Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Gyo

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    Shorexen 3.09.2019 17:51
    Gyo - bardzo krótka subiektywna opinia, nie recenzja
    Czyli w sumie cel historii był bardzo prosty. Mianowicie aby Kaori w końcu przestała śmierdzieć i czuć smród. xD

    Ale przechodząc już na odpowiednie tory, to nie znam się za bardzo i nie jestem też Japończykiem aby wychwycić jakieś większe przesłanie czy symbolikę związaną z wątkiem „ożywających” morskich stworzeń, dlatego ograniczę się tylko do krótkich subiektywnych odczuć podczas lektury z perspektywy czytelnika, który spod ręki Itou zna tylko, według mnie udany Black Paradox i bardzo przeciętną oraz niewykorzystującą swojego potencjału Reminę.

    Nigdy nie przepadałem za stylem tego autora, ale mimo wszystko dałem szansę tej mandze i niestety w sumie się zawiodłem. Na pewno komiks nie był straszny, ale za to momentami wręcz zabawny oraz lekko odpychający w swoim groteskowym i niesmacznym stylu artystycznym. Historia pomysłowa i na wstępie nawet bardzo wciągająca, ale jako to w przypadku Itou jest już standardem, to im dalej w las tym gorzej, o wiele gorzej, czego efektem jest ucięte zakończenie. Nie pomagała w tym wszystkim niebywale irytująca postać Kaori, która swoim charakterem i zachowaniem tylko utrudniała już niezbyt przyjemne czytanie. W sumie… to swoją drogą już same poboczne historie, widniejące pod koniec tomu jakoś bardziej mnie zaintrygowały. Pomimo iż krótkie to bardziej ciekawe i niepokojące. Lecz wracając to na prawdziwy plus mogę jedynie ocenić stronę techniczną, która jak zawsze w przypadku tego mangaki nie zawiodła, chociaż nadal strasznie przeszkadza mi w jego przypadku styl rysowania twarzy postaci. W każdym tytule praktycznie taki sam i nie w moim guście. Natomiast samo wydanie JPF, tak samo jak aspekt graficzny, również prezentuje się solidnie i nie mam do niego większych zastrzeżeń.

