Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 kreska: 7/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,67

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 32
Średnia: 7,47
σ=1,27

Wylosuj ponownieTop 10

Zoo zimą

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2008
Liczba tomów: 1
Wydanie polskie: 2009
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • Fuyu no Doubutsuen
  • 冬の動物園
Widownia: Josei; Postaci: Artyści; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Blaski i cienie życia początkującego rysownika w mocno autobiograficznej historii autorstwa Jiro Taniguchiego.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mitsuo Hamaguchi to niespełna dwudziestoletni chłopak, który właśnie przyjechał z prowincji do Tokio i szuka tam swojego miejsca. Ma ambicje artystyczne, w przerwach pomiędzy pracą wyrywa się do zoo, aby tam siedzieć i szkicować. Chciałby pracować w dziale projektów, ale w niewielkiej firmie, gdzie wiele zależy od wewnętrznych układów, awans jest rzeczą problematyczną. Niespodziewaną szansą okazuje się coś, co początkowo nosiło znamiona klęski. Bohater zostaje wydelegowany przez dyrektora firmy do roli przyzwoitki jego córki, która niedawno wzięła rozwód i wróciła pod rodzinny dach. Pewnego dnia dziewczyna ucieka z kochankiem, a przed Hamaguchim zamykają się perspektywy na lepsze stanowisko. Można by sądzić, że gorzej być nie może, ale gdy spada się już na dno, można się od niego tylko odbić. Pewnego dnia bohater spotyka kumpla, ten zaś, wiedząc, że Mistuo lubi i umie rysować, mimochodem wspomina, że zna pewnego dość znanego mangakę, który właśnie szuka asystenta.

Tak właśnie Hamaguchi trafia w miejsce, gdzie przyjdzie mu spędzić większą część czasu. To studio należące do Kondo Shiro, niezwykle popularnego autora komiksów. Bohater przychodzi tam właściwie z ulicy i z miejsca siada za biurkiem, gdyż mangaka i jego pomocnicy desperacko starają się wyrobić z terminem. Hamaguchi przechodzi swoisty test ognia i zostaje przyjęty. Dzięki zawartym tam znajomościom stopniowo poznaje meandry tworzenia mang oraz świat ich twórców. Szybko dostrzega, że stanowisko asystenta nie zaspokaja wszystkich jego ambicji i postanawia spróbować stworzyć własną mangę. Problem polega na tym, że nie wie, czego miałaby dotyczyć. Nasz młody rysownik zbyt wiele jeszcze w życiu nie widział, a trudno jest tworzyć dobre opowieści, mając doświadczenie niemal wyłącznie w pracy przy biurku. Dopiero przypadkowa znajomość, a następnie romans z chorą dziewczyną sprawiają, że Hamaguchi zaczyna rozumieć, na czym polega sztuka tworzenia i opowiadania historii.

Naznaczona wyraźnym piętnem autobiograficznym manga Jiro Taniguchiego Zoo zimą nie należy do najwybitniejszych dokonań tego twórcy, na tle np. znakomitego Wędrowca z tundry wypada raczej blado, co nie znaczy jednak, iż jest to tytuł aż tak słaby. Przede wszystkim mamy tu bardzo specyficznie prowadzoną akcję, tak wolną, że niekiedy manga ta może się wydawać zwyczajnie nudna. Cóż, trudno oczekiwać, aby życie mangaki było specjalnie porywającą opowieścią, ale gdyby ją umiejętnie poprowadzić, naszpikować odpowiednimi akcentami, to zapewne można by uczynić ów temat ciekawym. Taniguchi zbyt chyba trzymał się wierności biograficznej. Co prawda nie znam życia tego autora, ale zarówno realia historyczne, jak i detale (choćby scena, kiedy Hamaguchi wspomina o swoich ulubionych książkach i wymienia Jacka Londona) jasno sugerują, co było genezą tej historii. Życiorysy większości z nas w swojej surowej, niewypolerowanej formie nie byłyby zapewne najwdzięczniejszymi scenariuszami opowieści, a i z Taniguchim nie jest inaczej.

W całej tej mandze zdarzają się momenty udane. Mi szczególnie do gustu przypadł rozdział poświęcony wizycie starszego brata głównego bohatera. Tutaj autor wyraźnie mówi, że aby zostać mangaką, nie wystarczy talent i determinacja, sprzyjające okoliczności też są niezbędne. Starszy brat Hamaguchiego również przejawiał talent plastyczny i chciał go rozwijać, jednak sytuacja życiowa sprawiła, że musiał zrezygnować z marzeń, aby utrzymać matkę i brata. Co prawda w kreacji tej postaci nietrudno dostrzec wątek osobisty (brat zostaje tu przedstawiony w niezwykle pozytywnym świetle, jako wręcz wzór cnót – co mi, skądinąd również starszemu bratu, nawet pasuje), jednak rozdział ten pozostaje chyba jednym z najlepszych fragmentów Zoo zimą. Podobnie wprowadzony pod sam koniec wątek romantyczny – ciut za krótki, ale poprowadzony umiejętnie, zaś stroną bez wątpienia bardziej aktywną w tymże jest Mariko, która zręcznie uwodzi dość niewinnego Hamaguchiego. Dobrze także pokazano liczną grupę bohaterów drugiego planu.

