Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 kreska: 9/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 19
Średnia: 7,84
σ=1,39

Wylosuj ponownieTop 10

Happiness (Usamaru Furuya)

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • ハピネス
Gatunki: Dramat
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Rating: Nagość, Seks; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi

Kiedy bardziej czujemy czym jest szczęście – gdy udaje nam się je osiągnąć, czy wtedy gdy czujemy gorzki posmak, kiedy ono nieodwołalnie nam umyka w ostatniej chwili? Oto historia szczęścia i jego dziwacznej, ulotnej natury.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Happiness jest zbiorem kilku niezależnych one­‑shotów wydanych pod wspólnym tytułem. Nie znaczy to jednak, że na tym podobieństwa między poszczególnymi tytułami się kończą – wręcz przeciwnie, gdyż w tym miejscu się zaczynają. Czego więc można się spodziewać? Tytuł i okładka wiele mówią o zawartości. „Szczęście” zilustrowane wizerunkiem dziewczyny roniącej łzy nie pozwala mieć złudzeń. Szczęście jest celem, ku któremu się podąża, próbuje podążać lub chciałoby się podążać, lecz szanse na osiągnięcie celu wcale nie są wprost proporcjonalne do chęci. Przy czym cel jest tu słowem o nie najszczęśliwszej wymowie, ponieważ zdaje się sugerować coś określonego raczej aniżeli rozmazanego, niejasnego i „rozrzuconego”. A przecież „szczęście” nie jest niczym konkretnym, a na pewno nie jest żadnym jednoznacznym stanem, którego występowanie można opisać binarnie, z wyłączonym środkiem. Problemy z jego zdefiniowaniem są chyba tak stare jak samo pojęcie – nie tylko nie sposób wyznaczyć ostrych granic, ale i bezstratnie przełożyć je na inne osoby. Furuya dobrze zdawał sobie z tego sprawę i taktykę dostosował do swoich zamiarów, stąd tytuł ten jest zbiorem delikatnych maźnięć „pędzlem”, ledwo ukazujących niewyraźny kształt obiektu, zbiorem, który łatwiej zdefiniować poprzez selekcję negatywną – stąd tak dużo w Happiness nieszczęścia.

Jest jeszcze jeden aspekt tych historii, o którym nie można zapomnieć – niedojrzałość, rozchwianie emocjonalne i skłonność do idealizacji, czyli to, czym charakteryzują się osoby dojrzewające oraz słabe psychicznie. Jeśli czytelnik już odbijał „piłeczkę szczęścia”, zaserwowaną przez autora, dość słusznie zauważając, że nie da się w tak krótkich historiach nakreślić konturów szczęścia, nawet od zewnątrz, nie popadając w schematy i banały, Furuya był gotowy do kontry. Wybór takich a nie innych bohaterów podważa to, co na pierwszym planie dowiadujemy się o szczęściu, ale jednocześnie stawia pytania ważniejsze, nie podlegające tak łatwo dewaluacji, mimo iż są one już mocno wytarte – jeśli to, co ukazane w mandze, nie jest szczęściem czy choćby jego wizją, to czym jest, czym jest szczęście? Ktoś jednak zapyta: czy zbiór okazuje się wart tych głębszych przemyśleń? Otóż mam wątpliwości. Zbyt płytko drąży, skupiając się – rzecz oczywista w przypadku one­‑shotów – na powierzchowności, na stworzeniu ulotnego wrażenia, któremu można poświęcić nie więcej niż kilka myśli. Korzystając ze zgrubnego podziału można powiedzieć, że oddziałuje przede wszystkim emocjonalnie, nie intelektualnie.

Ile potrzeba łez, aby zakwitł kwiat? W Naburare Fumare Soshite Sakuno wa Gekijou no Hana (nie ja wymyślałem ten tytuł) nastoletnia dziewczyna nie ma wątpliwości, czym jest jej uczucie, którym kwitnie. Ale czy w takim wieku w ogóle można mówić o miłości? Związek uczennicy i nauczyciela to oczywiście owoc zakazany, tym bardziej sugerującym stan zafascynowania i zauroczenia, w jaki miałaby popaść dziewczyna. Dla niego gotowa jest na wszystko, co znakomicie podkreśla finał, w którym aspekt erotyczny zamiast perwersji (odsłanianie części intymnych w miejscu publicznym) służy tylko wzmocnieniu uczuciowości. W ten sposób przyjmowany dotychczas za pewnik wniosek o „nieprawdziwej” miłości, tej młodzieńczej fascynacji, delikatnie się zachwieje. I chociaż nie ulega on falsyfikacji, cel zostaje osiągnięty – zasiano wątpliwość, czy aby na pewno historia musi zakończyć się nieszczęśliwie, czy rzeczywistość za każdym razem musi w niwecz obrócić „niedojrzałe” uczucia i czy nie może się zdarzyć, że one dojrzeją i w pełni rozkwitną.

