do serca i właśnie im podporządkowuje swoje dalsze życie.
Większa część mangi to obserwowanie perypetii dziewczyny na niedługi czas przed jej trzydziestymi drugimi urodzinami. Maki, bo tak jej na imię, została lekarzem i jest bardzo lubiana w klinice, w której pracuje. Sporo osób uważa jednak, że za mocno przywiązuje się do pacjentów i za bardzo przejmuje w wypadku śmierci. Jakim więc przeżyciem musiało być dla niej, kiedy w powiązanym z kliniką hospicjum pojawił się Hide, jej dawny chłopak i wielka miłość – obecnie nieuleczalnie chory — którego stan ciągle się pogarsza. Wcześniej przebywał w Amsterdamie, miejscu, gdzie mógłby postarać się o eutanazję. Mimo to zdecydował się na wykańczającą podróż do Japonii, gdyż miał coś jeszcze do załatwienia…
Morfina to lek podawany w ostatnim stadium choroby, kiedy już nie ma szansy na poprawę i można jedynie ulżyć w cierpieniu pacjentowi. Jest bardzo silnym narkotykiem, którego główne zadanie polega na uśmierzaniu bólu. Trzeba jednak z nią uważać, gdyż łatwo o przedawkowanie, skutkiem którego jest oczywiście śmierć. Co to ma wspólnego z mangą? Nazwa specyfiku często pada na kartach komiksu, a i nastrój całej historii ma szansę się z nim kojarzyć. Przypomina odurzenie taką morfiną, kiedy wszystko jest dość spokojne, a jednak ma się świadomość nadchodzącego końca. Śmierć stanowi tu motyw przewodni, który pojawia się zarówno bezpośrednio, jak i w rozważaniach. Jest ostatecznością, fatum, nie można od niej uciec, ale mimo wszystko nie wywołuje paniki.
W tym kolejnym poważnym, ciężkim i pogmatwanym tytule od Hanami wielu pewnie odrzuci postawa głównej bohaterki, historia lub sposób jej prowadzenia. Czasem rozwój sytuacji w takim stopniu nie trzyma się kupy, że aż zastanawiałam się, czy to z komiksem jest coś nie tak, czy ze mną. Może nie potrafię się wczuć w nastrój mangi na tyle, żeby zrozumieć, że nielogiczności i dziwne zachowanie bohaterów tworzą tę niesamowitą, odurzającą atmosferę. Możliwe też, że nie jestem odpowiednim odbiorcą, lub pewne niuanse zostały zagubione w tłumaczeniu. Muszę jednak przyznać, że w porównaniu z przykładowo Anagramem (inna pozycja od Hanami, również o niezbyt szczęśliwej kobiecie) Morfina jest wyjątkowo przejrzysta i czyta się ją całkiem dobrze (nie powiem przyjemnie, bo to określenie wydaje mi się nieodpowiednie dla komiksu o takiej tematyce).
W jednotomowej mandze trudno liczyć na coś więcej niż zarys charakterów postaci i rzeczywiście – bohaterów poznajemy w niewielkim stopniu. A szkoda, gdyż Maki, Hide i niektóre postaci poboczne mogłaby wiele zyskać, gdyby autorka poświęciła im więcej uwagi. Protagonistka wyłamuje się z popularnego schematu zamkniętej w sobie i wiecznie przeżywającej swoje niepowodzenia panienki. Po traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa była w stanie podnieść się i dopiąć swego. Zdobyła wykształcenie zapewniające jej pracę w zawodzie lekarza (na pewno sporą pomocą była dla niej nowa rodzina, do której trafiła), zakochała się i stworzyła długi, szczęśliwy związek. Chociaż zakończył się niespodziewanie i w bardzo przykry sposób, również z tego była w stanie się wylizać. Jej myśli często krążą wokół śmierci, a mimo tego potrafi być pogodną osobą, niepozbawioną poczucia humoru. Hide również jest ciekawy, choć ze względu na niektóre zachowania nie wzbudza przesadnej sympatii. Z drugiej strony przyjemnie się obserwuje relację bohatera z Maki i jego sposób „walki” z jej obsesją.
Wypadałoby wspomnieć coś o oprawie graficznej. Fajerwerków tu nie ma, Morfina bowiem narysowana jest stylem podobnym do wszystkich pozycji Hanami z gatunku josei. O tłach można powiedzieć jedynie, że są: na ogół postaci przechadzają się po niemal pustych kadrach, od czasu do czasu zdarza się nieco bardziej szczegółowo zarysowane pomieszczenie. Całość jest dość ciemna, bo autorka obficie użyła rastra i czerni, lecz manga nie traci przez to na czytelności i przejrzystości. Postaci często mają żabie usta i w większości są wiotkie, chude, zwiewne i do połamania. Jeżeli chodzi o anatomię, nie mam większych zastrzeżeń, bo ludzie wyglądają w miarę jak ludzie. Tylko zastanawia mnie, czemu bohaterki takich komiksów muszą być zawsze kruchymi, drobnymi kobietami. Może ma to potęgować wrażenie ich zagubienia we świecie? Po przeczytaniu pewnej ilości komiksów Hanami można dojść do wniosku, iż tylko eteryczne, w większości egzaltowane panienki są ludźmi zdolnymi do jakichkolwiek przeżyć wewnętrznych, całej reszcie świata zmagania z rzeczywistością nie sprawiają większego problemu.
Hanami jak zwykle postarało się o dobre wydanie. Ładny biały papier, świetna jakość druku, porządna matowa okładka. Dodatkowo mangę wydano w formacie zbliżonym do A5, dzięki czemu w ręce trzyma się porządny tom komiksu, a nie maleństwo, w którym ewentualny kunszt rysownika trzeba podziwiać z lupą (oczywiście przesadzam, ale rysunek zdecydowanie lepiej prezentuje się na większym arkuszu). Dlatego, jeżeli chodzi o wydania, Hanami zapunktowało u mnie wyżej niż kiedyś ukochany JPF.
Nie jestem w stanie powiedzieć z całą pewnością, kto jest docelowym odbiorcą tego tytułu — odbiór wytworów kultury w dużej mierze zależy od osobistych doświadczeń czytającego. Proponuję więc, aby po tę mangę sięgnęli wszyscy, którzy czasem mają ochotę zmierzyć się z nieco dojrzalej opowiedzianą historią i sprawdzili, jak ten narkotyk będzie działał na nich.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shodensha |
Wydawca polski: | Hanami |
Autor: | Chika Adachi, Kumiko Saiki |
Tłumacz: | Magdalena Tomaszewska-Bolałek |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Hanami | 7.2010 |