    Jeśli miałbym to jakoś ocenić w kolejności to Odór Śmierci oceniam jakoś tak pomiędzy Paradoxem i Reminą. Czyli w sumie przeciętnie, bo nie jest najgorzej, ale też nie jest przynajmniej okej. Manga bez wątpienia na raz, na pewno do niej nie wrócę i jest to raczej ostatni komiks od tego autora jaki przeczytam, ponieważ ten nie dostarczył mi nic na tyle pozytywnego, aby ewentualny powrót do jego dzieł był tego wart. Osobiście mangi Gyo nie polecam, gdyż sama cena już nie zachęca, a treścią zachwycą się raczej tylko Ci (nieliczni – chyba), którzy gustują w niesmacznych, specyficznych i groteskowych rzeczach lub są po prostu fanami twórczości Junjiego Itou. Rzecz jasna nie odmawiam mu talentu do pewnych kwestii min. do nieskończonej pomysłowości czy wizji artystycznej, ale wszystko sprowadza się po prostu do gustu, a w mój ten mangaka się niestety nie wstrzela, a bardzo szkoda, bo po Black Paradox miałem naprawdę pozytywne podejście i duże oczekiwania względem kolejnych komiksów tego autora. To tyle ode mnie. Pozdrawiam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    O. G. Readmore 1.04.2014 18:25
    Czytam komentarze o tym, jak Gyo jest obrzydliwe i trochę się dziwię, bo nie jest aż tak źle. Mam za sobą już kilka prac Ito i być może zdążyłem się uodpornić na jego estetykę? W każdym razie, manga nie jest zła, chociaż cierpi ma te same wady, co inne prace tego autora. Historia potrafi wciągnąć i faktycznie, mimo że znałem wcześniej anime to byłem ciekawy, jak autor przedstawi historię, co się stanie, jak? Gdybym jednak miał wybierać pomiędzy wersjami – wybrałbym anime.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    zakuro5 17.05.2013 14:32
    gyo, filar, uskok.
    Samo „Gyo” może nie tyle mnie przeraziło, ile obrzydziło. Po prostu naprawdę ohydne.„Dramat pod głównym filarem” to po prostu porażka, od początku do końca nie wiadomo o co chodzi. Za to „Uskok na górze Amahara”, o, to było naprawdę wstrząsające, niepokojące… Najlepsza pozycja z tych trzech, moim skromnym zdaniem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Pazuzu 28.04.2013 17:54
    Nic specjalnego
    Do zakupu Gyo zachęciło mnie Uzumaki – solidna opowieść grozy którą pochłonęłam za jednym posiedzeniem. Spodziewałam się więc czegoś na podobnym poziomie. Może trochę bardziej obrzydliwego. Nie ukrywam, że widziałam jakiś czas temu anime i choć nie przeraziło mnie, uważam je za dostatecznie dobre by sięgnąć po pierwowzór. I co dostałam? Ano nieszczególnie straszny horror, który próbuje być obrzydliwy i za bardzo mu to nie wychodzi. Albo ja mam kamienny żołądek, bo jadłam w trakcie czytania i zero sensacji.
    Kaori działała mi na nerwy, cały czas się zastanawiałam, dlaczego główny bohater nie rzucił jej w diabły gdy zaczęła stroić fochy i krzyczeć na niego zupełnie bez powodu. Miałam wrażenie, że dziewczyna nie umie normalnie rozmawiać, tylko krzyczy albo stroi fochy. Naprawdę, największą zagadką Gyo było dla mnie to, jakim cudem Tadashi nadal z nią jest. Nie wiem, może cierpi na jakąś odmianę masochizmu? Inne postacie w porządku, wypadły całkiem przekonywująco w świecie chaosu i postępującego szaleństwa.
    Fabuła, jak to w horrorach, naciągana i idiotyczna, ale poprowadzona sprawnie i dość wciągająca. Dość powiedzieć, że przeczytałam mangę w pół dnia zaniedbując naukę, czego pewnie będę niedługo żałowała. Zakończenie trochę niedopracowane – czytając je miałam wrażenie, że autora goniły terminy i zabrakło mu czasu by całość logicznie i porządnie zwieńczyć. Trochę szkoda.
    Trudno ocenić mi kreskę. Z jednej strony lubię styl Junji Itou – nie sposób odmówić mu sprawności w rysowaniu obrzydliwości i wykrzywionych w strachu twarzy. Z drugiej niektóre jego pomysły były po prostu śmieszne – jak czołg ostrzeliwujący rybę na odnóżach, czy  kliknij: ukryte  Ja rozumiem, jaka idea mu przyświecała, ale przez cały czas zastanawiałam się, co by powiedział Freud na takie umieszczenie rur? I obsesyjne zachowanie Tadashiego? Psychoanalityk mógł by z Gyo wyciągnąć naprawdę ciekawe wnioski.
    Dodatkowe historyjki były nierówne – pierwsza idiotyczna i zupełnie nie logiczna, druga za to wyśmienita.
    Podsumowując cały tomik chciałam wystawić ocenę 5, bo nie było to nic wybitnego, ale też czytałam głupsze rzeczy, ale… ale wieczorem, kiedy kładłam się spać cały czas miałam przed oczami odnóża z ich więźniami. I czułam się naprawdę nieswojo. I za to daję 6, z nieśmiałą rekomendacją.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 1
    Schultz 25.04.2013 10:17
    Niedopatrzenie
    Zwróciło moją uwagę małe niedopatrzenie w recenzji tomiku – mianowicie na załączonym zdjęciu okładki widnieje pierwotny podtytuł „Nadciągająca ohyda” zamiast aktualnego „Odór śmierci”.
    A w samej recenzji jest wspomniane o zmianie podtytułu ;)
    Odpowiedz
  • ja 29.03.2013 14:28:13 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Pl
    odpowiedzi: 1
    ukloim 11.03.2013 22:56
    Podtytuł
    JPF zmienił podtytuł – teraz brzmi „Odór śmierci”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Kataribe 2.09.2012 17:51
    Ryby na lądzie - koniec świata
    Bez wątpienia ryby ogrywają w życiu Japończyków nie małą rolę. To oczywisty powód, dla którego stały się one bohaterem anomalii zwiastującej apokalipsę w tej mandze. Anomalii, u której podstaw leżą lęki ukazane dzięki postaci Kaori i jej przesadnej wrażliwości na wszechobecny smród. Czym owy smród jest, najlepiej odpowiedziałby pewnie sam Japończyk, bo to nie są uniwersalne niepokoje, choć w ogólnym ujęciu rzeczywiście mogą dotyczyć nas wszystkich, na przykład wizja ożywającej na naszym talerzu krewetki. Co prawda mało prawdopodobne, ale przy odpowiednim uzasadnieniu można to sobie wyobrazić i nawet się przestraszyć lub co najmniej wzdrygnąć. Do większości ta sugestia nie trafi chociażby z jednego powodu – brak fobii.

