Manga
Flipside
Wojowniczka, komediantka i zakochany w niej złodziej, a w tle rozgrywka magów o władzę.
Recenzja / Opis
Położone na północy miasto Przesilenie jest jednym z ostatnich niepoddających się władzy Falangi – potężnej, żądnej władzy organizacji magów. Niezależność zawdzięcza zakonowi rycerskiemu, pełniącemu funkcje zarówno policji, jak i armii. Oczywiste jest jednak, że niezależność ta jest co najmniej mocno niepewna. Magowie zapewniają lepszą ochronę, dodatkowo leczą i ogólnie ułatwiają życie, a możliwości rycerzy, przy coraz powszechniejszym użyciu magii, stają się coraz mniejsze. Na tym tle poznajemy przygody pewnej komediantki, jej przyjaciółki – wojowniczki i niewydarzonego złodzieja, zakochanego w tejże artystce. Wszystko wyglądałoby jak najzwyklejsze fantasy, gdyby rycerze nie byli bandą zakutych pał, Falanga dosyć rozsądną organizacją zrzeszającą całkiem przyzwoite osoby, złodziej – nieśmiałym młodzieńcem, komediantka – biseksualną nimfomanką, a wojowniczka – jej kochanką.
Komiksy z większą regularnością i w większej ilości czytam od czasu, gdy zostałem redaktorem prowadzącym Tanuki Manga. Przez ten czas przekonałem się, że warunkiem koniecznym, aby komiks mi się spodobał, jest przynajmniej przyzwoita kreska. Dzieła rysowane niechlujnie, byle jak, czy nawet technicznie poprawne, lecz nie wyrastające graficznie ponad przeciętność, nie mają szans – nie to, że na uzyskanie u mnie wysokiej oceny, ale po prostu na to, że je przeczytam. Wychodzę z założenia, że dla autorów mających tylko pomysł na fabułę i postaci (albo co gorsza, tylko Błyskotliwy Pomysł – tych omijam z daleka) idealnym środkiem wyrazu jest powieść czy opowiadanie; niech za komiks zabierają się ci, co potrafią przede wszystkim rysować. Jak to bywa, od każdej zasady są wyjątki i pewnie dlatego w moim prywatnym rankingu wysokie miejsce zajmuje Flipside – komiks, o którym można wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest dobrze rysowany.
Przy całej mojej sympatii dla tego dzieła, nie sposób bowiem nie zaważyć, że jest to komiks amatorski w ścisłym znaczeniu tego słowa. Brion Foulke niewątpliwie ma pewien talent do grafiki, zdarzają się tu kadry naprawdę znakomite, ale sprawiają one wrażenie przypadkowych (ot, autorowi „podeszła” scena). Ogólny poziom nie pozostawia złudzeń co do poziomu umiejętności rysownika, popełniającego niekiedy wręcz żenujące błędy w perspektywie, tłach, anatomii (im niżej, tym gorzej – nogom postaci lepiej się nie przyglądać), cieniowaniu, rysowaniu profilu… właściwie wszystkich elementach graficznych komiksu. Bodaj jedynym, co w miarę dobrze wychodzi, są sceny dynamiczne (czyli „walki”), jak przystało na fantasy nierealistyczne i widowiskowe. Podsumowując stronę graficzną, trzeba jasno powiedzieć – jest słaba, odstręczająca od komiksu, ciągnie w dół całą serię, i obawiam się, że może skutecznie zniechęcić czytelników potencjalnie zainteresowanych tematyką poruszaną we Flipside.
