Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 kreska: 5/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 36
Średnia: 6,89
σ=0,99

Wylosuj ponownieTop 10

Mascara Blues

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2007
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • マスカラブルース
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Trzy romantyczne historie o pierwszej, niełatwej miłości. Jest ciepło, bajkowo i optymistycznie, ale na szczęście nikt po lekturze nie nabawi się próchnicy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Łakomczuszek Pospolity

Recenzja / Opis

Mascara Blues to zbiór trzech oneshotów, będących czystej wody shoujo. Dwie pierwsze historie, tytułowa i Romance no Rinkaku, opowiadają o pierwszej prawdziwej miłości, a konkretnie o tym, jak trudno ją wyznać oraz jak potrafi być krucha. Bohaterki opowieści, licealistki Mugino i Tsuda są skrajnie różne: pierwsza jest przebojowa i z łatwością zdobywa to, na czym jej zależy, druga to typ cichej i nieśmiałej szarej myszki, która ma problemy z wyrażaniem własnego zdania. Kiedy jednak dziewczyny znajdują „tego jedynego”, żadna nie potrafi zdobyć się na odwagę i wyznać swoich uczuć, choć z nieco odmiennych powodów. Ostatnia część mangi, Watashi ga Watashi de Aru Tame ni – Nagai Yume -, mimo iż porusza ten sam temat co poprzednie, skupia się przede wszystkim na problemie tożsamości płciowej głównej bohaterki, Hikaru. Wrażliwa dziewczyna musi zmierzyć się z własnymi uczuciami, a także otoczeniem, które nie zawsze akceptuje jej wybór.

Manga Iou Sakisaki na pewno nie jest dziełem nowatorskim i wybitnym, w zasadzie nie wychodzi poza ramy gatunku. Mimo to coś mnie w niej urzekło i sprawiło, że na dłużej została w mojej pamięci. Przedstawione historie są niezbyt realistyczne, nie drążą także tematu pierwszej miłości specjalnie głęboko. Tym, co zwróciło moją uwagę, jest bezpretensjonalność i nieprzesłodzenie fabuły, mimo ogólnego szalenie ciepłego i optymistycznego wydźwięku całości. Autorka pokazuje wycinek rzeczywistości, skupiając się na nim i nie przejmując przyszłością – ważne jest tu i teraz. Brak tu dramatu, zazdrosnych rywalek i rywali, dziwnych zbiegów okoliczności, a także łzawych wyznań. Nawet ostatni oneshot, chociaż poważniejszy i zawierający nutę dramatyzmu, w ostatecznym rozrachunku prezentuje się zaskakująco normalnie. Akcja zawsze powoli i elegancko zmierza do punktu kulminacyjnego, jakim jest konfrontacja z ukochaną osobą. Wszystko odbywa się na poziomie słów i gestów, gdyż bohaterowie właściwie toczą jedynie długie rozmowy, z których dowiadujemy się potrzebnych informacji. Przyjemnie dla odmiany zobaczyć miłość niewinną, czystą jak łza, ale też pozbawioną pewnego pierwiastka służalczości. Wiecie, co mam na myśli – te wszystkie słodkie, wielkookie dziewczynki, biegające za swoimi senpaiami ze śniadaniem w rączce, czekające na jedno spojrzenie lub dobre słowo najpopularniejszego chłopaka w szkole.