    Mangę oceniam na dobrą, a więc w tym przypadku interesującą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 1
    ennis 2.06.2012 18:14
    O co chodziło w 2 ostatnich rozdziałach?
    Zupełnie niezwiązanych z resztą mangi? I macie jakieś spekulacje na temat tego kolesia  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Saori-chan 9.04.2012 20:59
    Rybia apokalipsa
    Przeczytałam za jednym tchem. Mangą mnie naprawdę przestraszyła, a czytałam wiele. Do tego odrażająca. kliknij: ukryte 
    Fuj.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Eire 28.02.2012 20:49
    Chodzące kompostowniki atakują!
    Anime raczej mnie rozbawiło, zerknęłam więc na mangowy pierwowzór. Zerknęłam- długie toto nie jest, tekstu mało. I dobrze, bo więcej bym chyba nie zdzierżyła.

    Pozytywnie zaskoczyło mnie zakończenie, wątek wujka- naukowca zaciekawił. Szkoda tylko, że  kliknij: ukryte . Niestety tych zalet nie równoważy to, co musiałam znieść w pierwszej części mangi.

    Horror ma to do siebie, że czytelnik powinien odczuwać sympatię dla bohatera, choćby okruszek, bo inaczej zamiast się bać zastanawia się jak tym kreaturom wskazówkę kogo zabić. W wypadku OVA zmiana charakterów wyszła temu dziełku na dobre- dwie koleżanki Kaori razem do kwadratu nie irytowały mnie tak jak jej mangowe wcielenie. Borze, niech ktoś coś z nią zrobi, bo zabiję i uwolnię bohatera od tej zgagi. Złośliwie dodam, że żyjąc w mieście powinna się na pewne smrody uodpornić. Jej wrzaski i miny biednej księżniczki zabijają całą lekturę, a ich wspomnienie nawiedza bez wątpienia smutne sceny końcowe. I po coś się męczył, chłopie?
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 3
    Chudi X 2.10.2011 23:21
    Nawet nie miałem w planach czytania Gyo, lecz nie mogłem przejść obojętnie obok „ochów”, „achów”, zachwytów i wynoszenia tej mangi pod niebiosa, podczas zaproponowania jej przez JPF, jako kolejnej MegaMangi.

    Początkowe strony pierwszego rozdziału powoli budowały odpowiedni nastrój i liczyłem na to, że dostanę straszną i obrzydliwą porcję rozrywki, zgodnie z tym, co ludzie pisali w internecie. Gdy zobaczyłem rybkę z metalowymi nogami, potrafiącą pędzić jak Struś Pędziwiatr, zaśmiałem się i na myśl przyszły mi wszystkie amerykańskie horrory niskich klas, które widziałem za życia.

    Te marne produkcje, o morderczym kisielu z kosmosu, Crittersach, gigantycznych pająkach, kleszczach itp. – moje mniemanie na temat tej mangi spadło do zera. Wraz z kolejnymi stronami umacniałem się w przekonaniu, że niewiele różni się ona od tych „horrorów”, które były dobrymi komediami, gdy oglądało się je „z braku laku”. Najbardziej idiotyczny i żenujący mangowy horror, jaki kiedykolwiek czytałem. Gdy zobaczyłem  kliknij: ukryte  przypomniała mi się jedna z części filmu Martwe Zło. Natomiast  kliknij: ukryte  rozśmieszył mnie totalnie. Nie zaznałem nawet odrobiny obrzydzenia podczas lektury, o którym pisali ludzie (o wspaniałości tego tytułu nie wspominając).

    Natomiast słowa recenzenta:

    To zaś powoduje, że do czytania mangi zalecany jest naprawdę mocny żołądek – gnijące ciała, rozkład i zgnilizna to najmniej drastyczne elementy, jakie napotkamy. Autor wyraźnie gra też na wrodzonych fobiach, w tym na strachu przed śmiercią, martwymi ciałami, postępującym procesem gnilnym. W połączeniu z typową dla Itou, prostą, ale realistyczną kreską, wywołuje to naprawdę przerażające i odpychające wrażenie.


    Należą do typu bardzo naciąganych, zbyt bardzo. Ewentualnie mam super mocny żołądek, bowiem podczas czytania tego „dzieła” spożywałem kolację. Zero przerażenia i odpychającego wrażenia.

    Dodatkowo, dziewczyna głównego bohatera wyprowadzała mnie z równowagi, bo jej wszystko „śmierdzi” i to ją drażni. To sobie w takim wypadku nos zatkaj droga panno, albo zrób coś innego, tylko przestań chrzanić smuty.