Zdecydowanie lepiej niż oprawa graficzna udała się autorowi fabuła. Niezbyt skomplikowana i jak się zdaje, na stosunkowo wczesnym etapie, zręcznie łączy epizodyczność z głównymi wątkami – romantycznym oraz przeszłości Bernadette, wspomnianej na wstępie wojowniczki. Zaznaczyć należy, że jak dotąd romans dominuje. Jeżeli nie liczyć dosyć epizodycznych wątków z gatunku – powiedzmy – „sensacyjnego fantasy”, tylko w tym temacie doszło faktycznego rozwoju fabuły, i z tego względu wstrzymuję się zarówno z opinią, jak i oceną tego elementu komiksu. Patrząc na wcześniejsze dokonania autora nie można niestety z góry założyć, że fabuła utrzyma dotychczasowy, przyzwoity poziom. Pozytywną prognozą może być fakt, że Brion Foulke potrafi tworzyć zamknięte zakończenia, bez niedopowiedzeń i czarnych charakterów zostawionych „na potem”. Niemniej jednak już na tym etapie widać, że autorowi udała się przynajmniej jedna trudna sztuka – mianowicie przedstawienia kontrowersyjnych tematów w sposób tak naturalny, jak i dojrzały. Dobrze widać do na przykładzie związku Maytag (czyli komediantki) i Bernadette, związku, w którym w przekonujący sposób udało się pokazać sferę seksualną, w tym także, co ciekawe, wstyd wynikający z łamania norm społecznych. Spodobała mi się również konsekwencja w przedstawianiu poczynań postaci. Błędy się mszczą, głupota boli i nawet śmierci – gdy już przyjdzie – nie sposób się wywinąć.
Charakterystycznym dla twórczości Briona Foulke jest zaczerpnięcie z popularnej kultury znanego schematu, a następnie przekształcenie go w nową, niespotykaną formę. Nie chodzi tu jednak o popularną w amatorskich komiksach parodię, ale o nowe spojrzenie na zastany temat, zabawę w „co by było, gdyby…”. Mechanizm ten dobrze widoczny jest na przykładzie Falangi, istniejącej w świecie Flipside organizacji skupiającej magów, a dążącej do objęcia władzą terytoriów, na których rozgrywa się akcja komiksu. Opierając się na doświadczeniach z literatury fantasy, nie oczekiwałem po Falandze zbyt wiele. Ku memu zaskoczeniu okazało się, że członkowie owej organizacji nie stanowią żałosnej bandy żądnych władzy idiotów, lecz dosyć kompetentną grupę, umiejętnie stosującą środki w zależności od celu. Podejście to rozciąga się także na główne bohaterki, Maytag i Bernadette, obdarzonymi cechami charakteru rzadko spotykanymi w fantasy – mianowicie umiejętnością pójścia na kompromis i rozgraniczenia spraw ważnych od mniej istotnych. Znakomicie pokazane zostały nawyki bohaterów, drobne (i nie tak drobne) słabości, dziwactwa i różnice w podejściu do problemów związane z odmiennym podejściem do życia. W połączeniu z wyraźną hierarchią wartości daje to postaci złożone, a przy tym zaskakująco normalne, a co ważne z punktu widzenia fabuły – takie, których postawa może ulegać zmianie. Swoje robi też stopniowe ujawnianie ich osobowości, kto wie czy nie będące najciekawszą jak dotąd częścią komiksu. Okazuje się bowiem, że w bohaterkach tkwi coś więcej, niż widać na początku, cechy charakteru, jakich dotąd nie miałem okazji obserwować w żadnym komiksie fantasy.
Zaznaczyć należy, że niniejsza recenzja dotyczy wyłącznie papierowego (acz dostępnego i w sieci) wydania Flipside. Na stronie autora dostępny jest także obszerny, liczący około 500 stron „prequel”, fabularnie wcześniejszy niż recenzowane tu przygody Maytag i Bernadette, acz przynajmniej teoretycznie stanowiący z nimi jedną całość. W istocie jest on starym, obecnie już nie kontynuowanym webkomiksem Briona Foulke, interesującym może dla zagorzałych fanów Flipside, poza tym jednak – pomimo znacznej objętości – w moim przekonaniu niewartym lektury. Zawiera on wszystkie wymienione wyżej wady, tyle że grafika stoi na jeszcze niższym poziomie, a fabuła wygląda niczym zapis sesji RPG. Szczęśliwie znajomość tego „wstępu” w żadnym razie nie jest konieczna z punktu widzenia czytelnika wydania papierowego.
Flipside jest tytułem szczególnym, nawet w bogatym i wyróżniającym się oryginalnością (niekiedy niezbyt udaną) świecie komiksu internetowego. Po ludzku, realistycznie potraktowane podejście do problemów życiowych nieźle kontrastuje w nim z typową scenografią świata fantasy, a nieszablonowość rozwiązań fabularnych pozwala świeżym okiem spojrzeć na mainstreamowy komiks, czy to europejski, czy to japoński.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Autor: | Brion Foulke |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Flipside Comics | Oficjalny | en |