Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 kreska: 8/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 18
Średnia: 6,33
σ=1,56

Wylosuj ponownieTop 10

Good Father

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1999
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • グッドファーザー
Gatunki: Komedia, Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Próbując zdobyć akceptację ojca swojej dziewczyny, Sano wstępuje na drogę, o wybraniu której nigdy wcześniej by nawet nie pomyślał.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Z natury unikam mang shoujo, głównie ze względu na sposoby przedstawiania w nich wątków romantycznych, które nierzadko są przesadnie dramatyczne, przesłodzone lub w inny sposób nienaturalne. Taki romantyzm nigdy mnie nie pociągał, niejednokrotnie zaś psuł przyjemność czytania czy oglądania, a elementy, które w zamierzeniu autorek miały chwytać za serce, u mnie powodowały w najlepszym razie ziewanie, a w najgorszym niesmak. Dlaczego więc sięgnęłam po tę mangę? Cóż, przyznam, że na lekturę zdecydowałam się właściwie z dwóch powodów: po pierwsze, wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę i niemal natychmiast kreska przypadła mi do gustu; po drugie, komiks jest bardzo krótki, więc nawet gdybym musiała zmierzyć się z wyjątkowo marną fabułą, tortura nie trwałaby długo.

Sano i Yukiko są razem już pół roku. Układa im się całkiem dobrze, a Sano jest zdecydowanie zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Ale sielanka kończy się z chwilą, gdy Yukiko oznajmia, że chce, by chłopak poznał jej ojca. To ostatnia rzecz, na jaką miałby ochotę Sano, ale przyparty do muru zgadza się i razem udają się do pewnego pubu na spotkanie z przeznaczeniem. Ojciec Yukiko, Shin, skrajnie różni się od wszelkich wyobrażeń Sano. Nie mieści się w żadnej kategorii. Utlenione włosy postawione na sztorc, ciemne okulary, w uszach kolczyki, a na palcach pierścienie i sygnety. No i co ten facet robi na stanowisku didżeja? Przecież nie tam jest miejsce dobijającego czterdziestki, odpowiedzialnego rodzica! Okazuje się, że Shin to pierwszej klasy didżej, a jego zawód i wygląd to nie jedyne niespodzianki, czekające na głównego bohatera. Dochodzi jeszcze nastawienie. Shin jest ojcem bardzo zaborczym i bez ogródek stwierdza, że on się na ten związek nie zgadza. Sano musi więc udowodnić, że jest warty Yukiko. Pierwsza okazja nadarza się dosyć szybko, choć całkiem przypadkowo. Osłaniając Yukiko przed nadjeżdżającym samochodem, Sano ląduje w szpitalu. Ratując ją, zyskuje sobie jednorazową wdzięczność Shina i być może to załatwiłoby sprawę wrogości rodziciela, ale słowami „Czy mogę nazywać cię tatą?”, Sano rujnuje swoją szansę i musi zaczynać od nowa.

W ramach kolejnej próby zdobycia akceptacji ojca dziewczyny, Sano zwraca się o pomoc do Kenjiego – kolejnego sławnego didżeja, starego przyjaciela Shina i zarazem jego największego rywala. Sano chce, żeby Kenji przygotował go do zbliżającego się konkursu dla didżejów. Innymi słowy, chce pokonać Shina na jego podwórku i tym samym zdobyć jego uznanie. Początkowo Kenji odmawia, a jego nastawienie do naszego bohatera jest praktycznie takie samo, jak ojca Yukiko – nie ma najmniejszego zamiaru go zaakceptować. Ostatecznie jednak zgadza się, swoją decyzję motywując pragnieniem zemsty. Przez następny miesiąc Sano całkowicie poświęca się ćwiczeniom. Jego związek z Yukiko zostaje wystawiony na próbę, ale chłopak nie zamierza rezygnować.

Nie powiem, żeby fabuła tej mangi specjalnie do mnie przemawiała. Nic porywającego, nic głębokiego. Ot, kolejna historyjka z rodzaju „pokażę ci, jak bardzo cię kocham”. Ale nie uświadczymy tu żadnych Wielkich Miłosnych Uniesień, patrzenia sobie głęboko w oczy przez bite pięć stron czy dialogów, na które składają się jedynie dramatyczne szepty tudzież wykrzykiwanie imienia ukochanej/ukochanego. Autorka zrezygnowała ze zbędnego romantyzmu i niepotrzebnych wzruszeń na rzecz ukazania, jak zmieniają się bohaterowie, choć zmiany te nie zawsze są oczywiste. Rozpatrzmy problem na przykładzie głównego bohatera. Gdy nadchodzi wreszcie dzień konkursu i Sano pokazuje, czego się nauczył, najbardziej ze wszystkich zaskakuje samego siebie. To, co zaczęło się jako zwykła rywalizacja, przemieniło wiodącego leniwe życie, skupionego na przyjemnym spędzaniu czasu chłopaka, dało mu ambicję i nauczyło ciężko pracować, by osiągnąć zamierzony cel.

Plusem tu jest fakt, że historia została zamknięta w czterech niedługich rozdziałach, dzięki czemu nie miała czasu stać się nużąca. O ile motyw małej prywatnej wojny pomiędzy głównym bohaterem i ojcem jego wybranki mógłby z powodzeniem stać się osią fabuły dla nieco dłuższej serii, o tyle, gdyby nie został dostatecznie dobrze przedstawiony, z pewnością szybko by zmęczył czytelników. Tymczasem autorce udało się w niespełna jednym tomiku ukazać całkiem sprawnie poprowadzoną, zabawną opowiastkę. W tym miejscu wspomnę, że poza historią Sano i Yukiko na mangę składa się jeszcze krótki one­‑shot zatytułowany For Love, który jest typowym przedstawicielem gatunku shoujo.

Pora na słów kilka na temat kreski. Jak już wspomniałam na początku, była ona jednym z powodów, dla których zdecydowałam się przełamać moją niechęć do mang shoujo i przeczytać Good Father. A mówiąc bardziej konkretnie, moją uwagę zwróciły miłe dla oka projekty postaci. Styl rysowania bohaterów jest czysty, przejrzysty, może nie nazbyt szczegółowy, ale nadrabia to całkiem sprawnie pokazaną mimiką twarzy. Kreska nie jest przesadnie delikatna, dzięki czemu panowie nie wyglądają, jakby różnili się od pań li i jedynie znacznymi ubytkami w rejonach klatki piersiowej. Nie, sposób rysowania bohaterów to kawałek naprawdę niezłej roboty, a spośród nich najlepsze wrażenie wywarł na mnie Shin. Niech to, gdyby mój ojciec tak wyglądał, to bym go wszędzie ze sobą prowadzała, żeby się pochwalić. Nie obejdzie się jednak bez narzekania. Głównym minusem są tła, a właściwie ich brak. Przez większą część mangi za postaciami widać jedynie białe lub czarne pola z okazjonalnymi dodatkami cieni. Jeśli już jakieś tła się pojawiają, to trzeba przyznać, że nie grzeszą detalami.

Komu polecić? Cóż, pozycja zainteresuje przede wszystkim fanów nieskomplikowanych historii shoujo, ale powinna też zdobyć sympatię tych, którzy zazwyczaj po ten gatunek nie sięgają. Mamy tu do czynienia nie tyle z perypetiami zakochanej pary, ile raczej z humorystyczną, lekką opowieścią o poświęceniu, do jakiego jest gotów główny bohater, żeby udowodnić swoją wartość w oczach człowieka, który tej wartości dostrzec nie chce.

Amarth, 21 września 2008

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Hakusensha
Autor: Kagaya Uzuki