    Chyba o niczym nie zapomniałem. W każdym razie, jeśli inne mangi pana Itou są na takim samym poziomie jak ta, to będę miał kilka komedyjek do przeczytania w najbliższym czasie, tak na ponure, jesienne dni.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Neko_ko_Neko 11.08.2010 12:52
    Nie powiem, żeby ta manga była straszna. Przeczytałam poprzednie mangi Junjiego Ito („Uzumaki” i „Tomie”) i o ile tamte zdołały naprawdę porządnie mnie wystraszyć, o tyle „Gyo” było zwyczajnie obrzydliwe, a miejscami wręcz śmieszne (scena z rozdziału 11 –  kliknij: ukryte  sprawiła, że niemal zleciałam z krzesła ze śmiechu). Poza tym cała intryga wydała mi się mocno naciągnięta, zgodzę się także z autorem recenzji w kwestii rozmiaru zagrożenia – znacznie większe napięcie odczuwałam czytając Uzumaki, gdzie zagrożona była jedna mieścinka, niż w Gyo, gdzie  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Gosunkugi 3.01.2010 16:57
    Dość mocne, powiedziałbym. Autor dość dobrze wycelował w moje osobiste lęki – choroba, rozkład ciała, ryby wychodzące na ląd kojarzą się z Apokalipsą. Scena,  kliknij: ukryte  należy do najlepszych. Jest też – niestety, tu się zgodzę – masa nielogiczności. Oprócz dziwnych przypadków  kliknij: ukryte , które miały chyba celowo obrazować stopniowe pogrążanie się w szaleństwie, podam coś prozaicznego:  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Shenai 28.12.2009 16:16
    Jak dla mnie cudu też nie ma, ale nie jest też tak zle jak niektórzy twierdzą. Junji Itou według mnie zalicza się do tych twórców których artystyczne wizje albo się lubi albo nie. Dla mnie 7/10 a jeśli recenzent wystawił 10 czy 9 to widocznie dla Niego jest tyle warta.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Highlander 23.12.2009 07:21
    Wysoka ocena recenzenta wydaje się mocno przesadzona.
    Nie znam innych prac autora, przyznam bez bicia. „Gyo” zrobiło słabe wrażenie od strony fabularnej. Pomysł wokół którego kręcą się wydarzenia z założenia jest bardzo trudny do realizacji. Niestety Autor brnął w to do końca. Jest wiele miejsc, które nie trzymają się kupy , część wydarzeń wydaje się nie mieć ze sobą wiele wspólnego, co razi w drugiej połowie. Można odnieść wrażenie, że wszystko zostało zrobione tylko po to, by rysować w kółko ciągle ten sam motyw. Jest to co prawda jakieś wyróżnienie dla serii, można ją rozpoznać. Podkreślam jednak, że fabuła kupy się nie trzyma, sama chęć wizualizacji głównego motywu wpędza Autora w popełnianie coraz bardziej rażących błędów, pomijam tu jakieś głębsze próby analizy fabuły, bo to weszło by na spekulację z rodzaju s­‑f, gdzie jest znacznie więcej f.Wypomnę tylko, że pod sam koniec Autor chyba sam zauważył i próbował się bronić jednym zdaniem, co wypadło raczej marnie, jak gdyby przyznał się do błędu, niestety ten błąd potraktował bardzo ogólnie. Zagłębiając się w detale wypada to znacznie gorzej.
    Horror ma to do siebie, że przeraża gdy wydarzenia przedstawiane są bardzo realistyczne i bliskie czytelnikowi. Niestety tutaj wygląda to bardzo abstrakcyjnie i życzeniowo. W rezultacie efekt mocno słabnie.
    Największą zaletą są same rysunki. W miarę oszczędne i z lekką wyobraźnią, niezbyt mocno przesadzoną. Zarzucić można nie intuicyjność samych kompozycji, ale to łączy się mocno z fabułą, strącony kamień powoduje lawinę.
    Plusem jest niezaprzeczalnie to, że manga jest krótka, gdyby to ciągnąć wypadłoby znacznie gorzej. Same rysunki to zdecydowanie za mało na dobra pozycję, fabularne zgrzyty i przypadkowość wydarzeń ( kliknij: ukryte ) czynią z „Gyo” pozycję przeciętną. Jest wiele mang ze znacznie lepszą grafiką i znacznie lepsza fabułą.
    Sensei Eco pisząc powieść zwracał uwagę np. jak wypowiadane przez bohaterów słowa mają się do pokonanej przez nich po schodach odległości. Itou mógłby sobie spokojnie potrenować podobną technikę… I w ogóle zastanowić się nad światem i tworzeniem postaci. Im więcej się nad mangą zastanawiam, tym więcej niedopatrzeń widzę. Szkoda, mogła to być lepsza pozycja.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    zz_pl 8.11.2009 18:09
    Co tu dużo mówić, po prostu jest to kolejna manga Junjiego Itou, albo się je lubi albo nie i tyle. Styl i forma jest bardzo podobna do poprzednich, tak samo mamy zwykłych ludzi rzuconych w wir dziwnych zdarzeń. Kolejne rozdziały przedstawiają nam, jak rożne jednostki radzą sobie z sytuacja i reakcje na nie głównego bohatera. Jest jednak jedno ale .... czytanie poprzednich mang autora sprawiało mi duża przyjemność, wiedziałem że się nie zawiodę i prawdę mówiąc po skończeniu byłem zadowolony. Każdy fan wie czego można się po nich spodziewać i nikt nie jest zaskoczony całą oprawą wizualną. Sumienie nie całkiem chce mi pozwolić na napisanie tego ale ... zastanawiam się czy ocena nadal byłaby tak wysoka gdyby ktoś inny był autorem. Według mnie największym atutem tej mangi jest właśnie autor, historia nie jest jakaś wspaniała, pomysł ciekawy, ale o wiele, wiele słabszy niż w przypadku Tomie i Uzumaki. Dużym plusem jest jej długość, myślę że mogło by być o wiele gorzej gdyby to jeszcze rozciągnąć.
    Podsumowując dla fana jak najbardziej, ale dla innych ... no może zabierzcie się za coś innego.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Arti 6.11.2009 21:25
    Komentarz prawdę ci powie
    Poniższe komentarze wyraźnie pokazują ze ocena mangi wystawiona przez recenzenta jest wyraźnie zawyżona. Kreska wcale nie jest jakaś cudowna, ot poprawna. Fabuła jak to ujął Qbius „Boże, ale głupoty!”. Postacie zwyczajne (plus!) jednak ogólne wrażenie pozostawia bardzo kiepskie.

