Psy na mangę
Recenzja
Festiwal nonsensu trwa. Życie Kanny koncentruje się na jej mandze. A to nienawidzący debiutantów kolega z klasy usiłuje przeszkodzić jej w dostarczeniu manuskryptu na czas, a to elektryzuje ją wiadomość o wydaniu Ucz mnie, Buddo, miłości! w tomiku. Po jego premierze bohaterka musi wziąć udział w spotkaniu autorskim i zaczyna się bać, że nikt nie przyjdzie. Do tego cały czas przejmuje się niską pozycją swojej serii w rankingu. Poza tym w tomie drugim bohaterowie w ramach nauki w klasie mangowej odwiedzą królestwo yaoi, czyli konwent mangowy, spróbują wziąć udział w konkursie mangowym i zaznajomią się z najnowszymi technologiami używanymi przez rysowników. Brzmi poważnie? To tylko pozory, pic na wodę i fotomontaż. Gdy pojawia się tercet idiotyczny (określenie ze Służącej Przewodniczącej, pasujące idealnie do trójki męskich bohaterów Psów na mangę), sens i logika uciekają z wrzaskiem, a opary absurdu zaczynają wypełniać kadry.
Tom drugi, zarówno pod względem atmosfery, jak i jakości wydania, nie różni się od części pierwszej. Bardzo kolorowa obwoluta, wykonana w nasyconych i jaskrawych barwach, przyciąga wzrok. Mój skupił się zwłaszcza na sylwetkach tercetu, widocznych z tyłu za centralną postacią Kanny. Małe stópki w porównaniu do reszty ciała wyglądają dziwnie, tak że zaczęłam zastanawiać się nad kwestią proporcji w tym fragmencie rysunku. Pod obwolutą, na okładce, zamieszczono krótki komiks utrzymany w biało‑niebieskiej kolorystyce, o tym, co się działo po tomikowej premierze Ucz mnie, Buddo, miłości!. Wewnątrz woluminu znajduje się kolorowa kartka kredowego papieru, przeznaczona na stronę tytułową oraz niezbyt czytelny i mało przydatny spis treści, a na końcu fragment mangi autorstwa Kanny, posłowie od Emy Toyamy i dwie reklamy wydawnictwa Waneko. Na szczęście obcięte kadry nie rzucają się tak w oczy jak w tomie pierwszym. Wypatrzyłam jedynie dwa uchybienia. Na stronie 27 nauczycielka mówi: „Pomyślałam, że moglibyśmy wybrać się na niego w ramach wycieczki szkolnej”. Te słowa odnoszą się do dymka z tekstem: „Największe wydarzenie mangowe w Japonii?!”, co oznacza, że powinna zostać użyta forma „wybrać się na nie”. Z kolei w wypowiedzi Kanny na stronie 76: „Ciągle mówisz o mandze, a nawet jak coś co lubimy, w dużych dawkach może być męczące”, słowo „jak” jest niepotrzebne. Dodatkowo przypis na stronie 58 umieszczono dość niefortunnie , tuż przy grzbiecie i trzeba mocno rozgiąć tomik, by go przeczytać.
Tom drugi rozwiał moje wątpliwości dotyczące płci wychowawcy. Autorka zdecydowała się nie trzymać mnie dłużej w napięciu i wyraźnie zaznaczyła, że to mężczyzna. Dodatkowo straciłam nadzieję na wątek romantyczny, gdy mangaczka sama stwierdziła w posłowiu, że nie czuć żadnej chemii między bohaterami. A może jednak? Z którąś z postaci pobocznych? Jest tyle możliwości do wyboru: Jouji Yamauchi – piąty i jak na razie ostatni uczeń klasy mangowej, Shouko – siostra Shouty albo chociażby wychowawca (już dawno doszłam do wniosku, że mangi mnie również wypaczyły mózg). W każdym razie historia wciągnęła mnie na tyle, że z chęcią dowiem się z trzeciego tomu, jakie sposoby na zwiększenie popularności komiksu Kanny wymyślił tercet idiotyczny.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 6.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 8.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2015 |