Dla bohaterek Mascara Blues charakterystyczne jest to, że zawsze wybierają przeciętnych chłopców, często w tym samym wieku. Żaden z panów nie należy do kategorii „księcia z bajki”, wręcz przeciwnie, choć nierzadko przystojni, wydają się zaskakująco normalni. Widać, iż mangaczka zamiast „szkolnego celebryty” preferuje typ „kolegi z klasy”. Trudno powiedzieć, na ile postacie są realistyczne, gdyż długość historii nie pozwala na zbyt dokładne poznanie ich i rozwinięcie ich osobowości. Owszem, w jakiś sposób są schematyczne i płaskie, ale wynika to raczej z takiej, a nie innej formy komiksu. Cóż, bohaterowie dają się lubić, są sympatyczni i co istotne, różnorodni. Mugino, Tsuda i Hikari nie stanowią kolejnych wcieleń tej samej osoby – mają zupełnie odmienne charaktery, inaczej wyrażają uczucia, a także inne problemy spędzają im sen z powiek. Łączy je to, że kiedy trzeba, potrafią wziąć się w garść, zebrać na odwagę i wyrazić swoje zdanie. Również wybrani przez nie chłopcy, chociaż zaliczający się do tego samego „typu”, znacznie różnią się od siebie, na co duży wpływ mają relacje, jakie łączą ich z koleżankami na co dzień. Iou Sakisaka zgrabnie pokazuje przyjaźń damsko­‑męską, zwyczajną znajomość i przypadkowe spotkanie. Żeby nie być gołosłowną: przyjaciel Mugino, Shuuya, od razu widzi, że coś jest nie tak, ponieważ dziewczyna nie zrobiła sobie makijażu, jak ma w zwyczaju; Takasuga sądzi, iż Tsuda jest na niego obrażona, gdyż dziewczyna podczas rozmowy nie patrzy mu nigdy w oczy, a nie zna jej na tyle, by wiedzieć, że jest po prostu nieśmiała. Urzekły mnie właśnie tego typu drobiazgi, niewielkie różnice w zachowaniu postaci, wynikające z okoliczności, w jakich się poznały, czy łączących je relacji.

Najsłabszym elementem mangi jest kreska. Chociaż spodobały mi się proste i charakterystyczne projekty postaci o ładnych buziach, dużych, wyrazistych oczach, pełnych ustach oraz proporcjonalnych sylwetkach, to muszę uczciwie przyznać, że cała reszta jest koszmarnie uboga. Owszem, widać, że artystka potrafi rysować i wypracowała własny niepowtarzalny styl, ale przejawia się on tylko w postaciach ludzkich. Oczy i włosy są rysowane z pietyzmem, ubrania gustowne i pomysłowe, problem polega na tym, że kontur został maksymalnie uproszczony, jakiekolwiek cieniowanie to rzadkość, a tła to gatunek zagrożony wymarciem. Gwoździem do trumny było utopienie wszystkiego w jasnych szarościach i bieli, ze śladowymi ilościami czerni, która w ogóle nie przyciąga wzroku. Wielu mangaków stara się nadrobić graficzną pustkę rastrami, ale Iou Sakisaka unika nawet tego sposobu, używając ich mało i jak najbardziej neutralne. Gdyby autorka zdecydowała się odważniej wykorzystać rastry, zwiększyć kontrast użytych barw, komiks bardzo by zyskał. Tymczasem mamy do czynienia z efektowną kolorowanką dla dzieci, co boli, biorąc pod uwagę bardzo udaną warstwę fabularną.

Mascara Blues to jeden z tych komiksów, które mają sens tylko w wersji papierowej. Gdyby ktoś wpadł na pomysł nakręcenia na jego podstawie anime, wyszłaby rzecz nudna i nijaka, podczas gdy lektura może dostarczyć wyjątkowo miłych doznań. Mimo kilkakrotnego przeczytania mangi, nadal nie do końca wiem, co tak bardzo chwyciło mnie za serce, i zdaję sobie sprawę, że moja opinia w tym przypadku jest szalenie subiektywna. To stanowczo nie jest komiks dla osób, które lubią widowiskowe romanse z zazdrością, płomiennymi wyznaniami i namiętnymi pocałunkami. Autorka skupia się na początkach uczucia, kiedy zainteresowani dopiero zaczynają rozumieć, co się z nimi dzieje, i próbują jakoś sobie poradzić z zupełnie nowymi emocjami. Z jednej strony całość wydaje się bajkowa i zbyt piękna, by mogła być prawdziwa, a z drugiej da się wyczuć nutę realizmu. Rzecz w tym, że jest to realizm umowny, bliski wspomnieniom, którym zazwyczaj dodajemy nieco uroku, podczas gdy rzeczywistość wcale taka różowa nie była. Zachęcam wszystkich miłośników niespiesznych, nostalgicznych, ale i nieco naiwnych historii, do zapoznania się z tą mangą. Nawet jeżeli nie zauroczy Was tak jak mnie, to przynajmniej przyjemnie spędzicie czas.

moshi_moshi, 10 stycznia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Iou Sakisaka