    Bać nie ma się tu czego, zachwycać może jedynie ostatnią stroną gdyż w głowie rozlega nam się wówczas „nareszcie koniec tej marnej mangi!”.

    4/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Qbius 26.10.2009 03:21
    Nie dla mnie.
    Czytałem, i raz po raz myślałem „Boże, ale głupoty!”
    Oceniam bardzo nisko. Uzumaki też mi się nie podobało, ale było zdecydowanie lepsze.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    skitty0 25.10.2009 22:35
    à propos grafiki
    Przeczytałam niedawno „Gyo” i muszę przyznać, że zrobiło na mnie całkiem dobre wrażenie (nadmieniam, że inne mangi Itou mam dopiero „w kolejce” do przeczytamnia), nie zgodzę się jednak z autorem recenzji („To zaś powoduje, że do czytania mangi zalecany jest naprawdę mocny żołądek”). Jestem osobą bardzo wrażliwą na wszelkie elementy gore (czy to w filmach, czy w tekstach, choć na obrazach mniej), a mimo to sięgnęłam po tę mangę i stwierdzam, że nie spotkałam się z żadną sceną, przy której potrzebny by był mi „mocny żołądek”. Owszem, jest tu wiele drastycznych scen, pomijając już rozkładające się ryby, to nawet  kliknij: ukryte , choć narysowane z dozą realizmu, wywołują bardziej przerażenie i zniesmaczenie, niż mdłości.
    Mimo to manga jest godna polecenia, a przeczytanie nie powinno być stratą czasu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    FGHJKL 25.10.2009 21:42
    Przeczytałam „Gyo” i moim zdaniem jest lekko nudnawe. Znacznie ustępuje „Uzumaki” i to bynajmniej nie ze względu na zakres zagrożenia. Po prostu nie wiele się dzieje. Gdyby nie realistyczna kreska (btw bardzo ładna),wszystkie te „straszne” deformacje wyglądałyby śmiesznie i z pewnością obnażyłoby to ubogość fabuły. Autor rysuje sobie potworki i myśli, że to wystarczy za całą historię. Dla mnie to trochę za mało… Natomiast strona psychologiczna postaci i atmosfera towarzysząca czytaniu spełniąją swoje zadanie dosyć dobrze, mimo, że ten sam schemat przerabiany był już w „Uzumaki” (stopniowe przechodzenie od drobnych zniekształceń rzeczywistości do całkowitego szaleństwa). Zastanawiam się czy to dobrze, że „Gyo” było krótkie i nie zdążyłam się znudzić, czy może lepiej by było gdyby manga była dłuższa i rozwinęła więcej akcji. Ocena końcowa 7/10.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime