Komentarze
Bleach
- Bleach... na wystawie :) : ursa : 30.12.2021 21:04:17
- Goddammit : GLASS : 9.08.2021 19:08:54
- komentarz : Nick : 7.08.2021 00:19:28
- nowy one-shot : ursa : 2.08.2021 21:31:16
- komentarz : rool : 7.11.2018 20:09:08
- Re: wybielacz się kończy : blob : 18.08.2016 19:02:51
- Re: wybielacz się kończy : Dalfon : 12.08.2016 08:53:04
- wybielacz się kończy : imspidermannomore : 12.08.2016 01:54:51
- how long? : Shun-Shun : 16.10.2014 09:24:40
- Re: Bleach : gunhawk : 24.08.2013 00:29:04
Bleach... na wystawie :)
Goddammit
Koniec końców, fajny rozdział. Tyle szczegółowych teł to chyba nigdy ten tytuł nie miał xD A przynajmniej nie przy ostatnich arcach.
Dziękuję ci, Kubo, idę naje**ć się ze szczęścia.
Zarąbiste to było. Czuć było w tym wielką nutę chęci Kubo kontynuowania Wybielacza i kolejnego zagłębienia się w lore tego świata.
nowy one-shot
wybielacz się kończy
Do Bleacha skutecznie zniechęciła mnie seria anime więc mangi nie tknąłem. Widząc jednak, że taki długi tasiemiec wreszcie dobiega końca nabieram nieco ochoty, żeby w ostatniej chwili wskoczyć jeszcze na bandwagon i pofanboyować póki manga trwa.
how long?
Still waiting huh?
7,5/10 z czystym sumieniem
Bleach
Ogólnie: jak się ma nadmiar czasu i / lub pieniędzy to można poczytać, ale nic specjalnego to nie jest. Z podobnych mang Naruto jest o wiele lepszy, a co dopiero mówić o np. Fullmetal Alchemist – różnica kilku poziomów.
Strawberry-Deathberry-Bleach
Ale po kolei. Początek jest właściwie taki sobie. Zaczyna się maksymalnie schematycznie – bohater zyskuje moc aby kogoś chronić, powala kolejne potwory. W dodatku kreska jakaś taka kanciasta. Sytuację ratuje humor, głównie dzięki zabawnym scenkom czytałam komiks dalej, polubiłam bohaterów. Akcja zaostrza się koło tomu 7 – i potem już przez długi okres czasu nie zwalnia! Fajne walki, rysunki też jakieś takie ładniejsze, przeciwnicy Ichigo oryginalni – zarówno z wyglądu, jak i z charakteru. Także w tej części zostajemy maksymalnie strollowani – trudno się oderwać od lektury! Wiele wątków pozostawiło drogę do świetnej kontynuacji w następnej części. I co mogę powiedzieć – ja się nie zawiodłam! Arc o Arrancar'ach trzyma poziom SS, a nawet podwyższa poprzeczkę. Bawiłam się przy nim świetnie, walk jest więcej, pojawiają się nowi bohaterowie – przeciwnicy Ichigo. Wbrew pozorom nie każdy jest taki łatwy do pokonania – wręcz przeciwnie, czasem potrzeba kilku potyczek, aż do ostatecznego rozstrzygnięcia zwycięzcy. Niestety, trochę zawiodłam się na finale i „Ostatecznej Walce Z Bossem”. kliknij: ukryte W sumie Ichigo nie pojawiał się przez kilkanaście rozdziałów, masterując nową technikę, a gdy już się pokazał sprzątnął Aizena jednym machnięciem miecza i wielką plamą atramentu rozlanego na dwóch stronach, tracąc przy tym wszystkie swoje moce... Co otwiera furtkę do następnej części, tym razem poświęconej Fullbringerom. Motywem przewodnim są, oczywiście, kliknij: ukryte starania się Ichigo o odzyskanie swoich zdolności zmiany w Strażnika Śmierci. Dostajemy plejadę nowych bohaterów, Shinigami nie pojawiają się prawie wcale. Szkoda tylko, że ten arc jest nie tylko najkrótszy (wydawanie rozdziałów trwało trochę ponad rok, a, jeśli dobrze pamiętam, ten o Arrancar'ach zajął autorowi około ośmiu lat) ale i najsłabszy. Potencjał był, ale nudne było otrzymywanie kolejnych level‑up'ów głównego bohatera podczas jego treningów. Jedyne co mi się spodobało, to time‑skip, skutkujący zmianą wyglądu wielu postaci i bezsilny Ichigo. Rzadko ma się okazję oglądać go w takim stanie! Został jeszcze najnowszy arc (mający być ostatnim) – The Thousand Year Blood War. Zaczął się stosunkowo niedawno, więc nie mogę na razie wiele o nim powiedzieć, ale zapowiada się lepiej niż ostatnio. Główny antagonista to prawdziwy badass, nie bishounen, których było już w tej mandze na pęczki. Czuć od niego moc, mam nadzieję że autor rozwinie tę postać NIE dodając jej traumatycznej przeszłości.
To tyle jeśli chodzi o fabułę. Nie jest specjalnie skomplikowana, ale jako manga dostarczająca rozrywki i wielu emocji, sprawdza się, według mnie, świetnie.
