Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 kreska: 6/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 12
Średnia: 6,58
σ=2,29

Wylosuj ponownieTop 10

Tomoyo After - Dear Shining Memories

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2007
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • 智代アフター ~Dear Shining Memories~
Pierwowzór: Gra (bishoujo); Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Ciąg dalszy życia pary Tomoy(o/a) z Clannada, czyli czemu czasem lepiej pozostawać przy kanonicznych związkach.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Tomoyo After- Dear Shining Memories to manga, która powstała na podstawie gry Tomoyo After: It's a Wonderful Life. W odróżnieniu od oryginalnego materiału, wydarzenia zostały pokazane z perspektywy tytułowej bohaterki, jako jej wspomnienia (można to uznać za próbę usprawiedliwienia wycięcia sporej części fabuły).

Pierwszy rozdział dostarczył mi najwięcej przyjemności z czytania i zapewnił mandze umiarkowanie wysoką ocenę. Obserwujemy zwyczajne życie pary bohaterów, którzy powinni być czytelnikom znani z anime (ze szczególnym uwzględnieniem odcinka specjalnego) albo gry Clannad, więc sympatię otrzymują niejako na kredyt. Tomoyo pozostaje tą samą uroczą dziewczyną, która staje w obronie słabszych (do czego przydaje się jej talent w dziedzinie sztuk walki), a jednocześnie posiada bardziej wrażliwą stronę osobowości, a niepewność co do uczuć brzydszej połówki czyni ją czasem bezbronną. Tomoya został tu pokazany jako zwyczajny chłopak, co niestety w jego przypadku oznacza zmianę na gorsze. Niby czasem ma okazję do spuentowania jakiejś sytuacji, lecz przy nieoczekiwanych wydarzeniach częściej możemy zobaczyć jego zbolałą minę.

Ten rozdział wprowadza nową postać, jednak dopiero w kolejnym pyskata znajoma Tomoyo staje się pełnoprawnym członkiem obsady. Moje pierwsze wrażenie było niezbyt pozytywne, ale przy bliższym poznaniu stwierdziłem, że oprócz bezczelności ma też inne przydatne w dzisiejszych czasach cechy osobowości. Na przykład wyjątkową gruboskórność. Wyobraźcie sobie – przyjmujecie pod swój dach takiego pasożyta, karmicie go, staracie się pomóc w problemach, a ten śmie twierdzić, że wasz związek i tak się rozpadnie, bo przecież nic nie trwa wiecznie (przy czym główna bohaterka ze względu na rozwód rodziców najbardziej boi się takiego rozwoju wypadków). Oczywiście sądzi, że ma podstawy tak twierdzić, jednak okazuje się, że jej trauma wynika z nieporozumienia, za które w sporej części sama odpowiada. Najodpowiedniejszą receptą na taką osobę byłaby defenestracja (zważywszy, że pokazywanie drzwi okazało się wcześniej nieskuteczne). Zamiast tego Tomoya w wyjątkowo niedorzeczny sposób broni pozycji samca alfa i potwierdza swój męski szowinizm. A przepraszam, zapomniałem, że w tamtym państwie to synonim siły miłości.

Ciąg dalszy pokazuje, że co kraj to obyczaj. W Japonii nie znajduje się dzieci w kapuście, tylko na ulicy, przy czym czasem same przychodzą do twojego mieszkania. Można się też z nimi kąpać w wannie bez obaw o łatkę pedofila (być może jednak odpowiednie fragmenty stanowiły część fantazji Tomoyo i nie mają mocy dowodowej), a prawa wcześniejszych rodziców stają się zaniedbywalne. Ta część pomimo swej absurdalności, jest przynajmniej o tyle lepsza, że mała Tomo (zbieżność z pozostałymi imionami jest zapewne czysto przypadkowa) łatwo daje się polubić. Po zakończeniu tego wątku przechodzimy do gwoździa programu (choć bardziej pasuje tu powiedzenie o gwoździu do trumny), czyli dramatycznego zwrotu akcji i rozdziału, który ma wycisnąć z czytelników łzy ostatnie. Być może w przypadku niektórych osób efekt będzie zgodny z przewidywaniami, jednak mi przy ostatnich stronach po prostu opadły ręce. Niezbyt trafiają do mnie historie nasycone japońskim fatalizmem, w których szczęśliwe albo smutne zakończenie nie zależy od wcześniejszych działań, tylko od jakiegoś zbiegu okoliczności, czy deus ex machina. Clannad i Kanon wzruszały mnie dużo skuteczniej i w bardziej naturalny sposób.

Kreskę określiłbym jako poprawną, lecz niezbyt wyszukaną. Dość często twarze są pozbawione cieniowania, przez co sprawiają wrażenie zupełnie płaskich. Przypuszczam, że łatwo byłoby zostać pomocnikiem autorki. Wystarczyłoby, żeby narysowała włosy, a dodać do tego kółko graniaste, oczy, nos, uszy i uśmiech pewnie każdy by potrafił. Lepiej prezentują się szczegóły w tle. Co prawda część ujęć została tak dobrana, żeby móc się wykpić tłem z rastrów, chmurkami, lub pustą przestrzenią, lecz nie brak też kadrów, które nieźle pokazują miasto i wnętrza budynków.

Trudno mi polecić tę mangę komuś poza zatwardziałymi fanami Tomoyo. Być może to wina telegraficznego skrótu fabuły, lecz obecnie trudno mi sobie wyobrazić powody (poza scenami erotycznymi), dla których gra stała się swego czasu bestsellerem w Japonii. Na dzień dzisiejszy mam nadzieję, że jeśli Kyoto Animation będzie miało zamiar ekranizować kolejną produkcję Key/Visual Arts, wybierze godniejszą tego pozycję.

fm, 20 października 2008

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kadokawa Shoten
Autor: Yukiko Sumiyoshi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Clannad: fanfiki na Czytelni Tanuki Nieoficjalny pl