Lolita 7 gou także podejmuje motyw społecznie nieakceptowanych uczuć, tym razem dorosłego względem swojej kilkuletniej kuzynki, choć właściwie tytuł ten okazuje się metaforyczny, w dość zaskakujący sposób przedstawiając ból po utracie czegoś cennego. Ból pozostaje nim bez względu na społeczną ocenę sytuacji. Tak więc pedofil rysujący akty swojej ukochanej malutkiej kuzynki głęboko przeżywa nieunikniony stan rzeczy – że dziewczynka zmienia się w dziewczynę, przestając być jego Lolitą. Przy czym ten rodzaj straty jest nieodwołalny i żadne starania bohaterki tego nie zmienią. Niejako przy okazji lektury autor podsuwa pytanie, czy takiej osobie (pedofilowi o w sumie dość niewinnych skłonnościach, gdyż ograniczającego się do rysowania) można współczuć. Warte zastanowienia, dlaczego został narysowany jako facet obleśny – spasły, spocony, o „świńskiej” twarzy.

Akuma no Uta można nazwać historią o poszukiwaniu szczęścia tam, gdzie go nie ma, tudzież o uciekaniu od nieszczęścia. O czym może świadczyć obsesja nastolatki na punkcie diabła? Być może o szukaniu inności w „mroku”, a być może o problemach, z którymi jej chwiejna psychika nie potrafi sobie poradzić. Całość kończy się na poły tragicznie, aczkolwiek nie sposób określić, po czyjej stronie leży wina. Podobnie trudno powiedzieć, czy szukanie sprzymierzeńca w Lucyferze jest spowodowane wpływem grzybów halucynogennych, czy też wyrazem sprzeciwu wobec tzw. bezosobowego zła, którego cechy nieraz objawia rzeczywistość.

Moshimo trochę wyróżnia się spośród tego towarzystwa. Furuya przedstawia nam w tej historii dwie dziewczyny, grające podczas jazdy pociągiem w „A co, gdyby…”. Ta niewinna, pełna humoru zabawa zostaje na koniec zawieszona w niepewności, pozwalając czytelnikowi na wybór jednej z dwóch wykładni – realistycznej bądź fantastycznej. Można powiedzieć, że to taki one­‑shot w „klasycznym” stylu, chwytający chwilę i bawiący się niedopowiedzeniami.

W tytułowym Happiness znów mamy próbkę niedojrzałości bohaterów, uciekających przed światem, z którym nie potrafią sobie poradzić. Dziewczyna i chłopak znajdujący się w podobnej sytuacji życiowej w naiwny sposób postanawiają wspólnie popełnić samobójstwo. Spojrzenie z ich perspektywy jest o tyle ciekawe, że brak tu jakiejś pompy i bezgranicznego cierpienia – ich decyzja zapada w nie do końca kontrolowany sposób, mimochodem. W świecie, w którym cierpienie jest na pokaz, a objawy bardziej emocjonalnego podejścia stanowią powód do kpin, czasem zapomina się, iż psychiczne problemy dojrzewania są realnymi problemami. Wystarczy, że chociaż jedna strona traktuje je poważnie, by takimi były. Autor słusznie zauważa, że wbrew popkulturze nieszczęścia częściej rodzą się w osamotnieniu i dla „reszty świata” są wręcz niezauważalne w swym początkowym stadium. Tym bardziej, że sami zainteresowani nie palą się do ich ujawniania: albo zachowując to dla siebie, albo – szukając wsparcia, może pomocy – wysyłając ledwo dostrzegalne sygnały, które łatwo przeoczyć. Po tej historii także pozostaje niepewność co do właściwych losów bohaterów, wzmagana ich niedojrzałością, mogącą doprowadzić do paradoksalnego zakończenia (czytelnikom polecam chwilkę zastanowić się nad losami dziewczyny).