Mocnym punktem serii są postacie. Ichigo jest dość oryginalnym protagonistą. Co prawda często postępuje lekkomyślnie, zawsze wierzy w siebie i swoją siłę, co często prowadzi do jego porażek. Nie jest jednak wiecznie irytująco pogodny, bardziej pasuje do typu milczka. Z pozoru może wydawać się chłodny, jego prawdziwą twarz znają tylko jego najbliżsi znajomi. Dobrym przykładem jest Orihime. Mnóstwo ludzi jej nie cierpi, co jest dla mnie nieco zastanawiające – to moja ulubiona przedstawicielka płci pięknej w tym komiksie. Ubolewam nad tym, że chociaż stara się jak może, zawsze jest uśmiechnięta i łagodna, Ichigo traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. Mam nadzieję, że, przed końcem mangi, dostanie ona swoje szczęśliwe zakończenie. Do moich pozostałych, bardziej znaczących ulubieńców zaliczają się Aizen i Ulquiorra. Ten pierwszy kliknij: ukryte był ŚWIETNYM antagonistą, dlatego mam nadzieję, że jeszcze go ujrzymy. Troll Master tej serii, zdecydowanie. Ulquiorra powalił mnie na kolana od razu, przy pierwszym pojawieniu się, swoim genialnym chara‑designem!! kliknij: ukryte Także dwupoziomowe Ressurection i wątek z Orihime były ogromnymi plusami. Strasznie żałuję jego śmierci...
Jeśli chodzi o sprawy techniczne… O ile kreska Kubo Tite jest naprawdę ładna – postacie nie są do siebie skrajnie podobne, sceny akcji są dynamiczne itd. – tak nagminny brak teł, wielkie kadry z jedną postacią i dużym dymkiem zajmujące często ponad połowę strony, bezsensowne dialogi, sposób rysowania Ostatecznych Ataków, które są albo wielkimi białymi plamami albo wielkimi czarnymi plamami – faktycznie są irytujące. Skracają rozdziały, które w tygodnikach i tak czyta się zaledwie parę minut, ale Bleach pod tym względem naprawdę jest słabszy od innych mangowych serii. Zwłaszcza, że nawet gdy zbierze się kilka chapter'ów w tomik, często czytanie go zajmuje niewiele ponad pół godziny – a to naprawdę słaby wynik, nawet jak na komiks. Podobają mi się natomiast okładki. Każda przedstawia jedną postać na całkowicie białym tle. Mógłby być to kolejny powód do skarg, ale takie rozwiązanie stanowi miłą odmianę od np. stojących obok tomów Naruto, gdzie autor zawsze rysuje jakąś klimatyczną scenę z kilkoma bohaterami. W porównaniu z nim, Bleach teoretycznie wypada gorzej, ale ładnie koło siebie wyglądają.
Do polskiego wydania nie mam zastrzeżeń. Humorystyczne wstawki nadal bawią, dialogi brzmią realistycznie. Podobają mi się krótkie wiersze na początkach tomu, czyżby mangaka skrywał w sobie poetę? ;)
Pisząc krótkie podsumowanie, chcę zaznaczyć, że z pewnością nie jest to manga dla wszystkich. Jak się nie lubi shounen'ów, to ten tytuł niczego nowego nie wniesie. Fani tego gatunku natomiast powinni przynajmniej spróbować. Seria nadal bije rekordy popularności, właściwie to wstyd jej nie znać. Moja ocena dla Bleach'a to 9/10. Zawyżona, a jakże, ale z tą mangą można spędzić naprawdę fajne chwile. Jako rozrywka spełnia swoje zadanie w 100% Oby nowy arc przyniósł więcej plusów niż minusów!
Nostalgia
a) kreska zdecydowanie się rozwija, nabiera charakteru
b) postacie nie stoją w miejscu, Ichigo również zmienia się nie do poznania
c) powtarzający się schemat jest typową cechą seri shounen więc nie rozumiem rozczarowania czytelników
d) humor jest mocną częścią serii i dobrze równoważy niektóre przedramatyzowane fragmenty
e) kliknij: ukryte tylko bałwan porównywałby Naruto z Bleach'em
Po prostu jedna z najlepij prowadzonych mang- tasiemców. Kto powiedział że cały czas ma być ciekawie.
Na granicy geniuszu... Do pewnego momentu.
Jedna z lepszych ^^
2/10
niebanalne
Fajne, do czasu
Super
Niezła
Tia
Według mnie irytujący jest fakt że nigdy nie ginie żaden z tych „dobrych” jak dla mnie ci źli mają fajniejsze charaktery więc ubolewam nad tym że Ichi wraz z całym Seretei muszą zwyciężać. Mam tylko nadzieje że Gin będzie żył dluuuugo bo to mój ulubiony ZUY bohater kliknij: ukryte stwierdziłam że fajnym końcem byłoby gdyby porwał Rangiku i razem zasiadli na jako król i królowa adoptowali by Toushiru (który wyszedłby za Yachiru) wrzucając Aizena do bramy piekieł i pokonując trych „dobrych” i byłby „happy bad end” i wielka pokręcona rodzinka xD Niestety na bank tak nie będzie ;/