Niestety, to tylko fragmenty. To, co stanowi główną treść tego komiksu, czyli blaski i cienie życia asystenta oraz początkującego mangaki, będzie dla europejskiego czytelnika tyleż atrakcyjne, co zajmujące. Są to de facto sprawy dla nas całkowicie egzotyczne, gdyż opisują dość specyficzny zawód, poza Japonią raczej niewystępujący. Zapewne dla młodego Japończyka, który ma ambicje podążać tą samą ścieżką, co autor oraz bohater Zoo zimą, opowieść ta będzie ciekawa i pouczająca, trudno jednak, aby niosła podobną wartość dla kogoś spoza Japonii. Oczywiście, nawet tu znajdą się pewne prawdy uniwersalne. Hamaguchi nie jest w stanie stworzyć dobrej opowieści, dopóki sam nie doświadczy czegoś w życiu. Nie, żeby przeżył na kartach tej mangi aż tak wiele, ale na pewno pod koniec historii jest osobą o dużo większym bagażu doświadczeń życiowych niż na początku. Dzięki temu jego pierwsza manga zostanie doceniona.

Denerwująca jest maniera rysownicza Jiro Taniguchiego. Rozumiem, że to perfekcjonista, ale w czasem zwyczajnie przesadza, popadając w coś, co trudno nazwać inaczej niż sztuką dla sztuki. Dopracowane do najmniejszego szczegółu kadry może i cieszą oko, ale sprawiają jednocześnie wrażenie, jakby autor chciał coś nimi zamaskować. Postaci momentami giną w nich, a i wypełnione dość drobnych drukiem dymki dzielą niekiedy ten sam los. Trudno mi się było oprzeć wrażeniu, jakby Taniguchi chciał przez to wszystko powiedzieć „Nie miałem tu szczególnie ciekawej historii do opowiedzenia, więc popatrzcie, jak ładnie rysuję tła”. Na początku robią one nawet wrażenie, zgoda, ale gdy oko przyzwyczaja się do nich, zaczynamy rozglądać się za czymś więcej. Uczciwie trzeba przyznać, kreska w Zoo zimą jest bardzo profesjonalna. Nasuwa mi się jednak złośliwe, choć w kontekście fabuły tej mangi zapewne uzasadnione pytanie, ile w tych wypełnionych architektonicznymi detalami kadrach jest faktycznej pracy autora, a ile wkładu jego asystentów?

Za polskie wydanie Zoo zimą odpowiada Hanami. Manga trzyma poziom wydawniczy innych tytułów, które pojawiły się dzięki Hanami na naszym rynku – czyli jest generalnie dobrze. Co prawda, nadal uważam kredowy papier w mangach za niepotrzebny luksus, ale widać wydawca uznał, że tak jest dobrze. Jakość tłumaczenia, za które odpowiedzialny jest Radosław Bolałek, jest niezła, oddano także (w postaci zaznaczenia kursywą) dialekty z różnych części Japonii – przekonuje mnie to bardziej, niż wprowadzanie w miejsce dialektów naszych gwar (jak w polskim wydaniu Love Hina, gdzie mieliśmy gwarę śląską). Okładka jest efektowna i przyciąga wzrok. Trochę śmieszne wydawać się może oznaczanie tego komiksu jako „Dla dorosłych”, trudno w nim bowiem szukać czegoś, co mogłoby zbulwersować rodzica małoletniego czytelnika. Powiedziałbym wręcz, że w oryginale Zoo zimą to tytuł dla szesnasto­‑siedemnastolatka, który właśnie rozpoczyna swoją przygodę z tworzeniem mang. W Polsce zaś zapewne komiks będzie odbierany jako kolejna opowieść o specyfice Japonii.

Ustaliliśmy już, że głównego adresata tej mangi, czyli początkujących mangaków, w Polsce można ze świecą szukać. Komu zatem polecić ten tytuł? Przede wszystkim entuzjastom twórczości Jiro Taniguchiego, którzy już nabyli inne mangi tego autora i chcieliby uzupełnić swoją kolekcję. Na tle pozostałych tytułów Taniguchiego wydanych w Polsce (Ikar, Wędrowiec z tundry, Księga Wiatru) Zoo zimą wypada gorzej i jeśli już zapoznawać się z dorobkiem tego autora, to najpierw lepiej sięgnąć po wyżej wzmiankowane tytuły. Jeśli kogoś interesuje powstawanie mang jako takie, zapewne znajdzie tu coś dla siebie. Najbardziej chyba rozczarowani będą ci, którzy liczą po prostu na ciekawą i zajmującą opowieść. Tej próżno w Zoo zimą szukać.

Grisznak, 21 września 2009

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Wydawca polski: Hanami
Autor: Jirou Taniguchi
Tłumacz: Radosław Bolałek

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Hanami 7.2009