Zdecydowanie najlepszą okazuje się jednak historia opowiedziana w Kumo no Heya, ze znakomicie nakreśloną bohaterką. Yama jest opóźniona umysłowo – fatalnie się uczy, sprawia wrażenie przygłupawej, a ponadto obojętnością reaguje na wszelkie poniżenia jakich doświadcza, zarówno ze strony rodziny jak i nauczycieli oraz uczniów, akceptując fakt swojej głupoty. Zmiana w jej życiu następuje, gdy odkrywa zapomniany dom, w którym postanawia spełnić marzenia – zamieszkać w pokoju pełnym chmur. Niedojrzałość bohaterki, naiwność spowodowana nie najwyższą inteligencją, staje się jej siłą napędową, dającą wiarę w tzw. „lepsze jutro”, opatrzoną jednak możliwością nieświadomej autodestrukcji. Nieświadomej dlatego, iż nie potrafi dostrzec tego, co dla „normalnego” człowieka jest oczywistością. Czy historia dziewczyny musiała zakończyć się nieszczęśliwie? Oczywiście nie. Furuya poprowadził końcówkę w dość kuriozalny sposób, ale istotą jest tutaj przypadek, bezosobowa rzeczywistość, w stosunku do człowieka raczej nieprzychylnie obojętna. Niewątpliwym atutem historii jest bohaterka, która wypada niezwykle przekonująco – jeśli w pozostałych mamy do czynienia raczej ze szkicami postaci, tak tutaj została ona namalowana w pełnej krasie, co jej opóźnienie umysłowe jeszcze podkreśla (inna sprawa, że było ono niezbędne dla opowieści).

„Elegia w barwie indygo” (Indigo­‑elegy) to prosta historia przyjaźni dwojga uczniów – inteligentnego, lecz pozbawionego wyobraźni oraz opóźnionego, jednak mającego wizje – którzy „razem” tworzą surrealistyczne obrazy swojej muzy, niejakiej Kaho. Poza oryginalnymi wtrętami w postaci obrazów otrzymujemy w niej grę kilkoma schematami – muza tak ubóstwiana przez młodzieńców okazuje się płytka i pyszna, a jej osoba stanie się narzędziem próby, jakiej poddana zostanie ich przyjaźń. Jest to chyba najmniej udany utwór ze zbioru, pewnie dlatego, że brak w nim niejasności i niepewności, czyli tego, co było zaletą innych – został szczelnie zamknięty. Niestety w banale.

Ostatni tytuł, Underground Doll, rozpoczyna się intrygująco, będąc swego rodzaju wersją Chobits, w której Chii wpada w trochę mniej niewinne ręce (aczkolwiek nazwanie ich zboczonymi też by było przesadą). Młoda dziewczyna, poszukując własnej drogi życiowej – gdzieś w stronę szczęścia – została „dziewczyną podziemia”, za pieniądze dając przedstawienia. Czy w tym mroku można odnaleźć trochę światła? Furuya, przy pomocy kombinacji niedojrzałości i brzydoty z innej perspektywy ukazuje prawdy tak oczywiste, że czasem zapominane. Może właśnie to jest także ich pewną wadą – miejscami okazują się aż nazbyt oczywiste, więc przyjmuje się je bezrefleksyjnie.

Historie różnią się prezentowanym poziomem, ale jeden element jest wspólny dla całości, a jest nim rysunek. Rzetelny, ładny, miły dla oka, dość szczegółowy, czyli standardowy dla tego autora. Mimo iż ten zbiór osadzony jest w naszej rzeczywistości, nie brakuje w nim charakterystycznych dla Furuyi oryginalnych pomysłów na ujęcia i surrealistycznych scen (szczególnie w Akuma no Uta oraz Indigo­‑elegy). Właśnie dzięki tej oryginalności nawet proste historie i gra schematami nie są pozbawione zalet. Dodatkowo bogaty rysunek sprawia, że czytanie mang tego autora nie polega na rzucaniu okiem na obrazek, zerkaniu na chmurkę z tekstem i przerzucaniu na kolejną stronę, jak to nierzadko się zdarza w przypadku nudnych graficznie tytułów (a takich nie brakuje). Nawet jeśli nie było czasu na bliższe ukazanie bohaterów, każdy z nich jest na swój sposób niepowtarzalny (co podkreślane jest także przez ich zróżnicowany wygląd), nawet jeśli stereotypowy. Natomiast w Kumo no Heya, gdzie tego miejsca było więcej, otrzymujemy postać szczególnie interesującą.

Happiness jest zbiorem nie do końca jednolitym, przez co autorowi nie udaje się przedstawić w miarę spójnego obrazu. Widać pomysł, ale jednocześnie brak konsekwencji, przede wszystkim w konstrukcji historii –część z nich pozostawia czytelnika z niepewnością, nie zamykając utworu do końca, w innych Furuya nie zostawia nawet szczeliny na niedopowiedzenia. Nieprzypadkowo ta ostatnia grupa jest słabsza. O ile w kunsztownych utworach, misternie konstruowanych, zamknięcie utworu w całość dopełnia go, o tyle formy krótkie powinny go unikać – szczególnie takie, których integralnym punktem jest zakończenie. Zwłaszcza w przypadku one­‑shotów niedopowiedzenia są prawie zawsze lepsze, wzbogacając utwór o znaczenia. Happiness to pozycja dobra i ciekawa, lecz czegoś jej brakuje – nie tylko tytułowego szczęścia.

SixTonBudgie, 10 maja 2010

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Usamaru Furuya